Andrzej Marcisz prezentuje: Tyrol Ice Tour

W drugiej połowie lutego, członek SALEWA/Wild Country Team Polska, Andrzej Marcisz wybrał się wraz z Piotrem Kaletą do Tyrolu w celu eksploracji lodospadów dwóch mniej znanych Polakom rejonów Pinnistal i Oberinntal. W drodze powrotnej zespół odwiedził również Kaunertal, Oschengarten i Selleraintal.

Dolina Pinnistal (fot. Piotr Kaleta)
Dolina Pinnistal

Na pierwszy rzut poszła położona niedaleko Innsbrucka malownicza dolina Pinnistal. Zespołowi udało się tam poprowadzić trzywyciągowy klasyk Tyrolu o nazwie Männer ohne Nerven (WI5+) oraz Vorhang (WI4+). Männer ohne Nerven to pokonana po raz pierwszy w 1984 roku linia będąca wówczas najtrudniejszym lodospadem w tej części Alp. Główne trudności skupiają się na ponad 30-metrowej pionowej i miejscami przewieszającej się kolumnie znajdującej się na drugim wyciągu.

Andrzej Marcisz na drugim wyciągu Männer ohne Nerven

Stanowisko asekuracyjne składało się z czterech starych, ruszających się haków. Kilka małych mechaników na pewno dałoby lepszy komfort, ale ich nie wzięliśmy. Dokręciliśmy tam długą śrubę plus dwie na starcie w kolumnę, która nie była jednak wylana w takim stopniu jak sugerowałyby zdjęcia, które łatwo można wygooglować w necie. Lód był zapowietrzony i tylko kilka śrub udało się wkręcić tak, że byłem z nich zadowolony. Nade mną, zakrywająca widoczność mała przewieszka uniemożliwiała określenie, ile pionu jest jeszcze do zrobienia. Okazało się, że teren powyżej kładł się i szybko doszedłem do miejsca z możliwością założenia „pancernego” stanowiska. Następny wyciąg za WI4 był już stosunkowo prosty i na dodatek dobrze wylany, więc śruby trzymały jak marzenie – mówi Andrzej.

Piotr Kaleta na pierwszym wyciągu Manner…

Vorhang to z kolei 70-metrowa szeroka połać lodu (w końcu po polsku Vorhang to Kurtyna), która nie poddała się bez walki:

W czasie wspinania ze znajomymi z Podhala przyszło nam doświadczyć uczucia, kiedy kurtyna pęka podczas wbicia czekana. Tego dźwięku się nie zapomina. Mając już podobne przygody w pamięci oraz różne widziane filmy z takich wypadków chcieliśmy się natychmiast wycofać. Po długim rozmyślaniu za i przeciw, zdecydowaliśmy się jednak na wspinanie. Gdzieś na wysokości 50 metrów, przeszedłem jednak pęknięcie, które było jakby kontynuacją obrywu, jaki miał miejsce w grudniu. Piotrek krzyczał z dołu, że czuje jak na stanowisku cały lód dudni przy każdym wbiciu dziabki. Nie mogłem zrobić już nic więcej, jak tylko szybko napierać do góry. Ponad nami, mienił się lód o nazwie Kameleon, jednak baliśmy się kusić los i trawersować w jego kierunku, gdyż było zbyt lawiniasto. Natomiast chwilę wcześniej, Zakopiańczyków zasypała wielka pyłówka, zakończona godzinnymi poszukiwaniami sprzętu.

Renkfälle w całej okazałości

Ze względu na wysokie zagrożenie lawinowe Andrzej i Piotr przenieśli się pobliskiego Oberinntalu. Oddalony o jedyne 100 km rejon położony jest na wysokości ponad 2000 metrów, co miało zapewnić niezłe warunki. Dolina słynna jest głównie z imponującej ściany lodu o nazwie Renkfälle. Jak się szybko okazało jej dużym mankamentem jest blisko 800-metrowe podejście z 150-metrową końcówką, które bez rakiet czy skiturów potrafi porządnie zmęczyć. Sam lód, całe szczęście nie narażony na lawiny, ciągnie się na wysokość 170 metrów i oferuje drogi do stopnia WI6+. Andrzej i Piotr zdecydowali się na próbę na Klassischer Renkfälle. 

Zanim dotarliśmy na miejsce, w ścianie było już 6-7 zespołów. Panował silny mróz, przez co lód był bardzo kruchy i przemrożony. Jedyną w miarę bezpieczną dla nas opcją było wbicie się w Klassischer Renkfälle – wyglądający poważnie, a oceniony tylko na WI IV+ tutejszy klasyk. Jak się później okazało, w zastałych warunkach była to całkiem mocna przygoda. Szczególnie, że jest to ściana bardzo stromego lodu bez półek.  

Klassischer Renkfälle – Piotrek na stanowisku

Na ostatnich metrach wspinania do akcji wkroczył również huraganowy wiatr, który zaczął skutecznie zacierać ślady ścieżek powrotnych. Na szczęście zespołowi udaje się bezpiecznie skończyć drogę i wrócić do schroniska, a szybki rekonesans w rejonach Kaunertal, Oschengarten i Sellereintal w drodze do Polski pozwolił wyznaczyć Andrzejowi kolejne potencjalne cele na następne sezony. Więcej informacji na temat Tyrol Ice Tour oraz obszerna relacja zdjęciowa znajdują się na blogu Andrzeja Marcisza: http://www.archiwum.goryonline.com/blogwpis-6503

Monika Młodecka

Salewa PR

Exit mobile version