Na początku roku Łukasz Supergan rozpocznie samotny, zimowy trawers Islandii

Islandia zimą (fot. lukaszsupergan.com)

Tej zimy Łukasz Supergan, specjalista od wypraw długodystansowych, postawił sobie za cel samotne przejście przez środek Islandii. Poruszając się na nartach i holując ważące 50 kg sanie, ma zamiar przejść około 750 kilometrów. Postanowiliśmy dopytać o szczegóły planowanej wyprawy.

***

5-6 tygodni marszu przez lodowo-skalną pustynię, samotnie, na nartach i ciągnąc cały swój bagaż siłą własnych mięśni. To idea, opisująca wyprawę, jaką jest zimowe przejście Islandii ze wschodu na zachód. Ta wulkaniczna wyspa pod kołem podbiegunowym, słynąca z fantastycznych krajobrazów, zimą jest niedostępnym pustkowiem pozbawionym życia. Do tego miejsca trafiają wówczas nieliczni.

Islandia zimą (fot. lukaszsupergan.com)

Wyprawa rozpocznie się 15 stycznia przyszłego roku, a jej finał planowany jest na początek marca. W tym czasie centralna część Islandii odcięta jest od świata, a warunki pogodowe panujące w głębi kraju są skrajnie trudne. Plan wyprawy zakłada przejście całej szerokości Islandii, między położonym na dalekim wschodzie przylądkiem Dalatangi, a półwyspem Snæfellsnes, na odległym zachodzie. W ciągu 35-40 dni wędrówki na Łukasza Supergana czeka około 750 km przez wulkaniczną pustynię pozbawioną cywilizacji, pokrytą śniegiem, przy mrozie spadającym poniżej -20°C i w silnym wietrze. Podróżnik ma zamiar przejść ją w całości siłą własnych nóg.

Przybliżony przebieg trasy Łukasza (fot. lukaszsupergan.com)

***

Dlaczego Islandia?

Łukasz Supergan: Islandia od lat była obiektem moich planów. W 2016 roku przeszedłem ją samotnie w warunkach letnich, przechodząc między skrajnymi punktami wyspy na wschodzie i zachodzie. Już wtedy wiedziałem, że chciałbym przejść ją pieszo i samotnie także zimą. Wędrowanie to dla mnie najlepszy sposób na doświadczenie miejsca, które przemierzam. To także wyzwanie rzucone samemu sobie, gdyż odległość 750 km w bardzo trudnych warunkach zimowych wymaga wytrzymałości fizycznej i psychicznej. Dochodzi do tego bardzo duży bagaż na starcie. Wreszcie pogoda – ze względu na położenie Islandii tuż pod kołem podbiegunowym, zima oznacza tam silne mrozy i regularne huraganowe wiatry.

Łukasz Supergan na Islandii, podczas swojej wyprawy w 2016 r. (fot. Łukasz Supergan) – galerię zdjęć z tej wyprawy znajdziecie na końcu artykułu

W jaki sposób będziesz transportował swój bagaż?

Ekwipunek wyląduje na saniach, które będę ciągnął za sobą. Na starcie będą one ważyć około 50 kg, gdyż nie mam możliwości wysłania przed siebie depozytów jedzenia, a więc startuje ze wszystkim co niezbędne na 30-40 dni.

Czy to oznacza, że jest to tzw. przejście bez wsparcia z zewnątrz?

W ogóle nie stawiam sobie tego pytania, gdyż po drodze mam szanse trafić na 3-4 chaty ratunkowe, służące osobom idącym w interiorze, a także pokonuje kilka przepraw mostowych nad niektórymi rzekami. Więc nie wiem :) Na pewno startuje na trawers Islandii nie licząc na wsparcie osób dostarczających mi cos z zewnątrz. Oczywiście nie jestem samobójcą i łączność komórkową oraz satelitarna będę miał. Nie ma natomiast szans na mijanie domów. Po opuszczenia pasa wybrzeży masz przed sobą 600 km marszu przez pustkę, aż do przeciwnego brzegu.

Jak wygląda wyposażenie na taką wyprawę? W czym będziesz spał?

Zabieram 2-osobowy, lekki, ale wytrzymały namiot Black Diamond’a oraz testową wersje śpiwora puchowego, którą dostanę od marki Cumulus. To powiększony model Teneqa, zawierający 1000 gramów puchu, odpowiedni na biwaki w temperaturze nawet -27°C. Oczywiście to w nocy. W dzień chronić się będę zestawem ciepłych i wiatroszczelnych ubrań, który jest kombinacją odzieży termoaktywnej, ubrań puchowych oraz wodo- i wiatroodpornej kurtki i spodni membranowych.

Jaki dystans musisz pokonywać każdego dnia, by całość trasy przejść w ciągu planowanych 6 tygodni?

Dziennie planuję przechodzić 15-20 km, przy czym pierwszy i ostatni etap w rejonie wybrzeży będzie pozbawiony dużych trudności i kopnego śniegu, więc te strefy przejdę szybko. Kluczowy jest teren islandzkich wyżyn, czyli ogromnego płaskowyżu wzniesionego na wysokość 700-900 m. Panujące tam warunki klimatyczne i śniegowe są zupełnie inne niż np. w stolicy.

Jak wygląda ukształtowanie terenu?

Teren jest lekko pofałdowany, z podejściami lub zejściami nie przekraczającymi 200 metrów. Islandzkie wyżyny mają swoje góry i lodowce, wyniesione nawet 1 km ponad otaczający teren, ale te będę okrążać. Moja trasa będzie miała dość łagodny profil, poza kilkoma odcinkami w sąsiedztwie Vatnajokull, największego lodowca na wyspie. To pozwala w ogóle myślec o zabraniu tam sań i holowaniu za sobą tych kilkudziesięciu kilogramów.

W takich warunkach poruszać się będziesz na nartach – jaki zestaw wybrałeś?

Bezwarunkowo na nartach. Będą to tzw. narty backcountry, zwane też śladówkami, służące do wędrówek w śnieżnym terenie. Marsz po stosunkowo równym płaskowyżu w nartach turowych, a więc i w plastikowych butach, oznaczałby zdarte stopy i większą szanse na odmrożenia, wszedłem więc w tradycyjny, skandynawski system, wypróbowany na podobnych wyprawach.

Wspominałeś, że w historii dokonano kilku zimowych przejść Islandii, ale tylko dwa połączyły wschodni i zachodni brzeg i żadne z nich nie było samotne. Czy to Cię motywuje?

Taki marsz, z dużym obciążeniem i w trudnych warunkach, będzie przede wszystkim wielką przygodą. Czeka mnie kilkaset kilometrów samotności i zmagania z własnymi słabościami. Zimowa Islandia to także wspaniałe krajobrazy i zetknięcie z arktyczną przyrodą w całej jej okazałości. Wędrówka w tak trudnym terenie wymaga wielkiej ostrożności i dobrego przygotowania – to daje mi ogromną satysfakcję.

Łukasz, dzięki za rozmowę. Wracaj do przygotowań, a my o Twoich poczynaniach będziemy informować naszych Czytelników na bieżąco na naszej stronie.

***

Galeria zdjęć Łukasza Supergana z letniej, samotnej wyprawy na Islandii w 2016 r.:

Exit mobile version