Towarzystwa ubezpieczeniowe wypowiadają wojnę oszustom w Nepalu

Naciągane akcje ratunkowe z użyciem helikopterów i oszustwa ubezpieczeniowe to mroczna strona sektora usług turystycznych w Nepalu. Problem godzący w turystów, towarzystwa ubezpieczeniowe, a także wizerunek państwa, jako kierunku podróży obieranego chętnie przez trekkersów z całego świata. Towarzystwa ubezpieczeniowe protestują po raz kolejny, zapowiadając tym razem bojkot. Czy groźby poskutkują?

Śmigłowiec przygotowuje się do transportu turystów na lotnisku w miejscowości Lukla (fot. kathmandupost.ekantipur.com)

Fałszywe akcje ratunkowe

Temat oszustw do jakich dochodzi podczas organizowanych w Nepalu trekkingów, przewija się w prasie międzynarodowej mniej więcej od 2010 r. O jednym z pierwszych śledztw prowadzonych w tej sprawie pisał w 2013 r. brytyjski portal BMC. Niestety problem nie został do tej pory rozwiązany, wręcz przeciwnie nieustannie ulega zaostrzeniu. Lukratywną lecz skrajnie nieuczciwą możliwość zarobku dostrzega coraz większa ilość operatorów wycieczek, przewodników, właścicieli kwater, firm oferujące loty helikopterem, a nawet lekarzy.

Scenariusze są różne, zasada działania – ta sama. Zamieszane w przekręt osoby i firmy starają się doprowadzić do ewakuacji jednego lub kilku uczestników wyprawy za pomocą śmigłowca. W zależności od tego ilu trekkersów zabierze na pokład helikopter, koszt akcji może wynosić nawet 40 tys. USD. Rachunek otrzymuje towarzystwo ubezpieczeniowe.

Zarówno firmy oferujące transport, jak i szpitale sztucznie zawyżają koszty przedstawiane towarzystwom ubezpieczeniowym. Często za ten sam przelot śmigłowca – jeśli na pokładzie była większa grupa „poszkodowanych” – wystawianych jest kilka oddzielny rachunków na pełną kwotę.

Również operatorzy wypraw pobierają od całej „akcji” swoją prowizję. Z szacunków wynika, że zysk na nieuczciwym przedsięwzięciu jest wielokrotnie większy, niż ten uzyskany uczciwie – z podstawowej działalności agentów.

Zeszłoroczne śledztwo przeprowadzone przez zrzeszającą trzy duże towarzystwa ubezpieczeniowe firmę Traveller Assist wykazało, że w nieuczciwe praktyki zamieszane są co najmniej 4 szpitale i 13 firm oferujących transport śmigłowcem. Oddzielne śledztwo rządowe zidentyfikowało w większości te same podmioty. Kilkadziesiąt firm związanych z trekkingami w Nepalu znajduje się w kręgu podejrzanych.

Danny Kaine, Traveller Assist:

Powiedzieć, że problem jest skomplikowany to stanowczo za mało. Oszustwa i korupcja wśród firm oferujących transport śmigłowcami w Nepalu są tak silnie zakorzenione, że stało się to ogólnie przyjętym modelem prowadzenia biznesu.

Ze śledztwa Traveller Assist wynika, że pomiędzy styczniem a sierpniem 2018 r., doszło do 1600 akcji ratunkowych z użyciem śmigłowca, z czego 35% z nich było przekrętem. Dla ubezpieczycieli jest to strata 4 milionów dolarów.

Towarzystwa ubezpieczeniowe

Jonathan Bancrof, dyrektor Traveller Assist, wystosował niedawno pismo do Ministerstwa Turystyki Nepalu. Domaga się w nim, aby przed sądem stanęło 17 firm oskarżonych o oszustwa ubezpieczeniowe. Wnioski czekają na rozpatrzenie, a problem narasta. Firmy nadal prowadzą bezkarnie swoją działalność.

Kathmandu, firmy organizujące trekkingi w Nepalu (fot. Lauren DeCicca dla The New York Times)

Towarzystwa ubezpieczeniowe mają wyraźnie dość. Bancrof stawia ultimatum: jeśli sąd nie ogłosi wyroków przeciwko oskarżonym firmom do 15 lutego, agenci zaprzestaną sprzedaży ubezpieczeń na wycieczki do Nepalu.

Dyrektor Traveller Assist dodaje:

Jeśli nasi klienci [agenci ubezpieczeniowi – red.] przestaną wydawać polisy dla Nepalu, niedługo po nich to samo zrobią inne towarzystwa ubezpieczeniowe. Skutki takiego obrotu spraw mogą okazać się dewastujące – zarówno dla przemysłu turystycznego Nepalu, jak i całego kraju.

Trzech agentów Traveller Assist kontroluje 23 marki ubezpieczeń podróżnych. Rocznie obsługują oni 100 tys. turystów odwiedzających Nepal. Łącznie szacuje się, że Nepal odwiedza ponad milion obcokrajowców. Duża ich część wybiera się na górskie trekkingi.

Rząd Nepalu

W wywiadach nepalscy politycy przerzucają się winą. Ghanshyam Upadhaya, rzecznik prasowy Ministerstwa Turystyki, powiedział, że wyniki ich śledztwa zostały przekazane do innych ministerstw, jednak nadal nie udzielono odpowiedzi w tej sprawie.

Inne organy rządu winę spychają z powrotem na Ministerstwo Turystyki, uważając, że to ono powinno rozwiązać problem. Krąg się zamyka, czas płynie, a sprawa stoi w miejscu.

Były minister turystyki potwierdza, że w związku z korupcją i oszustwami związanymi z akcjami ratunkowymi w górach Nepalu nic zostało do tej pory zrobione.

Poszkodowani

Należy zaznaczyć, że większość operatorów wypraw trekkingowych w Nepalu jest uczciwych. Starają się zadbać jak najlepiej o zdrowie i bezpieczeństwo swoich klientów, a trasy wycieczek planują w taki sposób, aby umożliwić stopniową aklimatyzację. Świadomi ryzyka jakie niesie ze sobą wielodniowy trekking na dużych wysokościach, sami zalecają uczestnikom wypraw wykupienie ubezpieczenia pokrywającego ewentualne koszt ewakuacji śmigłowcem (koszt kilkuset dolarów). Przewodnicy korzystają jednak z tej możliwości wyłącznie w sytuacjach faktycznego zagrożenia.

Jak podają różne źródła, w tym raport sporządzony przez The New York Times, niestety często dochodzi jednak do nieuczciwych praktyk. Niektórzy przewodnicy otrzymują prowizję, jeśli uda im się zmusić niedoświadczonych uczestników wyprawy do jej opuszczenia – oczywiście za pomocą helikoptera.

Często uczestnikowi wycieczki, u którego pojawiły się pierwsze niegroźne objawy choroby wysokościowej, wmawia się, iż jego stan jest na tyle poważny, że ewakuacja helikopterem jest jedyną możliwością. Zazwyczaj w takich sytuacjach wystarczyłoby podać odpowiednie leki lub zejść nieco niżej. Równie częstą praktyką jest diagnozowanie zwykłego zmęczenia lub lekkiego przeziębienia jako pierwszych objawów choroby wysokościowej, która stanowi zagrożenie dla życia. Oszuści żerują jednak na braku wiedzy i doświadczenia uczestników trekkingów, którzy są naturalnie podatni na sugestie – szczególnie jeśli znajdują się w dalekich i trudno dostępnych rejonach gór, w trudnych warunkach pogodowych.

Rząd Nepalu ujawnił, że w niektórych przypadkach dochodzi nawet do podtruwania klientów wycieczek – do ich jedzenia dodawane są duże ilości sody oczyszczonej, która wywołuje wymioty, rozwolnienie i inne objawy, przypisywane przez nieuczciwych przewodników chorobie wysokościowej. Wszystko kończy się oczywiście ewakuacją za pomocą śmigłowca.

Oszukane osoby lecą do szpitala w Kathmandu, gdzie zamieszani w matactwo lekarze zlecają niepotrzebne badania, wyolbrzymiają rzekome problemy zdrowotne i przetrzymują pacjenta – czasem nawet odbierając mu paszport.

W innym scenariuszu tego samego przekrętu, sami trekkersi godzą się na sfingowaną akcję ratunkową w zamian za udział w zysku lub samą… darmową „podwózkę” z powrotem do Kathmandu.

Trudna przyszłość

Na tej przykrej praktyce tracą niestety nie tylko turyści. Cierpi sektor turystyczny, uczciwe agencje wyprawowe, a także wizerunek Nepalu, państwa mającego do zaoferowania wiele – zarówno turystom, jak i górskim pasjonatom.

Wydaje się, że rząd dostrzega problem jednak nie śpieszy się z jego rozwiązaniem. Niewątpliwą siłę stanowić będę w tej nierównej walce towarzystwa ubezpieczeniowe, szczególnie jeśli uda im się przemówić jednym głosem. Niemniej, na rozwiązanie tak skomplikowanej sytuacji prawdopodobnie będziemy musieli jeszcze trochę zaczekać.

Michał Gurgul
źródło: The New York Times, The Kathmandu Post, prasowa AFP, The BMC

***

Tematy problemów dotyczących Nepalu, w tym tych związanych z turystyką, poruszaliśmy również w rozmowie z Edytą Stępczak, dziennikarką oraz działaczką humanitarną:

 

Exit mobile version