Autor książki “GlobRower – Poradnik podróżnika rowerowego” zakończył 40-dniową wyprawę, której celem było pobicie światowego rekordu wysokości, na jaką wjechał rowerzysta (6233 m n.p.m). Choć marzenia nie udało mu się spełnić, to dopisał do swojego konta kilka imponujących sukcesów. Podsumowujemy ostatnie osiągnięcia podróżnika i przy okazji przypominamy wywiad, który ukazał się w 17. numerze Outdoor Magazynu.
***
Marcin Korzonek postawił sobie ambitne wyzwanie polegające na wjechaniu na rekordową wysokość rowerem po zboczu wulkanu Ojos del Salado. Chciał dokonać tego w czystym stylu, czyli przebyć cały dystans z poziomu morza jedynie pedałując – bez przenoszenia, pchania czy ciągnięcia roweru.
Projekt “Recross The Record 2024” Marcin Korzonek rozpoczął 29 stycznia i przez 37 dni przygotowywał się do głównego celu. W ramach aklimatyzacji pokonał ponad 5000 metrów wysokości na zboczach wulkanów Ollague i Toco. Zmierzył się również z wulkanem Aucanquilcha, gdzie zameldował się na 4100 metrach.
Ostatni etap jego wyprawy rozpoczął się 25 lutego w Calderze nad brzegiem Oceanu Spokojnego. Stamtąd Korzonek dojechał do bazy Atacama Refuge i 6 marca podjął próbę pobicia rekordu. Mierząc się z niedotlenieniem, stromym zboczem i trudnym, wulkanicznym terenem, dotarł aż na wysokość 5930 m n.p.m. Tam musiał przerwać swoją próbę, gdyż jego zdaniem podjechanie wyżej nie było możliwe. Na 6000 m n.p.m. wszedł pieszo, zostawiając rower niżej.
Tak nietypowy cel wymagał oczywiście specjalnego sprzętu. Marcin korzystał z roweru Specialized Fatboy z wykonanymi na jego zamówienie kołami. W czasie aklimatyzacji jeździł na oponach o szerokości 2”, a następnie zmienił je na opony 4,6”. Jego wyprawę wsparło finansowo 90 osób oraz firmy sponsorujące.