Strandbeests – plażowe stwory

Animaris Umerus, 2009 r. (fot. Theo Jansen / Stirworld)

Przywodzą na myśl niektóre szkice i wynalazki Leonardo da Vinci, czasem może nasycone szczegółami wizje Beksińskiego, choć oczywiście nie tak mroczne. To Strandbeests, czyli plażowe stwory, ruchome rzeźby Theo Jansena.

***

Theo Jansen to holenderski artysta, z wykształcenia fizyk, urodzony w Hadze w 1948 r. W 1990 r. w obszarze jego zainteresowań pojawiła się sztuka kinetyczna, czyli kierunek w sztuce współczesnej skupiający się na zagadnieniach związanych z ruchem, znajdujący wyraz głównie w rzeźbie i instalacjach. Za jego prekursora uznaje się amerykańskiego malarza, ilustratora i rzeźbiarza Alexandra Caldera, który w 1931 r. stworzył swoje pierwsze „mobile”, rzeźby wykonane głównie z metalu i poruszające się pod wpływem ruchu powietrza lub zmian temperatur.

Pomiędzy sztuką a inżynierią. Twórca plażowych stworów nie korzysta z żadnych silników ani baterii, Strandbeesty napędza  jedynie siła wiatru. Rzeźby wykonane są zazwyczaj z cienkich i lekkich plastikowych rurek oraz materiału pełniącego funkcję żagli. Skomplikowany mechanizm sprawia, że rzeźby przemieszczają się samodzielnie, “spacerują” po plaży, gdy wieje wiatr (i nie tylko). Theo Jansen nazywa je sztucznym życiem.

Pomiędzy mechaniką a biologią. Dla artysty celem nie jest stworzenie mechanizmu idealnego, a raczej obserwowanie ewolucji. Jansen pragnie, aby podobnie jak w przypadku każdej formy życia na ziemi, jego rzeźby ewoluowały. I tak ostatnie kreacje Holendra posiadają pierwsze pierwiastki inteligencji – są w stanie zmieniać kierunek, gdy napotkają wodę oraz gromadzić energię i wykorzystywać ją, gdy zabraknie wiatru. Ewoluują, udoskonalają swoje mechanizmy obronne i uczą się sztuki przetrwania. Oczywiście z pomocą artysty.

Animaris Rhinoceros, 2004 r. (fot. Loek van der Klis)

Życie i ewolucja to temat, któremu Theo Jansen poświęca dużo czasu. Rzeźby są tego wyrazem, ale artysta zebrał również swoje przemyślenia na ten temat w książce Great Pretender.

Plażowe zwierzęta to nie tylko uczta wizualna. Tak o swojej koncepcji mówi sam artysta:

Strandbeesty są pewnego rodzaju przekrojem historii ewolucji, zwłaszcza te, które wyginęły. Można to postrzegać jako ewolucję zmyśloną, bo przecież nie prawdziwą, ale jednak ewolucję, która miała i ma miejsce. To co wydarzyło się w ciągu ostatnich 30 lat w przypadku plażowych stworów, wymaga kilku milionów lat w przypadku prawdziwej ewolucji. Lubię myśleć, że jest to cień ewolucji, moje pomysły są rodzajem mutacji. Jak wiadomo większość mutacji nie prowadzi do niczego dobrego, ale można mieć nadzieję…

Nie jestem twórcą, a raczej niewolnikiem. Niewolnikiem rurek, obserwującym nieustanie ruchy stworów na plaży. Muszę być skupiony, reagować, szukać rozwiązań. Droga, którą podążam jest nieprzewidywalna, więc w pewnym sensie można ją porównać do procesów zachodzących w naturze. Kolejne pokolenia różnią się od poprzednich, są coraz lepiej przystosowane do warunków życia jakie napotkały na plaży.

Theo Jansen w swojej pracowni (fot. Gottfried Junker)

Od ponad siedmiu lat artyście towarzyszy fotograficzka Lena Herzog, która dokumentuje ewolucję Strandbeestów ze swoistą wrażliwością i jak się wydaje – sympatią. Kilka fotografii z tej serii znajdziecie poniżej.

Michał Gurgul
źródła: strandbeest.com, stirworld.com, lenaherzog.com

fot. Lena Herzog / lenaherzog.com
fot. Lena Herzog / lenaherzog.com
fot. Lena Herzog / lenaherzog.com
fot. Lena Herzog / lenaherzog.com
fot. Lena Herzog / lenaherzog.com
fot. Lena Herzog / lenaherzog.com
fot. Lena Herzog / lenaherzog.com
fot. Lena Herzog / lenaherzog.com
Exit mobile version