Freeride w Val di Sole

Ta jedna z najlepiej znanych przez Polaków dolin we włoskich górach, cieszy się popularnością ze względu na niemal gwarantowane warunki śniegowe, dobrą pogodę, wygodne ośrodki narciarskie i stosunkowo przystępne ceny. Niemniej tuż obok wyciągów i świetnie przygotowanych tras, są góry: piękne, dzikie i oferujące masę dobrej zabawy z dala od tłumów. W niniejszej relacji opiszę możliwości zjazdów off-piste, czyli freeride’u przytrasowego w ośrodkach Tonale / Ponte di Legno, Pejo, Madonna di Campiglio / Marilleva / Folgardida.

***

Oczywiście w OM skupiamy się na aktywnościach, w których wykorzystujemy wyłącznie siłę mięśni. Jednak, co staram się podkreślać przy każdej możliwej okazji, zabawa na skitourach wymaga dobrych umiejętności narciarskich. Operacji sprzętowych jesteśmy w stanie nauczyć się w weekend, podczas gdy na w miarę dobre opanowanie techniki jazdy w terenie nieraz potrzeba kilka sezonów. Dlatego uważam, że warto od czasu do czasu skorzystać z wyciągów, by wypełnić dzień zjazdami, a nie głównie podchodzeniem. Na rozgrzewkę kilka zjazdów po trasach, później można ruszać off-piste. Oczywiście nie wszędzie jest to możliwe, jednak w Val di Sole, jak mieliśmy okazję niedawno sprawdzić, jest wiele opcji ciekawych, a przy tym wygodnych i szybkich.

Północna strona Tonale (fot. MG / outdoormagazyn.pl)

Tonale / Ponte di Legno

Zacznijmy od hitu zimowych ferii, którego niezbyt przyjemną, za to z pewnością charakterystyczną wizytówką, są wysokie betonowe bloki, stojące tuż pod przełęczą, na wysokości około 1800 m.

Choć sama miejscowość może nie wszystkim przypaść do gustu, jego historia jest wyjątkowo ciekawa. Przypomina o niej grobowiec żołnierzy poległych w walkach podczas I wojny światowej. Przez przełęcz przebiegała linia frontu pomiędzy wojskami austro-węgierskimi a włoskimi. Dla zainteresowanych to temat do zgłębienia „po nartach”. Tymczasem my wsiadamy w pierwsze krzesełka i wznosimy się nad przełęcz, najpierw na południowe, zalane słońcem stoki Tonale.

Południowa strona Tonale o zachodzie słońca. Widok z przełęczy Paradiso (fot. MG / outdoormagazyn.pl)

Po tej stronie do naszej dyspozycji oddano około 10 tras o podobnym charakterze. Niebiesko-czerwone, szerokie, równo nachylone, dobre na poranny rozruch. To, co z naszej perspektywy jest jednak znacznie bardziej interesujące, to niemal nieskończona liczba opcji freeride’u przytrasowego. To raczej krótkie i niespecjalnie dzikie odcinki pomiędzy trasami. Zazwyczaj będziemy widzieć trasę, wyciąg lub inny fragment infrastruktury, więc nie ma tu mowy o „górskiej przygodzie”. Są jednak atuty: jest blisko, wygodnie i bezpiecznie. W dobrych, a nawet umiarkowanych warunkach, nie ma zagrożenia lawinowego, drzew jest niewiele, stoki są gładko pofalowane i bez dużych uskoków. Dla adeptów freeride’u to doskonały poligon doświadczalny. Do tego słońce i piękne widoki na drugą stronę, na nieco groźniejszą panoramę masywu Preseny. Ruch na wyciągach jest tu nieco większy niż w pozostałych częściach ośrodka Tonale / Ponte di Legno, ale o sprawny przesył w górę dbają nowoczesne i szerokie kanapy. Jeśli śmigamy obok trasy, nie trzeba się przejmować innymi narciarzami, warto jednak pamiętać, że śnieg po tej silnie nasłonecznionej stronie, w drugiej części dnia zazwyczaj robi się ciężki. Ciekawą wycieczkę można odbyć, zjeżdżając szerokim łukiem, stosunkowo łagodnie, trasą freeride’ową na zachodnim skraju ośrodka, która jest oznaczona na oficjalnej mapce.

Zjazdy w górnej partii Preseny (fot. MG / outdoormagazyn.pl)

Przeskakujemy do Ponte di Legno, wisienkę na torcie i główny cel naszego wyjazdu, północną stronę Tonale, zostawiając na koniec. Z położonych na wysokości około 1200 m Ponte di Legno i Temu wyjeżdżają w górę krzesełka oldschoolowe i wolniejsze. Jednak to nie problem, bo ludzi jest tu zdecydowanie mniej, zwłaszcza tych uczących się. A to dlatego, że ta część ośrodka oferuje najlepsze, ale zarazem najtrudniejsze trasy. Są tu dobre zjazdy czarne i czerwone. W dużej części w cieniu lub częściowo w cieniu, więc dobre warunki utrzymują się zazwyczaj przez cały dzień. Niestety to najsłabsze miejsce pod kątem freeride’u. Stoki gór, choć pięknie nachylone, są gęsto zalesione. W przecinkach leży dużo głazów i zwalonych drzew. Po bardzo dużym opadzie, mocni zawodnicy lubiący manewry między drzewami, znajdą tu sporo frajdy, jednak z pewnością nie jest to bezpieczna okolica. Podsumowując: Ponte di Legno – najlepsze trasy w niniejszym tekście, najmniej opcji off-piste.

Jedna z wielu przerw na śniegu (fot. MG / outdoormagazyn.pl)

Wracamy do Tonale. Podróż jest dość długa, ale dzięki wyciągowi pomiędzy miasteczkami można przemieszczać się w pełnym rynsztunku. To skrót myślowy, bo choć da się w ciągu dnia objechać wszystkie trzy części, nie ma to większego sensu, za dużo czasu spędzimy „podróżując”. Ośrodek jest na tyle duży, że możemy sobie to rozłożyć na kilka dni. Najwięcej czasu warto poświęcić na eksplorację północnej części Tonale, oczywiście jeśli to, co nas interesuje, to jazda w dzikim terenie.

MG (fot. WI / outdoormagazyn.pl)

Po stronie lodowca Presena na uwagę zasługuje w zasadzie tylko jedna trasa. Startująca z Passo Paradiso, długa i miejscami ostra trasa Paradiso (nr 37, oznaczona jako czarna, ale tak naprawdę czarna jest tylko w kilku miejscach), to miejsce, w którym można zrobić dobry trening. Tylko na koniec jest trochę po płaskim. Ale mniejsza z tym, bo władze ośrodka zachęcają freerider’ów do eksploracji drugiej, wschodniej strony góry.

Freeride w Tonale, zjazd na wschodnią stronę (fot. MG / outdoormagazyn.pl)

Główna i najciekawsza trasa tego typu rozpoczyna się przy górnej stacji wyciągu, na ponad 3000 m. Mamy więc do pokonania nieco ponad 1000 m deniwelacji, z czego niemal całość w pięknym dzikim terenie. To górska przygoda, która wymaga skupienia. Rozpoznanie terenu i nawigacja, obok zagrożenia lawinowego (sprawdzamy komunikat!), to kluczowa sprawa. To teren skalisty, usiany wantami i poprzecinany skalnymi uskokami. Bez doskonałej znajomości góry raczej odradzałbym zabawę tutaj na przykład we mgle… jest gdzie polecieć. W dobrych warunkach, które nam się niestety nie przytrafiły, to piękna przygoda. Z pola widzenia znikają wyciągi i trasy, cichną wszelkie odgłosy, prócz świstu wiatru i osypującego się spod nart śniegu. Zjazd ma ponad 5 km długości, na początku są odcinki ostre, im dalej, tym łagodniej. Do Tonale wracamy od strony bloków. Trasa ma oczywiście multum wariantów, ale najlepiej zacząć od podstawowego. W górnej części Preseny, można również pobawić się na samym lodowcu, na lewo od trasy nr 41 (patrząc z góry). Zjazd nie jest tak długi, ani równie spektakularny, za to w zacienionej dolinie warunki śniegowe potrafią być niezłe/znośne nawet po trzech tygodniach od ostatniego opadu.

W masywie Preseny (fot. MG / outdoormagazyn.pl)

Tonale / Ponte di Legno

Mapka ośrodka narciarskiego Tonale / Ponte di Legno (źródło: Tonale / Ponte di Legno)
Tonale, widok na miasteczko i północną stronę (fot. MG / outdoormagazyn.pl)

Pejo

Znacznie mniejszy ośrodek po przeciwległej stronie Val di Sole. I tu kolejka wyjeżdża na 3000 m, jednak dół jest znacznie niżej, na wysokości 1400 m, co w połączeniu z południową wystawą sprawia, że w słoneczne dni po południu w dolnych partiach robi się „masło”. To miejsce wybierają często początkujący i osoby jeżdżące wraz z dziećmi. Długie, łagodne i szerokie trasy są dla nich idealne. Tutejsze czerwone trasy są raczej niebieskie, może poza krótkim fragmentem w górnej części głównej trasy (nr 12).

Początek jednego ze zjazdów w Tonale / Ponte di Legno (fot. MG / outdoormagazyn.pl)

Freeride polecany przez władze ośrodka to zjazd od górnej stacji pierwszej kolejki do dołu o nazwie Delle Gole, który ma ponad 2 km. Niestety, nie mieliśmy okazji go spróbować, śniegu było stanowczo za mało. Za to w górnej części można było pobawić się na lewo od trasy (nr 12), pomiędzy głazami, na zboczach dolinki, która w innych warunkach byłaby zagrożona lawinowo. Kilka przyjemnych linii o dobrym nachyleniu można wyrwać też w położonej najdalej na wschód części ośrodka. Tym razem był beton, a po sporym opadzie może być tam lawiniasto, ale w optymalnych warunkach – bardzo przyjemnie, brak głazów, małe drzewka, łagodne pofałdowanie.

Niestety po trzech tygodniach od poprzedniej dostawy śniegu, warunki na naszym wyjeździe były co najmniej wymagające, a na pewno nie przyjemnościowe. Oczywiście lepiej celować w tydzień po solidnym opadzie, ale wiadomo jak to jest z wyjazdami zagranicznymi.

W górę lekko (fot. MG / outdoormagazyn.pl)

Podsumowując: Pejo to miejsce głównie dla rodzin z dziećmi, osób uczących się i relaksujących na długich i łagodnych trasach. Opcje freeride’u są i być może w dobrych warunkach są całkiem niezłe, ale musi być zimno, śnieżnie i bezpiecznie, bo wiele stoków jest lawiniastych.

Pejo

Mapa ośrodka narciarskiego Pejo (źródło: Pejo)

Madonna di Campiglio / Marilleva / Folgardida

Korzystając ze skipassu SuperSkirama, który obejmuje 380 km tras, postanowiliśmy poświęcić jeden dzień na zwiedzenie tych ośrodków. Mimo że byliśmy tu już nie raz, miło było popatrzeć znowu na widoki nieco bardziej dolomickie. Bo góry w Tonale czy Pejo mają charakter klasycznie alpejski. A tu, w Madonnie, wielkie kickery (skocznie) odcinają się pięknie bielą na tle pomarańczowych ścian Passo Groste. Jeśli lubicie snow parki to miejsce ma sporo do zaoferowania, ale to jeszcze inna historia.

WI gdzieś pod Passo Groste (fot. MG / outdoormagazyn.pl)

Jeśli chodzi o jazdę off-piste, to najciekawsze są najwyższe partie gór, w których las ustępuje pofałdowanym, otwartym przestrzeniom. Poniżej wspomnianego Passo Groste, po drugiej stronie niż snow park, a także pomiędzy wyciągami, rozpościera się szeroki plac zabaw. Pozjeżdżamy, poskaczemy, trzeba jednak uważać na wielkie szczeliny i uskoki, które nieraz pozostają niewidoczne do ostatniej chwili. W wielu miejscach władze ośrodka zagrodziły niebezpieczne miejsca, ale nie wszędzie. Niemniej, zachowując rozsądek, można tu nieźle poćwiczyć. Z tym, że nachylenie jest raczej łagodne, więc będzie to głównie opcja dla początkujących freeriderów. Za to – z tymi widokami – jaka!

Kurzy (fot. MG / outdoormagazyn.pl)

Madonna di Campiglio / Marilleva / Folgardida

Mapa ośrodków Madonna di Campiglio / Marilleva / Folgardida (źródło: Dolomiti di Brenta)

Skipass SuperSkirama zapewnia dostęp do 380 km tras w ośrodkach: Madonna di Campiglio, Folgarida, Marilleva, Pinzolo, Pejo, Passo Tonale-Ponte di Legno, Andalo-Fai della Paganella, Monte Bondone, Folgaria-Lavarone. Nastawiając się na mocną jazdę i freeride w konkretnym miejscu, nieco tańszy karnet na jeden z ośrodków powinien w zupełności wystarczyć.

Presena, 3000 m (fot. MG / outdoormagazyn.pl)

*

Wyjazd do Włoch to oczywiście masa przyjemności pozasportowych. Kuchnia! Na styku kultur tyrolskiej i śródziemnomorskiej, z produktów lokalnych, pochodzących z wysokich gór i z czystej wody, powstają wspaniałe specjały, dania, no i oczywiście napoje. Nawet piwo potrafi zaskoczyć, gorąco polecam szklaneczkę zimnego blond ale marki Pejo. Z win czerwonych Trentino Marzemino. Z białych, niezmiennie dla mnie, Gewürztraminer. Dla miłośników mocnych trunków – grappa Diciotto Lune.

No i oczywiście tiramisu, kawka itp., itd… (fot. MG / outdoormagazyn.pl)

Z doznań nieco innego typu, acz całkiem rewelacyjnych, niezależnie od gustów muzycznych – koncert w jaskini lodowej, podczas którego muzycy grają na instrumentach wykonanych częściowo z lodu. To jedno z dwóch takich miejsc na świecie, drugie podobno jest w Szwecji. Lodowa sala koncertowa znajduje się wyżej niż nasze Rysy, tuż ponad przełęczą Paradiso w ośrodku Tonale. Koncertują w niej w czwartki i soboty, muzycy pochodzący bez wyjątku z Val di Sole.

Koncert Paradice Music (fot. MG / outdoormagazyn.pl)

*

Gdziekolwiek byśmy nie pojechali, w dobrych warunkach znajdziemy opcje freeride’owe. W niektórych ośrodkach jazda poza trasami jest zabroniona, ale rzadko kiedy egzekwowana. Inne miejsca zachęcają freeriderów, tak jak na przykład włoskie Livigno, słynne francuskie La Grave czy szwajcarskie Titlis, które w moim subiektywnym odczuciu jest rajem na ziemi. Val di Sole jest gdzieś pomiędzy. Władze Tonale wytyczyły trasy i chwalą się swoimi terenami jako idealnymi dla przygód spod znaku backcountry. Faktycznie, jest co eksplorować, choć dla prawdziwie mocnych wrażeń trzeba byłoby zapiąć foki. Niemniej uważam, że pod względem równowagi pomiędzy komfortem, doznaniami i bezpieczeństwem Tonale (obie strony) to miejsce wprost idealne, dla średniozaawansowanych narciarzy pozatrasowych. A i bardziej zaawansowani, choć mogliby celować w inne miejsca, raczej nie będą się tutaj nudzić. Oczywiście jeśli warunki pozwolą.

Z narciarskim szus, szus,

Michał Gurgul

MG (fot. WI / outdoormagazyn.pl)
WI na trasie Paradiso (fot. MG / outdoormagazyn.pl)
Exit mobile version