Maraton Trzech Jezior – rozmawiamy z organizatorem nowego wydarzenia biegowego

Pierwsza edycja Maratonu Trzech Jezior odbędzie się w dniach 24-26 września w Beskidzie Małym. Czym ta impreza różni się od innych wydarzeń biegowych, jaka będzie jej formuła i główne atrakcje? O to pytamy Wojtka Teistera, jednego z organizatorów MTJ.

***

Redakcja OM: Skąd pomysł na taką imprezę?

Wojtek Teister / Maraton Trzech Jezior: Pomysł zrodził się w 2019 r., po udanej pierwszej edycji Biegu Frassatiego w Międzybrodziu Bialskim. Przy Frassatim nie chcieliśmy rozwijac imprezy w festiwal, tylko skoncentrowac się na stworzeniu jednego, mocno obsadzonego, krótkiego, ale wymagającego biegu o wysokim poziomie sportowym. Jako że pojawiały się też pytania o dłuższe dystanse, postanowiliśmy zrobić drugą, jesienną imprezę, o nieco innym kierunku rozwoju – połączeniu biegów górskich z festiwalem, ukazującym to, co najbardziej wartościowego w Beskidach.

Czym festiwal będzie się różnił od innych zawodów biegowych?

Uznaliśmy, że nie ma sensu robić kolejnej imprezy biegowej dla samej imprezy biegowej – w Polsce jest w tej chwili organizowane ok 400 biegów górskich (licząc osobno każdy dystans na festiwalach), od kilku do 240 km. Jeśli komuś chodzi wyłącznie o bieganie, to ma z czego wybierać. My wybraliśmy trochę drogę pod prąd, trudniejszą, ale dającą chyba więcej satysfakcji.

Dlaczego trudniejszą?

Po pierwsze chcemy stworzyć festiwal w rejonie, który nie jest wysoko rozwinięty turystycznie i nie ma na starcie dużych pieniędzy do zagospodarowania (jak np. Beskid Śląski, Szczawnica, Zakopane czy nawet sąsiednie Bielsko-Biała). Umiejscawiamy się w ciągle stosunkowo dzikim Beskidzie Małym, bo tutaj jest to, czego nie ma tam – unikalne połączenie gór i jezior. Nie wiem czy byłeś kidyś w Międzybrodziu i widziałeś jezioro Międzybrodzkie – obrazek jak żywcem wyciągnięty ze Szwajcarii lub znad norwskiego fjordu. To jest perła, która ciągle nie jest odkryta i właściwie doceniona. Zaczynając pracę przy Frassatim stworzyliśmy sobie na własny użytek taki termin: Kraina Beskidzkich Jezior – i to chcemy promować.

W jaki sposób?

Główną częścią festiwalu są biegi – tytułowy 45 km Maraton Trzech Jezior oraz krótszy 25 km Rollercoaster i w niedzielny poranek, skrojony głównie w podziękowaniu sobotnim wolontariuszom, Czupel Vertical. Trasy są poprowadzone tak, aby pokazać miejsca najciekawsze – przyrodniczo i kulturowo. Po drodze mamy leśny amfiteatr w Lipniku (w tym roku punkt rege jest obok, bo trwają jeszcze prace remontowe), schronisko na Magurce Wilkowickiej, Czupel – wchodzący w skład korony gór Polski, zaporę wodną w Tresnej (jezioro Żywieckie), a dalej dzikie części Beskidu Małego – rezerwat Szeroka, ruiny kamiennego szałasu pasterskiego (to były unikaty niespotykane poza Beskidem Małym), piękną widokowo Kiczerę, gdzie wypasano kiedyś owce i stąd wracamy do cywilizacji – górę Żar z niezwykłym kompleksem elektrowni szczytowo-pompowych i fotowoltaicznych, czyli jeden z ciekawszych przykładów pozyskiwania energii odnawialnej. Później powstający z ruin Kozubnik (za PRL to był luksusowy kurort, późnij popadł w ruinę) i meta na stadionie w Porąbce.

Czyli nie tylko przewyższenia?

Trasy są wytyczone tak, żeby ich profil wysokościowy był zróżnicowany i dość wymagający. Ale duży nacisk kładziemy na lokalną kulturę i tradycję – np. na punktach regeneracyjnych oprócz standardowych artykułów spożywczych będą do spróbowania lokalne wyroby – tradycyjne sery z Rajczy, miody porąbczańskie, kołacz regionalny. Na trasie chcemy zorganizować muzykę beskidzką na żywo.

W programie, poza biegami, znajduje się również kilka ciekawych wydarzeń towarzyszących.

W piątek, w czasie pracy biura zawodów, odbędą się prelekcje – nie tylko o bieganiu, choć osadzone w tym kontekście. Tegoroczni goście i tematy to:

W sobotę w miasteczku biegowym na mecie będzie strefa edukacyjna, m.in. wystawa o grzybach i warsztaty z grzyboznastwa, prowadzone przez mieszkającego w Międzybrodziu Justyna Kołka, najbardziej znanego grzyboznawcę w kraju. Będzie też wystawa plenerowa fotografii krajobrazowej Beskidu Małego autorstwa Krzysztofa Haase – jeśli jesteś na grupie Beskidomaniacy, to na pewno widziałeś jego zdjęcia. Krzysiek też jest człowiekiem stąd. W miasteczku ma być też stanowisko fundacji GOPR.

Plany ambitne, a początki nigdy nie są łatwe.

Tak wygląda projekt na ten rok. Jak wiadomo – pierwsze edycje są najtrudniejsze, bo wymagają najwięcej inwestycji w koszty stałe przy stosunkowo niewielkiej frekwencji, bo impreza się dopiero rozkręca. Jeśli uda się to ładnie ogarnąć i pozyskać środki grantowe na kolejny sezon, to chcemy rozwinąć imprezę m.in. o plenerowe warsztaty fotografii górskiej (być może połączone z biwakiem na Kiczerze), rozbudowanie stref kibica na trasie, rozwój części prelekcyjnej (szeroko rozumiane aktywności górskie, żeby ściągać nie tylko biegaczy), rozwinąć strefę expo w miasteczku biegowym. Generalnie podtytuł imprezy – poznaj smak Beskidów – rozumiany maksymalnie szeroko od dotknięcia szlaków, przez muzykę, smaki, po historię i współczesność.

Jest jeszcze jeden ważny aspekt. Wspominałeś o rekonesansie na trasach. Co będzie się tam działo?

Pod koniec sierpnia będziemy dokładnie planować i sprawdzać trasy. Najprawdopodobniej w sobotę 11 września odbędzie się ostatni rekonesans połączony z ploggingiem. Bardzo nam zależy na promowaniu takich wycieczek biegowych połączonych ze sprzątaniem śmieci.

Trzymamy zatem kciuki, aby wszystko poszło zgodnie z planem!

***

Przydatne linki:

***

Outdoor Magazyn jest patronem medialnym wydarzenia:

Exit mobile version