3 dni na fokach, czyli relacja z Dynafit Speedfit Weekend z Tuttu.pl

Pogoda dopisywała - Dynafit Speedfit z Tuttu.pl (fot. Mateusz Knap)

Rysianka, skitoury. Te dwa słowa wystarczą by obudzić szereg pozytywnych skojarzeń wśród pasjonatów zimowych aktywności w Beskidach. Dla uczestników imprezy o nazwie “Dynafit Speedfit Weekend z Tuttu.pl” będą też impulsem przywołującym wspomnienia z pełnego wrażeń i przygód weekendu.

***

Lokalizacja i forma aktywności to dwie główne cechy, które określają, a zarazem wyróżniają Dynafit Speedfit Weekend z Tuttu.pl spośród innych imprez, szkoleń i biwaków zimowych, których co roku przybywa.

Pasja do nart od najmłodszych lat (fot. outdoormagazyn)

Bazą wydarzenia jest Schronisko PTTK na Rysiance, położone na wysokości 1290 m i niedostępne samochodem. Wybór lokalizacji zapewnia doskonały dostęp do terenów nadających się świetnie na łatwiejsze i trudniejsze wycieczki skitourowe, ale również komplikuje kwestie logistyczne, co z kolei w pewnym stopniu determinuje atmosferę DSWzT – i bardzo dobrze.

Do transportu całego sprzętu potrzebnego do zorganizowania imprezy wykorzystano tylko jeden kurs skuterem śnieżnym ciągnącym sanie (w górę i w dół), reszta ekwipunku została wniesiona i wciągnięta na górę siłą mięśni organizatorów, czyli załogi sklepu górskiego Tuttu.pl z Katowic, i przyjaciół.

Adam Tulec:

Logistyka imprezy przypomina nieco górskie wyprawy. Staramy się zoptymalizować ilość wnoszonego bagażu, ilość kursów, nie wnosić na górę niepotrzebnych rzeczy. Cieszy nas to, że skuter wykonał tylko jeden kurs – to mniej hałasu, mniej zanieczyszczenia – aczkolwiek wiemy, że w tej kwestii jest jeszcze dużo do zrobienia.

Adam “Żółw” Tulec (fot. outdoormagazyn.pl)

Adam w piątkowy wieczór odbył dwa kursy do schroniska z sańmi wyładowanymi sprzętem. Był to test, trening i przykład pozytywnej – coraz wyraźniej widocznej w górskim środowisku – przemiany. 

Minimalistyczne podejście związane po części z filozofią, po części wymuszone przez lokalizację, wpływa na atmosferę wydarzenia. Nie ma tu dmuchanych namiotów, balonów, megafonów i głośników. Jest kilka flag i roll-up’ów – to wszystko, reszta to sprzęt niezbędny. Takie podejście powinno przypaść do gustu ludziom gór, w końcu z dolin uciekamy przed rozkrzyczaną codziennością. To spodobało się redakcji OM i za taką minimalizacją “festynowości” wydarzeń górskich (i nie tylko) będziemy optować w przyszłości.

Formuła Dynafit Speedfit Weekend z Tuttu.pl pozwala też w pełni skupić się na głównym celu wypadu – skitouringu. Uczestnicy wydarzenia mogą testować sprzęt, pogłębiać wiedzę i zdobywać doświadczenie w bardzo koleżeńskiej atmosferze. Jako niezależny obserwator niejednokrotnie nie byłem w stanie rozróżnić kto przynależy do grupy organizatorów, kto jest “zaprzyjaźniony”, a kto jest uczestnikiem wydarzenia. Jakikolwiek brak dystansu i ewidentna radość działania, wspólna dla wszystkich zaangażowanych osób, tworzyła poczucie wspólnoty, które być może jest nawet ważniejsze niż kolejny pomysł na pakowanie plecaka (ok, jest on nie mniej istotny, ale tego w odpowiedniej atmosferze uczymy się mimochodem).

Równocześnie ekipie Tuttu nie można odmówić dobrej organizacji i profesjonalizmu. Choć z pewnością sam by się tego wypierał, rozkładając zasługi równo pomiędzy koleżanki i kolegów, pierwsze skrzypce grał w kwestiach organizacyjnych Stanisław Dacy, pracownik Tuttu i stażysta GOPR. Spostrzeżenia dotyczące naturalnych umiejętności Staszka na tym polu potwierdzają również kierownicy Tuttu Katowice, Gosia i Wojtek Górscy.

Oddaję głos Staszkowi, który wyjaśnia dlaczego warto wziąć udział w Dynafit Speedfit Weekend z Tuttu.pl:

Imprezę wspierał również Irek Hordyczko, właściciel serwisu rowerowego i narciarskiego Iras-Serwis, zlokalizowanego w Katowicach tuż obok sklepu Tuttu:

Na Rysiance jest świetny mikroklimat i zazwyczaj śniegu jest tu więcej niż w innych rejonach, dlatego jest to dobre miejsce dla naszych testów. W tym roku udało nam się zgromadzić około 50 różnych modeli nart, od wąskich po szerokie, od krótkich po długie. Testy w terenie są najlepszym i w zasadzie jedynym sposobem, aby dowiedzieć się jaki sprzęt najlepiej nam odpowiada: jakie narty, wiązania czy buty.

Irek Hordyczko (fot. outdoormagazyn.pl)

W ciągu 3 dni trwania imprezy odbyło się kilka wycieczek zorganizowanych i wspieranych przez Irka, załogę Tuttu i przewodników z Tatrafreeride. Warunki i pogoda dopisywały, szczególnie w sobotę, gdy na niebie jasno świeciło słońce, a pod ślizgami iskrzyła się (niegruba, ale zawsze) warstewka świeżego opadu.

Kilka pierwszych zdjęć podesłał nam już zaprzyjaźniony fotograf, zawodnik i pracownik Tuttu, Mateusz Knap:

Oprócz testów, wycieczek i wspomnianych przez Staszka szkoleń, w sobotni wieczór odbyły się dwie prezentacje. Pierwszą z nich poprowadził Wojtek, ratownik i uczestnik programu Bezpieczny Kazbek. Wojtek obrazując swoją opowieść interesującymi zdjęciami przybliżył słuchaczom działalność polskich ratowników pod Kazbekiem. Spore zainteresowanie wzbudziła również kwestia samego zdobywania szczytu.

Prezentacja działalności ratowników z programu Bezpieczny Kazbek (fot. Mateusz Knap)

Druga prelekcja dotyczyła skitourowego zero waste, czyli wszystkiego co możemy zrobić by zredukować nasz negatywny wpływ na środowisko naturalne podczas wycieczek na nartach w góry, a także tego jak, w nienachalny i wyważony sposób, bez niepotrzebnej przesady, zarażać innych tą ideologią. Ten wątek, silnie związany z filozofią OM, poprowadził niżej podpisany.

Autor tekstu prowadzi prezentację „Skitourowe Zero Waste” (fot. Mateusz Knap)

Tego wieczoru rozmowy podpalone przygodami minionego dnia oraz dyskusjami towarzyszącymi prezentacjom trwały do późnych godzin nocnych. Atmosfery tej już zupełnie nieoficjalnej części imprezy, ludziom gór obeznanym z rytmem życia schronisk, nie trzeba chyba przybliżać.

Weekend na Rysiance stanowił prawdziwie górską, zimową przygodę, niezmąconą przesadną “pompą” komercyjną. Oczywiście towarzyszył nam szyld Tuttu, Wypożyczalni Turystycznej, Serwisu Iras i wizerunek śnieżnej pantery (Dynafit) – firmom, dzięki którym wydarzenie mogło się odbyć. Jednak żaden z brandów nie był nachalny, organizacja był bardzo dobra lecz niewidoczna, a atmosfera zupełnie luźna i przyjacielska – według mnie za to organizatorom należą się największe brawa.

Michał Gurgul

Exit mobile version