Wakacyjny nieporadnik

Wakacje 2020 - którędy do przygody? (fot. MG / outdoormagazyn.pl)

Długie dni, ciepłe noce, w sumie nie ma powodów do narzekania. Dolina z prawej, dolina z lewej – tu księżyc, tu łuna dnia, który powędrował nad Czechy, nad Niemcy, nad Francję. Crashpad jest moją kanapą, przywlokłem go na jakąś przełęcz w Beskidach, żeby wygodnie się myślało. Siedzę więc i próbuję rozgryźć to co mnie gryzie.

***

Rozpoczęły się wakacje i miło by było jakoś to wykorzystać. Nie chodzi tylko o to, że tak się utarło, że wolne w pracy, w szkole, na studiach, ale przede wszystkim o te długie dni, te ciepłe noce… Kuszą, wiadomo.

Jednak te wakacje są inne niż zwykle, a szczególnie odmienne były do nich przedbiegi – mam na myśli przygotowania, okres snucia planów. Nagle (może nawet niespodziewanie) wylądowaliśmy w lipcu. Ci bardziej zorganizowani i szybcy już sobie poradzili, już gdzieś tam jadą, już surfują po morzu możliwości, które otwiera się latem. Ja niestety nie zaliczam się do tej grupy.

Ze wszystkich stron bombardują nas takim przekazem: “Jedźcie w Polskę, przygoda jest wszędzie: zamieńcie Malediwy na starorzecze Narwi”. Dołączamy się do tego ostrzału z OM, bo przecież jeszcze przed epidemią zachwalaliśmy małe przygody i bliskie podróże, jako panaceum na pędzącą na złamanie karku codzienność.

I dobrze, cieszę się z tego jak wyszedł nam ostatni numer czasopisma, z jak ciepłym przyjęciem z Waszej strony się spotkał. Mam nadzieję, że teksty takie jak rozmowa z Ulą Zajączkowską, poradnik paralotniowy Michała Gierlacha czy nasza relacja z wycieczki “rower+slackline” podsunęły Wam jakieś pomysły. Mam również nadzieję, że jasne są nasze zamiary: często nie gdzie, nawet nie co, ale to, w jaki sposób przeżywamy przygody, ma największe znaczenie.

Więc co mnie gryzie? Chyba to, że piszę do Was z przełęczy, przy świetle księżyca, z weekendowego wypadu boulderowego w Beskidy. Już tłumaczę: chodzi o to, że każdy weekend jest doskonałą okazją do przeżycia przygody, nawet zaryzykuję stwierdzenie, że wyjątkowej. Jak w takiej sytuacji sprawić, by te “Polskie wakacje 2020” były jeszcze bardziej wyjątkowe?

Do tej pory “wyjątkowość” zapewniały nam odległe podróże i egzotyka. Wspominam o tym nie pierwszy raz, bo uważam, że jeśli rozłożymy przygodę na czynniki pierwsze to często to właśnie egzotyka decyduje o sile przeżyć, atrakcyjności danego wypadu. Podkreślał to w swojej relacji Rafał Palowski, pisząc mniej więcej: “Estonia daje nam przedsmak skandynawskiej atmosfery, bez konieczności dalekiej podróży, przeprawy promowej…”. To naturalne, że chcemy zobaczyć Arę bardziej niż Kowalika, Baobab bardziej niż Olszę.

Dobrym sposobem na wypełnienie luki po egzotyce, może okazać się eksploracja nowych aktywności lub pomysłowe podejście do planowania wypraw. Możemy przecież pojeździć rowerem po Małopolsce, spłynąć Brdą, powspinać się na Jurze lub poboulderować w Beskidach, zabrać do lasu slackline lub pobawić się w biegi na orientację czy geocaching. Tylko co, jeśli robimy to w każdy weekend?

To właśnie, do spółki z księżycem, nie pozwala mi spać. To i te dni policzone przez Rafała Króla25500, tyle trwa średnio życie ludzkie… to nie brzmi imponująco. Czas umyka, tak jak zaskoczył mnie lipiec tak pewnie zaskoczy mnie także równonoc. Z jednej strony chciałbym zwolnić i cieszyć się chwilą, z drugiej – chyba jak każdy – chciałbym gromadzić wspomnienia, bo to przecież jedyna rzecz…

Uwielbiam małe przyjemności, proste wypady z kocem na brzeg jeziora, czy kilkugodzinne przejażdżki rowerowe za miasto. Jednak w wakacje fajnie jest zrobić coś więcej, coś co zostanie w pamięci.

Zerkam na mapę, przywołuję ludzi i ich pasje, o których mi opowiadali. To chyba tu trzeba zacząć. Po chwili wyłania się klucz – trzeba zrobić coś nowego (lub dawno zapomnianego), najlepiej (choć nie koniecznie) w miejscu, w którym do tej pory nie byłem.

“Bęben maszyny losującej jest pusty, następuje zwolnienie blokady”, komorę wypełniają piłeczki z różnymi napisami. Każdy z nas ma swój zestaw, w moim znajdziecie m.in.:

Jest multum opcji, również przystępnych dla rodzin z dziećmi. Kemping, podróż kamperem, nocleg w domku na drzewie czy glamping – tego wszystkiego możemy spróbować w Polsce (do podróżowania i aktywnych wakacji z dziećmi zachęca ostatnio Polish Outdoor Group). Jadąc na wakacje możemy wyładować samochód niezbędnym sprzętem i korzystać z dobrodziejstw technologii. Możemy też zaszyć się w dziczy i czytać książkę w hamaku – co kto woli.

Dzięki takiemu podejściu zyskamy podwójnie: spróbujemy czegoś nowego i odwiedzimy miejsca w naszym kraju, na które nigdy wcześniej nie mieliśmy czasu. Jeśli się postaramy, te wakacje będą inne niż wszystkie, ale w dobrym tego słowa znaczeniu.

Nie przeczę jednak, że ostatecznie – w poszukiwaniu odmienności i jeśli sytuacja na to pozwoli – chętnie wyskoczę do któregoś z sąsiadów lub do kraju, w którym góry są nieco wyższe. Ale jeśli coś stanie na przeszkodzie, będę na pewno kombinował. Tak czy siak, najwyższa pora zakasać rękawy: plan A i B nie napiszą się same.

Niżej podpisany z wątpliwą gracją zdobywa kamień w Beskidach (fot. Wiola Imiolczyk)

PS. W kwestiach kulinarnych: każdy pretekst jest dobry, by wsadzić w żar ogniska swoje ulubione warzywo i zobaczyć co się wydarzy.

Michał Gurgul

Exit mobile version