Alaska: Leszek Naziemiec jako pierwszy przepłynął 250 km rzeką Jukon wpław

Leszek Naziemiec/Leszek Naziemiec Dzikie Pływanie FB

250 km wpław rzeką Jukon na Alasce, trasa prowadząca z Eagle do Circle, pięć dni pływania, a z wyposażenia tylko kąpielówki, okularki i czepek. To był plan Leszka Naziemca na tegoroczną wyprawę, który został zrealizowany pod koniec lipca. Leszek Naziemiec tym samym został pierwszą osobą, która pokonała ten odcinek w takim stylu.

***

Leszek Naziemiec z pływaniem przygodowym zna się nie od dziś. Przepłynął La Manche w sztafecie, pokonał całą Wisłę wpław, ma na koncie pierwsze mile lodowe przepłynięte w Arktyce, pierwsze zawody w historii u wybrzeża Antarktydy czy przeprawę przez jezioro Titicaca. Z wykształcenia jest fizjoterapeutą i psychologiem, dzięki czemu na co dzień ma szansę szerzyć wiedzę na temat znaczenia wody w rozwoju człowieka. O planach na przepłynięcie odcinka Jukonu rozmawialiśmy z Leszkiem kilka miesięcy temu, przy okazji rozmowy o jego przygodach, dzikim pływaniu i kulturze pływackiej. Teraz, cieszymy się, że możemy poinformować o sukcesie Polaka, który został pierwszą osobą w historii, realizując swój cel.

fot. Leszek Naziemiec Dzikie Pływanie/FB

Wpław do celu

60 km, 62 km, 58 km, 40 km i 31 km – takie odcinki kolejno pokonywał Naziemiec, by w pięć dni przepłynąć wpław zaplanowaną trasę. Płynął od rana do wieczora, na bieżąco analizując tempo, temperaturę i bardzo ważne samopoczucie:

Do wody wchodziłem koło 8 rano, kończyłem około 20. Robiłem 3 małe przerwy na batona i przerwę na zjedzenie ciepłego posiłku. Kraul 85 procent trasy, klasyk 15 procent. Temperatura na starcie wynosiła 17,8°C, potem przeważnie 19°C, okresowo 12°C do 14°C przy wpływie innych rzek. (…) Pierwszy dzień był za mocny, zbyt siłowy. Musiałem odreagować. To spowodowało, że drugiego dnia rano miałem już kryzys. Było mi zimno w wodzie, bolał mnie żołądek i czułem się zmęczony. Przetrwałem jakoś i trzeci dzień okazał się już lepszy. Potwierdziły się moje wyliczenia i rozłożyłem siły tak, by skończyć piątego dnia.

Większe rzeki przynoszą na myśl większe niebezpieczeństwo. Jak jednak pisze Leszek Naziemiec, na szczęście nie spełniły się jego obawy:

Trochę bałem się wirów, bo myślałem, że będą większe niż znałem. Były dokładnie takie, jak na Wiśle, czyli destabilizowały postawę, zabierały rękę lub nogę, obracały w innym kierunku, ale nic zasadniczo nie robiły. Męczyły.

Było męcząco, ale z niezapomnianymi widokami. To istotne, bo choć nie jest to dla niego priorytet, przyroda i lokalne życie zdecydowanie dokładają cegiełkę do wspomnień pływaka z każdej wyprawy. Jego działania i natura na Alasce udokumentowane zostały dzięki asystującej ekipie, w której skład wszedł Piotr Sadurski (fotograf) oraz Tomasz Woźniczka (operator). Za bezpieczeństwo i medyczny aspekt wyprawy odpowiadał Adrian Uciński, ratownik medyczny z Sosnowskiego Szpitala Miejskiego.

fot. Leszek Naziemiec Dzikie Pływanie/FB

Zuzanna Kozerska

Źródło: Leszek Naziemiec Dzikie Pływanie/FB

Wspomnianą rozmowę z Leszkiem Naziemcem znajdziecie w wiosennym numerze Outdoor Magazynu:

Przy współpracy z Leszkiem powstał także poradnik na temat pływania przygodowego:

Exit mobile version