Góry w obiektywie – poradnik fotografa, Michała Sośnickiego. Część trzecia

Pewnie część z Was zastanawia się dlaczego jedno zdjęcie krajobrazowe wzbudza emocje, inne wcale? Co ja źle zrobiłem? Przecież byłem na Kasprowym przy pięknej słonecznej pogodzie. W lecie. W środku dnia. I mamy odpowiedź… Pora i światło w tego typu fotografii mają ogromne znaczenie. Światło jest najważniejsze!

W zimie słońce jest niżej i nie ma aż takich kontrastów ale w lecie w południe jest bardzo ostre, i nawet najpiękniejszy krajobraz wyjdzie „nijaki”. Lepiej w godzinach 11-17 zająć się zupełnie czymś innym a nie fotografowaniem krajobrazu. Oczywiście jeśli zależy nam na zdjęciu które ma wzbudzać emocje a nie zwykłym wycieczkowym „pstryku”. Możemy w tym czasie zająć się obróbką zdjęć, fotografią architektury albo… położyć na leżaku.

Przykład zastosowania filtra polaryzacyjnego, który "wyciąga" nam kolory z chmur. Ta sama scena ale w innej pozycji ustawione działanie filtra (fot. Michał Sośnicki)
Przykład zastosowania filtra polaryzacyjnego, który „wyciąga” nam kolory z chmur. Ta sama scena ale w innej pozycji ustawione działanie filtra (fot. Michał Sośnicki)

Kiedy w takim razie najlepiej fotografować? Najpiękniej i najciekawiej słońce „operuje” podczas tzw. złotych godzin, czyli na godzinę przed wschodem i po wschodzie słońca, oraz przed zachodem i po nim. Światło ma wtedy najcieplejszą tonację. Pamiętajmy o tym, że nie kończymy fotografować w momencie kiedy słońce schowa się za horyzont.

Niedoświadczeni fotografowanie właśnie wtedy chowają aparaty i idą do domu. Doświadczeni wiedzą że 10-15 minut po, zaczynają się najpiękniejsze kolory na niebie. Warto tak zaplanować wyjście na wschód słońca by być na miejscu na godzinę przed. Wtedy to na niebie pojawiają się już pierwsze kolory i w ciągu godziny stają się coraz piękniejsze.

Zaplanujemy więc w domu, przy mapie, miejsce które wybieramy o poranku lub o zachodzie słońca. Kiedy dotrzemy na miejsce, rozglądnijmy się czy to aby na pewno najlepsza lokalizacja i czy nie ma w pobliżu ciekawszego miejsca. Jeśli uznamy że jesteśmy w optymalnym punkcie, rozłóżmy statyw, załóżmy aparat na niego i ubierzmy się cieplej bo spędzimy w jednym miejscu zapewne nie mniej niż 2 godziny… Pamiętajmy że nie koniecznie musimy fotografować „pod słońce” ale szukajmy miejsc które oświetlone zostaną jego promieniami.

ISO 100, f16, czas 8 s. Przykład wykorzystania filtra szarego ND 32 (32 krotnie mniej światła = 5 działek przysłony) / fot. Michał Sośnicki

Osobiście tak właśnie robię i takich miejsc wyszukuję. W zależności od pory roku, warunków oświetleniowych, mamy światło pomarańczowe, czerwone, różowe. Czasem są to także fiolety. Przekrój barw jest niesamowity! Dlatego też warto sprawdzać prognozy pogody. Pamiętajmy jednak że są to tylko prognozy i często mijają się z prawdą…niestety. A nas najbardziej interesują chmurki na niebie, słońce oraz mgły w dolinach. Niewiele więcej potrzeba nam do szczęścia. Bywa i tak że po kilka razy wracamy w te same miejsca by „złapać” to światło.

Ze względu na dużą rozpiętość tonalną podczas „złotych godzin”, fotografujmy w formacie RAW – co pomoże nam znacznie na etapie obróbki obrazu. Używajmy obiektywów szerokokątnych (10-30 mm) oraz teleobiektywów (50-300 mm). Proponuję tutaj korzystać z „zoomów”, gdyż dają nam większe pole manewru niż obiektywy stało ogniskowe. Choć trzeba to wyraźnie zaznaczyć – te drugie są zdecydowanie lepsze optycznie.

Filtr polaryzacyjny

Jakie filtry stosujemy w fotografii krajobrazu? Podstawowym i absolutnie niezbędnym filtrem jest filtr polaryzacyjny. Filtr ten przepuszcza jedynie światło o polaryzacji liniowej w wybranym kierunku. Efekt dla fotografii jest taki, że pochłania on częściowo światło rozproszone w atmosferze, co jest widoczne w przypadku fotografowania nieba. Błękit nieba staje się ciemniejszy, a chmury pozostają białe. Filtr najmocniej działa, gdy obiektyw skierowany jest pod kątem 90° do kierunku światła biegnącego od Słońca.

Pozwala na zwiększenie nasycenia barw powierzchni nieprzezroczystych (np. zieleni roślin, bądź kolorów nieba, struktury chmur), jak również redukcję odbić od powierzchni przezroczystych (np. powierzchni wody lub szyby). Przy fotografii z filtrem polaryzacyjnym pojawiają się także pewne niepożądane efekty: w przypadku obiektywu szerokokątnego może pojawić się na niebie szeroki ciemny pas w płaszczyźnie prostopadłej do biegu promieni słonecznych. Inną wadą polaryzatora jest to, że zabiera on część światła (zwykle około 1–1,5 EV, czyli wymaga mniejszej wartości przysłony lub dłuższego czasu naświetlania).

Zdjęcie bez filtra szarego. ISO 100, f8, czas 1/40 s (fot. Michał Sośnicki)

Filtr szary

Kolejnym filtrem jest filtr szary. Jest jednym z dwóch filtrów (obok polaryzacyjnego), którego działania nie da się zastąpić w programie graficznym. Jego rola polega na zmniejszeniu ilości światła, jaka wpada do obiektywu i nie wpływa przy tym na kolorystykę czy wygląd zdjęcia… Jak wiadomo do pokazania ruchu potrzebne jest długie naświetlenie. Problem pojawia się jednak wtedy, gdy znaczne wydłużenie czasu otwarcia migawki wymusi przymknięcie przysłony do wartości większej niż jest to możliwe. Założenie filtra szarego spowoduje zmniejszenie ilości światła, a to z kolei umożliwi nam wydłużenie czasu naświetlania.

Najważniejszym parametrem szarych filtrów jest ich gęstość, którą oznaczamy symbolem ND. Cecha ta mówi nam o tym, ile światła jest w stanie odciąć od matrycy dany filtr. Im większa wartość ND, tym gęstszy jest filtr i więcej światła pochłania. W praktyce spotkać można filtry szare o gęstości od NDx2 do NDx1000. Są też takie, których działanie widać tylko na części zdjęcia (filtry połówkowe). Gęstość NDx2 (najmniejsza z dostępnych) oznacza, że przez filtr przejdzie dwa razy mniej światła niż bez filtra, a więc efekt będzie podobny do przymknięcia przysłony o jedną wartość. Najmocniejszy z szarych filtrów NDx1000 wpuści aż 1000 razy mniej światła.

W praktyce pozwoli to na zmianę czasu naświetlania np. z 1/250s do aż 4s. Wyobrażacie sobie robienie zdjęć w słoneczny dzień z czasem 4s bez prześwietleń? Bez filtra szarego – nie ma szans. Przy fotografowaniu pejzażu wystarczą z reguły filtry o gęstości NDx16, NDx32. Pozwolą zarówno na wygodne kadrowanie, jak i uzyskanie efektu rozmycia chmur czy wody. Co oznaczają wartości ND2, ND16?

Celowo nie opisuję tutaj filtrów szarych połówkowych gdyż w mojej ocenie nie ma konieczności ich stosowania. Dlaczego? Nauczyłem się tak naświetlać zdjęcia by nie „przepalać” świateł i odpowiednio doświetlać cienie. Działania filtra szarego połówkowego można z powodzeniem zastąpić w programie Lightroom. Bardzo przydatny i niemal perfekcyjny okazuje się tutaj punktowy pomiar światła. Wymaga on doświadczenia ale też jest najbardziej precyzyjnym pomiarem światła, jeśli wiemy co chcemy pokazać na zdjęciu. Światła czy cienie. Poza tym dają bardzo brzydki fioletowy zafarb…

Jeśli decydujecie się na zakup filtra, wybierajcie sprawdzone firmy, np. Marumi, Hoya, B&W. Na tanie zamienniki szkoda Waszych pieniędzy a potem nerwów przy ich używaniu.

Zdjęcie z filtrem szarym ND 32 (32 krotnie mniej światła = 5 działek przysłony). ISO 100, f16, czas 8 s (fot. Michał Sośnicki)

Tryby pomiaru światła

Jakie mamy tryby pomiaru światła? Matrycowy, centralnie ważony i punktowy.

Tryb matrycowy idealnie pasuje w sytuacjach gdy mamy równomiernie oświetloną scenę. Jest najczęściej stosowanym pomiarem w aparatach. Ale też nigdy nie wiemy czy mierząc światło, prześwietli nam światła czy nie doświetli cieni… Bierze pomiar z wszystkich obszarów fotografowanej sceny.

Punktowy pomiar światła (mierzony na światła promieni słonecznych, padających na dolne partie Giewontu) / fot. Michał Sośnicki

Tryb centralnie ważony. Skupia się na środku kadru i obszarowi wokół niego. Brzegi kadru praktycznie nie są brane pod uwagę.

Tryb punktowy. Mierzy światło w centrum kadru. Dzięki niemu możemy bardzo precyzyjnie zmierzyć światło. Jak to robić? Szukamy w fotografowanej scenie punktów, obiektów „szarych” czyli np. szarych chmur i wprowadzać korektę ekspozycji. Jest to pomiar dla doświadczonych fotografów którzy potrafią wynajdywać takie obszary w fotografowanej scenie. Który z tych trybów jest najlepszy? Nie ma jednoznacznej odpowiedzi. Na każdym można nauczyć się pracować i wybrać dla siebie najodpowiedniejszy. Najbezpieczniejszy jest jednak tryb matrycowy. Zwłaszcza dla zaczynających swoją przygodę z fotografią.

Michał Sośnicki

Zobacz też:

Góry w obiektywie – poradnik fotografa, Michała Sośnickiego. Część pierwsza

Góry w obiektywie – poradnik fotografa, Michała Sośnickiego. Część druga

Góry w obiektywie – poradnik fotografa, Michała Sośnickiego. Część czwarta

Exit mobile version