Podróż do Omanu śladami Travel Like a Girl

Balcony Walk (fot. Ewa Protasewicz)

Oman to wyjątkowe miejsce. Między innymi dlatego, że w dalszym ciągu pozostaje dość nieodkryte. Nasza grudniowa wyprawa na Półwysep Arabski, w całości zorganizowana na własną rękę, okazała się więc przepięknym zwieńczeniem 2022 roku. W ciągu 12 dni udało nam się zwiedzić całkiem sporą ilość atrakcji w północnej części kraju i przemierzyć łącznie blisko 1300 km. Dzięki temu doświadczeniu, teraz w Twoje ręce Czytelniku oddajemy nie tylko naszą subiektywną listę najciekawszych atrakcji, ale również garść praktycznych porad i spostrzeżeń dotyczących bezpieczeństwa, poruszania się po Omanie czy panujących tam zwyczajów.

***

Oman na własną rękę – o czym pamiętać

Oman to jedno z najbezpieczniejszych państw arabskich. Jego mieszkańcy to przemili ludzie, skłonni do pomocy i wyjątkowo otwarci. Dlatego to właśnie w Omanie najczęściej spośród wszystkich naszych podróży przyszło nam odpowiadać na dwa pytania: “how are you?” i “where are you from?”. Co ciekawe, to przyjazne nastawienie było “zaraźliwe” i bardzo szybko przenosiło się również na przyjezdnych. Dlatego w zaledwie dwunastu dni udało nam się rozmawiać m.in. z przypadkowo poznanym Portugalczykiem, dwójką motocyklistów z Niemiec, rodziną z Indii czy Anglikiem zwiedzającym lokalne forty.

Odległości pomiędzy głównymi atrakcjami Omanu są dosyć spore. Dlatego, aby optymalnie zaplanować trasę zwiedzania, postawiłyśmy na wycieczkę objazdową. Ta z kolei wiązała się z koniecznością częstej zmiany miejsca do spania. Na Półwyspie Arabskim lądowałyśmy więc mając zabookowany nocleg na tylko pierwszą noc. Kolejne hotele lub pensjonaty rezerwowałyśmy już z bezpośrednio z trasy.

Dziennie przy dwóch podróżujących osobach na nocleg musiałyśmy przeznaczyć od 200 do 400 zł. Czasami w tej cenie było również uwzględnione śniadanie. Za każdym razem dostępny był parking, za który nie pobierano dodatkowej opłaty. 

Sieć omańskich dróg jest na naprawdę wysokim poziomie. Te główne, to wielopasmowe trasy – w dodatku zupełnie niezatłoczone. Te lokalne z kolei, to wyasfaltowane jednopasmówki. Czasami jednak warto zapuścić się nieco dalej, zjechać z głównej ścieżki i posmakować odrobiny off roadu. W takiej sytuacji idealnym rozwiązaniem jest poruszanie się wynajętym autem o dużej mocy i koniecznie z napędem na cztery koła. 

Komunikacja publiczna jest dostępna, ale miałyśmy okazję korzystać z niej jedynie w Muskacie, na trasie biegnącej z lotniska do Wielkiego Meczetu. Warto również pamiętać o tym, że o ile infrastruktura drogowa jest doskonale rozwinięta, to tej stworzonej z myślą o ruchu pieszym niemal brakuje. Zatem nawet w stolicy łatwiej jest poruszać się autem lub taksówkami niż na piechotę. Szczególnie, że znalezienie chodnika lub przejścia dla pieszych bywa nie lada wyzwaniem.

Oman (fot. Paulina Sobolewska)

Oman to kraj muzułmański. To, jak mocną pozycję zajmuje tu religia czuć niemal na każdym kroku. Mieszkańcy tego arabskiego państwa noszą tradycyjne stroje, kobiety dbają o to, aby ich włosy pozostawały skrzętnie skrywane pod chustami, a ciało pod zwiewnymi, sięgającymi ziemi szatami. W wielu publicznych miejscach, jak chociażby galerie handlowe, pojawiają się tablice informujące o zakazie odsłaniania kolan czy okazywania sobie bliskości. I warto się tego trzymać. Nie tylko przez strach przed karą, ale również – a może przede wszystkim – z szacunku dla omańskich zwyczajów. 

W Omanie, poza wybranymi hotelami, przygotowanymi przede wszystkim z myślą o zagranicznych turystach, nie sposób nabyć wysokoprocentowych trunków. Na sklepowych półkach znaleźć można co najwyżej bezalkoholowe wersje napojów “piwopodobnych”. 

Omańczycy uwielbiają kawę i… daktyle. Dlatego w wielu miejscach, nawet w hotelowej recepcji można było skosztować tych narodowych przysmaków. 

Walutą Omanu jest Rial omański, którego kurs w przeliczeniu na złotówki wynosi ok. 11 zł. W polskich kantorach raczej go nie dostaniemy. Dobrym rozwiązaniem jest więc zabranie ze sobą dolarów i ich wymiana ich już po dotarciu na miejsce. Kantory można znaleźć na lotnisku lub w centrach handlowych. 

W wielu miejscach, w tym również na stacjach benzynowych, można płacić kartą. Gotówka jest wymagana w taksówkach, podczas kupowania biletów wstępu do niektórych atrakcji czy do opłacenia noclegów. 

6 głównych atrakcji Omanu, czyli subiektywna lista wg Travellikeagirl.pl

Oman to kraj, gdzie dominującą religią jest islam. Z tego także wynika fakt, że jedną z największych atrakcji turystycznych jest Wielki Meczet Sułtana Qaboosa, usytuowany w stolicy państwa – Muskacie. Początki budowy obiektu sięgają roku 1992, a jego pomysłodawcą był właśnie sułtan Qaboos bin Said al Said, od którego nazwiska meczet nosi nazwę. 

Podstawowy budulec świątyni stanowiły tony piaskowca, drewno oraz szkło. Meczet otoczony jest przez pięć minaretów, z czego główny mierzy 90 metrów. Wewnątrz królują piękne mozaiki, kryształowe żyrandole i ręcznie tkane dywany. Minimalizm miesza się tu z ogromem i przepychem. Sam budynek otaczają rozległe ogrody z pięknie wystrzyżoną roślinnością. Okazałość obiektu sprawia, że jednocześnie meczet pomieści 20 000 wiernych.

Sultan Qaboos Grand Mosque (fot. Ewa Protasewicz)

Bogata historia Nizwy (jednego z najstarszych miast w Omanie oraz byłej stolicy) sięga aż XIII wieku. Miasto miało swój unikalny charakter i było zarówno ośrodkiem gospodarczym, jak i również kolebką bogatej kultury regionalnej. Umiejscowienie na handlowym szlaku rozciągniętym od wschodu po zachód, sprawiało, iż przybywały tu setki kupców z różnych zakątków świata.

Jedną z kluczowych atrakcji miasta jest zabytkowy fort. Początki prac nad monumentalną budowlą sięgają XVII wieku. Powstawała ona w czasach panowania Sułtana I ibn Sajfa. Prace nad wzniesieniem charakterystycznej wieży trwały aż 12 lat. Obecnie ten element konstrukcji jest uznawany za unikatowy oraz największy w tej części Azji.

Poza samym Fortem możemy podziwiać przylegający do niego Zamek, nad którym prace rozpoczęły się w VIII wieku. Pomysłodawcą budowy był Imam Mohammed bin Abdullah Al-Yahmadi. W późniejszym okresie kontynuowano proces za sprawą Imama Sult bin Malika Al-Kharusiego. Zamek Nizwa stanowił rezydencję, którą zamieszkiwała rodzina władcy.

Fort Nizwa (fot. Ewa Protasewicz)

Nie tylko USA ma swój Wielki Kanion. Podobna atrakcja mieści się nieopodal Jebel Shams – najwyższej góry w paśmie Hajar. Wadi Ghul – bo tak oryginalnie nazywa się kanion – to omańska atrakcja, ciesząca się sporą popularnością. Jej najbardziej przystępną częścią jest odcinek zwany W6 Balcony Walk.

Biegnąca wzdłuż jednego z urwisk kanionu trasa nie jest wymagająca, a mimo to zapewnia niesamowite widoki i pozwala zajrzeć nieco w głąb ciekawej rzeźby terenu. Wizytę w tym miejscu zapamiętałyśmy przede wszystkim ze względu na majestatyczność tego obszaru oraz niespotykaną ciszę. Szczególnie, że w grudniu, w trakcie naszej wizyty nie spotkałyśmy na szlaku zbyt wielu turystów.

Punktem startowym do wyruszenia na Balcony Walk jest wieś Khitaym. Jednak dotarcie do tego miejsca już samo w sobie jest równie ekscytujące, bowiem częściowo asfaltowa trasa w pewnym momencie na do zaserwowania off road’owe doznania. Tutaj z pewnością wygodniejszą opcją będzie auto z napędem na cztery koła.

Cały szlak liczy łącznie ok. 4 km. Przewyższenia mają zaledwie 200 metrów. Punktem, do którego dotarłyśmy i skąd zawróciłyśmy były ruiny dawnej osady As Sab, które trudno przeoczyć. Wraz z przerwami na zdjęcia pokonanie trasy zajmie około 3-4 godziny.

Balcony Walk (fot. Paulina Sobolewska)

Oman to kraj, do którego “nowoczesność” dotarła pozornie nie tak dawno temu. Jeszcze 60 lat wstecz sieć dróg asfaltowych była bardzo ograniczona, co utrudniało przemieszczanie się po kraju. Obecnie jest zgoła inaczej, choć omański interior wciąż ma do zaoferowania sporą dawkę adrenaliny, gdyż poza offroadowym charakterem tras to również bardzo górzysty teren.

Jedną ze znanych i uwielbianych atrakcji jest Wadi Bani Awf – gratka dla rządnych prawdziwych emocji za kierownicą. Liczne relacje opisują drogę jako jedną z najpiękniejszych, jakie Oman ma do zaoferowania – i tu trudno się nie zgodzić. Jednak jest druga strona medalu. Trasa ta biegnie przez góry i jest wymagająca – nie tylko dla samego wozu (bez napędu na cztery koła się nie obędzie), ale również dla kierowcy. 

To, co warto wiedzieć o malowniczej trasie Wadi Bani Awf to fakt, że liczy ponad 70 km. Jedną z opcji przejazdu jest pokonanie odcinka od miejscowości Al Awabi do Al Hamra Alternatywnie można rozpocząć przejazd od drogi 10 położonej między Ar-Rustaq i Al Qabil, kierując się do wspomnianej Al Hamry.

Zdecydowana część trasy jest dość wąska, co utrudnia mijanie się z innymi pojazdami. Na szczęście po drodze niełatwy manewr ułatwiają sporadyczne zatoczki.

Jeśli sam off road nie jest wystarczająco ekscytujący, można całą eskapadę urozmaicić wizytą w Snake Canyon. My ze względu na ograniczony czas oraz możliwości, pozwoliłyśmy sobie jedynie na szybki spacer zygzakowatym przesmykiem w otoczeniu strzelistych skał. 

Eksplorowanie Snake Canyon wymaga na trudniejszych etapach umiejętności wspinaczki oraz pływania w trudnych warunkach, bowiem udając się w głąb tej trasy, napotkać można m.in.i naturalne baseny czy miejsca, gdzie nie da się przejść inaczej niż po skałach. Tu też polecany jest profesjonalny przewodnik, który wesprze znajomością szlaku.

Wadi Bani Awf (fot. Paulina Sobolewska)

Oman słynie ze swoich wadi – suchych dolin rzecznych, które poza okresem silnych opadów są miejscami chętnie odwiedzanymi zarówno przez turystów, jak i lokalnych mieszkańców.
Charakterystyczny krajobraz ma to do siebie, że często otaczają go skaliste zbocza, a eksplorując teren można natrafić na wodospady, naturalne baseny czy palmowe gaje. Wadi pełnią również swoją rolę w gospodarce kraju, gdyż gromadząca się w korytach ciecz wykorzystywana jest w rolnictwie, hodowli zwierząt czy na potrzeby użytku codziennego ludności.

Mimo wizyt w kilku wadi, w tym w tych najbardziej dostępnych jak Wadi Shab, bardzo urokliwe wydało się nam Wadi Tiwi. Jednocześnie było tym najbardziej zielonym i mniej dostępnym od pozostałych. I tutaj z pomocą przychodzą Omańczycy, którzy chętnie “wesprą” turystów i pokażą najpiękniejsze punkty widokowe w okolicy. Co więcej nawet nie trzeba ich specjalnie szukać – lokalsi “oczekują” swoich klientów w okolicy jedynego parkingu, gdzie można zostawić samochód. Oczywiście na koniec warto pamiętać o dobrych manierach i wynagrodzić trudy i chęci w formie “napiwku”.

Szlaki nie są tu w żaden sposób oznaczone, więc znajomość terenu jest niezastąpiona. Trasa wymaga nieco wysiłku, miejscami trzeba się nawspinać, ale w bardziej newralgicznych miejscach przejście ułatwiają przywieszone na skałach łańcuchy. Warto jednak pokusić się i dotrzec do celu, gdyż na koniec czekają prawdziwie bajeczne widoki, naturalne baseny położone w otoczeniu strzelistych, skalnych ścian, wodospady, a także egzotyczna roślinność, np. bananowce.

Wadi Tiwi (fot. Paulina Sobolewska)

Jednym z pierwszych skojarzeń, które przychodzą na myśl o Omanie, jest jego pustynny krajobraz, którego można doświadczyć bardzo dosłownie. Gwarantuje to wizyta w Wahiba Sands, czyli rozległych terenach, gdzie można zaobserwować bezkres pustyni, odwiedzić beduiński dom i skosztować oryginalnej kawy z dodatkiem kardamonu czy udać się na rajd po wydmach, a nawet czasem… spotkać skorpiona.

Wahiba Sands to pustynny region w Omanie, który liczy 12,5 tysiąca km kw. Przez swoją unikatowość stał się dość mocno skomercjalizowanym miejscem, które odwiedzają setki turystów. Kluczowym punktem w przypadku “szybkiego wypadu” w celu podziwiania wydm jest dotarcie do miejscowości Bidiyah oraz nocleg na obrzeżu pustyni. Już tutaj bowiem można znaleźć noclegi w klimatycznym stylu, które pozwolą urozmaicić doświadczenie jakim jest noc na pustyni. Bardziej rządni przygód wybiorą się dalej w głąb i zyskają bonusowo wysoce prawdopodobny spektakl pod tytułem “milion gwiazd na niebie”.


Sama pustynia to coś, co trzeba w życiu zobaczyć chociaż raz. Surrealistyczny wygląd ogromu piasku, pojedyncze ślady niewielkich stworzonek czy przejmująca cisza, jaka towarzyszy wizycie na wydmach, potrafią zapaść w pamięć na bardzo długi czas.

Wahiba Sands (fot. Ewa Protasewicz)
Wahiba Sands (fot. Paulina Sobolewska)

Ewa Protasewicz, Paulina Sobolewska

***

O Travel Like a Girl

Cześć! To my – Ewa i Paulina z travellikeagirl.pl. Na naszym blogu chcemy pokazać, że “podróż marzeń” można przeżyć nie tylko nocując w luksusowym hotelu, spędzając poza krajem większą część roku czy docierając do najbardziej egzotycznych destynacji. Travellikeagirl.pl to przede wszystkim wskazówki praktyczne, ceny, plany wycieczek i godne polecenia “atrakcje”. A wszystko to z perspektywy osób pracujących na etacie. Zapraszamy!

Exit mobile version