Tarp, hamak, namiot – co do spania? Radzi Rafał Król

Rafał Król (fot. arch autora)

Wiele osób chwali się zdjęciami z biwaków pod tarpem (czyli prostokątną płachtą) czy w hamakach, ja jednak zawsze, o ile to możliwe, śpię pod namiotem. Co jakiś czas temat tego w czym spać wraca w mniej lub bardziej prywatnych rozmowach i rozpoczyna się dyskusja, że przecież „to takie fajne”. Fajność nie ma tu jednak nic do rzeczy. Są tylko fakty i argumenty. Znajdziecie je w moich przemyśleniach poniżej.

***

Wilgoć i opady

Kto przeszedł się rano po łące, ten wie, jak dużo wody kumuluje się na powierzchniach traw (rosa). Już po kilku krokach buty i spodnie są absolutnie przemoczone. Efekt rosy to nic innego, jak efekt towarzyszący zimnej butelce, którą wyciągniemy z lodówki. Natychmiast wilgoć z powietrza osiada i skrapla się na zimniejszych przedmiotach. Osoba śpiąca pod tarpem będzie gromadzić na sobie rosę tak samo, jak okoliczna trawa czy gleba. Tarp, który w teorii ma nas chronić przed deszczem, sprawia, że jesteśmy mokrzy od rosy. Mimo że  deszcz nie padał. Jest to dosyć zaskakujące, ale naprawdę tak jest. A jednak wiele osób wybiera tarp, bo to łądnie wygląda na zdjęciach i wygląda survialowo. Nawet jeżeli uda nam się zamocować tarp tak, aby sięgał do samej ziemi, to i tak nie odgradza nas on w pełni od wilgotnego powietrza, a w dodatku nie rozwiązuje problemu wilgoci parującej od gruntu. Trochę lepiej (ale niewiele) jest z hamakami. Nieco wyżej nad gruntem w powietrzu jest mniej wilgoci, niż gdy śpimy na ziemi. Niemniej wilgoć skropli się na materiale hamaka i nas zmoczy. 

Efekt rosy jest tym większy, im większa jest różnica temperatur między dniem a nocą. Największy jest latem przy słonecznej wyżowej pogodzie, mniejszy w pochmurne dni, gdy różnica temperatur między dniem a nocą jest mniejsza. W namiocie dwupowłokowym cala wilgoć gromadzi się na zewnętrznej warstwie namiotu (tropiku), podczas gdy wnętrze namiotu (sypialnia) pozostaje suche. Ilość wilgoci jaką mamy w powietrzu w sypialni jest znacznie mniejsza niż na zewnątrz, a używając mądrze wentylacji możemy to jeszcze usprawnić.

Kiedy zaczyna padać, sytuacja staje się gorsza. Fani hamaków powiedzą, że na hamak zawsze można zarzucić tarp czy jakąś płachtę osłaniającą. To prawda, ale bardzo rzadko zdarza się, że coś co nas oddziela od deszczu jest w pełni szczelne. Zazwyczaj przy dłuższym deszczu materiał tarpa namaka, poci się od wilgoci w powietrzu lub też deszcz spływa po lince, na której ten cały system wisi. Poza tym podczas deszczu w hamaku jesteśmy mocno ograniczeni jeżeli chodzi o swobodę ruchów. Możemy leżeć, ale to wszystko.

Można oczywiście hamak powiesić pod tarpem i mieć zarówno sucho jak i sporo miejsca i swobody, tylko że montowanie takiego systemu zajmuje sporo czasu i pracy. Zdecydowanie więcej niż rozstawienie namiotu. Trochę inaczej, ale wcale nie lepiej jest z tarpem. Podczas deszczu z wiatrem często deszcz sięga pod tarp i moczy nam część ekwipunku. A gdy nie wieje, ale deszcz jest bardzo intensywny, to rozbryzgi kropli padających z impetem moczą wszystko na pół metra od miejsca w którym spadną. Przy naprawdę mocnej ulewie nawet pod dużym tarpem mało jest suchego miejsca. No i zawsze istnieje ryzyko, że pod naszym tarpem zacznie płynąć rzeczka. Tymczasem dobrze rozbity namiot chroni nas w pełni przed opadami i możemy się w nim swobodnie poruszać, a jeżeli mamy większy przedsionek da się jeszcze gotować czy robić wiele różnych rzeczy. Namiot zapewnia nam także pełną izolację od wilgoci ze strony podłoża.

Wiatr

Dobrze rozciągnięty tarp poradzi sobie z wiatrem, ale rzadko kiedy zdarza się, że wiatr nam pod tarpem zupełnie nie dokucza. Dzieje się tak dlatego, że tarp rzadko kiedy chroni nas z każdej strony, a poza tym wiatr zmienia kierunek. Podczas opadów wiatr niesie wodę i sprawia, że wszystko przemaka, a nawet jeśli nie pada, wiatr nas po prostu wychładza. Trochę lepiej na wietrze radzi sobie hamak, bo zazwyczaj jest wykonany z gęsto tkanego nylonu i zatrzymuje większość wiatru. Ale i tutaj najlepiej poradzi sobie namiot. Szczególnie jeżeli zadbamy wcześniej o właściwe rozbicie i skorzystamy z odciągów i linek napinających. No i jest jeszcze jedna rzecz do przemyślenia, a mianowicie: jak te poszczególne systemy do spania rozstawia się w deszczu. Tylko w przypadku namiotów, w których maszty montujemy do tropiku, a sypialnie jest podpięta, mamy gwarancję, że rozbijemy się w deszczu, a wnętrze naszego schronienia pozostanie suche.

Czas rozkładania

Wcale nie jest tak, że namiot – jako konstrukcję bardziej skomplikowaną niż tarp czy hamak (bo przecież dwuwarstwową) – rozkłada się dłużej. Jest wręcz przeciwnie. Namioty z podwieszoną sypialnią i masztami montowanymi z zewnątrz da się postawić dosłownie w kilka minut. Dla namiotów, których podłoga nie jest pancerna, należy doliczyć czas podłożenia płachty (footprintu) Rozstawienie standardowego namiotu w systemie „amerykańskim” gdzie maszty montuje się do sypialni trwa niewiele dłużej. Szybko można też poradzić sobie z hamakiem, ale tarp zajmuje znacznie więcej czasu. Nawet do godziny, gdy trzeba zrobić wiele punktów odciągowych na linkach. Jeżeli ktoś chciałby sobie hamak zabezpieczać przed deszczem czy tym, że „ciągnie” od pleców ,to montowanie wszystkich osłon i otulaczy zajmuje jednak sporo czasu.

Waga

Dwuosobowy namiot z przedsionkiem czy dwoma coraz częściej waży około 2- 2,5 kg. Nawet z podkładem (footprintem) waga zazwyczaj mieści się poniżej 3 kg. Drogie namiotu z górnej półki ważą już zaledwie 1,5 kg lub jeszcze mniej. W kategorii wagi tarp, a w szczególności hamak mogą być lżejsze i mniejsze po spakowaniu od namiotu. Trzeba pamiętać o tym, żeby ważyć nie tylko sam hamak czy tarp, ale też wszystkie akcesoria potrzebne, aby je rozłożyć. Taśmy, linki, śledzie.

Warunki wystarczające, żeby się rozłożyć

Aby postawić namiot potrzeba miejsca i fajnie jeżeli jest ono równe. No i teren powinien być taki, żeby dało się wbić śledzie czy szpilki. Tyle miejsca znajdziemy zarówno w górach, w lasach, jak i na pustkowiach. Trzeba uważać na mrówki i trochę posprzątać patyki, szyszki i kamienie. Niby każdy wie, że do rozłożenia hamaka potrzebne są dwa drzewa, ale to wcale nie jest takie łatwe do zrealizowania. Drzewa nie mogą być za blisko siebie, ani za daleko. Nie mogą też być za grube, bo wielkie pomnikowe drzewa maja ładnych kilka metrów obwodu i trzeba by mieć dziesiątki metrów linek czy taśmy, żeby takie drzewo opasać. Między pasującymi drzewami często jest jakiś krzak lub chwasty do wykarczowania. No i sprawa oczywista – na pustkowiu w hamaku się nie prześpimy. Możemy rozbijać tarp na pustkowiu i podpierać go kijami trekkingowymi czy jakimiś drągami, jednak chyba najsensowniej trzyma się tarp przerzucony nad linką zamocowaną między drzewami. W każdym przypadku do rozłożenia tarpu potrzeba znacznie więcej miejsca, niż zajmuje sam tarp. Iddyllicze miejsca biwakowe zdarzają się naprawdę rzadko, w rzeczywistości trzeba miejsce wykarczować lub posprzątać.

Komfort funkcjonowania

Jak się już położymy i pójdziemy spać to nie ma problemu, ale kiedy nie śpimy to warto pomyśleć, co da się robić w tych naszych leżankach. W hamaku da się świetnie leżeć i spać (o ile ktoś śpi na boku lub plecach, bo na brzuchu to będzie trudno). Da się też siedzieć. Za to nie da się w hamaku niczego ugotować. Pod tarpem da się robić wszystko, zmieści nam się bagaż i da się gotować. Pod namiotem zresztą tak samo. Warto zastanowić się, jak w tych schronieniach wyglądać będzie nasze wychodzenie, żeby załatwić potrzeby fizjologiczne. Przede wszystko jednak warto zastanowić się, jak z tych różnych systemach będzie nam się funkcjonowało przy wielogodzinnym załamaniu pogody. Albo takim kilkudniowym. Tylko namiot chroni w pełni nasz dobytek, da się w nim siedzieć, pracować czy gotować o ile jesteśmy ostrożni i unikamy czadu.

Owady i pajęczaki, czyli choroby

Koronnym argumentem, dla którego śpię w namiotach jest jednak zdrowie i bezpieczeństwo. Tylko namiot ze szczelną sypialnią z gęstej siatki i pieczołowicie wykonanymi zamkami zapewnia ochronę przed owadami i pajęczakami, które roznoszą coraz więcej groźnych chorób. Zmiany klimatu nie tylko wydłużają okres w roku, kiedy jesteśmy zagrożeni, ale co gorsza z każdym rokiem dochodzą nam nowe patogeny roznoszone przez komary i kleszcze, które przecież na naszym terenie są od zawsze. Poza terenem gór, gdzie występują jeszcze regularne zimy, kleszcze mogą nas atakować w zasadzie przez cały rok. Roznoszą boreliozę i odkleszczowe zapalenie mózgu. Przeciwko tej drugiej chorobie jest szczepionka, ale borelioza to wciąż bardzo niebezpieczna i podstępna choroba, którą antybiotykami leczy się przez długie tygodnie. Trudno się ją diagnozuje i jeszcze trudniej leczy. Powoduje ogromne spustoszenie w organizmie, liczne powikłania i nierzadko wysyła chorych na wózek inwalidzki. Co gorsza kleszcze roznoszą nie tylko te dwie choroby, ale szereg innych. Na przykład na babeszjozę (piroplazoma), która niszczy czerwone krwinki, bardzo często zapadają ugryzione psy, ale ludzie stosunkowo rzadko.

Na skutek zmian klimatu dochodzą jednak nowe zagrożenia. Komary, które kojarzą na m się z uciążliwym brzęczeniem i ukąszeniami, coraz częściej przenoszą niebezpieczne choroby. Wirus Zachodniego Nilu, nazywany także gorączką zachodniego Nilu, jest już w Europie Północnej, czyli na naszym terenie. Zachorowania od komarów stwierdzono w Rumunii, Rosji, Francji we Włoszech czy na Węgrzech. W Europie południowej notuje się  już zachorowania na wirus Zika, a choroby Denga możemy spodziewać się w Polsce lada sezon. Przeciwko Dendze we Włoszech już dezynfekuje się samoloty. Na terenie Europy ( np. w Wielkiej Brytanii czy w Niemczech) stwierdzono już występowanie afrykańskich kleszczy wędrownych (Hyalomma). Przenoszą one wysoce śmiertelną gorączkę krwotoczną krymsko-kongijską, nazywaną chorobą krwawiących oczu, na którą nie ma szczepionki. Pierwsze przypadki w Niemczech odnotowano już 2018 roku. W Polsce nie odnotowano do tej pory żadnego przypadku, ponieważ nie prowadzono na ten temat badań, jak tłumaczy wybitny wirusolog profesor Krzysztof Pyrć.  W mojej ocenie jedynie szczelnie wykonana sypialnia namiotu gwarantuje nam bezpieczeństwo, gdy śpimy i nie jesteśmy świadomi. 

Podsumowanie

Hamak jest idealny do rekreacji i relaksu, poczytania sobie książki i pobujania się między drzewami. Tarp to jedynie awaryjne schronienie w sytuacjach bez wyjścia i fajna ochrona przed słońcem (na przykład dla bawiących się dzieci). Jeżeli rozważymy różne aspekty spania w terenie, takie jak czas i łatwość rozstawiania, warunki potrzebne, żeby zabiwakować, wagę i wielkość, to namiot wydaje się mieć przewagę w większości kategorii. No i bezpieczeństwo. Jedynie namiot nadaje się jako bezpieczne i wygodne schronienie biwakowe dla turystów, survivalowców, harcerzy itp. Artykuł pisałem z myślą o biwakowaniu w Polsce i Europie. 

Rafał Król

Rafał Król (fot. arch autora)

O autorze:

Podróżnik, polarnik, eksplorator. Realizuje wyprawy w dzikie i rzadko odwiedzane miejsca na świecie. Był na Kamczatce, za kołem polarnym, eksplorował rejon Karakorum Batura, jako pierwszy zrobił zimowy trawers Islandii, wędrował przez Grenlandię, Mongolię, zniszczone trzęsieniem ziemi i epidemią cholery Haiti, Spitsbergen. Jest ekspertem w dziedzinie bezpieczeństwa, survivalu i technologii outdoorowych, a także doradcą i ambasadorem kilku marek, między innymi Helly Hansen. Napisał nietuzinkową książkę o podróżach i świecie 25 500.

***

Poznajcie inną perspektywę:

Exit mobile version