Przed nami Beskidy Ultra Trail – przedstawimy poradnik dla ultaramaratonistów autorstwa Michała Kołodziejczyka

Od 28 września do 1 października potrwa jedno z ciekawszych zmagań biegowych w Polsce – Beskidy Ultra Trail. Biegacze będą mogli spróbować swoich sił na sześciu dystansach – BUT 10, BUT 40, BUT 60, BUT 90, BUT 130, a także BUT 20 trek, który jest propozycją dla początkujących, piechurów i po prostu każdego miłośnika gór. Po raz kolejny organizatorzy przygotowali także wyzwanie dla zapalonych ultrasów – BUT 305, który tak jak w poprzednich edycjach, nadal ma formułę BUT Challenge Self-Supported.

Przedstawimy poradnik dla początkujących (i nie tylko) ultramaratonistów, przygotowany przez organizatora Beskidy Ultra Trail – Michała Kołodziejczyka. Zachęcamy także do lektury wywiadu z Michałem, który można przeczytać TUTAJ.

Strategia cz.1:  LOGISTYKA

Pierwsze ultra to nie lada wyzwanie. Nie tylko w wymiarze fizycznym, nie tylko dlatego, że tyle czasu spędziliście na trenowaniu, przygotowaniach, dobieraniu odpowiedniej diety itp. To wyzwanie logistyczne, organizacyjne i psychiczne czyli coś o czym bardzo często zapominamy w ekstazie przygotowań i podnieceniu na parę dni przed zawodami. Powoduje to potem wiele problemów, których łatwo uniknąć. Co z kolei pozwoli nam na skupienie się na tym po co tam (na miejsce zawodów) przyjeżdżamy.  Co zrobić by „ten pierwszy raz” był udany a czego się wystrzegać?

Moim zdaniem na pierwsze ultra powinno się wybrać zawody nie przesadzając z trudnością. Wiadomo, że na ową trudność składa się kombinacja dystansu i przewyższenia a więc powinniście zdecydować się na coś przyswajalnego. Z jednej strony będzie wam to łatwiej przełknąć i nie zniechęcicie się, a z drugiej w oczach rodziny i znajomych i tak będziecie „ultrasami”. Same korzyści. Zdecydowawszy się na miejsce akcji należy przemyśleć logistykę na którą składa się parę czynników:

a) dojazd – jak się tam dostaniecie:

Samochodem – oczywiste plusy – dojazd na miejsce i odjazd w czasie w zasadzie dowolnym. Minusem może być koszt paliwa, miejsce do parkowania i co dość ważne fakt czy dacie radę sami wrócić. To oczywiście zależy od osoby i odległości ale czasami warto pomyśleć o kierowcy bo po 10 godzinach biegu możecie mieć problem w skupieniu się na jeździe.

PKP, PKS i inne – to już zależne od dojazdu z dworca, czasu podróży i połączeń. Ale plusy też są. Można spokojnie spać po drodze tam i z powrotem a kierowca i tak nas zawiezie. Ponadto czasami koszt może okazać się sporo mniejszy. Trzeba się tyko upewnić, że odjazd jest o godzinie kiedy już was nie będzie na szlaku. Przyjmijcie że przy realistycznych przewidywaniach czasu ukończenia dodaje się ok 2 godzin na zebranie się. Trzeba coś zjeść, wypić, umyć się, ogarnąć i dotrzeć na przystanek/dworzec/stację. Weźcie pod uwagę plan alternatywny. Nikomu tego nie życzę, ale zdarzają się przypadki-wypadki a ze skręconą kostką kuśtyka się na dworzec o wiele wolniej. No i do tego czas u lekarza itp.

Wspólny dojazd jednym samochodem. Tu kosztowo wychodzi taniej i w ogóle jest wygodniej. Jednak weźcie pod uwagę z kim jedziecie. Jeżeli zabieracie ze sobą naprawdę dobrych gości to – po pierwsze oni czekają na was na mecie a po drugie wy czekacie na nich aż do dekoracji. Czasami to może przeszkadzać więc sprawa jest warta uwagi.

Przy dojeździe warto wcześniej sprawdzić trasę i czas przejazdu (niby oczywiste, ale zawsze się ktoś spóźnia na zawody) a także możliwości i miejsca parkingowe.

b) zakwaterowanie – czyli gdzie przekimać przed lub po

Wiele biegów zaczyna się w nocy – koło 3-4 rano i w zasadzie ciężko jest dojechać na sam start z domu zwłaszcza, że wcześniej jest odprawa i odbiór pakietów. Opcji noclegu jest parę:

gleba w szkole/na sali itp. – z reguły jest to za darmo lub za naprawdę symboliczną opłatę. Plusem jest właśnie ta mała opłata oraz może atmosfera przed biegiem, przyjaźnie jakie się zawiązują, rozmowy z innymi biegaczami podczas których naprawdę wiele można się dowiedzieć. Minusy w zasadzie zależą od naszego nastawienia. Na pewno jest mniej komfortowo bo „gleba” oznacza spanie na glebie właśnie i trzeba ze sobą taszczyć karimatę, śpiwór i cały dobytek. Ponadto śpicie w towarzystwie około 50-100 innych ludzi a każdy ma swoje przywary więc… Wszystkie wasze rzeczy zostają w sali i o ile nie macie samochodu by schować co cenniejsze (portfel, klucze, dokumenty) to albo z tym biegniecie albo ryzykujecie i zostawiacie na sali. Z reguły nie słyszy się o jakiś incydentach, kradzieżach itp. ale nigdy nie wiadomo. Do tego wszystkiego pobiegowa „atmosfera” owych 100 spoconych ludzi może nieco średnio nastrajać do życia.

Kwatera prywatna – w zasadzie same plusy- chyba, że ktoś nie ma 30-40 zł na nocleg. Problem w tym, że trzeba się spieszyć bo te najbliżej bazy zawodów znikają dość szybko a jak pomyślicie o tym, że w nocy macie dymać 3 km na start a po biegu znowu 3 km pod prysznic – lepiej się zabezpieczyć. Warto też sprawdzić – bo czasami to nie jest takie oczywiste – czy właściciele nie pobierają „kaucji za zniszczenia” tak na wszelki wypadek. Niby pieniądze wracają ale jednak trzeba więcej mieć ze sobą.

Hotel – to dla wypasiarzy. Cenowo dobija, ale komfort nieporównywalny. Czasami warto zainwestować – ale znów należy sprawdzić jak to wygląda z rezerwacjami. np. Krynica czyli B7D jest w tym okresie mocno obłożona ze względu na Forum Ekonomiczne i ciężko jest znaleźć coś sensownego na parę dni przed biegiem.

c) Baza zawodów – to także dojazd. Upewnijcie się, że wiecie gdzie to jest. Czasami jest kiepsko oznakowana więc wcześniejszy przyjazd może być rozsądnym rozwiązaniem. Dobrze jest odebrać numer ( bo bez niego nie pobiegniecie) ale równie ważna jest odprawa – i należy wiedzieć gdzie ona jest i jak to daleko od waszego miejsca noclegowego.

d) organizacja wyjazdu – przy całym tym galimatiasie dobrze jest zarezerwować sobie ok 1 dnia przed i 1 po właśnie na dojazdy. Co oznacza, że czasami będzie to wymagało parę dni wolnego z pracy. To konieczne, bo dla niedoświadczonych nerwówka przed wyjazdem może  oznaczać że zapomnimy o paru ważnych rzeczach i z biegu będą nici. Po biegu zaś, jako, że nie macie doświadczenia jak wasz organizm reaguje na tak długi wysiłek może się zdarzyć, że po prostu nie będziecie w stanie pójść do pracy bo już wyprawa do toalety będzie nie lada wyzwaniem. Jeżeli jedziecie samochodem sprawdźcie samochód – znowu oczywistość ale „przezorny…”. Jeżeli wybieracie transport publiczny, zaopatrzcie się w bilety wcześniej – spóźnienie na bieg przez panią kasjerkę to nieciekawy scenariusz. Z góry ustalcie kto i ile płaci za benzynę, nocleg kierowcy, itp. tak by przed wyjazdem tą część problemów mieć już za sobą.

Strategia cz.2:  PAKOWANIE

Jeżeli nawet uda Wam się zorganizować dojazd, przybędziecie przed czasem i z łatwością odnajdziecie biuro zawodów, nocleg, miejsce startu itp., już na miejscu może się okazać, że nie wystartujecie, albo, że będzie to start mocno utrudniony niestety z waszej winy. Powód? Zapomniałem….: i tu każdy może sobie wstawić… butów, folii , latarki, obowiązkowego kubka, skarpetek, kijków itp.

Oczywiście można tego z łatwością uniknąć planując dokładnie co będzie potrzebne przed, w trakcie i po starcie. Wszystko zależy od terenu, pory roku, pogody i wymagań organizatora. Pamiętajmy jednak o podstawowej zasadzie bierzemy tylko i wyłącznie SPRAWDZONY sprzęt. Odnosi się to nie tylko do butów, czy spodenek ale również do np. pożywienia, bo niejednokrotnie zdarzało się, że np. kanapka z tuńczykiem lub kebab z pobliskiego baru przekreślał marzenia o ukończeniu zawodów nie mówiąc już w ogóle o „zrobieniu czasu”.

Z doświadczenia wynika, że przygotowania sprzętu można podzielić na 3 części : potrzebne przed startem, w trakcie zawodów i po zawodach.

PRZED STARTEM:

Na pozór błaha sprawa jest jednak dość istotna jeśli do zawodów chcemy przystąpić wypoczęci, wyluzowani i z pozytywnym nastawieniem. Grupa ta obejmuje stricte sprzęt taki jak np. śpiwór, ale i np. makaron z serem przyrządzany wcześniej w domu. Ale do rzeczy:

a) nocleg : zależnie od tego gdzie śpicie będą wam potrzebne różne rzeczy. Niektórzy nie zasną bez misia a inni czują się świetnie na betonie. Wy znacie się najlepiej a więc pewnie część rzeczy uda wam się wykreślić z listy, ale rozważyć trzeba:

b) wyżywienie – zdecydowanie jedna z najistotniejszych rzeczy. Przed biegiem jemy TYLKO to co znamy więc o wiele lepiej jest przygotować jakieś potrawy trzy lub cztery na wieczór i rano przed biegiem żeby żołądek nie doznał szoku. Zwróćcie uwagę na to kiedy je przygotowujecie i czy będzie możliwość przechowania/podgrzania/ zagotowania – niektóre potrawy mogą się dość szybko psuć.

Poniżej przykłady takich potraw (oczywiście do modyfikacji):

START

Tu lista jest poważniejsza, bo o ile bez klapków jakoś dojdziecie pod prysznic a nawet bez prysznica pobiegniecie – o tyle bez butów pojedziecie sobie np. do Krynicy na fajny nocleg i zaliczycie świetne kibicowanie. Ponownie uczulam by brać TYLKO sprawdzone rzeczy. Ultra to nie miejsce na testowanie sprzętu zwłaszcza dla nowicjuszy. Drugim najczęstszym (po kłopotach żołądkowych) powodem nieukończenia zawodów są obtarcia. Lista ta jest w pewnym stopniu uzależniona od orgów i ich wymagań ale ja polecam by część rzeczy jak np. NRC mieć zawsze ze sobą (kto biegł pierwszego Wawrzyńca wie o czym mówię).

PO ZAWODACH

To czas na relaks, regenerację i uspokojenie. Pewnie, że da się wrócić do domu w tych samych ciuchach, ale znacznie lepiej jest sobie i swojemu umęczonemu ciału dać nieco odsapnąć. Ta lista jest znowu ogólna i wymaga dopracowania, ale przynajmniej sugeruje pewne rozwiązania.

Ważne by listę robić sobie na tydzień przed zawodami i weryfikować parę razy. Dla wielu nieco bardziej doświadczonych ultrasów będzie to lista śmieszna. Ale jak mówi przysłowie „lepiej dźwigać…”. Po jakimś czasie z części rzeczy sami zrezygnujecie albo dodacie inne. Ale na ten pierwszy raz lepiej się przygotować i nie kończyć przed czasem.

Strategia cz.3:  Dzień STARTU

Jeżeli udało Wam się potrenować, zaplanować spakować i niczego nie zapomnieć jesteście wreszcie na miejscu. Zakładam, że o czasie – czyli nie na 5 minut przed zamknięciem biura zawodów, bądź co gorsza przed rozpoczęciem biegu wrzeszcząc na organizatorów, że zapłaciliście i musicie wystartować.

PO PRZYBYCIU

ODPRAWA

Wielu Zawodników na nie narzeka i szczerze mówiąc mnie też w większości nudzą, ale chodzę bo:

Po odprawie jeżeli macie czas należy zjeść coś sprawdzonego i jeżeli start jest nad ranem (BD7, Rzeźnik, Chudy, BUT) iść przygotować i sprawdzić sprzęt a następnie walnąć się do łóżka i spać ile się da. Jeżeli ruszacie na noc (B7S, KBL, Sudecka) należy sprawdzić sprzęt, zjeść i przynajmniej na trochę usiąść żeby się wyciszyć i nieco odpocząć. Czeka Was niezła wyrypa.

START

Zanim znajdziecie się na linii startu i ruszycie mniej lub bardziej z kopyta, paiętajcie, że wieczorny/poranny rytuał przedstartowy to jedna z najważniejszych części zawodów:

BIEG

Tuż po sygnale zwykle zapanowuje euforia. Najlepsi wystrzeliwują z kopyta, a reszta jak barany leci za nimi :)

Pamiętajcie, że to Wasz pierwszy raz i mimo (może przede wszystkim dlatego), że na dychę / półmaraton/ maraton macie 34/1:15/2:40 opanujcie nerwy. Tu dystans jest o wiele większy i choć być może na początku uda Wam się minąć czołówkę – później to oni Was dopadną. To nieuniknione. Tempo waszego pierwszego (i nie tylko) ultra ma być WOLNIEJSZE od najwolniejszego biegu treningowego. Tak tak! Nie pomyliłem się. W ultra liczy się średnia, nie szaleńcze zrywy. Wygrywają / kończą ci, co racjonalnie gospodarują swoimi zasobami energetycznymi. Więc przemyślcie strategię, rozłóżcie siły i ruszcie o 40% wolniej niż w momencie startu.

W trakcie biegu należy pamiętać o paru sprawach:

PO ZAWODACH

Wszystko boli i to wszystkich. Jedzcie i pijcie, weźcie kąpiel – niektórym pomaga ekstremalnie zimna, pójdźcie na masaż (wspaniali panowie na Sudeckiej), łyknijcie aminokwasy jeśli macie, załóżcie kompresje i wyluzujcie – zasłużyliście. Nieprędko też wracajcie do treningu choć superkompensacja po tak długim biegu doradzi inaczej i będziecie się czuli pełni sił – to organizm musi wypocząć i zregenerować się a to wymaga czasu. Raczej nie próbujcie biegać w pierwszym tygodniu. Nie jesteście zawodowcami więc nie musicie być w formie już na środę. Spokojnie i powoli dajcie ciałkom dojść do siebie kiedy Wy będziecie planować następną torturę.

Podsumowując: Wasze pierwsze ultra będzie niezapomnianym przeżyciem – to pewne. Pozytywnym lub negatywnym.

Jak dobrze to zniesiecie zależy od treningu ale i od przygotowania mentalnego i logistycznego. Można iść na żywioł i nie słuchać rad, ale dla kogoś, kto nie prenumeruje „Małego masochisty” mogą one znacznie złagodzić „ten pierwszy raz”.

Powodzenia!!!

Michał Kołodziejczyk

Źródło: beskidyultratrail.com/porady-ultra

Exit mobile version