Poradnik ekspertów: skarpetki trekkingowe na długie dystanse

fot. arch. podróżników

Idąc za ciosem, w drugim odcinku naszego cyklu (pierwszy ukazał się w druku, OM #23) tworzonego wspólnie z czołowymi polskimi piechurami i podróżnikami, Kamilą Kielar, Agnieszką Dziadek, Joanną Mostowską, Mateuszem Waligórą, Łukaszem Superganem i Rafałem Królem, na tapet bierzemy skarpetki. To często niedoceniany element outdoorowej garderoby, który – jak podkreślają nasi specjaliści – ma ogromne znaczenie dla komfortu i bezpieczeństwa wędrówki.

***

Agnieszka Dziadek

Żadne buty nie będą się dobrze nosić, jeśli nie będziemy mieć odpowiednich skarpet. Sama wełna jest bardziej nietrwała, sam syntetyk brzydko pachnie. Najczęściej więc wybieramy coś pośredniego. Osoby o delikatnej skórze i ci, którzy szczególnie cenią komfort noszą zestaw skarpet: linery (cienkie skarpety pełniące rolę drugiej skóry) i skarpety trekkingowe. Jako linery najlepiej sprawdzają się skarpety z palcami. Zestaw działa doskonale niezależnie od panującej temperatury, również w największe upały. Skarpety z wełny nie pochłaniają wilgoci, więc jest w nich nieprzyjemnie latem – trzeba suszyć stopy. Za to linery pochłaniają pot doskonale, oddają na zewnątrz i stopy mamy suche. Palczaste linery otaczają palce, tak że nie grożą nam otarcia ani pęcherze. Można wędrować bez końca, nie martwiąc się o stopy. Jeśli wędrujemy w terenie, gdzie jest dużo pyłu, a nasze buty go przepuszczają, warto regularnie trzepać skarpety z kurzu.

Od paru lat mam już stały zestaw na szlaki długodystansowe. Używam syntetycznych skarpetek pięciopalczastych Injinji (model Liner), a na nie zakładam skarpety trekkingowe Smartwool Hike Light Cushion Ankle Socks z wełny merino ze sporym dodatkiem nylonu. Zaobserwowałam ciekawe zjawisko – skarpety częściej prane, szybciej się przecierają. W niepranych brud wnika we włókna i w efekcie wzmacnia je. Moje niezwykle rzadko prane (raz na miesiąc) skarpety Smartwoola wytrzymały 6200 km marszu i nadal nadają się do użytku!

Obydwa modele są niskie, do kostek, bo i buty są niskie. Za to na zimę mam wersję wysoką. Nadal polecam pięciopalczaste Injinji, ale na wierzch ubieram grube Smartwool Hike Classic Edition w różnych grubościach, zależnie od temperatury i używanych butów.

Noszę tylko ten jeden zestaw i nie zabieram skarpet na zmianę. Do tego mam zawsze parę skarpet przeznaczonych wyłącznie na biwak. Te powinny być obszerne i mięsiste. Ostatnio używam Woolpower.

Na dłuższych eskapadach zimowych używam skarpet VBL, czyli pomiędzy dwie wspomniane pary wkładam jeszcze foliowy worek, który blokuje przedostawanie się potu do wnętrza buta. Dzięki temu nawet w największe mrozy jest ciepło w stopy i nie ma problemu z wilgocią, która nocą na biwaku zamarza w butach. Buty pozostają suche (o ile są wodoodporne – a muszą być) i nie trzeba ich trzymać w śpiworze.

Kamila Kielar

Skarpetki są równie ważne co buty, choć czasem o tym zapominamy. Według mnie na poprawę komfortu w dużej mierze wpływa miękki spód i na to warto zwracać uwagę. Niektórzy używają dwóch par skarpetek, żeby minimalizować ryzyko występowania odcisków. Sama jednak nie stosuję tego patentu, ponieważ nigdy nie miałam z tym większych problemów. Dobrą praktyką przeciwdziałania powstawaniu odcisków są częste zmiany skarpetek. Zmiana materiału, grubości i miękkości w trakcie wędrówki może nawet pomóc w ich leczeniu.

Używam skarpetek trekkingowych z merino marki Darn Tought. Są bardzo dobrej jakości i bardzo trwałe. Oczywiście wpadający do butów żwir może przedziurawić każde skarpetki, ale tu pojawia się kolejny atut tej marki – dożywotnia gwarancja. Zniszczone skarpetki możesz wysłać do dedykowanego sklepu i firma wymieni je na nową parę, zupełnie za darmo.

Czasem używam też skarpetek wodoodpornych, jeśli na przykład chodzę po mokrym śniegu. Wtedy sięgam po Seal Skinz, które nie przepuszczają wody, a nawet jeśli trochę się jej przedostanie, to działają jak pianka nurkowa – nad grzeją.

Na noc zakładam zwykłe, domowe, puchate i milusie skarpetki.

Bardzo ważne jest ściąganie skarpetek na każdym postoju i wietrzenie stóp. To niesamowicie dużo daje. Ze stopami jest tak, że gdy tylko coś się dzieje, trzeba reagować natychmiast. Inne fragmenty ciała goją się same, natomiast stopy – zwłaszcza przy długich dystansach, gdy cały czas ich używasz – nie. Warto więc dbać o nie wręcz obsesyjnie. A skarpetki i suszenie tych skarpetek to w tym aspekcie podstawa.

Mateusz Waligóra

Dobre skarpety nie są wystarczająco mocno doceniane. Często wydajemy bardzo duże pieniądze na buty i nosimy do tego byle jakie skarpety. W moim przypadku na wyprawach pieszych od wielu lat stosuję ten sam zestaw: skarpety wewnętrzne z cienkiego linera syntetycznego firmy Rohner oraz stosunkowo cienkie skarpety zewnętrzne (także firmy Rohner), w których zastosowano mieszankę włókien sztucznych i wełny merynosów. Takie rozwiązanie sprawdza mi się zdecydowanie najlepiej, jest wygodne, a dodatkowo wykorzystanie dwóch skarpet zmniejsza problem powstawania odcisków. Niemniej to temat rzeka i każdy może mieć inne preferencje.

W trakcie wypraw zimowych wykorzystywałem cienkie skarpety z Coolmaxu firmy Bridgedale, na to worek foliowy w roli vapor barrier, i na to gruba skarpeta Smartwool Mountaineer – z takiego zestawu korzystałem na Grenlandii oraz na Antarktydzie i sprawdzał się dosyć dobrze.

Łukasz Supergan

Tak jak wybór odpowiednich butów jest zależny od terenu i warunków, które zamierzamy pokonać, podobnie można do różnych butów dopasować różne rodzaje skarpet. Po tysiącach kilometrów wędrowania przekonałem się, że wybór odpowiednich ma znaczenie. Niewłaściwie dobrane skarpety mogą zepsuć wędrówkę, a nawet zmasakrować stopy, czego doświadczyłem podczas swojego pierwszego przejścia Łuku Karpat w 2004 roku.

Skarpety pełnią kilka istotnych funkcji. Po pierwsze izolują stopę od wyściółki buta, co pomaga utrzymać komfort termiczny. Po drugie absorbują pot wydzielany przez stopę i odprowadzają go na zewnątrz, utrzymując stopę suchą. Ponadto skarpety zapewniają amortyzację kroków, co wpływa na komfort marszu.

Czy nosić jedną parę czy dwie? Zaczynając wyprawy długodystansowe w lekkich butach doszedłem do wniosku, że jedna para DOBRYCH skarpet wystarczy.

Unikaj bawełnianych skarpet. Bawełna absorbuje pot i nie oddaje go na zewnątrz, co może przyczyniać się do powstawania odcisków i odparzeń skóry. W przypadku skarpet trekkingowych istotne jest, aby skarpety zbierały pot ze skóry i kierowały go na zewnątrz. Tę funkcję dobrze spełnia naturalna wełna.

Po latach doświadczeń w górach, w tym także na dużych wysokościach, uważam wełna merynosów jest najlepszym materiałem do produkcji skarpet trekkingowych. Ma wyjątkowe właściwości termiczne i potrafi skutecznie odprowadzać wilgoć. Jest miękka, co pozwala na dobrą amortyzację kroków, a także działa termoregulacyjnie, grzejąc w zimie i chłodząc w cieplejsze dni. Nawet gdy jest mokra, nadal utrzymuje ciepło, w przeciwieństwie do bawełny. Dodatkowo, posiada właściwości antybakteryjne, dzięki czemu pachnie mniej brzydko.

Dodatek tworzyw sztucznych pełni ważną rolę w konstrukcji skarpet trekkingowych. Pomaga utrzymać włókna wełniane w zwartej i trwałej strukturze, dodając elastyczności i zwiększając odporność na zużycie. Nowoczesne skarpety outdoorowe często posiadają strefy o zróżnicowanej gęstości i grubości materiału. Często różnią się kolorem, ale są też wyczuwalne w dotyku.

Warto też zwrócić uwagę na szwy. Powinny być płaskie, by nie powodowały otarć. Szczególnie istotne jest to w przypadku szwu umieszczonego z przodu, na wysokości palców.

Od 2007 roku jestem wierny brytyjskiej firmie Bridgedale. Wtedy kupiłem pierwszą parę ciepłych skarpet do wspinania w Tatrach zimą i mam ją do dziś. Na długich szlakach używam kilku grubości:

Osobną kategorią są wodoodporne skarpety z membraną, które zmieniły sposób, w jaki wędruję. Dzięki nim nawet w trudnych warunkach terenowych, w deszczu, na mokradłach Skandynawii czy Spitsbergenu, używam lekkich butów bez membrany. W pogodny dzień mogę cieszyć się przewiewnym obuwiem i dobrze wentylowaną stopą. W deszczu lub błocie takie buty przemakają jednak w ciągu minut, ale nie szkodzi – tu pojawia się skarpeta z membraną. Włożona do takiego buta gwarantuje, że choć obuwie jest jak gąbka, stopa pozostaje sucha. Taki zestaw, w przeciwieństwie do butów z membraną, dużo szybciej wysycha. Mój wybór to skarpety wodoodporne Bridgedale StormSock.

W tym sezonie zacząłem też eksperymentować z nowością na rynku: skarpetami Darn Tough. Wieczysta gwarancja ma być obietnicą niezwykłej trwałości. Zobaczymy. Pierwsze testy pokazały, że są komfortowe, ale na sprawdzian wytrzymałości musza jeszcze poczekać kilka miesięcy. Używam modeli Hiker Lightweight i Hiker Midweight.

Joanna Mostowska

Skarpetki są niezwykle ważne na wędrówkach polarnych. Kiedyś odmroziłam sobie stopy, więc muszę o nie dbać. Jeżeli teren może być wilgotny, zabieram ze sobą skarpetki wodoodporne marki Dexshell. Przy mocno ujemnych temperaturach zakładam grube skarpety trekkingowe z domieszką wełny merynosów, dzięki którym stopa się nie poci i nie obciera, a na nie całkowicie naturalne skarpetki z owczej wełny zrobione na drutach. Nocą zakładam bardzo grube botki/skarpetki puchowe.

Rafał Król

Testowałem i rozwijałem produkcję skarpet dla wielu firm i branż. To szczególnie ważny temat dla wojska i służb ratowniczych. Generalnie niezrównanym włóknem na skarpety jest wełna z merynosów. I to zarówno na lato jak i na zimę. Różne mieszanki dla wojska (stosowane latem) od syntetycznych do naturalnych (np. len- bawełna) sprawdzały się gorzej niż merino. Przy dłuższych testach, gdy osoba wędrująca jest ciężka lub nosi ciężki ekwipunek, wełna uzyskiwała o niebo lepsze wyniki niż włókna poliestrowe czy nylonowe. Ciężki piechur po prostu zgniata swoim ciężarem skarpetę tak bardzo, że latem odparzy, a zimą odmrozi stopy. Okazało się też, że jedynie frotka z wełny merynosów jest na tyle trwała, że zachowuje swoją strukturę i nie daje się do końca zgnieść przy dłuższym użytkowaniu. A skoro tak, to mamy pod stopą przewiew. Do tego dochodzi jeszcze niezwykła zdolność do pochłaniania wilgoci. Wełna merynosów jako jedyna potrafi wchłonąć wilgoć na poziomie aż 35 proc. własnej wagi, ale ukryć tę wilgoć wewnątrz włókien, a nie na zewnątrz. Czyli skarpetki które mają 100 g wełny, potrafią wchłonąć aż 35 g potu i dalej być w odczuciu użytkownika suche. Tego nie potrafi żadne włókno syntetyczne. Właśnie ta cudowna własność – czyli trzymanie wilgoci z dala od stopy, sprawia, że to idealne skarpety do trekkingu, ale także dla osób, które cierpią na grzybice lub mają powikłania cukrzycowe. Bakterie i grzyby potrzebują wilgotnego środowiska, a nic go tak dobrze nie zwalcza jak włókna merino. A jak nie ma bakterii to i nie ma smrodu. Oczywiście domieszka nylonu czy elastanu jest konieczna, aby skarpety były elastyczne i nie przecierały się na piętach. Ale generalnie czy lato czy zima, skarpety stopki czy wysokie za kostki – najlepsze są te z wełny merino (zawartość minimum 65 proc.). Serdecznie polecam skarpety marki Teko. To fantastyczna jakość za niewygórowaną cenę i wiele stopni amortyzacji do wyboru.

fot. arch. podróżników

Red.

Exit mobile version