Black Diamond słynie z tego, że nieustannie wymyśla nowe sposoby „znęcania się” nad sprzętem, zanim trafi on w ręce użytkowników. Tej jesieni firma planuje wypuszczenie kolejnych produktów mocno doświadczonych w tej swoistej „szkole tortur”.
Dr Zagłada
Zacytowane w tytule zdanie zostało wypowiedziane na początku lat 90. XX wieku w laboratorium Black Diamonda w Salt Lake City, kiedy to grupa inżynierów i ekspertów do spraw jakości skupiła się wokół maszyny służącej do rozszarpywania sprzętu, który w „realu” nie może zawieść – szczególnie w chwili, kiedy ma od niego zależeć czyjeś życie. Ta maszyna (o dumnej nazwie „Tester Wytrzymałości na Rozciąganie” Instron 3300) jest w stanie wytworzyć ciąg o sile ponad 8 ton – czyli ekwiwalent sił wywieranych przez ciężar trzech samochodów terenowych Toyoty. Powód do rozrywania sprzętu wspinaczkowego jest prozaiczny: należy go zniszczyć, zlokalizować jego słabe punkty, a następnie stworzyć nową, mocniejszą wersję.
Ogólnie mówiąc, większość przedmiotów szybko rozpada się w konfrontacji z potęgą Instrona. Karabinki pękają przy obciążeniu około 2,7 tony. Metalowe linki, stosowane w niektórych mniejszych rozmiarach Camalotów, rozrywają się przy dwukrotnie mniejszej sile, co i tak jest o wiele większym obciążeniem niż to, jakie ludzkie ciało wywiera na sprzęt nawet przy najgorszym locie. Jednak tego pamiętnego dnia Instron w końcu trafił na godnego przeciwnika. Maszyna przykładała coraz większą siłę – 4 tony, 5 ton, 6 ton… Instron powoli zaczął „jęczeć”. Wszyscy cofnęli się o krok do tyłu.
Wewnątrz maszyny, zamocowany pomiędzy dwoma punktami przypominającymi imadła, znajdował się niedorzecznie wyglądający czekan. Stylisko miało około 15 cm, było pomalowane na kolor wściekle pomarańczowy i wykonane z tłoczonego aluminium. Do jednego końca tego nietypowo krótkiego styliska przymocowano, jak można się było spodziewać, ostrze czekana oraz łopatkę, jednak na drugim końcu, gdzie normalnie powinien znajdować się ząb do wbijania w twardy śnieg, zamontowano kolejną, bliźniaczą głowicę z ostrzem i łopatką. To był „dwugłowy” czekan – najbardziej bezużyteczny przedmiot, jaki można sobie wyobrazić.
Specami od jakości byli ludzie Dr. Zagłady – mówi Kolin Powick, szef działu wspinaczkowego w Black Diamond. – Nieustannie kombinują, jak wspinacze będą używać danego rodzaju szpeju. W jaki sposób mogą go uszkodzić? Co może zawieść? Hardkorowcy w pięć godzin mogą zużyć sprzęt w sposób odpowiadający pięciu latom standardowego użytkowania.
Mężczyźni stojący wokół maszyny tamtego pamiętnego dnia nie byli jednak zainteresowani symulacją zużywania sprzętu. Nigdy w życiu nie spróbowaliby sprzedać tak dziwacznego czekana. Testowali coś, co Powick określa mianem „supertajnego kleju” – kleju tak mocnego, że prawdopodobnie można by go użyć do przyklejenia skrzydeł do samolotu. Projektanci chcieli użyć kleju do zamocowania głowicy czekana do styliska zamiast stosowania nitów, których otwory osłabiały wytrzymałość materiału. Jeśli ta tajna substancja byłaby równie mocna jak oczekiwano, pozwoliłoby to na zastosowanie nowych konstrukcji oraz materiałów, co uczyniłoby czekan Black Diamonda najbardziej wytrzymałym w stosunku do jego wagi na całym rynku wspinaczkowym. Jednak trudno było stwierdzić, czy eksperyment się powiódł, gdyż grot na spodzie czekana był zamocowany za pomocą nitu, który pękał szybciej niż klej na głowicy. Dlatego eksperci postanowili stworzyć dwugłową wersję czekana.
Dopiero przy obciążeniu 7,7 tony klej w końcu się poddał. Nawet w obliczu tak potężnej siły nie doszło do dezintegracji ani wybuchu elementów czekana. Szrapnele nie przeleciały przez pomieszczenie. – Usłyszeliśmy tylko ciche pyknięcie – wzruszył ramionami Douglas Heinrich, wiceszef działu sprzętu oraz były wspinacz lodowy startujący w X Games. Jednak to „ciche pyknięcie” doprowadziło do powstania Black Prophet, pierwszego na świecie czekana wykonanego z włókien węglowych. Jego późniejsza wersja, Cobra, zawiśnie pewnego dnia w Instytucie Smithsona jako dowód na to, jak daleko zaszła ewolucja czekanów.
Opisany eksperyment stanowił sedno tego, co uczyniło firmę Black Diamond jednym z najbardziej szanowanych producentów outdoorowych na świecie. Firma miała swoje początki w skromnym garażu Yvona Chouinarda, gdzie kuto toporne haki wspinaczkowe za półtora dolara za sztukę. Obecnie firma warta jest 200 mln dolarów, posiada główną siedzibę w sercu jednych z najpiękniejszych gór Ameryki, a do tego prężnie się rozwija i jest notowana na giełdzie. Niewiele innych firm outdoorowych zatrudnia więcej inżynierów (32 na 296 pracowników) lub poświęca tyle czasu i zasobów na rozrywanie, zgniatanie i masakrowanie swojego własnego sprzętu w celu sprawdzenia tego, co działa, a co nie.
Dzięki temu wspinacze i narciarze z całego świata mogą obecnie używać czekanów, które są kompatybilne z kijkami narciarskimi oraz mocnych czołówek, które praktycznie nic nie ważą. Plecaki wyposażone w system zwany JetForce Technology po pociągnięciu rączki błyskawicznie pompują 200-litrową poduszkę, 7 razy większą od ich własnej objętości, której celem jest ratowanie życia ofiar wypadków lawinowych. Wystarczy zajrzeć do dowolnej szafy wspinacza lub skialpinisty, aby znaleźć jakiś sprzęt, który przeszedł mordercze testy przeprowadzone przy pomocy Instrona lub innego narzędzia „tortur” opracowanego przez inżynierów Black Diamonda.
Choć czekan Black Prophet robił wtedy duże wrażenie, to od tamtych eksperymentów minęło już 20 lat i w międzyczasie miało miejsce dużo magicznych wydarzeń. Ludzie zjechali na nartach z Everestu. Fakt, że dwóch facetów robi w jeden dzień dwie największe ściany Yosemite, nie jest już tak imponujący, biorąc pod uwagę, że Alex Honnold jest w stanie przejść trzy ściany – samotnie i bez liny – w tym samym czasie.
– Innowacje powstają w przestrzeni pomiędzy obecną pozycją sportu a tą, do której dana dyscyplina zmierza – podkreślił Peter Metcalf, dyrektor generalny firmy. Wypowiadając te słowa, Metcalf siedział akurat w swoim biurze udekorowanym starymi karabinkami, drewnianym czekanem, którego używał w 1970 roku podczas kursu National Outdoor Leadership School oraz stroną wydartą z magazynu „Outdoor”, która w niezbyt subtelny sposób przypominała o misji jego firmy: „Pain is temporary. Suck is forever” (Ból mija. Dziadostwo nigdy).
– Jest wiele ścieżek, które wiodą donikąd w sferze innowacji – dodaje. – Cała sztuka polega na tym, aby odkryć te, które zaprowadzą nas do doskonałego sprzętu, jednak to wymaga zaangażowania ludzi, którzy sami uprawiają daną dyscyplinę sportu.
Black Diamond ma największy zespół profesjonalnych sportowców i testerów w porównaniu do jakiejkolwiek innej innowacyjnej firmy próbującej udoskonalić swoje produkty. Ci profesjonalni sportowcy wspinają się na klify Grenlandii, używając magnetycznych karabinków, lub zjeżdżają na nartach z dziewiczych szczytów Antarktydy, testując prototypy nart oraz foki. Każdego dnia pracownicy z Salt Lake City sami również ruszają w góry Wasatch w towarzystwie stworzonych przez siebie prototypów. Każdy w firmie jest „użytkownikiem”. O świcie projektanci zjeżdżają na nartach freeride’owymi liniami Scotties Bowl lub Pink Pine, podczas gdy po południu marketingowcy wspinają się na wygrzane w słońcu niedalekie skały.
400 tysięcy skanów
Tej jesieni Black Diamond zamierza rozszerzyć swoją krucjatę przeciwko „dziadostwu” poprzez wprowadzenie szeregu nowych produktów, które zostały stworzone zgodnie z firmowym credo: „USE, DESIGN, ENGINEER, BUILD, REPEAT” (Używać, projektować, konstruować, budować, powtarzać). Wszystkie nowe sprzęty przeszły przez firmową „wyżymarkę”, jednak dwa z nich wyróżniają się spośród pozostałych.
Szczerze mówiąc, jeden z tych produktów nie jest pojedynczym przedmiotem, a całą linią produktów. Kilka lat temu Black Diamond przeniósł te same metody testów, które stosuje do hardware’u, i zastosował je do odzieży męskiej. Tej jesieni firma wprowadziła damską linię odzieży technicznej, która stanowi efekt lat eksperymentowania na tkaninach, statystycznego modelowania oraz wielu godzin spędzonych na testach laboratoryjnych i terenowych. W celu zapewnienia optymalnego dopasowania projektanci wykonali 400 tysięcy skanów ciał ludzkich, a następnie przeanalizowali te dane w celu dopasowania wymiarów odzieży do sportowej sylwetki.
Kolekcja odzieży zewnętrznej ProShell i Active Shell zawiera takie modele jak Sharp End Shell – kurtkę z Gore-Tex Pro zaprojektowaną z myślą o ekstremalnych ekspedycjach. Inne modele, uszyte z Windstopper Active, takie jak Convergent Down, zostały stworzone do działania podczas jednodniowych, wyjątkowo zimnych oraz wymagających akcji, jak np. wspinaczki lodowej lub wypadu na narty. Kurtka Convergent jest wiatroszczelna, wysoce wodoodporna, a do tego ocieplona dzięki zastosowaniu nowej mieszanki włókien syntetycznych i naturalnego puchu od firmy PrimaLoft. To wypełnienie nie zamaka tak szybko, a do tego zachowuje 95 proc. swoich właściwości grzewczych nawet po nasiąknięciu wodą.
Najciekawsze jest to, że większość modeli w tej kolekcji zawiera proste ale efektywne rozwiązania techniczne, w tym wyróżniający się, innowacyjny system regulacji Cinch-Tab, składający się ze zintegrowanych komponentów od firmy Cohaesive, która współpracuje z Black Diamondem. Ten dyskretny system – składający się z udoskonalonych i zminimalizowanych ściągaczy – pozwala na łatwe mikrodopasowania odzieży nawet za pomocą jednej ręki odzianej w rękawicę. Co ważne, jest to pierwszy produkt niepochodzący od W.L. Gore & Associates, który skrajnie wymagająca firma Gore pozwoliła zalaminować bezpośrednio w swoją wodoodporną i oddychalną membranę. Inne modele, takie jak na przykład kurtka Induction Shell, zostały stworzone z podklejonych w 100 proc. membran Windstopper oraz specjalnie zaprojektowanych materiałów szwajcarskiej firmy Schoeller, które zacierają granicę pomiędzy tkaninami hardshell i softshell. Firma Gore zabrania ujawniać dokładnych parametrów membrany Windstopper, jednak projektanci i inżynierowie z Black Diamond spędzili trzy dni w centrum badawczym Gore w New Jersey, gdzie polewali materiały strumieniami wody i zbierali dane – wyniki są imponujące, co może mieć znaczenie dla każdego, kogo na przykład złapie ulewa o kroplach padających… poziomo.
Oczywiście – wszystkie te modele przeszły mordercze testy wykonane na Instronie oraz innych niezliczonych maszynach, które rozdzierały, ścierały oraz prały materiał (np. w słonej wodzie). Zanim Black Diamond zdecydował się na wykorzystanie systemu Cohaesive, inżynierowie Black Diamond zbudowali komicznie wyglądającego, choć wysoce efektywnego robota o czterech ramionach, który nieustannie pociągał za ściągacze, nawet po 2000 razy, aby sprawdzić, jaka jest wytrzymałość tego rozwiązania.
– Mogę pójść do laboratorium i zapytać, czy są w stanie wymyślić sposób na przetestowanie danego materiału lub jakiegoś fragmentu kurtki. A oni zawsze są w stanie to zrobić – mówi Lauren Deuser, inżynier tekstylny.
Jednak odsuwając odzież na bok, możemy teraz powrócić do hardware’u. Tej zimy wspinacze lodowi dostaną do rąk dalekiego kuzyna legendarnego Black Propheta – nowy czekan Fuel.
Ta dziaba została stworzona w oparciu o poprzedni model, Fusion, którego celem było wspomaganie tak wyjątkowych przedsięwzięć, jak walka o zwycięstwo w Pucharze Świata w wykonaniu Willa Gadda. Czekan Fuel jest przeznaczony dla bardziej „umiarkowanego” użytkownika – lżejszy, łatwiejszy w operowaniu i pozwalający na popełnianie błędów. Inżynierowie zwiększyli kąt ostrza, aby lepiej siadało w lodzie, skrócili odrobinę stylisko oraz zredukowali wagę do imponujących 638 g. Zamiast styliska z włókien węglowych, jak w przypadku Black Propheta, Fuel wykorzystuje hydroformowane aluminium – tego samego materiału używa się w wyczynowych rowerach kolarskich oraz samochodach sportowych. A do tego dodano odrobinę sławnego kleju, o którym pisaliśmy na początku artykułu.
Heinrich, wiceszef działu produktów oraz były zawodnik we wspinaczce lodowej na X Games, wyznał nam szczerze, że czekany takie jak Fuel stanowią jedynie produkty „marginalne”, przeznaczone dla entuzjastycznego, jednak wysoce wyspecjalizowanego użytkownika. To nie są masowe produkty, takie jak iPhone’y (ponoć projektanci Apple’a trzymają pod ręką produkty Black Diamond w celach inspiracyjnych), a raczej wyspecjalizowane systemy, od których zależy życie na przykład astronautów w przestrzeni kosmicznej. Tego typu produkty napędzają potrzebę eksplorowania oraz pozwalają kolejnym pokoleniom wspinaczy przesuwać granice tego co możliwe. Jednak nawet laik może wziąć do ręki czekan Fuel, zachwycić się jego doskonałym wyważeniem oraz precyzją wykonania, a do tego poczuć ogromną chęć wbicia go w coś, nawet jeśli miałoby to być tylko biurko faceta, który ten czekan stworzył.
Materiały prasowe Black Diamond