Zakończenie akcji ratunkowej na Nanga Parbat

Akcja ratunkowa prowadzona przez zespół polskich himalaistów z K2 została zakończona sukcesem, niestety jednak – połowicznym. Denis Urubko oraz Adam Bielecki w niewiarygodnym tempie pokonali nocą ponad 1000 metrów przewyższenia, docierając do Elizabeth Revol. Rano udało im się sprowadzić francuską himalaistkę bezpiecznie do podstawy ściany, skąd zabrał ją helikopter. Niestety z powodu pogody oraz wysokości akcja ratunkowa po Tomka Mackiewicza nie była już możliwa.

Denis i Adam oraz uratowana przez nich Elizabeth Revol u podstawy ściany Diamir (fot. Adam Bielecki – profil FB)

Tomek Mackiewicz  i Elisabeth Revol pojawili się u podnóży Nanga Parbat pod koniec grudnia ubiegłego roku. Ich celem było zimowe wejście na Nanga Parbat. Była to już siódma próba Tomka. Po wcześniejszej aklimatyzacji zespół rozpoczął wspinaczkę. 25 stycznia, po 10 dniach od opuszczenia bazy, miał nastąpić właściwy atak szczytowy. Nie ma jeszcze pewności czy Tomkowi i Eli udało się zdobyć szczyt. Widziano zespół na wysokości ok. 8 000 metrów, jednak później chmury przesłoniły kopułę szczytową. Kilka godzin później pojawiły się pierwsze informacje o problemach zespołu.

Elisabeth udało się sprowadzić Tomka z wysokości 7400 na 7200, jednak z powodu ślepoty śnieżnej, odmrożeń i objawów choroby wysokościowej nie był w stanie iść dalej o własnych siłach. Revol rozpoczęła samotną wspinaczkę w dół.

27 stycznia została zorganizowana akcja ratunkowa prowadzona przez polski zespół z Narodowej Zimowej Wyprawy na K2. W skład himalaistów uczestniczących w akcji weszli: Denis Urubko, Adam Bielecki, Jarosław Botor, Piotr Tomala.

Ekipa ratunkowa na Nanga Parbat: Denis Urubko, Adam Bielecki, Jarosław Botor, Piotr Tomala

Już po zmroku, ok. godz. 18 czasu pakistańskiego Adam Bielecki oraz Denis Urubko rozpoczęli wspinaczkę z C1 na wysokości ok. 4900 m. Jarosław Botor oraz Piotrek Tomala zostali w niższych partiach, aby założyć obóz pierwszy i zabezpieczać tyły.

Przebieg “Drogi Kinshofera” na Nanga Parbat z przybliżonym rozmieszczeniem obozów

Elizabeth wycofywała się Drogą Kinshofera, której nie znała – z Tomkiem Mackiewiczem wspinali się na szczyt inną drogą.  Miała za sobą kolejną noc wysoko w ścianie, tym razem noc spędzoną pod gołym niebem. Pomimo wyczerpania i odmrożeń Revol nadal schodziła. Udało jej się zachować koncentrację i zmobilizować do wspinaczki w trudnym terenie. W ten sposób znacząco powiększyła swoje szanse na ratunek.

Bielecki i Urubko wykazali niebywały hart ducha i popisali się niemal nadludzką sprawnością fizyczną. W zaledwie kilka godzin pokonali odcinek drogi, który mógłby zająć równie dobrze kilkanaście. Wspinali się nocą, zdobywając ponad 1000 metrów przewyższenia, łącznie z najtrudniejszym fragmentem drogi, czyli Ścianą Kinshofera. Ok. 1 w nocy dotarli do odmrożonej Elisabeth Revol, znajdującej się wtedy na wysokości ponad 6000 m.

28 stycznia Elizabeth Revol została bezpiecznie sprowadzona do podstawy ściany. Niestety, zespół ratunkowy ocenił, że ze względu na wysokość na jakiej znajduje się Tomek, jego stan (“agonalny”) przy ostatnim kontakcie oraz warunki pogodowe, nie ma możliwości kontynuowania akcji ratunkowej.

Adam Bielecki po zakończeniu akcji ratowniczej na Nanga Parbat powiedział:

Udało się niemożliwe. Razem z Elizabeth Revol i Denisem Urubko u podstawy ściany Diamir. Jestem zmęczony, ale bardzo szczęśliwy. Dziękuje za wszystkie ciepłe słowa. Przykro mi, ale nie mieliśmy żadnych szans pomóc Tomkowi :(

Tomek “Czapkins” Mackiewicz pozostanie na zawsze na Nanga Parbat – górze, której poświęcił osiem lat i ostatecznie własne życie.

Tomek Mackiewicz (fot. nangadream.blogspot)

Siostra Tomka, Małgorzata Sulikowska, podziękowała zespołowi ratunkowemu i zaapelowała o uszanowanie decyzji zespołu i powstrzymanie się od jej komentowania:

To bohaterowie, to coś niewyobrażalnego. Wielki szacunek dla nich za absolutną gotowość do narażenia swojego życia, żeby ratować Elisabeth i Tomka. Oczywiście serce pękło, gdy usłyszałam, że nie pójdą dalej, nie pójdą po Tomka. Ale to są góry i to takie, w których nie nam dane jest oceniać decyzje, bo to oni są na miejscu. Oni też nie mogą narazić się na pewną śmierć. Proszę wszystkich, żeby przestali oceniać i przestali mówić dlaczego po nich nie pójdą. To nie jest przejście po Marszałkowskiej, to warunki absolutnie ekstremalne, oni nie mieli aklimatyzacji na 7 tysięcy metrów. Odpuśćmy, podziękujmy im za to, co zrobili [tvn24.pl]

Od początku tej trudnej sytuacji prowadzone były dwie zbiórki na rzecz organizowanej akcji ratunkowej. Dzięki społecznej ofiarności w zaledwie kilka godzin zebrano wymagane środki (ponad 70 tys. euro i ponad 200 tys. złotych). Aktualnie obie zbiórki nadal trwają, pieniądze mają zostać przekazane na pomoc jego rodzinie – Tomek osierocił trójkę dzieci w wieku 9, 7 i 6 lat.

Żona Tomka, apelując o pomoc dla dzieci, pisze:

Tak bardzo i z całych sił chciał, żeby Jego historia i wielki wysiłek były dla nich, żeby im coś dać, zabezpieczyć ich życie, przyszłość. Nie przypuszczałabym nigdy, że przyjdzie Mu poświecić swoje życie…

Energia, jaką wyzwala w ludziach jest Wielkim Pięknem i Miłością… Dziękuję Wam za wszystko, za Wszystko, za Wszystko…!  Proszę nie mówić o Nim źle… był, jest Pięknym i Dobrym Człowiekiem. Jest tu z nami…

[…] Myślcie o Nim, proszę, nie zapomnijcie…. taka jest też wola Elisabeth Revol, żeby pomóc dzieciom. Dziękuję z całego serca… Moja Miłość do Niego jest wieczna… ANu

Zbiórka polska jest prowadzona na portalu zrzutka.pl, zbiórka międzynarodowa na gofundme.com.

Korzystając z Facebookowego profilu Tomka, jego żona dodaje również słowa podziękowania:

Podziwiamy poświęcenie uczestników akcji ratunkowej i łączymy się w bólu w obliczu ludzkiej tragedii na Nanga Parbat. Uszanujmy wolę siostry oraz żony Tomka. Nie oceniajmy decyzji ratowników, ani motywów kierujących alpinistami w najwyższych górach świata. Wielu z nas przychodzi dziś na myśl wypowiedź Wandy Rutkiewicz sprzed lat:

Nie powinniśmy osądzać ludzi, którzy szukają niebezpieczeństwa w najwyższych miejscach świata, lub wymagać od nich odpowiedzi na pytanie o sens tego, co robią. (…) Kiedy płacą najwyższą cenę za swoją pasję, powinniśmy po prostu o nich pamiętać.

Redakcja Outdoor Magazyn składa Rodzinie Tomka i Jego Przyjaciołom najszczersze kondolencje.

Redakcja

 

Exit mobile version