Dlaczego porzucamy dietę i ćwiczenia?

Dieta online (fot. arch. michalwrzosek.pl)

Decydując się na zmianę dotychczasowego trybu życia, odżywiania i aktywności fizycznej, często spotykamy się z dużym entuzjazmem na początku. Planujemy treningi, kupujemy zdrową żywność, zaopatrujemy się w nowy strój do ćwiczeń, ochoczo czytamy książki, które mają nas do edukować.

Pierwsza trudność, z którą musimy się zmierzyć, to postawienie pierwszego kroku na bieżni lub na siłowni. Po tym ogromnym entuzjazmie trzeba przejść do czynu i rozpocząć plan, który ma doprowadzić do postawionego celu. Krok ten jest trudny, bo zaburza nasze dotychczasowe życie – wprowadza nowy element, wymaga zmian w automatyzmach i nawykach, nad którymi pracowaliśmy wiele lat. Przy odrobinie samozaparcia ten etap przejdziemy i pierwsze dni faktycznie odbędą się według planu.

Tak naprawdę to po tym etapie zaczynają pojawiać się poważne trudności. Przychodzi zmęczenie, rozdrażnienie, brak natychmiastowych efektów, na które liczyliśmy. Nasz zapał opada, frustracja rośnie i najczęściej to na tym etapie rezygnujemy z postawionego sobie celu. Czy słusznie? Oczywiście, że nie, bo droga do wymarzonej sylwetki to wieloetapowa podróż. Pełna wyzwań, wyrzeczeń, sinusoida sukcesów i porażek, które w ostatecznym rozrachunku doprowadzają nas do celu. Jedynym elementem, o którym musimy pamiętać przez całą tą podróż, jest to, aby nie poddawać się.

3 powody, dla których porzucasz dietę

Oczywiście powodów do pozostawienia diety jest mnóstwo i każdy z nas, kto rozpoczął tą „wojnę” wie jak wiele czynników może wpłynąć na nasze plany. Skupmy się jednak na trzech najpopularniejszych przyczynach. Ich znajomość i świadomość występowania pozwolą ci reagować, zrozumieć i otoczyć się cierpliwością i wyrozumiałością. Bo chwile zwątpienia są naturalnym etapem zmiany.

1) Brak sukcesów

Najczęściej, zaczynając treningi i dietę, stawiamy sobie cel główny. Przeważnie jest to konkretna liczba kilogramów do zrzucenia lub waga-idealna, o której tak skrycie marzymy. Problem polega na tym, że często ten cel jest bardzo odległy, a wizja zrzucenia 20 kilogramów wydaje się być tak przerażająca i długotrwała, że na wstępie przestajemy w siebie wierzyć. Tu najlepiej sprawdza się metoda tzw. małych kroków. Pamiętaj, że „nie od razu Rzym zbudowano”. Sylwetki także. Postaw sobie cel realny, łatwy do zrealizowania, wręcz namacalny. Kontroluj jego realizację i nie każ się, gdy nie uda ci się osiągnąć go już dziś lub jutro. Daj sobie czas. Obserwuj pozostałe zmiany, takie jak poprawa samopoczucia, więcej energii, większa jędrność skóry, lepsze wyniki badań, spokojniejszy sen. Niech Twój sukces będzie czymś więcej niż liczbą. Jeśli wyniki nie są satysfakcjonujące, zastanów się czy dieta, którą prowadzisz jest słuszna, odpowiednia i dobrze zbilansowana. Wprowadź ewentualne zmiany, udaj się po pomoc do dietetyka lub sprawdź czym jest dieta on-line.

2) Chwila słabości to porażka

Znasz to uczucie, gdy przez cały tydzień planujesz swoje odżywianie, pilnujesz każdej godziny i absolutnie nie pozwalasz sobie na chwilę słabości? Sumienne treningi, uczciwe podejście do żywienia i wiele wyrzeczeń nagle zastępuje… weekend. To wtedy skubniesz coś z lodówki, wyjdziesz ze znajomymi do klubu, zorganizujesz grilla z najbliższą rodziną, zrobisz sobie „Dzień Lenia na kanapie”. O ile w momencie świętowania jesteś szczęśliwym, o tyle pod wieczór dopadają cię wyrzuty sumienia, rośnie frustracja, złość. Znasz to, prawda?

To wtedy najczęściej tracimy zapał, a nasza wewnętrzna motywacja, która z punktu widzenia odchudzania jest kluczowa, minimalizuje się do zera. Złość najczęściej przeraża się w smutek i rezygnację. Pojawiają się myśli, że skoro już się poddałem i cały tydzień „zmarnowałem” jednym wyjściem ze znajomymi, to szkoda walczyć dalej. Tracisz na siłach i wracasz do starych nawyków.

Prawo do błędu jest naturalnym prawem rozwoju. Również w kontekście rozwoju swojej sylwetki. Nie biczuj się za to, że pozwoliłeś sobie na odrobinę odstępstwa od diety. Jeden kawałek sernika nie niszczy pracy, którą włożyłeś wczoraj na siłowni, a zmiana nie musi być wiecznym wyrzeczeniem. Po weekendzie przejdź znów do diety, następnego dnia pokonaj kilometr więcej.

3) Deprecjonują cię najbliżsi

Twoja walka o nową sylwetkę jest trudna z kilku względów – wymaga przewartościowania pewnych elementów, wprowadzenia znaczących zmian w sposobie żywienia, motywowania siebie i wiary, że cel jest możliwy do zrealizowania. Oprócz wspomnianej motywacji wewnętrznej ważna jest także motywacja zewnętrzna – pochodząca od męża, dzieci, trenera personalnego lub lekarza. To dzięki niej czujesz oparcie, to słowo koleżanki, która jest pod wrażeniem twojej przemiany powoduje uśmiech i dumę. Każde docenienie twojej pracy jest paliwem do działania – co jest spójne z naszą potrzebą autoprezentacji. Chcemy wyglądać na kompetentnych, wykształconych, zdrowych. Co jednak się dzieje, gdy zewnętrzne głosy mówią nam, że nie damy rady? Co, gdy wśród naszych zdrowych przekąsek pojawiają się chipsy, a wspólne wieczory filmowe to głównie popcorn i kabanosy, zamiast owoców i orzechów?

Poddajemy się, bo liczba bodźców które nas dezorganizują jest ogromna. Zamiast poklepywania po plecach słyszymy, że przed nami długa droga. Cel oddala się, a my z silnych wojowników, którzy chcieli na początku osiągnąć sukces stajemy się stłamszonym i zrezygnowanymi klientami siłowni. Przychodzimy coraz rzadziej, aż przestajemy walczyć – „bo po co?”.

A no po to, że walka o lepszą sylwetkę to głównie Twój cel – pamiętaj, że robisz to dla siebie, dla swojego zdrowia, dla swojego samopoczucia. Nie dla świata, który ma cię nagle akceptować. Twoja pewność siebie to klucz do osiągnięcia celu, dlatego nie pozwól by ktokolwiek ją nadszarpnął.

Artykuł sponsorowany

Exit mobile version