Poradnik ekspertów: śpiwór i mata

fot. arch. podróżników

W kolejnym odcinku cyklu Kamila Kielar, Agnieszka Dziadek, Joanna Mostowska, Łukasz Supergan i Rafał Król odpowiadają na bardzo ważne pytanie: w czym i na czym spać. Z tego poradnika dowiecie się, dlaczego śpiwór powinien otwierać się nie za dzyndzel, a na rozszerzanie ramion, czy dwa śpiwory są równie dobre co jeden zimowy i kiedy warto jeszcze sięgnąć po tradycyjną karimatę.

***

Kamila Kielar

Używam modelu Radical 4Z marki Pajak, który został dostosowany do moich wymiarów. Unisize’y i unisexy są dla mnie za duże, a szkoda nosić bez sensu wagę i objętość. Pajak był tak miły, że stworzył śpiwór specjalnie dla mnie, co do centymetra. Opasowany śpiwór to też brak wolnych przestrzeni, które trzeba ogrzewać, a więc lepsze właściwości termiczne.

Wydaje mi się, że standardowy śpiwór, taka trzysezonówka, powinien mieć zakres od -10 st. Celsjusza. W górach zawsze może być poniżej zera, nawet sporo, ale trzeba pamiętać, że i tak zazwyczaj śpi się w ciuszkach i kurtce puchowej. Stąd taki zakres. Górna granica nie ma znacznie, bo zawsze można coś ściągnąć, lub tylko przykryć się śpiworem.

W swoim śpiworze lubię to, że ma zamek, którego nie trzeba chwytać za tego dzyndzla, żeby go otworzyć. Rozpina się po prostu na rozszerzenie ramion, oczywiście jeśli nie jest zabezpieczony. Ta funkcjonalność cieszy mnie w terenie niedźwiedziowym, bo czasem w nocy trzeba wstać i natychmiast wyjść z namiotu. Wtedy lepiej nie tracić czasu na szamotanie się ze śpiworem. Ważne jest też to, że ma puch certyfikowany i etycznie pozyskiwany z gęsi, co wcale nie jest standardem. Oczywiście im większa sprężystość puchu, tym lepiej. Używam 900 i bardzo sobie chwalę.

Nie jestem fanką quiltów, czyli worków do połowy torsu. Lubię, gdy moje ciało może zregenerować się w nocy jak najlepiej. Komfort termiczny jest do tego niezbędny. Quilty wydają mi się rozwiązaniem na przykład na pustynne szlaki, w ciepłych warunkach, ale jeśli masz różne temperatury to po prostu nie.

Używam materaca marki Thermarest. Model Neo Air Xlite w wersji dla kobiet ma 163 cm, czyli dokładnie tyle co ja. Dzięki temu nie noszę wagi, z której nie skorzystam. Jego największym atutem jest jednak dodatkowy, obijający ciepło materiał. Parametr air value tego materaca wynosi 5,4 – to już jest zimowa kategoria, a przy tym Neo Air Xlite waży tyle, co letnie, dmuchane materace tej marki – które też są super małe i genialne.

Nie używam już w ogóle mat samopompujących. To był dziwny wynalazek, który przeszedł już chyba do lamusa. Fajny w koncepcie, ale ciężki, duży i niekoniecznie podnoszący komfort życia.

Teraz mój luxury item! Wiem, że teoretycznie można spać na worku z ciuchami, ale PODUSIA mega zwiększa komfort. Według mnie różnica jest na tyle duża, że warto nosić te dodatkowe 30 g – tak uważam i tak noszę. Używam Sea to Summit Aeros Down, bo ma cieniutką warstwę puchu u góry, więc jest milusio i cieplusio.

Rafał Król

Jestem zdecydowanym fanem śpiworów puchowych. Puch jest nie tylko najlepszym izolatorem, ale także najtrwalszym mechanicznie (o ile o niego dbamy). Mam śpiwory puchowe, które mają po 20 lat i wciąż świetnie izolują. Tymczasem każdy śpiwór z ociepliną syntetyczną szybko „siada” i traci właściwości termiczne bez względu na to, czy go używamy czy nie.

Używam różnych śpiworów puchowych w zależności od pór roku i temperatur. Na lato i wyjazdy minimalistyczne mam śpiwór marki Big Agnes Pluton 40, który waży tylko 460 gramów z workiem i daje komfort spania do +4 st. Celsjusza. To jest świetne rozwiązanie na wyjazdy od później wiosny do wczesnej jesieni. Kolejny śpiwór ma komfort do -6 st. Celsjusza i waży 725 g, a mój czterosezonowy śpiwór z komfortem do -18 st. Celsjusza waży 1280 g. Na ekspedycje zimowe, gdzie jest sucho, mam śpiwór polskiej firmy Roberts z komfortem do -35 st. Celsjusza. Na wyprawach arktycznych gdzie jest zimno, ale i wilgotno, a więc puch nie dałby rady, używam śpiwora Mountain Hardwear Lamina Bonfire z komfortem poniżej -30 st. Celsjusza i wagą trochę powyżej 3 kg.

Maty dmuchane Thermarest mają według mnie najlepsze parametry. Od wiosny do jesieni używam wysłużonej maty Thermarest NeoAir Xlite, a zimą i na ekspedycje zabieram NeoAir XTherm. Trzeba pamiętać, że od ziemi izoluje nas mata, a nie śpiwór – każdą ocieplinę zgniatamy ciężarem ciała. Czyli im jest zimniej tym to, co mamy pod śpiworem ma większe znaczenie.

Agnieszka Dziadek

Jestem dość wybredna, bardzo cenię komfort, więc nie korzystam ze standardowych śpiworów. Customowe (szyte na miarę) śpiwory z bardzo dobrego naturalnego puchu gęsiego szyje dla mnie firma Roberts Outdoor Equipment z Gdyni. Uważam, że śpiwór dla hikera powinien być ostoją i bastionem ciepła. Potrzebuję się też wygodnie rozciągnąć (to ważne ze względu na stawy biodrowe), dlatego nie uznaję mumii i zamawiam śpiwory bardzo szerokie w nogach. Od późnej wiosny do wczesnej jesieni używam śpiwora wypełnionego 300 gramami puchu, na zimniejsze szlaki, gdzie temperatura może spaść do -10 st. Celsjusza sięgam po 600-700 g puchu.

Przymocowuję śpiwory do materaca, tak że plecy pozostają niewypełnione. Żaden nie ma zamka ani kaptura, bo to niewygodne, ale zimą dokładam puchową kominiarkę. W zestawie zimowym stosuję combo, czyli zestaw śpiwora z drugą warstwą. Nie jest to drugi śpiwór, ale kurtka i spodnie puchowe z botkami. Taki zestaw jest najlżejszy.

Łukasz Supergan

Puchowy czy syntetyczny? Puch rozpręża się do bardzo dużej objętości przy niewielkiej wadze. Jest lepszym izolatorem, ale jest droższy. Jednak o ile syntetyczne ociepliny z czasem tracą sprężystość puch zachowuje ją przez długie lata. Wadą puchu jest oczywiście jego wrażliwość na wilgoć, ale nauczyłem się chronić śpiwór przed wodą podczas transportu i na biwakach, a kompletne zamoczenie śpiwora nie zdarzyło mi się od wielu lat, nawet podczas biwaków pod tarpem.

Używam kilku modeli śpiworów, wszystkich szytych przez gdyńskiego Cumulusa. Najlżejszy to zawierający 200 g puchu X-Lite 200. To śpiwór bez kaptura – najlżejsza opcja. Używam go od wiosny do jesieni. Zamiast kaptura używam czapki, która i tak zawsze towarzyszy mi na szlaku. Śpiwór po spakowaniu zajmuje bardzo mało miejsca, dzięki czemu sprawdza się idealnie podczas wędrówek fast&light. Chociaż jest niewielki, dobrze chronił mnie przed zimnem podczas trawersu Islandii i trekkingu przez Alpy.

W temperaturach zbliżonych do zera, a nawet lekko ujemnych, używam analogicznego modelu X-Lite 400. 400 g puchu oraz kaptur dają dobrą ochronę przy niższych temperaturach.

Do większości zastosowań zimowych używam śpiwora Teneqa 700. Zawiera 700 g puchu i posiada temperaturę komfortową dla mężczyzny -18 st. Celsjusza. Taki zakres wystarczył mi podczas zimowego przejścia gór Polski, wczesną wiosną na Spitsbergenie i pod wysokimi szczytami (Chimborazo, Baruntse, Aconcagua). To bardzo uniwersalny model zimowy z kołnierzem wewnętrznym i dodatkowo ocieploną strefą stóp. Aby ograniczyć straty ciepła jego zamek sięga do połowy.

Mój najcieplejszy śpiwór to ekspedycyjny Teneqa 1000 z temperaturą komfortową -30 st. Celsjusza. Poza górami wysokimi (Pik Lenina, Chan Tengri) zabrałem go na zimowy trawers Islandii i trawers Grenlandii. W terenach arktycznych używam śpiwora w połączeniu z płachtą VBL (vapour barier liner), która sprawia, że wilgoć nie przenika do puchu.

Wybierając śpiwór bazuję na własnym doświadczeniu, a nie na normach, według których testuje się czasem śpiwory. Z mojego doświadczenia wynika, że wyliczone wartości są tylko teorią, która nie zawsze się sprawdza. Zaniża ona nieco temperaturę komfortu śpiwora i nie ma zastosowania w temperaturach poniżej -20 st. Celsjusza.

Ważna jest również możliwość składania śpiworów w cieplejsze kombinacje. Dla przykładu: model 200 może wejść do zimowego 1000, dzięki czemu otrzymam niezwykle ciepły śpiwór na prawie 40-stopniowe mrozy. Pokazuje to, że na zimne wyprawy nie zawsze trzeba posiadać śpiwór ekspedycyjny – czasem wystarczy połączenie letniego i jesiennego.

Waga śpiwora jest istotna, ale ważniejsza jest solidna konstrukcja. Nie warto odchudzać wagi naszego śpiwora montując w nim na przykład bardzo cienkie i drobne zamki. Doświadczyliśmy tego podczas trawersu Grenlandii, kiedy śpiwór Mateusza uległo rozerwaniu pod wpływem zwykłych ruchów lokatora. Powodem był właśnie zbyt cienki zamek. Śpiwór powinien też mieć komfortową szerokość, która umożliwi wygodny sen.

Również materac powinien być odpowiednio dobrany do wyprawy. Gdy zależy mi na niskiej wadze, używam Exped R-1. Zimą sięgam po izolowany materac Insulated Static V Ultralite SL. Jeśli waga nie jest ograniczeniem (wyprawy z saniami), zabieram też karimatę, która stanowi dodatkową izolacją i rezerwę na wypadek awarii materaca.

Joanna Mostowska

W miejscach, gdzie jest silny mróz używam śpiwora puchowego marki Yeti. Na puch trzeba jednak bardzo używać, gdyż jeśli się zamoczy – staje się mokrą szmatą, która nie grzeje. Dlatego najpierw wchodzę do ortalionowego worka, aby śpiwór nie moczył się od wewnątrz od mojego potu. Z kolei zewnętrzną część śpiwora (w namiocie też zbiera się wilgoć) chronię przed wilgocią dzięki workowi z membraną GORE.

Jeżeli wiem, ze w jakimś regionie nie jest szczególnie zimno (na przykład na Islandii temperatura zwykle oscylowała wokół zera) zabieram wówczas śpiwór syntetyczny. Na Islandii miałam śpiwór czeskiej firmy Husky i sprawdził się bardzo dobrze.

***

fot. arch. podróżników

Pierwszy z odcinków cyklu (Buty: wysokie czy niskie?) znajdziecie w jesiennym numerze OM (opis treści numeru). Kolejne odcinki to:

Exit mobile version