Kanczendzonga, maj 2024 – relacja Doroty Rasińskiej-Samoćko

fot. Dorota Rasińska-Samoćko

Piękna przygoda, być po raz drugi tu na Kanczendzondze. Tym bardziej, że wcześniej, 12 maja stanęłam na szczycie Makalu po raz drugi, jako pierwsza w tym oknie pogodowym torując drogę w trudnych warunkach.

***

Kanczendzonga to niesamowita góra (8585 m). Wspięłam się na nią dwa lata temu, a teraz miałam wielką przyjemność i satysfakcję pojawić się ponownie u jej stóp. To za każdym razem duże przeżycie i nowe doświadczenie.

Tym razem pogoda była bardziej nieprzewidywalna, do tego dużo śniegu, zasypane poręczówki, a powyżej 7500 m ich brak. Wcześniej już podejmowania próby otwarcia drogi, ale ze względu na warunki nieskuteczne. Wyruszyłam do góry 23 maja bezpośrednio do obozu 2. Po nocach spędzonych w dwójce i trójce, 25 maja dotarłam do obozu 4 na wysokości około 7200 m, z wizją wyruszenia na szczyt. Niestety nie zawsze udaje się wszystko przewidzieć i to może też jest tak fascynujące i pociągające… Nie udało się założyć poręczówek powyżej 7500 m, co jest tak ważne dla bezpiecznego powrotu. Do tego było bardzo dużo śniegu po ostatnich opadach, a szlak trudny do torowania. Do tego mój partner wspinaczkowy rozchorował się i ostatecznie po wielu dyskusjach i przekonywaniach wszystkie agencje podjęły decyzję o powrocie do bazy. W tym sezonie więc żadna zorganizowana grupa nie weszła na szczyt.

Powrót też odbywał się w niełatwych warunkach, głęboki miękki śnieg, szczeliny i do tego uczestniczyłam w wyciąganiu ze szczeliny wspinacza z Indii, który ostatecznie nie odniósł obrażeń.

To zawsze jest dla mnie niesamowite doświadczenie bycie w Himalajach i Karakorum, ponad chmurami, nawet w ekstremalnych warunkach. Cieszę się, że doświadczyłam bycia po raz drugi na Kanczendzondze oraz zakończyłam ekspedycję bezpiecznym powrotem do bazy. Tym bardziej, że teraz wyruszam za kilka dni do Pakistanu, w kierunku GI i II.

fot. Dorota Rasińska-Samoćko

Dziękuję wszystkim za wsparcie, za pomoc, za pozytywne myśli trzymajcie kciuki dalej za kolejne marzenia tym razem w Pakistanie… Tym bardziej, że w niecałe trzy lata weszłam 13 razy na ośmiotysięczniki (2 x Makalu i 2 x Manaslu), w tym na te najtrudniejsze, jak K2, Nanga Parbat. Bez sponsorów i teamu komercyjnego.

Mam nadzieję zostać pierwszą Polką z Koroną Himalajów i Karakorum oraz pierwszym Polakiem z Podwójna Koroną – Himalajów i Karakorum oraz Ziemi.

fot. Dorota Rasińska-Samoćko

Dorota Rasińska-Samoćko

Exit mobile version