Ağrı: podróż na wschód Turcji

fot. Outdoor Magazyn

W pierwszej połowie sierpnia razem z OM byliśmy w Ağrı, prowincji położonej we wschodniej Turcji. Przez lokalnych przewodników ta część kraju nazywana jest „prawdziwą Turcją”, głównie przez brak turystów i słabiej rozwiniętą infrastrukturę. To jednak też górskie tereny, zachód słońca nad małym miastem Doğubayazıt, czarna herbata kilka razy dziennie i uprzejmość lokalnych mieszkańców – małe rzeczy, które sprawiają, że po jednej wizycie mamy ochotę wrócić. Przywieźliśmy sporo zdjęć i sporo informacji o tym, co w prowincji Ağrı jest warte odwiedzenia. Teraz, chętnie się nimi dzielimy. 

***

Góra Ağrı

Naszym głównym powodem do odwiedzenia wschodniej części Turcji był jej najwyższy szczyt, czyli góra Ağrı. Przez mieszkańców Armenii nazywana jest górą Ararat. Jest to masyw wulkaniczny składający się z dwóch szczytów – Wielkiego i Małego Araratu. Góra Ağrı wznosi się na wysokość 5137 m n.p.m. i położona jest około 20 km od Iranu. Po jednej kontroli (jest to strefa militarna), dotarliśmy samochodem terenowym do punktu znajdującego się na 2200 m n.p.m., gdzie zaczyna się wędrówkę do pierwszego base campu lub na samą górę. Nie da się zacząć niżej, ponieważ do pierwszego miejsca umożliwiającego rozbicie namiotu jest daleko, a nocleg na trasie jest niebezpieczny przez dzikie zwierzęta i latem – wysoką temperaturę.

Tym razem, ze względu na ograniczony czas, zatrzymaliśmy się na pierwszym etapie wspinaczki i 1000 metrach podejścia. Nie trzeba było więcej, by poczuć słońce na ramionach, wschodnią dzikość na szlaku, ciepły wiatr i chęć ochoty na kolejne kroki w tym samym miejscu, ale w przyszłości. 

Jak mówi historia, Marco Polo twierdził, że nikt tej góry nie zdobędzie. Udało się to jednak po raz pierwszy w 1829 r., a dokonał tego Friedrich Parrot. Pierwszym Polakiem z kolei był Józef Chodźko, a Polką – Julia Młokosiewicz. Teraz, po uzyskaniu pozwolenia i wynajęciu przewodnika, na wierzchołek docierają turyści z całego świata. Szacuje się, że rocznie góra Ağrı przyciąga 30 000 turystów.

Niedaleko góry Ağrı znajduje się wiele miejsc wartych odwiedzenia przed lub po wędrówce. Są to między innymi dwa popularne obszary obserwacji ptaków: Doğubayazıt Reeds i Sarısu Plain. Wśród gatunków zamieszkujących ten region są: błotniak łąkowy, czapla siwa, czapla purpurowa, kaczka krzyżówka, podgorzałka zwyczajna czy żurawie. W okresie zmian sezonowych liczba ptaków znacznie wzrasta ze względu na ptaki wędrowne.

Góra Ağrı: praktyczne informacje

Na wędrówkę na sam szczyt należy poświęcić około pięciu dni. Nie jest to trudna technicznie trasa, ale zdecydowanie wymaga odpowiedniego przygotowania fizycznego i aklimatyzacji. Najlepszym czasem na zorganizowanie wyprawy jest okres letni (od czerwca do września). Od grudnia do maja, góra w większości pokryta jest śniegiem, a temperatura na wysokości 2000 m spada poniżej 0°C.

Jak wspomnieliśmy, by wejść na teren góry Ağrı potrzebne jest pozwolenie i doświadczony przewodnik. Wycieczki organizowane są w formie grupowej lub indywidualnie, co oczywiście wiąże się z różnicą w cenie. Część agencji organizujących wyprawy zapewnia nocleg oraz transport aż spod lotniska, po miejsce startu wędrówki. Lecąc z Europy, najczęściej wybieranym jest lotnisko w miejscowości Ağrı. Jest to małe miasto, do którego nie ma wielu lotów i można dostać się do niego tylko z przesiadką (np. w Stambule). Inną opcją jest lot do miejscowości Van czy Igdir. 

Dokładny opis oraz różne opcje zorganizowanego trekkingu z Ademem, czyli przewodnikiem, który pokazał nam pierwszy base camp oraz opowiedział o swojej działalności, znajdziecie na stronie www.mountararatclimbing.com.

Doğubayazıt, Ishak Pasha Palace

W prowincji Ağrı jest dużo do odkrycia. Kolejnym dowodem na to jest Doğubayazıt, miasto oddalone o około 30 km od góry Ağrı. W jego okolicy znajdują się jedne z najistotniejszych historycznie obiektów regionu, m.in. widoczny na zdjęciu Ishak Pasha Palace. Obejrzeliśmy go z każdej strony, w słońcu i o jego zachodzie. I były to zdecydowanie jedne z najbardziej wyjątkowych widoków tego wyjazdu.

Ishak Pasha Palace (İshak Paşa Sarayı), czyli malowniczy kompleks pałacowy z widokiem na Doğubayazıt. Budowla położona na wysokości ok. 2000 m n.p.m., pośród stromych klifów górskich. Zbudowana w osiemnastym wieku, przedstawia różne style architektoniczne, w tym styl seldżucki, osmiański czy perski (w przewodnikach pałac często wymieniany jest jako jeden z dwóch, obok słynnego pałacu Topkapı w Stambule, najważniejszych zabytków architektury ormiańskiej w Turcji). Dla odwiedzających dostępna jest dopiero od kilku lat, dlatego warto zapisać to miejsce na liście: do odwiedzenia.

Chcąc obejrzeć kompleks z góry, należy udać się z parkingu pod pałacem na około 300-metrowy spacer. W kilkanaście minut można wspiąć się stamtąd na wzgórze z ruinami urartyjskiej twierdzy, gdzie spoglądając przez skalne okno, zobaczymy wyjątkową panoramę rozciągającą się na całą dolinę, aż po Doğubayazıt.

Chętni na odwiedzenie Pałacu, mogą skorzystać z minibusów, które kursują między dworcem autokarowym w Doğubayazıt a Ishak Pasha Palace.

Historia Arki Noego 

Szerokie pole ziemi pokrytej kłębami uschniętej trawy, do którego dostępu z bliska nie mają odwiedzający. Na nim grzbiety, tworzące formę wielkiej łodzi, z widokiem na górę Ararat. Tak wygląda 164-metrowy obszar uważany za miejsce, w którym według opowieści biblijnych wylądowała Arka Noego po potopie mającym na celu zagładę ludzkości. My dostaliśmy pozwolenie żeby podejść i z innej perspektywy niż z punktu widokowego zobaczyć, jaką formę przybrał ślad. Ślad będący ważną częścią kultur chrześcijańskiej i islamskiej oraz częstym celem wielu wycieczek turystycznych.

Arka Noego jest elementem jednej z najbardziej znanych historii Starego Testamentu. Według biblijnej Księgi Rodzaju została zbudowana na polecenie Jahwe przez Noego. Noe, jako jedyna istota sprawiedliwa, miał schować się w niej wraz ze swoją rodziną oraz samcem i samicą każdego z gatunków zwierząt. Dzięki temu, oni jedyni mieli wyjść z tego cało. Arka ostatecznie miała spocząć na górach Ararat.

Obie teorie (zarówno o tym, że Arka wylądowała na górze Ararat i o tym, że znajduje się w wiosce Üzengili) od lat budzą wiele wątpliwości. Liczne ekspedycje i badania geologiczne dowodzą coraz to innym tezom na temat tego, gdzie tak naprawdę znajduje się Arka Noego i czy w ogóle istnieje.

Więcej możecie usłyszeć po udaniu się do Visitors’ Center Durupınar Geological National Park (Üzengili), oddalonego o około 30 km od góry Ararat (góry Ağrı). 

Gościnność i tradycyjna herbata turecka

To zdjęcie przywołuje dużo więcej wspomnień, niż mogłoby się wydawać dla osoby, która tam nie była. W drodze na górę Ağrı, nasz przewodnik dający dzbanek z herbatą kierowcy jedynego, przypadkowo jadącego auta. Gdyby nie ono, niósłby herbatę na samą górą. Ciepli, troskliwi i po prostu dobrzy – takie właśnie wrażenie sprawiają tamtejsi ludzie, którzy dbają o przyjezdnych bardziej niż w niejednym europejskim mieście. Na pewno nie wszyscy i nie zawsze, ale nic nie zostaje w pamięci tak, jak chęć wejścia na 3200 m n.p.m. z dodatkowym ciężarem tylko po to, by przywitać nas w base campie tradycyjnym, tureckim napojem. 

W ciągu ostatnich stu lat herbata, na równi z kawą, stała się stałym punktem dnia w większości tureckich domów. Pełni ważną rolę społeczną i handlową. Pita jest m.in. na stacjach benzynowych, u fryzjera i po każdym posiłku. Zaparzana jest w specjalnym czajniczku zwanym Çaydanlık i podawana jest w małych szklaneczkach, wyglądem przypominających tulipana. Rzadko kiedy byliśmy pytani, czy ją chcemy, bo odpowiedź z góry była oczywista. 

Herbatę w Turcji zasadzono po II wojnie światowej, w północno-wschodniej części kraju. Tam klimat sprzyja herbacianym krzewom – jest wilgotno, a temperatury nie są zbyt wysokie, ponieważ zazwyczaj latem nie przekraczają 25°C. Od tego czasu, Turcja stała się piątym producentem herbaty na świecie i szacuje się, że na każdego mieszkańca przypada tam 2,5 kg suszu herbacianego rocznie. 

Oprócz tego, że herbata w Turcji jest aktem okazywania gościnności czy kultywowania tradycji, jest też dobrym napojem na ciepłe dni. Ciepła, bardzo dobrze gasi pragnienie i ochładza organizm (sprawia bowiem, że naczynia krwionośne rozszerzają się, a to sprzyja intensywniejszemu poceniu się i tym samym lepszej termoregulacji).

Z powrotem na zachód 

Przenosimy się na chwilę na zachód Turcji, do Stambułu. To największe i najludniejsze miasto kraju oraz zdecydowanie jego centrum: kulturalne, handlowe i finansowe. Już po krótkim spacerze sporo rzeczy przykuło naszą uwagę.

Na zdjęciu most Galata, na pierwszy rzut oka – most rybaków. W moich oczach, na swój sposób fenomen. Przejście przez niego, to przeprawa przez 468 metrów chaosu. Nie bez powodu przez niektórych nazywany jest mikrokosmosem Stambułu. Handel uliczny, tłumy ludzi, tory tramwajowe, przy barierkach albo rybacy, albo turyści podziwiający zachód słońca – most łączy dwie dzielnice Stambułu, podzielone przez cieśninę Złoty Róg, a atmosferą przypomina ruchliwe centrum miasta. 

Most stał się popularnym miejscem na wędkowanie mniej więcej w latach 80. – głównie ze względu na wysokie bezrobocie. Teraz to wyścig, kto złowi więcej. Kobiety i mężczyźni, młodsi i starsi. Łowią z pasji, dla zarobku i po to, by mieć co jeść.

Przez lata Złoty Róg był bardzo zanieczyszczony. Zakłady garbarskie, nowe budownictwo oraz problem z wywozem i utylizacją śmieci negatywnie działały na ekosystem wody. W latach 90. zostały więc podjęte działania: zbudowano sieć wodociągów, aż cztery kolektory i oczyszczalnie ścieków. Pogłębiono koryta 3 rzek dopływowych: Kaıthane, Alibeyköy i Küçükköy oraz uruchomiono odpowiednie pompy, by poprawić natlenienie wody w zatoce. Po ponad pół wieku wzrosła liczba gatunków ryb, a zanieczyszczenie mikrobiologiczne znacznie spadło. Starania te zostały docenione i nagrodzone przez organizacje międzynarodowe.

Wizerunek mostu Galata obecny jest w wielu filmach. Inspirację w nim znalazło również wielu pisarzy. Po przejściu się choćby w jedną stronę, nie pytamy już dlaczego. Bo to co widać, i czuć, mówi wszystko.

Turcja, a szczególnie jej wschodnia część, była dla mnie nowym kierunkiem, mimo wielu odbytych podróży. I muszę przyznać, że nie mogłam wyobrazić sobie go lepiej. Dzikość ze strony natury i otwartość ze strony ludzi okazały się bardzo dobrym połączeniem, którego chce się doświadczyć jeszcze raz. Z kolei dania w tradycyjnym stylu, istotne w historii kraju budowle i głęboko zakorzenione zwyczaje sprawiają, że wyjeżdżając z prowincji Ağrı, myśli się o niej jeszcze przez długi czas.

Wyjazd został zorganizowany przy współpracy z Go Türkiye.

Zuzanna Kozerska

***

Exit mobile version