Latemar – górski atol w Trentino

Rifugio Torre di Pisa powoli pustoszeje – ostatni turyści ruszyli na dół. Na tarasie schroniska, z którego roztacza się piękna górska panaroma, pozostało jedynie kilka osób. Każdy w spokoju wpatruje się w nabierające kolorów zachodzącego słońca skalne turnie. Zrywa się wiatr, ale jeszcze jest na tyle ciepło, aby schłodzone białe wino lekko orzeźwiało i wyostrzało zmysły. Rozpoczyna się wieczorny spektakl w labiryncie Latemar, urzekający zaklętą w wieczornej ciszy ferią barw i dramaturgią skalnych tworów…

Wnętrze „atolu” Latemar (fot. Region Trentino)

Krajobraz Dolomitów zawdzięcza swój wyjątkowy charakter niezwykłym formom skalnym, w których zaklęte są prehistoryczne procesy geologiczne. Zerodowane pozostałości morskich atoli, lagun, wulkanów czy zastygłej lawy zyskały przez miliony lat swoje obecne, fascynujące kształty. Ta skalna kraina pełna jest spektakularnych i ciekawych miejsc, do których zaliczyć można pasmo Latemar, wznoszące się nad Val di Fiemme. Ten stosunkowo niewielki masyw dobrze nadaje się na początek przygody ze szlakami i via ferratami Dolomitów.

Val di Fiemme – Latemar

Dolina Fiemme znajduje się w popularnym wśród polskich narciarzy regionie Trentino. Co ciekawe, okolica jest odwiedzana przez naszych rodaków również latem. Okoliczne góry wchodzące w skład masywów Latemar, Lagorai czy Pale di San Martino przyciągają pięknymi krajobrazami oraz geologiczną różnorodnością. Całość wzbogaca typowo włoska oraz właściwa Trentino kuchnia, a także tutejsze urokliwe wioski i miasteczka z Cavalese i Predazzo na czele.

Wędrówki z historią w tle warto kontynuować w Cavalese (fot. Trentino)

Kibice narciarstwa klasycznego mają w pamięci świetne starty skoczków podczas Mistrzostw Świata organizowanych w Predazzo – Adama Małysza (dwa złote medale w 2003 roku), Kamila Stocha i drużyny (2013 rok – odpowiednio złoto i brąz), czy kilkukrotny triumf Justyny Kowalczyk w Tour de Ski, cyklu zawodów kulminujących morderczym podbiegiem na Alpe Cermis, górę wznoszącą się nad Cavalese.

Wróćmy jednak do grupy Latemar, jednej z najmniejszych w Dolomitach. Ma kształt podkowy – to prehistoryczny atol, którego geologiczne początki sięgają 280 mln lat wstecz, kiedy to pod wodą znalazł się łańcuch górski, znajdujący się na obrzeżach oceanicznej zatoki. Latemar stopniowo wynurzał się z triasowego oceanu – przez miliony lat różnorakie organizmy zaczęły budować rafy i atole. Ten proces trwał dziesiątki milionów lat, aż po ostatnie wypiętrzenie około 30 mln lat temu, kiedy to zderzyły się płyta afrykańska z euroazjatycką. W efekcie powstały Dolomity, które urzekają dzisiaj bogactwem form skalnych.

Turnie w okolicy Rifugio Torre di Pisa, w środku widoczna skalna wieża (fot. outdoormagazyn.pl)

Kameralność Latemar ma swoje zalety – nagromadzenie skalnych tworów jest tutaj wyjątkowe, nawet jak na Dolomity. Co więcej, tradycyjny budulec tych gór – dolomit i wapień – jest urozmaicony skałami wulkanicznymi, które znaleźć można najczęściej w stromych żlebach opadających na północną stronę masywu.

Do Latemar prowadzi kilka szlaków. Pierwszy startuje z Passo di Costalunga (Karerpass, 1758 m). To przełęcz łącząca Val di Fassa z Val d’Ega, przez którą dotrzemy do Bolzano. Położona jest niedaleko miejscowości Vigo di Fassa.

Druga możliwość to trasa biegnąca z Forno (1124 m), doliną Valsodra – szlak doprowadza poprzez piękny amfiteatr hali Malga Valsodra do kotła o tej samej nazwie. Kocioł Valsodra jest rozległym płaskowyżem, wypełnionym rumoszem skalnym, w jego zakamarkach i zagłębieniach można znaleźć wiele odludnych zakątków. Szlak dociera do małej murowanej chatki Biwak Baita Latemar (2365 m). Może ona pomieścić ok. 10 osób. Trzeba jednak pamiętać, że podejście od tej strony jest długie i zajmuje do samego biwaku około 5 godzin.

Od zachodniej strony masywu trafimy na dwa szlaki, prowadzące od strony Obereggen (Południowy Tyrol). Pierwsza możliwość wędrówka z Maierl Alm (Malga la Mens) lub Oberholz do Rifugio Torre di Pisa. Druga, choć niewiele dłuższa (466, ok. 2 godz. 30 min), jest jednak bardziej męcząca, prowadzi do środka masywu przez przełęcz Gamstallscharte. Pierwszy, długi odcinek, wiedzie bowiem dość stromym zboczem. Nagrodą jest druga część podejścia, gdzie teren nie jest już wymagający, a szlak lawiruje wśród fantazyjnych turni, tworzących rodzaj skalnego miasta.

Jednak sam spacer wśród skał dostarcza wielu innych wrażeń, zwłaszcza gdy na skałach zaczynają się pojawiać ciepłe promienie późnopopołudniowego słońca, okolice schroniska Rifugio di Pisa (fot. outdoormagazyn.pl)

Kolejną opcją, również od strony zachodniej, jest podejście szlakiem 462, biegnącym z Pampeago (1751 m). W zimie wioska przyciąga miłośników białego szaleństwa – stacja narciarska łączy się również z kompleksami narciarskimi leżącymi tuż za miedzą, w Południowym Tyrolu. To bardzo dobrym punkt startowy do eksploracji kameralnego Latemar. Podejście możemy sobie ułatwić korzystając z wyciągu krzesełkowego, który dociera do Zischgalm, Jest to najprostszy szlak prowadzący do Rifugio di Pisa (3 godz. z Pampeago, 2 godz. 15 min z Zischgalm). Wiedzie on przez przełęcz Fuedo, na którą możemy również dotrzeć z Predazzo z pomocą kolejki linowej Stalimen-Gardoné i następnie wyciągu Gardoné-Passo Feudo.

Nieśpieszna wycieczka

Wycieczka z Pampeago to propozycja na łatwy i przyjemny górski spacer. Oczywiście wszystko zależy od tego, jaki cel sobie postawimy, ale jeśli będzie to tylko dotarcie do Rifugio di Pisa i odwiedzenie jego najbliższej okolicy, to cała eskapada nie powinna zająć więcej niż 8 godzin.

Wszystko zaczyna się od ścieżki, wijącej się przez zielone zbocza masywu. Towarzyszą nam widoki na dolinę Pampeago, zielone hale i okoliczne grupy górskie. Wśród turystów przeważa grupa 55+, co potwierdza, że spacer do schroniska nie jest dużym wyzwaniem. Choć i tak czeka nas ponad 600 metrów podejścia.

Rifugio Torre di Pisa (2671 m) położone jest wśród skalnych partii masywu. Powstało stosunkowo niedawno, bo w 1980 roku na Cima Valbona. Budynek nie jest duży, został w ostatnim czasie odnowiony. Dla turystów jest świetnym punktem gastronomicznym, oferuje również możliwość noclegu. Mała liczba łóżek powoduje, że wraz z ostatnimi „jednodniowymi” turystami staje się oazą spokoju. Z tarasu roztacza się piękny widok w kierunku zachodnim. W drugą stronę możemy z kolei podziwiać już płaskowyż „atolu” Latemar.

Podejście w kierunku Rifugio Torre di Pisa (fot. Alice Russolo / Trentino)

Aby przekonać się, co wspólnego ma nazwa z ikoniczną wieżą w Pizie, trzeba wybrać się na mały spacer do skalnego labiryntu, który rozpoczyna się w sąsiedztwie schroniska. To właśnie tam, wśród fantazyjnych turni, znajdziemy około 20-metrową, lekko pochyloną wieżycę skalną. Zachowując proporcje można się w niej doszukać podobieństwa to słynnej budowli. Jednak sam spacer wśród skał dostarcza wielu innych wrażeń, zwłaszcza gdy na skałach zaczynają się pojawiać ciepłe promienie późnopopołudniowego słońca. Tu i ówdzie czekają na nas zaskakujące formacje, jak choćby efektowny mostek skalny, który wznosi się po stronie płaskowyżu na jedyne kilkanaście metrów, co zachęca niektórych do wspinaczki. Uwaga! Druga strona jest już bardziej przepaścista.

Widok na podejście do Rifiugio di Pisa od strony Pampeago (fot. outdoormagazyn.pl)

Wyjątkowość tego miejsca dostrzegło również UNESCO, wpisując je na Listę Światowego Dziedzictwa. Samo Trentino również dba o właściwą oprawą tych okolic i ich popularyzację, zwłaszcza wśród najmłodszych turystów. To z myślą o nich powołano do życia Latemarium, na które składają się szlaki przygotowane dla całych rodzin, pełne przyrodniczych ciekawostek, tablic informacyjnych oraz drewnianych instalacji, a także edukacyjnych placów zabaw.

Tablice informacyjne na ścieżkach dydaktycznych Latemarium (fot. outdoormagazyn.pl)
Instalacje na ścieżkach dydaktycznych Latemarium (fot. outdoormagazyn.pl)

Z kolei projekt „Latemar. Montagnaanimata” zachęca m.in. do wycieczek, podczas których najmłodsi szukają smoków… (edukacyjny szlak przez Las Smoków zlokalizowany jest nieopodal górnej stacji kolejki Predazzo-Gardone). Dzieci, oprócz zabawy, mają okazję trafić także na ciekawe artefakty, zbudowane z naturalnych materiałów, które cały czas poddawane są działaniom sił natury. Ta ciekawa formuła sprawdza się wyśmienicie – maluchy nie tylko bawią się doskonale, ale również rozwijają wyobraźnię i uczą się szacunku do przyrody.

Pora na via ferratę

Jednodniowy wypad do Latemar narzuca pewien reżim i powoduje naturalne ograniczenia w wyborze celów. Można oczywiście zrobić jedną z pętli po masywie, ale wycieczce będzie towarzyszył pośpiech. A dodatkowo zaliczenie jednej z via ferrat będzie już wymagało niezłej kondycji i co najmniej 12-godzinnej akcji. Dlatego warto skorzystać z opcji noclegu, czy to we wspomnianym Rifugio di Pisa, czy też biwaku Baita Latemar. Trzecia opcja jest najbardziej wymagająca, ale może dostarczyć dodatkowych przeżyć – to surowy metalowy schron Mario Rigatti na przełęczy Forcella Grande del Latemar (uwaga: w pobliżu nie ma wody).

Masyw Campanili Del Latemar (fot. outdoormagazyn.pl)

Schron położony jest pomiędzy najwyższymi szczytami Latemar – Torre Diamantidi i Schenon. Wycieczkę na ten pierwszy dobrze połączyć jest z pokonaniem łatwej via ferraty Sentiero attrezzato Campanili del Latemar. Pod tą długą nazwą kryje się świetna propozycja na rozpoczęcie przygody ze „żelaznymi drogami”.

Via feratta startuje z przełęczy Forcella dei Campanili, do której można dostać się ze Rifugio Torre di Pisa, lub z „dołu”, czyli Maierl Alm (tutaj czeka nas jednak ok. 3 godzin podejścia). Poruszanie się tym bardzo dobrze ubezpieczonym szlakiem jest łatwe. Przez większą część biegnie on trawersem po stosunkowo łagodnych zboczach Campanili del Latemar. Faktycznie od strony wewnętrznego płaskowyżu nie znajdziemy kilkusetmetrowych ścian. Jednak co jakiś czas natrafimy na uskoki i wielkie rozpadliny pomiędzy turniami. Tu czekać będzie na nas nagroda.

stromo opadające na północną stronę żleby i kominy wypełnione są zastygłą, wulkaniczną lawą – na via ferracie Sentiero Attrezzato Campanili Del Latemar (fot. outdoormagazyn.pl)

Zacznijmy od ciekawostki geologicznej – stromo opadające na północną stronę żleby i kominy wypełnione są zastygłą, wulkaniczną lawą. Ciemnobrązowa, mocno zerodowana skała zaskakująco kontrastuje z szaro-pomarańczowym dolomitem. Te rozpadliny i przełączki stają się również oknem na północną stronę. To właśnie tam turnie Latemar stają się bardziej wybitne i to właśnie na tę stronę rozpościerają się piękne widoki na okoliczne masywy. Uskoki stawiają przed nami co jakiś czas również nieznacznie większe wyzwania techniczne. To na nich możemy w końcu docenić przydatność lonży i doskonalić umiejętne i rytmiczne wpinanie karabinków do poręczówek.

Via ferrata Sentiero Attrezzato Campanili Del Latemar (fot. outdoormagazyn.pl)

Trudność tej via ferraty jest określana jako dość trudna, ale trzeba dodać, że teren staje się bardziej wymagający jedynie w 2-3 miejscach, na odcinku kilkunastu metrów. Pod koniec szlaku napotykamy na niewielką przewieszkę – oczywiście wyposażoną w klamry.

Via ferrata Sentiero Attrezzato Campanili Del Latemar (fot. outdoormagazyn.pl)

Mniej więcej w 2/3 via ferraty możemy zdecydować się na zdobycie Torre Diamantidi (2842 m – najwyższego w masywie). Na wierzchołek wiedzie nieoznakowany szlak, ale ścieżka biegnąca po umiarkowanie stromym stoku jest wyraźna (w kilku miejscach pojawiają się kopczyki). Na szczycie czeka na nas rozległa panorama oraz figurka Najświętszej Marii Panny. Widoki są rewelacyjne – w oddali widać masywy Rosengraten (Catinaccio) i Marmolady, a bliżej San Pelegrino.

Surowy, metalowy schron Mario Rigatti na przełęczy Forcella Grande Del Latemar (fot. Alice Russolo / Trentino)

Predazzo i Cavalese

Po powrocie w doliny ciekawym uzupełnieniem skalnych peregrynacji Latemar będzie wizyta w założonym w 1899 roku Museo Geologico Dolomiti. Ta kameralna placówka pełna jest eksponatów, artefaktów, plansz i interaktywnych instalacji wyjaśniających procesy geologiczne, które doprowadziły do powstania Dolomitów. W muzeum możemy również poznać początki fascynacji tymi wyjątkowymi górami – prezentowane są tam historyczne, XIX-wieczne opracowania pasjonatów i naukowców. Ekspozycje uzupełniają multimedialne prezentacje powiązanych z regionem historycznych wydarzeń, także z dziedzin kultury czy alpinizmu.

Pałac Magnifica Comunità Di Fiemme w Cavalese (fot. Alice Russolo / Trentino)

Wędrówki z historią w tle warto kontynuować w niedalekim Cavalese. W pełnym urokliwych zakątków i restauracji miasteczku trzeba odwiedzić pałac Magnifica Comunità di Fiemme, w którym znajdziemy galerię obrazów szkoły z Fiemme i zwiedzimy komnaty rezydencji biskupów. Pałac, będący najwspanialszą renesansową rezydencją w Trentino, skrywa również inne zakamarki – na początku XIX wieku został bowiem przekształcony w sąd, któremu towarzyszył areszt. Dawne cele uzupełniają w przewrotny sposób estetyczne, pełne eksponatów i obrazów pozostałe piętra tego okazałego gmachu.

Urokliwe zaułki Cavalese (fot. Region Trentino)

Warto dodać, że Magnifica Comunità to instytucja, która przetrwała wieki i wciąż zarządza całą komunalną własnością w regionie, w której skład wchodzą łąki i pastwiska, lasy oraz leśne drogi. Lasy Val di Fiemme doświadczyły niejednej zawieruchy. Ostatni kataklizm miał miejsce 29 października 2018 roku, kiedy to huragan „Vaia” powalił w całych północnych Włoszech wiele hektarów lasów (szacuje się, że była to równoważność 8 mln kubików drewna – w samym tylko Trentino zniszczeniu uległo 1,5 mln kubików). Dewastacja dosięgła również leśne drogi i szlaki turystyczne. Pozostałości huraganu łatwo dostrzec podróżując doliną – na zboczach wciąż zalegają tysiące drzew. Drzewa i drewno to jeden z tutejszych skarbów. Można się o tym przekonać podczas dorocznego święta „La Desmontegada” w Cavalese, związanego z powrotem owiec i krów z górskich hal w doliny. Wtedy prezentowane (i degustowane) są miejscowe produkty. Do najważniejszych punktów imprezy należą również zmagania drwali. A o tym, że drzewa są tu naprawdę wyjątkowe, niech świadczy fakt z przeszłości – to właśnie w Val di Fiemme w najprzedniejszy budulec zaopatrywał się słynny twórca skrzypiec Antonio Stradivari…

***

Zrywa się wiatr, ale jeszcze jest na
tyle ciepło, aby schłodzone białe wino lekko orzeźwiało i wyostrzało
zmysły. Rozpoczyna się wieczorny spektakl w labiryncie
Latemar… (fot. outdoormagazyn.pl)

A muzyka gór to również cisza… Noc nad Latemar jest spokojna. Właśnie podziwiamy wschód księżyca. Rozpozcierający się pod nami płaskowyż jest rozległy i surowy. Przestrzeń uspokaja, daje czas na rozmyślanie o codzienności, o wyprawie na via ferratę. Ale lepiej próbować nie myśleć i po prostu wpatrywać się w Latemar – kiedy właśnie teraz, w księżycowej poświacie, ożywają skalne twory…

Po prostu wpatrywać się w Latemar… (fot. outdoormagazyn.pl)

Więcej informacji:

Mapa Google:

https://www.google.com/maps/place/Latemar/

Exit mobile version