Wybór wyposażenia, które pomoże spełnić nasze outdoorowe ambicje, to temat-rzeka, w dodatku meandrująca po niesamowicie zniuansowanych obszarach. Im dłużej trwa rozważanie, tym więcej „ALE” będzie musiał postawić każdy, kto chce zachować minimum rzetelności.
***
Zostałem zaproszony przez Outdoor Magazyn do przybliżenia Wam jednego ze sposobów nocowania, który w świadomości polskiego turysty coraz śmielej zgłasza swoje nieprzeciętne walory – systemu hamakowego.
Ponieważ pozycja namiotów jest niekwestionowana, nie sposób uniknąć wpadnięcia w utarte koleiny narracji „Co lepsze?”, po czym ugrzęznąć jeszcze głębiej, porównując: co lżejsze i szybsze, co droższe, a co tańsze, co na jakie temperatury, jaką wichurę.
Jest to sposób myślenia nieprawidłowy u samych podstaw, ponieważ żaden sprzęt nie jest uniwersalnie lepszy albo gorszy. Zachęcam do myślenia o używaniu wyposażenia turystycznego jak o przemieszczaniu się po rozległej planszy, po matrycy czynników zewnętrznych-obiektywnych (lokalizacja, warunki pogodowe, regulacje prawne) i wewnętrznych-subiektywnych (nasze preferencje, rodzaj aktywności, hierarchia oczekiwań). Jeżeli pytanie „Co lepsze?” zamienimy na „Gdzie jestem na tej planszy i czego w tym miejscu potrzebuję?”, w krótkim czasie nauczymy się zupełnie nowego, bardziej owocnego myślenia o wyposażeniu jako o narzędziu do realizacji wybranego przez nas scenariusza.
Na rozgrzewkę banalny przykład:
Wojskowy plecak vs plecak do fast-hikingu. Ten pierwszy z pancernej Cordury, o pojemności 80 l, udźwigu 35 kg, z setką taśm do troczenia. Ten drugi z leciutkiego nylonu, o pojemności 25 l, udźwigu 10 kg, z trzema kieszeniami ze stretchu. Czyli wojskowy lepszy, bo każdy parametr ma „bardziej”?
Nie da się odpowiedzieć na to pytanie, jeżeli nie znamy okoliczności i scenariusza, w którym to narzędzie (plecak) ma się wykazać.
Szachy 3D
Wybór systemu nocowania w terenie to nie jest tylko wybór produktu (tarp, hamak, namiot).
Zagadnienie systemu nocowania obejmuje znacznie szerszy obszar do rozważenia: gdzie, kiedy, na jak długo, w jakim stanie i w jakim celu będziemy nocować? Odpowiedzi na te pytania będą zmieniać się praktycznie co wyjazd. Tylko w przypadku, gdy za każdym razem udajemy się w ten sam rejon, o tej samej porze roku, oddając się temu samemu rodzajowi aktywności (czyli: zajmujemy się wąską dziedziną turystyki), moglibyśmy z całą pewnością wyrokować, że „X jest jedynym słusznym wyborem do spania w terenie”.
Prawda jest taka, że różne produkty do nocowania w terenie zajmują różne miejsca na planszy, wykazując swoją przydatność (a czasem: niezastępowalność) w mniejszym lub większym stopniu. Poznanie charakteru tych produktów i nauczenie się wykorzystywania ich zalet w różnych kontekstach, pozwoli docenić unikatowe walory danego wyboru i w pełni korzystać z możliwości, które on rodzi.
Czy hamak jest be?
W ostatnich czasach trafiłem na kilka opinii, które w dotkliwy sposób były antagonistyczne wobec systemu hamakowego. Sprowadzony do roli akcesorium rekreacyjnego, który nadaje się co najwyżej na wesołą wycieczkę nad rzeczkę, niedający realnej korzyści podczas „poważnej” turystyki, wręcz stwarzający zagrożenie dla życia (sic!). Byłem zaskoczony tak negatywnym stosunkiem do segmentu wyposażenia, który ma niszową, lecz ugruntowaną pozycję w turystyce polskiej, europejskiej i światowej, nie od paru lat, ale od dziesięcioleci! Na negatywne odczucia i nieraz nieprzystające do rzeczywistości opinie mogą wpływać:
Brak realnego doświadczenia i zbyt krótki czas użytkowania. Pobieżne wypróbowanie produktu pozwala jedynie na sformułowanie „pierwszego wrażenia”. Tymczasem sprzęt trzeba poznać, zrozumieć i nauczyć się właściwej dla niego metody użycia, aby móc wypowiedzieć się rzetelnie.
Wybór niewłaściwego wyposażenia. Jest wiele czynników, które mogą totalnie zrujnować doświadczenie: słaba jakość produktu ogółem, zły rozmiar, nieergonomiczny projekt, kiepskie materiały, niekompletność zestawu, itd. Wyobrażacie sobie wydanie opinii, że „kurtka przeciwdeszczowa nie nadaje się do turystyki” wyrażonej na podstawie pierwszej z brzegu ortalionowej kurtki zdjętej wieszaka, w złym rozmiarze.
Przyzwyczajenie. Każdy z nas ma swoje ulubione sposoby. Tymczasem „inne niż znam” nie oznacza „gorsze”. Zwróćcie przy tym uwagę, że nie wiadomo, czy słowa „Mi się to rozwiązanie nie sprawdza” odnoszą się do indywidualnych preferencji, czy do obiektywnej oceny wyposażenia.
Spotkałem się z tyloma błędami merytorycznymi dotyczącymi układu tarp+hamak, tyloma przykładami niezagłębienia się w tematykę i błędami (czasami niezawinionymi) , że polemika z nimi byłaby po prostu zbyt długa, nużąca i nieefektywna. Zamaszystym ruchem zrzucam więc wszystko ze stołu, wykładam na blat czystą kartkę i zapraszam do drugiej części tekstu:
Unikatowe cechy systemu hamakowego
Zacznijmy od podstawowej kwestii: hamak sam w sobie nie jest sposobem na nocleg, a rozpatrywanie tego jednego elementu w oderwaniu od systemu jest błędem, analogicznie jak dmuchana mata nie jest sposobem na nocleg sama w sobie. Zestaw do nocowania hamakowego składa się z hamaka ze szczelnie zapinaną moskitierą, tarpa i ocieplacza (podpinki). Zaawansowany użytkownik korzysta ponadto z akcesoriów takich jak mini-hamak bagażowy i zbiorczy pokrowiec na cały zestaw. Żeby był wygodny, hamak powinien być długi (minimum 300 cm), z nierozciągliwej tkaniny, a jego zawiesia powinny być bezwęzłowe, regulowane.
Co takiego ma w sobie system hamakowy, co stwarza z niego wehikuł doskonale wypełniający specyficzne, całkiem zresztą rozległe miejsce na naszej planszy systemu nocowania?
Po pierwsze: całkowita niezależność od podłoża. Użytkownik systemu hamakowego może w praktyce zapomnieć o wszystkim, co znajduje się pod jego stopami. Korzenie, kamienie, szyszki, nierówności, kępy traw, wysokie podszycie, błotnista i wilgotna gleba, śnieg, pochyły teren oraz wszelkie stworzenia żyjące na ziemi można wykreślić z listy trosk.
Po drugie: modułowość. Poszczególne elementy zestawy hamakowego można dokładnie dopasować do przewidywanego scenariusza użycia. Na przykład tarpa można użyć do ochrony przed deszczem, jeżeli w ciągu dnia złapie nas oberwanie chmury. Wybierając się na biwak w upalne letnie noce, możemy spać w samym hamaku, rezygnując z ocieplacza i akcesoriów. Na warunki letnie możemy wybrać lżejszy tarp o mniejszej powierzchni, a na zimowe większy, z dodatkowymi odciągami pomagającymi utrzymać masę śniegu i szronu.
Po trzecie: pakowność. System hamakowy to w uproszczeniu sterta tkanin, którą można z ogromną łatwością zapakować bez składania ani zwijania. Miękkie, plastyczne pakunki zgrabnie wypełnią zakamarki torby podsiodłowej albo dno plecaka.
Po czwarte: stelażem są otaczające nas drzewa. Ta cecha pozwala ograniczyć objętość i masę, bo nie trzeba nosić ze sobą rurek / pałąków. Ta cecha rodzi oczywisty wniosek: systemu hamakowego można używać wyłącznie na obszarach, gdzie rosną drzewa.
Po piąte: przestronność i przewiewność. Zestaw hamakowy to konstrukcja otwarta. Pod tarpem jest ogromna ilość miejsca, pozwalająca nie tylko na spanie, ale na wykonywanie wszelkich czynności obozowych w sposób znacznie wygodniejszy, niż gdyby to samo robić w skromnej przestrzeni niskiego namiotu. Można zapomnieć o kondensacji pary wodnej, można swobodnie suszyć odzież.
Po szóste: powtarzalność wygody. Namiotu da się użyć w praktycznie każdych warunkach, ale tylko część z nich jest naprawdę wygodna – wystarczy niewielka nierówność, żeby nawet w prawidłowo rozbitym namiocie było „tak se”. Dla odmiany hamak jeśli wisi prawidłowo, jest zawsze tak samo wygodny.
Argument siódmy jest wspólny dla każdego systemu nocowania, ponieważ zależy od przygotowania sprzętowego i wprawy użytkownika. Jest nim krótki czas rozłożenia. Odpowiednio zorganizowany system hamakowy, składający się z dobrze zaprojektowanych produktów, pozwoli na organizację noclegu w czasie krótszym niż 2 minuty. Przygotowując się do tego tekstu, w czasie majówkowego wypadu nagrałem siebie samego podczas rozwieszania noclegu. Bez wcześniejszego przygotowania miejscówki, robiąc rzecz z marszu, robiąc rzeczy na pełnym relaksie, mój zestaw był gotowy do spania w mniej niż 4 minuty, wliczając w to prawidłowo rozwieszony hamak, ułożony śpiwór, dopasowaną podpinkę i hamak bagażowy wypełniony plecakiem. Rozwieszenie tarpa zajęłoby kolejne półtorej minuty. Nie chciałbym jednak robić z tego zawodów. Chcę natomiast zwrócić uwagę, że demonizowanie systemu hamakowego, jako rzekomo zajmującego ponad godzinę (sic!) na rozwieszenie, to opowieść naznaczona uprzedzeniem albo nieporadnością.
Celowo nie przytaczam argumentu dot. masy i rozmiaru po spakowaniu, bo daleki jestem od „wyścigu zbrojeń”. Walka na parametry liczbowe to ślepa uliczka. Na każdy przykład osiągnięcia rekordowo niskiej masy znajdzie się inny rekord. Ale czy istnieje w pełni użyteczny, kompletny zestaw hamakowy do spania w temp. 0°C o łącznej masie poniżej kilograma? Oczywiście.
Unikatowe cechy metody hamakowej
Metoda hamakowa jest czymś zupełnie innym niż metoda namiotowa. Niezwykle istotne jest zrozumienie, że decydując się na nią, nie będziemy w stanie zrobić rzeczy tych samych, tak samo i w tych samych warunkach, co używając systemu namiotowego, ale za to otrzymamy szeroką paletę innych możliwości.
Najwyraźniejszą i najpiękniejszą z nich jest możliwość nocowania w innych miejscach. System hamakowy jest wprost stworzony do środowiska leśnego, które choć przyjazne, rodzi poważne wyzwania dla namiotu, głównie ze względu na podłoże. Gdy wspominam lasy, które na ogół stanowią moją turystyczną sypialnię, głowię się nad rzeczywistym umocowaniem opinii, że „namiot można rozłożyć praktycznie wszędzie”. Tam, dokąd prowadzą moje wybory noclegowe, warunków na namiot na ogół nie ma, ale to nic zaskakującego – gdy jestem hamakowiczem, mogę bytować w miejscach, w których namiotowicz cierpiałby niewygody. Wybór głębi lasu na nocleg wiąże się z dodatkowym bonusem: w naturalny sposób jesteśmy wtedy chronieni przed wiatrem, a jeżeli doświadczymy opadów, będa one łagodniejsze, do deszcz będzie padał na nas przez gęstwinę gałęzi. Las nas sobą otuli.
Kolejną fundamentalną cechą metody hamakowej jest fakt, że hamak w swoim systemie jest tylko miejscem do leżenia i spania, a nie przestrzenią do wykonywania czynności obozowych w takim stopniu jak sypialnia namiotu. Jak odnieść się do argumentu, że na przykład „w hamaku nie można gotować”? Zgodzić się! Nie można, bo nie trzeba. W metodzie hamakowej twoją kuchnią, miejscem na przepak i przebieranie czy na naprawy sprzętu jest cała przestrzeń wokół sypialni, cała przestrzeń pod tarpem.
Nocowanie w hamaku ma ponadto korzystny wpływ na przyspieszenie regeneracji po wysiłku, na poziomie fizycznym i nerwowym. Łagodne bujanie szybciej wprowadza nas w fazę REM. Lekko uniesione nogi odczuwają ulgę. Anatomiczna, zrelaksowana sylwetka i równomierne podparcie całego ciała, bez punktowego ucisku, relaksuje ciało i ogranicza potrzebę „wiercenia” się. Zawsze będziemy wisieć równo, zakotwiczeni siłą grawitacji, automatycznie nas poziomującą. Cały czas oddychamy świeżym powietrzem. Łącznie te czynniki sprawiają, że po pobudce w hamaku możemy oczekiwać żwawego, zregenerowanego, ochoczo zgłaszającego gotowość na kolejny dzień przygód ciała.
Czy da się użyć metody hamakowej podczas „poważnej” turystyki, wielodniowych wędrówek i w ultrabikepackingu? Oczywiście! Swobodnie kompletując poszczególne elementy zestawu, możemy przygotować się na szeroki wachlarz warunków. Tak długo, jak na przemierzanym przez nas obszarze rosną drzewa, tak długo metoda hamakowa znajdzie swoje zastosowanie, a Wy korzyści z niej płynące.
Wartości niemierzalne
Na sam koniec zostawiłem garść wrażeń, których doświadczyć można stosując metodę hamakową. To wartości miękkie, niedające się opisać liczbami, polegające w całości na osobistych odczuciach, emocjach i tym, co mamy w głowie. Przedstawiam je zatem raczej jako uroki hamakowania, a nie miażdżące argumenty – przy czym wiem, że dla większości czytających to właśnie ten rozdział najpełniej odda powody, dla których nocleg wśród drzew jest tak przyciągający.
Dla mnie osobiście najbardziej obezwładniającym uczuciem wynikającym z biwakowania w hamaku jest bezpośrednie obcowanie z naturą. Podczas niedawnego Danish Outdoor Festival w przepiękny sposób wyraziła to światowa ikona hamakowania, Shug Emery. Opowiedział mi, jak wybierając miejsce na nocleg, wita się z drzewami, a po jego zakończeniu dziękuje im za utrzymanie.
Śpiąc w hamaku stale jesteśmy uczestnikami otaczającej nas przyrody. Tuż przed zaśnięciem oglądamy spod opadających powiek księżyc i czujemy leciutkie bujanie w rytmie dyktowanym przez drzewa. O poranku rześki powiew całuje nas w policzek, a wzrok cieszy się na widok traw skąpanych w złotym świetle. Nie wypełzamy z norki, lecz wstajemy do życia.
Wybierając metodę hamakową, wybieramy bycie otulonym przez las, jego dźwięki, zapachy i towarzystwo przepięknych istot. Jesteśmy tu i teraz, nigdzie indziej.
Rafał Palowski
O autorze:
Wychowany u stóp Beskidów, od lat żyjący outdoorem. Współzałożyciel marki LESOVIK, zakochany w Szwecji, zwolennik minimalizmu i skandynawskiej idei friluftsliv. Od 2019 roku po czubek głowy zanurzony w bikepackingu, także w wydaniu ultra. Na co dzień projektant systemów hamakowych do spania w lesie. Swoją firmą, wycieczkami rowerowymi i startami w zawodach pokazuje, jak w wygodny sposób oddać się przygodzie i zbudować przyjacielską relację z Naturą.
Pisząc powyższy tekst, czerpałem z kolektywnej mądrości grupy Hopeless Outdoor Team, za co serdecznie dziękuję!
***
Poznajcie inną perspektywę: