Świnica zimą – porady Waldka Niemca

Zima w Tatrach trwa jeszcze w najlepsze, będzie więc wiele okazji do górskich wypraw. Wędrówka po górach zimą jest zupełnie innym wyzwaniem niż letni trekking. Nie ma w tym nic odkrywczego, jednak przed wyruszeniem w drogę musimy przemyśleć kilka kwestii. Niech nas nie zmyli to, że latem przeszliśmy wszystkie szlaki w wzdłuż i wszerz, zimowy krajobraz nie ma z tym nic wspólnego.

Kościelec, w tle Świnica (fot. Aneta Żukowska)
Kościelec, w tle Świnica (fot. Aneta Żukowska)
Kościelec w zimowej szacie (fot. Aneta Żukowska)

Zimowy trekking po górach jest wspaniałym przeżyciem. Jeśli trafi nam się dobra pogoda, czekają nas malownicze widoki, skute zlodowaciałym śniegiem białe szczyty, na zboczach świeży puch, nad głową błękitne niebo. To piękno ma jednak swoją mroczną, śmiercionośną naturę. I o tym nie możemy zapominać nawet na chwilę.

Jak zatem zaplanować dzień zimowej wędrówki, żeby dać sobie jak największą szansę na przeżycie? Krok po kroku. Pokażmy to na przykładzie Świnicy.

Z domu

Pierwsze przygotowania czynimy jeszcze w bezpiecznych i spokojnych warunkach domowych, przy herbatce. Ta część przygotowań jest niezwykle istotna i stanowi o sukcesie naszej wyprawy.

Po pierwsze musimy ocenić własne możliwości, zadać sobie kluczowe pytania o własną kondycję, sumiennie i szczerze rozliczyć się z naszych przygotowań do pierwszego zimowego wypadu w Tatry zarówno pod względem możliwości fizycznych, jak i umiejętności operowania sprzętem.

Na tej podstawie wybieramy cel główny naszej wyprawy. Od niego zależeć będzie dalej dobór partnerów, sprzętu, jak i całej taktyki. Przyjmijmy roboczo, że kondycyjnie i sprzętowo stać nas na Świnicę, wierzchołek wyższy.

Widok na Świnicę z Hali Gąsienicowej (fot. Aneta Żukowska)
Ośnieżone szczyty Granatów (fot. Aneta Żukowska)

Nie zapominajmy też o planie B, czyli wyborze celów zapasowych. Cel główny może być niedostępny chociażby ze względu na pogodę, warunki czy zagrożenie lawinowe. A o tym możemy dowiedzieć się dopiero w górach, szkoda byłoby więc siedzieć w schronisku, a spontaniczna zmiana planów uczyni nas nieprzygotowanymi do nowego celu. Dlatego najlepiej mieć jeszcze z zanadrzu plan B, C, a nawet D.

Teraz pozostał już tylko wybór terminu wyjazdu, np. styczniowy weekend. Dojście do schroniska w piątkowy wieczór, sobotę i niedzielę przeznaczamy na działalność.

Znając już cele i czas akcji, możemy kompletować ekipę na wyjazd. Poza tak oczywistymi cechami jak doskonałe poczucie humoru i nieustraszenie, nasi partnerzy (co oczywiste – my także) muszą sobie poradzić w zakładanym terenie, czyli umieć sprawnie poruszać się w rakach, zahamować czekanem upadek, znać asekurację lotną na grani, umieć obsługiwać sprzęt lawinowy. Najlepiej, żeby to były osoby już przez nas sprawdzone.

Jeszcze będąc w domu musimy zabawić się w meteorologów. Na co najmniej 5-7 dni przed wyjazdem powinniśmy zbierać informacje na temat panujących warunków: temperatury, wiatru, opadów, zmiany zagrożenia lawinowego. Tylko w ten sposób będziemy w stanie ocenić zagrożenie lawinowe. Tuż przed wyjazdem dowiedzmy się wszystkich szczegółów: jaka jest prognoza pogody, wiatr, temperatura i zagrożenie lawinowe. Może ktoś ze znajomych właśnie wrócił z Hali Gąsienicowej? Może ma aktualne zdjęcia warunków? Można też dopytać się u znajomych instruktorów, przewodników, w schronisku.

Granaty (fot. Aneta Żukowska)

Teraz bardzo ważna część przygotowań, czyli zebranie informacji o terenie działania: mapy, przewodniki (ale uwaga: nie ma przewodników opisujących sposób poruszania się zimą w Tatrach…), musimy wyznaczyć kluczowe miejsca trasy (czyli punkty zwrotne, charakterystyczne, miejsce gdzie się zaczyna i kończy zagrożenie lawinowe (przy okazji pomierzyć nastromienia stoków zagrożonych),  gdzie się zaczynają i kończą trudności techniczne – czyli gdzie trzeba a gdzie nie trzeba używać sprzętu), wyznaczyć i zapisać azymuty pomiędzy miejscami kluczowymi.

Przygotujmy też harmonogram czasowy naszej akcji, czyli ile czasu przewidujemy na przejście pomiędzy poszczególnymi etapami (żeby potem móc kontrolować własne tempo akcji i ewentualnie reagować).

Teraz już „tylko” pozostało nam zorganizowanie sobie sprzętu. Mówiąc w skrócie, w tym wypadku będzie potrzebne: ubranie, buty zimowe, raki, czekan, lawinowe ABC (detektor lawinowy, sonda, łopata), uprząż, lina, 2-3 karabinki zakręcane, 5-8 ekspresów, około 6 zwykłych karabinków, pętelki osobiste, przyrząd asekuracyjny, kask, kilka długich tasiemek, kompas i mapa.

Na miejscu (schronisko)

Wreszcie nadchodzi upragniony weekend. Dochodzimy do schroniska i sprawdzamy jakie warunki są w rzeczywistości:  czy wieje, jaka jest temperatura, jakie jest zagrożenie lawinowe i jakie prognozuje się na następny dzień, kiedy był opad i jaki, czy leży świeży śnieg i ile, jaki jest stan pokrywy śnieżnej, czy są inne sygnały alarmowe, jakie jest zachmurzenie i jaka widoczność?

Schronisko PTTK „Murowaniec” na Hali Gąsienicowej (fot. Aneta Żukowska)
Centralny Ośrodek Szkolenia PZA „Betlejemka” (fot. Aneta Żukowska)

Pierwszy z dwóch dni możemy poświęcić na rekonesans, rozeznanie terenu i rozruszanie się, sprawdzenie sprzętu i warunków. Na przykład możemy wejście na Zawrat albo na lodospady nad Zmarzłym Stawem.

Wieczorem  ustalamy plan na dzień główny, czyli przebieg naszej drogi (w analizowanym przypadku: schronisko-dolna stacja kolejki-Świnicka Kotlinka-Przełęcz Świnicka-niższy wierzchołek Świnicy-Grań Sieczki-wyższy wierzchołek Świnicy-powrót tą samą droga o ile nie będzie zagrożenia lawinowego w żlebie Świnickim). Ustalamy także plany awaryjne, czyli co robimy jeżeli: żleb Świnicki będzie zagrożony, grań Sieczki będzie nie przejściowa itp. Zaplanujmy też czas trwania akcji: na poszczególne etapy i na całość, która nam zajmie około 10 godzin. Do tego dajmy też sobie jakąś rezerwę czasową. Pamiętajmy, że aby zdążyć przed zmrokiem musimy wyjść o 6 rano.

Wieczorem sprawdzamy i przygotowujemy sprzęt, pakujemy plecaki i… nastawiamy budzik na tyle wcześnie żeby zjeść porządne śniadanie.

Akcja

Rano sprawdzamy czy nie zmieniły się warunki (temperatura, wiatr, opad, zagrożenie lawinowe). Jeżeli się nie zmieniły to wychodzimy. Jeżeli się zmieniły to albo przerzucamy się na cel zapasowy albo rezygnujemy z wyjścia. Tu nie ma żartów.

W czasie akcji cały czas obserwujemy co się dzieje: z pogodą, z warunkami i z ludźmi. Jeżeli tylko zauważymy niepokojące zmiany to reagujemy. Szczególnie zwracamy uwagę na warunki lawinowe: temperatura, wiatr, opad, właściwości śniegu, depozyty itp. Cały czas kontrolujemy też tempo działania, jeżeli są odstępstwa od założeń to reagujemy.

Jeżeli wszystko poszło sprawnie i bez niespodzianek to szczęśliwie szczytujemy na Świnicy i robimy pamiątkowe zdjęcie.

Powrót

Nie wolno go lekceważyć! Z powodu ogólnego rozluźnienia, zmęczenia i zapadającego zmroku najwięcej wypadków zdarza się właśnie podczas zejścia. W nagrodę za przeżycie fundujemy sobie w Murowańcu soczek jabłkowy.

Schemat powstępowania:

1. W domu

1.1           ocena własnych możliwości i umiejętności

1.2           wybór celu głównego

1.3           wybór celów zapasowych

1.4           zaplanowanie terminu wyjazdu

1.5           zebranie informacji na temat panujących warunków

1.6           dobór ekipy

1.7           zebranie informacji o terenie działania

1.8           przygotowanie harmonogramu czasowego

1.9           przygotowanie sprzętu

 2. Na miejscu (schronisko)

2.1           ocena warunków atmosferycznych i zagrożenia lawinowego

2.2           rekonesans

2.3           ustalenie planu na dzień główny (wieczorem)

2.4           przygotowanie sprzętu, pakowanie (wieczorem)

 3. Akcja

3.1           sprawdzenie warunków pogodowych i zagrożenia lawinowego (rano); adekwatnie do sytuacji wychodzimy lub rezygnujemy z wyjścia

3.2           w czasie akcji – nieustanna obserwacja warunków, pogody i partnerów

3.3           kontrolujemy tempo działania

3.4           osiągamy szczyt

 4. Powrót

4.1           wzmagamy ostrożność podczas zejścia

4.2           świętujemy sukces w schronisku

Waldek Niemiec

Instruktor alpinizmu, właściciel Szkoły Wspinania Kilimanjaro  (kilimanjaro.com.pl)

 

Exit mobile version