Asekol Everest Expedition: Mateusz Waligóra rusza na Mount Everest z poziomu oceanu!

Mateusz Waligóra (fot. Damian Ochtabiński)

Już 18 marca Mateusz Waligóra rozpocznie kolejną wyprawę. Celem będzie Mount Everest. Ale nie chodzi jedynie o wejście na Dach Świata. Mateusz spróbuje osiągnąć Everest z poziomu 0 m n.p.m.., to znaczy dotrzeć na najwyższy szczyt świata wyruszając nań z poziomu morza. Wejście na Mount Everest zacznie zatem znad Oceanu Indyjskiego i chce osiągnąć wysokość 8850 m korzystając jedynie z siły własnych mięśni, bez emisji zbędnych zanieczyszczeń, w myśl zasady „leave no trace”. Jeśli wyprawa się powiedzie, będzie pierwszym Polakiem, który osiągnie Mount Everest w taki sposób.

***

Wyprawa odbywać się będzie w formie himalajskiego triathlonu. Rozpocznie się w położonej nad Zatoką Bengalską miejscowości Bakkhali, ok. 120 km na południe od Kalkuty. Pierwszy marcowy etap będzie rowerowy. Towarzyszem Mateusza na nim będzie Jakub Rybicki, podróżnik, uczestnik dalekich wypraw rowerowych, fotograf. Droga przez Indie liczy według planu 1234 km. Trasa prowadząca przez jedne z najgęściej zaludnionych obszarów świata, przez nie zawsze bezpieczne, za to zawsze gorące tereny Indii, w których temperatura codziennie może przekraczać 40 st. C, będzie wbrew pozorom jednym z największych wyzwań wyprawy. Na rowerach dotrą do Nepalu, do miejsca, w którym kończy się droga. Następnie zostawią rowery, zamienią je na plecaki i dojdą do Lukli, skąd Jakub Rybicki ruszy w drogę powrotną zabierając rowery do Polski. Dalszym ciągiem będzie trekking do bazy pod Everestem, a następnie aklimatyzacja i wspinaczka na szczyt.

Mateusz Waligóra (fot. Damian Ochtabiński)

Wyprawa łączy to, co stanowiło przedmiot większości wypraw i wyjazdów Mateusza Waligóry, czyli wielodniowy etap rowerowy, długodystansowy trekking pieszy oraz działanie w górach. W górskiej części wyprawy uczestniczyć będą także Bartek Dobroch, dziennikarz, autor książek o himalaizmie, przewodnik górski oraz fotograf Marcin Kin, który w tej roli powraca w góry najwyższe. Ich udział w wyprawie związany jest z jej dodatkowym celem, którym ma być nie tylko dokumentacja samej wyprawy, ale wydanie książki opisującej przemiany zdobywania najwyższej góry świata od czasu zakończonej śmiercią obojga himalaistów próby Mallory’ego i Irvine’a w 1924 r., po jej współczesną komercjalizację. – Chcielibyśmy opowiedzieć o tym jak ze względu na rosnącą popularność turystyki wysokogórskiej zmienia się Nepal, rejon Khumbu, w którym żyją Szerpowie i wrażliwe na zmiany himalajskie środowisko – tłumaczy Waligóra.
Podobnie jak w poprzednich wyprawach podczas trekkingu pod Everest, pobytu w bazie oraz w rejonie szczytu uczestnicy wyprawy będą także przyglądać się zmianom klimatycznym i innym problemom ekologii z naciskiem na edukację związaną z recyklingiem elektroodpadów oraz ludziom – szczególnie Szerpom, dawniej tragarzom wypraw himalajskich, dziś głównym organizatorom i animatorom całego ruchu turystyczno-wyprawowego w regionie.

Mateusz Waligóra (fot. Damian Ochtabiński)

Skąd pomysł by podróżnik, choć nie himalaista wspinał się na Mount Everest? Waligóra wyjaśnia:

W piątek 13 stycznia ubiegłego roku dotarłem na nartach do Bieguna Południowego. Dokonałem tego jako jeden z zaledwie czterech Polaków w historii. Wyprawa ta oprócz ogromnego wyzwania sportowego, była dla mnie spełnieniem marzenia z dzieciństwa, a dokładnie jednego z trzech wielkich marzeń o dotarciu do trzech skrajnych punktów Ziemi: bieguna południowego, bieguna północnego i szczytu Mount Everest.

Mateusz Waligóra (fot. Damian Ochtabiński)

W Lukli dołączą do grupy także przedstawiciele sponsora tytularnego wyprawy, firmy Asekol, będącej organizacją odzysku sprzętu elektrycznego i elektronicznego, baterii oraz opakowań – Izabela Pakuła i Mirosław Baściuk. Uczestnicy w trakcie trekkingu planują wejście aklimatyzacyjne na sześciotysięcznik Lobuche East.

Wyzwaniem dla Mateusza będzie nie tylko długość wyprawy, która potrwa prawie dwa i pół miesiąca, ale też amplituda temperatur pomiędzy strefami klimatycznym, przez które przebiegać będzie droga z poziomu morza na Everest. Pomiędzy gorącymi nizinnymi rejonami Indii, a mroźnym nawet w pogodne dni najwyższym szczytem świata.

Informacja prasowa

Exit mobile version