„Samolot to nie jest zło”. O ekologii i lotnictwie

Alaska (fot. arch Paweł Kunz)

Słońce uparcie nie chce schować się za arktyczny horyzont. Przede mną szaro-czarna droga, prosta jak strzała, oblana promieniami niczym ciastka biszkoptowe czekoladą. Jestem tu sam, nie licząc ciekawskich głów reniferów, spozierających na mnie z rachitycznych zarośli. Cisza dzwoni w uszach. Schodzę z siodełka roweru elektrycznego, bateria pokazuje 14 procent. – Proszę wziąć elektryka, doceni go pan po kilku podjazdach i fiordach – w myślach dziękuje pracownikowi wypożyczalni, który przekonał mnie do tego wyboru.

***

   Spoglądam na zegarek, jest 2:30 w nocy, w nogach ponad 110 kilometrów od ostatniego przystanku, do zaplanowanego celu pozostało jeszcze 80. Nie muszę martwić się ewentualnymi ciemnościami – za kołem podbiegunowym, w okolicach norweskiego Sommarøy, słońce ostatnio zaszło 65 dni temu. Trwa dzień polarny, mogę jechać całą dobę.

   Co tutaj robię? Wyrwałem się w lipcu na przedłużony weekend, z Krakowa na przysłowiowy koniec świata. Zamiast szybkiego wypadu rowerowego w Karkonosze, pedałuję w Arktyce na wypożyczonym na miejscu bicyklu. Zamiast biletu kolejowego do Karpacza, kupiłem bilet lotniczy do norweskiego Tromso – cena ta sama, super okazja, 132 zł. Zamiast kilku godzin w pociągu, 3,5 godziny w samolocie. Rachunek podobny, efekt zgoła odmienny.

   Euforia i adrenalina dosłownie rozrywają klatkę piersiową. Ale z tyłu głowy wciąż kołacze pytanie: czy aby na pewno taka przyjemność – i ekspresowa zmiana otoczenia z podkrakowskich dolinek na północ Norwegii – kompensuje kwestie ochrony środowiska i tego, jak moja podróż samolotem wpłynęła na emisję dwutlenku węgla? Czy można pozostać po zielonej stronie a równocześnie nie rezygnować z mniej lub bardziej egzotycznych podróży?

Paweł Kunz w Norwegii (fot Paweł Kunz)

***

   Lotnictwo pasażerskie zostało w ostatnich kilkunastu latach odarte z nimbu czegoś wyjątkowego. Elitarność zmieniła się w egalitarność: dawniej podróż na pokładzie samolotu była relatywnie doniosłym wydarzeniem, w dobie tanich linii lotniczych – i lotów za przysłowiową złotówkę – to czynność banalna i oczywista, niczym przejazd tramwajem. Zaledwie 2-3 godziny lotu dzieli nas od większości fantastycznych miejsc w Europie. Krótki city break w Paryżu, Rzymie, Londynie? Dłuższe wakacje nad ciepłym morzem? Eksploracja szkockich szlaków w Highlands, pirenejskich ścieżek, alpejskich via ferrat? Szukamy taniego biletu lotniczego, pakujemy się (najlepiej do bagażu podręcznego), lecimy i… ahoj, przygodo!

   Piękny scenariusz? Cóż, spójrzmy na to z drugiej strony. Podróż samolotem nie idzie w parze z ochroną klimatu: jest to jeden z najbardziej nieekologicznych środków transportu, potwierdzają to dane międzynarodowych organizacji. O jakich liczbach mówimy? O dużych. Międzyrządowy Zespół ds. Zmian Klimatu (IPCC) podkreśla, że branża lotnicza jest odpowiedzialna za 3,5 proc. emisji gazów cieplarnianych. Głównym winowajcą jest duże zużycie paliwa przez nowoczesne samoloty, mające przełożenie na emisję dwutlenku węgla do atmosfery.

   Wprawdzie pandemia nieco zahamowała szalony rozwój lotnictwa pasażerskiego, ale powoli wszystko wraca na ścieżkę wzrostów. Popyt jest szalony, europejskie porty lotnicze pękają w szwach. Tysiące pasażerów skarżą się na opóźnienia i kolejki przed ich zaplanowanymi lotami, eksperci coraz częściej wskazują na zjawisko nazwane revenge travel, czyli chęć swoistego odegrania się przez turystów za przymusowy odwyk od podróżowania w czasie pandemii.

Grenlandia (fot. arch Paweł Kunz)

***

   Rozmawiam z Maćkiem, podróżnikiem i ekologiem. To dwa określenia, które nie muszą wzajemnie się wykluczać. Łapię go na jednym z komunikatorów, aktualnie przebywa nieopodal islandzkiego Reykjaviku. – To droga donikąd. Z jednej strony w Skandynawii coraz powszechniej mówi się o flygskam (wstydzie przed lataniem), z drugiej – spoglądając na rozkłady lotów linii Ryanair czy Wizz Air, widzimy mnóstwo połączeń za absurdalnie niskie ceny, które wręcz zachęcają do tego, aby zamiast wyjazdu samochodem lub koleją do danego miasta, wybrać podróż samolotem, która jest swoistym gwałtem zadanym środowisku – opowiada Maciek. – Tutaj potrzebna jest zmiana podejścia, ale zdroworozsądkowa. Nie zawsze warto kompulsywnie latać co chwilę, ale nie ma co zamykać się na możliwości taniego przemieszczania się po świecie. Samolot to nie jest zło – dodaje mój przyjaciel.

   Coś w tym jest. Myśląc o podróżach lotniczych i ekologii, łatwo ulec efektowi ślepej plamki, wpadając w tendencję niezauważania błędu we własnej ocenie rzeczywistości. Przykłady są dość oczywiste. Wspomniałem o Maćku i Islandii? Konia z rzędem temu, kto mając kilka dni urlopu – i chcąc doświadczyć na własnej skórze piękna krainy lodu i ognia –obrazi się na możliwość przelotu z Polski do Reykjaviku, rezygnując z podróży nowoczesnym Boeingiem w imię dbania o środowisko i redukcji śladu węglowego. Spoglądając na mapę świata widzimy mnóstwo miejsc, do których nie dotrzemy pociągiem, samochodem, rowerem, pieszo… i jedyną możliwością jest podróż samolotem.

Iran (fot. arch Paweł Kunz)

***

   Czy skazani jesteśmy na kompromisy między ekologią i chęcią zwiedzania egzotycznych miejsc na świecie, docierając tam drogą lotniczą? Rozwiązaniem, które może zmienić reguły gry, jest przejście przez linie lotnicze na paliwo, które mniej obciąża środowisko.

   Już teraz część przewoźników (tutaj w awangardzie jest między innymi holenderski KLM), eksperymentuje z biopaliwami i syntetycznym kerosenem. W grze jest nie tylko redukcja emisji szkodliwych gazów, ale sam proces produkcji z wykorzystaniem energii pochodzącej ze źródeł odnawialnych, czyli wiatru i słońca. Padają konkretne deklaracje odnośnie całkowitej dekarbonizacji – rok 2050 ma być momentem, w którym zwolennicy ekologii będą mogli udać się w podróż lotniczą bez obaw, że paliwo spalane podczas przelotu będzie szkodzić środowisku.

   Do tej „gry w zielone” chcą dołączyć producenci samolotów oraz silników lotniczych. Rozwiązania rodem wprost z laboratoriów badawczych oraz flirtowanie z alternatywnymi źródłami napędu – dobrym przykładem jest wodór – to przyszłość lotnictwa pasażerskiego. 

***

   Wróćmy do marzeń o podróżach i ich realizacji. Gdzie latać, aby być w zgodzie ze środowiskiem? Jakie linie lotnicze wybierać, mając na względzie aspekty ekologiczne? I jak szukać tanich biletów lotniczych, które umożliwią nam piękną przygodę za niewielkie kwoty? 

   Cóż, to już temat na zupełnie inną opowieść, którą spróbuję rozwinąć przy kolejnej okazji…

fot. MG

Paweł Kunz

***

Paweł Kunz – dziennikarz, ekspert branży turystycznej i praktyk nowoczesnych metod komunikacji. Jako zapalony podróżnik odwiedził już ponad 120 państw świata, lecz niezmiennie docenia uroki Polski. Zgłębia historią, kulturę, zdobywa szczyty i przemierza dzikie rejony świata na rowerze i pieszo.

Exit mobile version