Co noszą najlepsi polscy himalaiści zimowi? Czym wyróżniamy się na tle światowej czołówki? Jak wygląda strategia ubioru na szczytach Karakorum? Rozmawiamy z Arturem Hajzerem – himalaistą, współpomysłodawcą programu Polski Himalaizm Zimowy 2010-2015, współwłaścicielem firmy Mount, która ma w posiadaniu markę HiMountain – zaopatrującą naszych himalaistów w odzież na najwyższe góry świata.
5 marca 2013 roku Adam Bielecki, Artur Małek, Maciej Berbeka i Tomasz Kowalski dokonali pierwszego zimowego wejścia na Broad Peak (8051 m n.p.m.) w Karakorum. Niestety podczas zejścia Maciej Berbeka oraz Tomasz Kowalski ulegli śmiertelnemu wypadkowi.
9 marca 2012 roku Adam Bielecki i Janusz Gołąb dokonali pierwszego zimowego wejścia na Gasherbrum I (8068 m n.p.m.) w Karakorum. Kierownikiem wyprawy był Artur Hajzer, a kierownikiem bazy – Agnieszka Bielecka.
Obie wyprawy odbyły się w ramach programu Polski Himalaizm Zimowy 2010-2015.
W lutym 2011 roku Simone Moro, Denis Urubko i Cory Richards dokonali pierwszego zimowego wejścia na Gasherbrum II (8035 m n.p.m.). Na zimowych zdobywców czekają jeszcze dwa ośmiotysięczniki, czyli Nanga Parbat oraz K2.
Walka o pierwsze wejście zimą na ośmiotysięcznik to nie tylko konkurencja w kwestii umiejętności, doświadczenia, czy szczęścia ale także wyścig zbrojeń, jeśli chodzi o sprzęt używany przez himalaistów. Jak zaznacza Artur Hajzer, w latach 80., gdy święciliśmy triumfy w himalaizmie, zimowa działalność w Karakorum nie była możliwa także ze względu na brak odpowiedniego wyposażenia.
Co oczywiste, rozwój zimowego himalaizmu pociąga za sobą rozwój sprzętu stosowanego przez wspinaczy. Kluczowe jest tu uświadomienie sobie różnic między działalnością letnią a zimową…
Aneta Żukowska: Zacznijmy od aspektu, który wyraźnie został przez Was podkreślony podczas wyprawy na Gasherbrum I. Janusz Gołąb w wywiadzie dla wspinanie.pl mówił o sprzęcie Gerfrieda Göschla i jego towarzyszy: „Kombinezony mieli wprawdzie „z najwyższej półki”, ale to były kombinezony letnie, a nie zimowe. Bo zimowych nie dostaniesz, jeśli ich sobie sam nie uszyjesz, nie stworzysz. Ich kombinezony pokryte były materiałem przewiewnym i prawdopodobnie przemakalnym. Myśmy mieli kombinezony przygotowane specjalnie na zimę i to też wynikało z lat doświadczeń polskiego himalaizmu”. Czym w takim razie różnią się kombinezony przeznaczone na lato od tych na zimę?
Artur Hajzer: Pojęcie „kombinezon puchowy-zimowy” wprowadziliśmy do języka my, himalaiści programu Polski Himalaizm Zimowy. Nadal jednak funkcjonuje jedynie pojęcie „kombinezon puchowy” i wszystkim na świecie wydaje się, że jest on przeznaczony na około 8000 m n.p.m. zarówno latem jak i zimą. Renomowane firmy oferują kombinezony z najlepszego puchu i wysokiej jakości materiałów pokryciowych, jednak są one pikowane igłą, a szwy nie są podklejone. To zaś powoduje, że kombinezony te jest w stanie spenetrować bardzo silny wiatr, dodatkowo są one przemakalne. Poza tym mają różnego rodzaju wentylację – pod pachami, w nogawkach – co też nie jest dobrym rozwiązaniem na zimę. Tkaniny zewnętrzne (jeżeli nie jest to Gore-Tex albo eVent) mają ograniczoną oddychalność – efekt jest taki, że puch nabiera wilgoci, skleja się i zbryla – po prostu traci właściwości.
Jedyna firma, która zareagowała na ten problem to brytyjska marka Rab, która do swoich kombinezonów oferuje zewnętrzny „kondon”. Jest to podklejony i nieprzewiewny dodatkowy kombinezon, który zakłada się na kombinezon puchowy.
Himalaiści ze świata jeszcze po prostu nie wiedzą, że standardowe kombinezony puchowe to za mało jak na zimę. Według mnie firma The North Face, lider na rynku kombinezonów, wyraźnie zareagowała dopiero – jak się domyślam – pod wpływem Simone Moro. W efekcie na Gasherbrum II w 2011 roku dysponował on zupełnie nowym, czerwonym modelem, różnym i lepszym od znanego z pomarańczowego koloru standardu. Uważam, że to nie jest jeszcze to o co w zimie chodzi, ale Simone, Denis i Cory zmogli GII właśnie w tym sprzęcie.
Jak w takim razie wyglądają Wasze kombinezony zimowe?
My nie jesteśmy aż tak szybcy jak Denis i Simone, dlatego z kombinezonami musieliśmy pójść krok dalej. I tak, nasze kombinezony mają dodatkową warstwę zewnętrzną z tkaniny znanej z wysokiej oddychalności, czyli eVent. Wszystkie szwy są podklejone, nie ma też żadnych wywietrzników, czy to pod pachami czy też w nogawkach. Utrzymał się tylko otwór „toaletowy” z tyłu, który trochę przewiewa. Wszystkie zamki w kombinezonie są kryte podwójnymi listwami. Wypełnienie to puch o wskaźniku sprężystości 850 cu.in. – choć to akurat mają prawie wszyscy. Zdajemy sobie sprawę, że nasze kombinezony musimy jeszcze dopracować, na przykład podwyższyć gardę na twarzy w kapturze i zmienić parę innych detali…
A czym różni się cały komplet himalajskiej odzieży letniej od zimowej?
Główna różnica to kombinezon, choć generalnie trzeba się ubrać cieplej. Decydują indywidualne preferencje, ale zdarzało nam się pod kombinezon, na polary ubierać jeszcze kurtkę i spodnie z PrimaLoftu. Na pewno trzeba mieć dwie czapki: cienką i grubą, podwójne chustki na twarz, mega wypasione łapawice, w naszym przypadku – potrójne Black Diamond, podwójne Mountain Hardwear lub Yetis Hand z wkładką HiMountain.
Odważna taktyka i umiejętności himalaistów są tu kluczowe. Jednak jak istotną rolę gra w tym przypadku sprzęt? Czy mając nieco gorszy ubiór, niekoniecznie w pełni dostosowany do sytuacji, ktoś bardzo zdeterminowany i uzdolniony też sobie poradzi?
Denis Urubko i Siomone Moro poradzą sobie zawsze. Serio tak uważam.
W programie Polski Himalaizm Zimowy chodzi nie tylko o zdobycie tego co jeszcze nie zdobyte, ale przede wszystkim o przekaz wiedzy i doświadczenia między starszym pokoleniem himalaistów a młodszym. Dotyczy to także sprzętu, na przestrzeni wielu lat wiadomo już, co się z pewnością nie sprawdza, co się sprawdza, tylko trzeba to udoskonalić, co na siebie założyć w konkretnych warunkach. Na co, poza kombinezonami, należy jeszcze zwrócić uwagę?
Na przykład trzeba pamiętać, że w warunkach himalajskich na pewno nie sprawdzają się luźnie skarpety – to jest coś czego uczono mnie już na kursach tatrzańskich. Najlepsze jako pierwsza warstwa są skarpety uciskowe, poprawiające krążenie (przepływ żylny) marki CEP – model Outdoor. Rzecz powszechnie używana przez biegaczy i triatlonistów. Poprawiają wydolność, VO2 max, a więc i parametry wytrzymałościowe. Pomagają zapobiec odmrożeniom. Używam ich od trzech lat i jestem bardzo zadowolony. W ramach następnej warstwy najlepsze są skarpety wełniane, na przykład SmartWool Heavy Duty.
Bezwzględnie polecam ubranie pomiędzy skarpety mocnych worków nylonowych. Dzięki temu botek nie zawilgotnieje i następnego dnia unikniemy odmrożeń.
Kolejna duża zmiana to wspinanie się z Camelbak’iem, który nosi się pod kombinezonem i pod plecakiem. Na początku nie jest to łatwe. Trzeba sobie wyrobić sposoby, umieć wypuścić powietrze. Trzeba zwracać uwagę żeby nie zamarzł ustnik. Co 20 – 30 minut należy popijać 2 – 3 łyki płynu. Więcej nie ma sensu, bo i tak się nie wchłonie.
Do tego regularnie używamy żeli, bez których ja już nie potrafię działać w górach. W tym przypadku polecam markę Maxim. Cała sztuka w tym – UWAGA – by nie zjeść całego opakowania na raz – wtedy efekt będzie odwrotny, gdyż organizm wyprodukuje ogromną ilości insuliny, która zbije cukier do poziomu niższego niż na początku i nastąpi osłabienie. Jedno opakowanie Maxima należy zużyć na 3 razy w ciągu 1 godziny.
Jakie błędy w kwestii sprzętu popełniają początkujący himalaiści?
Najczęściej popełnianym błędem przez „młodych” jest chęć wykazania się i noszenie ciężkiego plecaka – a generalnie nie ma takiej potrzeby. Trzeba sobie skompletować „minimalistyczny” sprzęt, w systemie „Light and Fast”. Jadąc w Himalaje dobrze jest zamienić solidne dziabki na model z aluminiowym styliskiem, jak na przykład Aztarex marki Petzl, trzeba także solidne, techniczne raki wymienić na nieco lżejsze – np. Vasak Petzla.
Jak wygląda strategia ubioru w Himalajach? Jak wyglądają konkretne warstwy i w jaki sposób chroni się newralgiczne miejsce, czyli dłonie, stopy i twarz?
Jeśli chodzi o to, co zakłada się pod kombinezon, to zależy od wysokości na jaką się wybieramy. Do 6000 m n.p.m. gruba bielizna wystarcza, a nawet chodzi się bez kombinezonu, do 7000 trzeba ubrać podwójną bieliznę lub nawet polary, do 8000 dobrze mieć na polary PrimaLoft. Na nogi zakłada się dwie pary skarpet, o których już mówiliśmy wcześniej, do tego worek nylonowy pomiędzy nimi, wkładki elektryczne, plus ogrzewacze chemiczne. Szyję i twarz chroni się dwoma chustkami typu Buff. Na dłonie zakładamy pięciopalczaste, cienkie rękawiczki z Polartec Power Stretch, rękawice operacyjne, plus dwuwarstwowe łapawice, o których również już mówiliśmy.
Ile kosztuje pełne wyposażenie himalaisty?
Minimum to 6 tys. zł, najlepiej 8 tys., a wydać można i 20 tys.
Czy używane przez Was namioty także są marki HiMountain? Czy i tu stosowane są jakieś specjalne patenty i materiały?
W ramach dużych namiotów obozowych dotychczas używaliśmy modeli HiMountain Yeti’s Residence i Denali Pro. Obecnie odchodzą one do lamusa, a zamiast nich będzie jeden model krzyżówka. Naszym specjalnym patentem jest lekka tkanina silikonowa i haczyki zamiast kłopotliwych zimą tuneli – liczy się łatwość i szybkość rozbijania.
Poza tym jako szturmowych namiotów używamy jednowarstwowych modeli EV2 marki Mountain Hardwear, które mimo zastosowania wzmocnień kevlarowych nie są niestety – jak zresztą i wszystkie inne – niezniszczalne. Na Broad Peaku podczas wyprawy w 2010/11 wyrwało podłogi w dwóch sztukach. Cenimy sobie też Vaude Space Explorer, a na następną zimę mamy ich lepszą wersję w postaci modeli Power Atreus i Power Odyssee. Mieliśmy też popularny The North Face V25, ale namioty bez fartuchów śnieżnych nie nadają się zbyt dobrze na warunki sztormowe.
Jakiego sprzętu używaliście podczas wyprawy na Manaslu w 1986 roku, czy pierwszego zimowego wejścia na Annapurnę w 1987 roku? I czy będąc wyposażonym w tamten sprzęt byłoby możliwe zdobycie ośmiotysięcznika zimą w Karakorum?
Jeśli chodzi o buty, to wspinaliśmy się w Koflachach. Uważam, że zimą w Karakorum w Koflachach wejść się nie da, a i we współczesnych La Sportivach Mons Olympus Evo jest ciężko. Nie było kombinezonów, ale spodnie puchowe i kurtki dawały zbliżony efekt, choć nie taki, żeby można było powalczyć w Karakorum. Brak było wkładek elektrycznych – a to ogromna zmiana – nie wszystkim one działają, ale ja ze swojego modelu jestem zadowolony i uważam, że problem odmrożeń został w dużym stopniu zniwelowany. Na K2 zimą może to wciąż za mało, ale najważniejsze, że jest.
Czym różni się sprzęt stosowany w ramach Polskiego Himalaizmu Zimowego, od sprzętu stosowanego przez zdobywców pierwszego zimowego ośmiotysięcznika w Karakorum: Simone Moro, Denis Urubko i Cory Richardsa?
Uważam, że kombinezony mieliśmy lepsze, a pozostały sprzęt był mniej więcej taki sam.
Comments 2