Test czołówki Distance LT 1100 marki Black Diamond

Black Diamond Distance LT 1100 (fot. MG)

Distance LT 1100 to nowość. Druga najdroższa czołówka w stajni Black Diamond. Lampa świetna, jednak by docenić jej walory, trzeba zrozumieć jej przeznaczenie. To rzecz specjalistyczna i nie musi podobać się wszystkim, nie wszystkim się sprawdzi. Z niniejszego testu dowiecie się dlaczego.

***

Punkty odniesienia i PowerTap™

Używałem kilkunastu czołówek, poczynając od pierwszej, która miała jeszcze tradycyjną żarówkę. Były to modele różnych producentów, również polskich, ale przez lata oczywiście Petzl. Odkąd kilka lat temu kupiłem czołówkę Black Diamonda, niechętnie wracam do innych producentów z jednego, prostego powodu: PowerTap™.

Ten prosty patent, jest tak przydatny i tak wygodny, że nie wyobrażam sobie czołówki bez niego. Jeśli jeszcze go nie znacie, chodzi o miejsce z boku czołówki, które wystarczy musnąć palcem, by aktywować maksymalną moc świecenia – takie turbo dopalanie. Drugie dotknięcie – powrót do wcześniejszego trybu. Nie przycisk, a dotyk – to jest kluczowe.

Distance LT 1100 Black Diamond
U góry widoczny PowerTap; po środku gniazdo ładowania; u dołu wskaźnik baterii (fot. MG)

Denerwują mnie lampki, w które trzeba klikać bez końca, by dojść do pożądanego trybu, albo jeszcze gorzej – włączyć i wyłączyć. Najgorzej, gdy się kliknie o raz za dużo i trzeba jechać kolejne okrążenie. Nie lubię też świecić niepotrzebnie mocno i przez większość czasu używam czołówki raczej oszczędnie. W Blacku ustawiam czołówkę raz – na minimalną lub średnią moc – a gdy potrzebuję zerknąć, czy w zaroślach nie czai się niedźwiedź, używam PowerTap™. On/off i PowerTap™ – niczego więcej nie potrzebuję. Żadnych zbędnych ruchów.

Ten komfort ma dla wielu użytkowników większe znaczenie, niż niewielkie (przy zadanej cenie) różnice mocy, wagi czy żywotności baterii. Jednak ponieważ Distance LT 1100 nie jest modelem dla przeciętnego użytkownika, sam PowerTap™ nie wystarczy. Model z wysokiej półki musi oferować coś więcej.

Black Diamond Distance LT 1100 (fot. MG)

Przeznaczenie

W projektowaniu i testowaniu tej czołówki uczestniczyła Hillary Gerardi, biegaczka ultra z licznymi sukcesami i ambasadorka BD. Jej głównym obszarem zainteresowania są wielogodzinne, a nawet wielodniowe misje górskie, na przykład rekordowy kobiecy trawers narciarski z Chamonix do Zermatt (Haute Route) z 2021 roku, udokumentowany w filmie The Traverse. Piszę o tym, ponieważ właśnie dla takich osób zaprojektowano tę czołówkę. Przede wszystkim dla takich, choć oczywiście nie tylko.

Obok dużej mocy i długiego czasu świecenia, specyficzna jest budowa LT 1100. Akumulator pozostaje nieruchomy, odchyla się sama głowica z ledami i soczewkami. To dwa oddzielne elementy, które można rozłączyć i w razie potrzeby, wymienić akumulator. Dodatkowy kosztuje 30 Euro. Patent ten zastosowano specjalnie z myślą o biegaczach górskich, którzy uczestniczą w wyścigach, trwających dobę i dłużej.

Czołówka Distance LT 1100 rozłożona na części (fot. MG)

Jest to więc model przede wszystkim dla biegaczy ultra, zawodników skimo i alpinistów, operujących bez przerwy przez długie godziny nocne lub wręcz kilka dni i nocy z rzędu. Myślę, że z powodzeniem skorzystać mogą z niej również zawodnicy wytrzymałościowych wyścigów rowerowych rozgrywanych w trudnym terenie. Distance sprawdzi się wszędzie tam, gdzie działamy w nocy przez długi czas, w trudnym terenie wymagającym dobrego widzenia lub/i przy dużych prędkościach.

Rozważając zakup tego modelu warto o tym pamiętać. Wydaje mi się, że wielu użytkowników nie skorzysta ze wszystkich walorów Distance. Dla nich inne modele, których przecież nie brakuje, mogą okazać się nie tylko wystarczające, ale wygodniejsze. Poręczne, mniejsze, lżejsze, no i bardziej przystępne (cena katalogowa Distance to 110 Euro). Wystarczy zerknąć na o połowę tańszą czołówkę Storm.

Waga i wymiary

Choć w tej klasie, przy tej mocy oraz pojemności baterii, to czołówka super lekka, warto podkreślić, że jest nieco cięższa i nieco większa niż większość bardziej uniwersalnych modeli.

Wymiary distance LT 1100 (fot. MG)

Distance waży 108 g i mierzy 6,6 x 4,3 x 3,4 cm (bez skrzydełek mocowania paska, które odstają na około 0,5 cm z każdej strony). To nadal bardzo kompaktowe wymiary, jak na czołówkę o maksymalnej mocy 1100 lm.

Wspomniany Storm waży 90 g, więc niewiele mniej. Jednak zaprojektowana z wagą na myśli czołówka Deploy 325 waży zaledwie 38,5 g.

Pamiętajmy, że LT 1100 to model bez baterii z tyłu. Takie czołówki, choć zbalansowane, ważą około 300 g. Najbliższy konkurent z Francji ma niemal identyczne osiągi, jednak jest ciut droższy i nie ma opcji PowerTap™. Na nieszczęście BD Petzl w tym roku wypuścił wymienne baterie, ale póki co tylko w USA.

Moc i czas pracy

W trzech podstawowych ustawieniach wygląda to tak:

Po kliknięciu magicznego PowerTap™ czołówka podbija moc do tytułowych 1100 lumenów. Świeci wtedy na 125 metrów. Po dziesięciu sekundach automatycznie przygasa do poprzedniego ustawienia, dla oszczędności baterii i naszej wygody (nie trzeba kłopotać się wyłączaniem – z założenia jest to funkcja poświecenia gdzieś dalej tylko przez chwilę).

Trudno na zdjęciu oddać moc światła, niemniej deklarowane 125 m jest zgodne z prawdą (fot. MG)

W zależności od wybranego trybu światło jest bardziej rozproszone lub bardziej zogniskowane – to już standard. W LT 1100 są za to odpowiedzialne ładnie wyglądające soczewki w przeszkolonym panelu, dającym wgląd w bebechy.

Soczewki Distance LT 1100 (fot. MG)

Bateria

Litowo-jonowa bateria w tym modelu ma pojemność 2200 mAh. Jak wspomniałem, w razie potrzeby da się ją odłączyć od głowicy i wymienić.

Ładowanie przez USB-C. Jak we wszystkich modelach BD wskaźnik pojemności akumulatora to trzy niebieskie diody.

Sprytne rozwiązania konstrukcyjne

Oprócz możliwości wymiany baterii, podzielenie czołówki „na pół” ma jeszcze jeden atut. Cięższa i większa część lampki przylega płasko do głowy. Dzięki temu całość jest stabilna, światło nie łopocze podczas biegu. Odchylamy sam panel, który jest lekki, dzięki czemu regulacja może być płynna. Brakuje mi co prawda ząbkowego przeskakiwania podczas regulacji kąta nachylenia, jednak przy tych nieco większych rozmiarach wprowadzenie tego rozwiązania było konieczne. Inną możliwością byłoby jedynie przeniesienia akumulatora do tyłu, co zwiększyłoby łączną wagę.

Tu widać sposób łączenia paska do modułu baterii; głowicę z ledami i soczewkami; wyprofilowanie czołówki i paska (fot. MG)

Gratulacje dla projektantów należą się za sposób mocowania paska i jego wyprofilowanie pod czołówką. Nie jest aż tak kolorowo jak w jednym z opisów producenta, czołówka nie unosi się wcale z dala od czoła (jak mogłaby być wtedy stabilna?), niemniej jest bardzo wygodnie.

Pyło- i wodoszczelność

Distance LT 1100 posiada certyfikat IP67. Oznacza to całkowitą pyłoszczelność urządzenia (6) oraz wodoodporność, umożliwiającą zanurzenie go w wodzie na czas 30 minut na głębokość do 1 metra.

Black Diamond Distance LT 1100 (fot. MG)

Opis producenta – LINK

Mankamenty

Skoro urządzenie posiada certyfikat IP67, nie mam podstaw, by wątpić w jakość jego wykonania. Mimo to wspomnę o rzucających się w oczy niedoskonałościach materiałów, przede wszystkim plastiku. Mam wrażenie, że jego wykończenie i łączenia nie są tak idealne i gładkie, jak w starszych modelach Blacka. Po modelu z tej półki spodziewałbym się ciut więcej. Jak na mój gust wykorzystano tu też zbyt wiele typów plastików: gumowy, gładki, błyszczący, matowy, szkiełko… Samo logo, niby niklowane i zatopione, wcale też nie robi najlepszego wrażenia. To jednak przede wszystkim względy estetyczne i ocena bardzo subiektywna. Powyższa norma wyklucza faktyczne niedociągnięcia.

Jak wspomniałem odchylany panel z soczewkami to jedyne słuszne rozwiązanie w tym przypadku. Inaczej czołówka latałaby na głowie. Jednak mam drobne zastrzeżenia do samego zawiasu. Nie sprawia bardzo solidnego wrażenia, a myślę, że powinien. Teraz, po kilku miesiącach używania, oczywiście wszystko jest OK. Zastanawiam się jednak, jak będzie po latach.

Odchylona głowica (fot. MG)

Podobne wrażenie lekkiej niesolidności dotyczy mechanizmu odłączania panelu od baterii. Szczególnie plastikowy dinks blokady nie budzi zaufania. Może to jednak zastrzeżenia zwolennika minimalizmu i prostoty. A w 1100 LT z założenia jest coś za coś: chcemy wymieniać baterię? Musi być jakiś dinks.

Dinks (fot. MG)

Ostatni punkt to raczej przestroga niż zastrzeżenie. Wszystkie źródła światła o dużej mocy wytwarzają ciepło, również ledy. Distance używany przez kilka godzin w maksymalnym trybie, z często włączanym PowerTapem, grzeje się bardzo. Lepiej nie dotykać panelu od tyłu (między panelem a baterią), można się sparzyć.

Distance LT 1100 marki Black Diamond

Podsumowanie

Trudno o jednoznaczny werdykt. Dla jednych Distance będzie czołówką genialną, wprost wymarzoną. Dla innych przesadnie skomplikowaną, za dużą, za ciężką. Dlatego jak wspomniałem we wstępie, rozważając zakup tego modelu przede wszystkim trzeba przemyśleć własne potrzeby. Gdzie i jak będziemy jej używać. Czy potrzebna nam taka moc? Tak bateria? Wymienna bateria? Jeśli odpowiedzi na te pytania brzmią „tak”, polecam ten model. Mankamenty, o których wspomniałem nie wpływają na całokształt. To mądrze przemyślany produkt o wielu atutach. Jeśli jednak padnie trzy razy „nie”, polecam inne produkty ze stajni BD. Przede wszystkim ze względu na PowerTap™!

Michał Gurgul

Black Diamond Distance LT 1100 (fot. MG)

*

W tym miejscu miały pojawić się dwa zdania na temat lampki kempingowej Orbiter, jednak ponieważ okazała się produktem znacznie ciekawszym niż przypuszczałem, napisałem oddzielny test, który znajdziecie TUTAJ.

Black Diamond Orbiter (fot. MG)
Exit mobile version