#morstime

Pani Krystyna swoje 94. urodziny obchodziła morsując. Zresztą nie ona jedna. Do niedawna morsowanie kojarzyło nam się z emerytami na plaży w Ustce lub Rosją. Postrzegaliśmy je jako zajęcie dla osób, które częściej niż inni otwierają lodówki, oczywiście po to, by oswoić się z zimnem. Współczesny mors to młoda dziewczyna w czarnym bikini, Ray-Banach i czapce z wełny, najlepiej recyklowanej.

***

Bum na morsowanie prawdopodobnie nie miałby miejsca, gdyby nie pandemia, która ograniczyła nasze menu przeżyć, i przede wszystkim gdyby nie istniał Instagram. Media społecznościowe dają możliwość pochwalenia się na forum swoimi wyczynami, co sprawdza się zresztą nie tylko w przypadku morsowania.

Bariera wejścia. Wysoka, jak w przypadku skoków w wingsiutcie, oznacza, że danej dyscyplinie trzeba poświęcić sporo czasu i pieniędzy. Niska, jak w przypadku jazdy na rowerze, oznacza, że nauka trwa krótko, specjalistyczny trening nie jest potrzebny, a wydatki są stosunkowo niskie lub przynajmniej jednorazowe. Trudno o niższą barierę wejścia niż w przypadku morsowania.

Dostępność, prostota, moda i brak innych opcji to czynniki, które wpłynęły na rozkwit zajęcia, którego jeszcze w zeszłym roku nie kojarzyliśmy z outdoorem. Po części może dlatego, że morsowanie trudno jest nazwać… aktywnością. Przełamaniem bariery, sprawdzianem, wyjściem ze strefy komfortu, wyzwaniem mentalnym – tak. Aktywnością, sportem – chyba nie?

Jeśli jednak odsuniemy na bok kwestie mody, chęć popisania się na forum mediów społecznościowych i raczej niesportowy charakter, możemy w morsowaniu dostrzec piękną formę kontaktu z naturą.

Często piszemy o kąpielach leśnych. Morsowanie to dosłowna kąpiel. Mówimy o brudzie, dotyku kory i mchu, o sensorycznych potrzebach, które zaniedbujemy żyjąc w mieście. Morsowanie to przygoda, która dostarcza nam właśnie takich doznań.

Oczywiście wszystko zależy od indywidualnego podejścia i motywów, które kierują każdym z nas. One mogą być różne, ale ostatecznie liczy się przecież satysfakcja, dobra zabawa, fajne wspomnienia. Tak więc w zasadzie nasze motywy nie mają znaczenia. Jeśli like’i na FB poprawiają Twoje samopoczucie, to co w tym złego? Kiedyś może nie było FB, ale podobny mechanizm działał w klubach sportowych i na spotkaniach towarzyskich, których aktualnie jest niestety znacznie mniej.

Bawmy się, korzystajmy ze świata przyrody, którego przecież jesteśmy częścią. Morsowanie może okazać się dobrym sposobem, aby sobie o tym przypomnieć.

Michał Gurgul

***

Poradnik dla początkujących morsów znajdziecie w najnowszym numerze Outdoor Magazynu (więcej informacji tutaj):

Okładka 12. numeru Outdoor Magazynu (ilustracja: Antonina Chmielewska)

***

Za zdjęcia dziękujemy ludziom outdooru – pod zdjęciami znajdziecie nazwy ich kont na Instagramie:

fot. Grzegorz Marcinek Aeropan
fot. zielonebieganie.pl
Okolice Jurgowa, Małopolska (fot. Julia Rokicka)
Wisłoczek – okolice Rudawki Rymanowskiej (fot. Dookoła Podkarpacia – Instagram)
fot. Grzegorz Marcinek Aeropan
fot. Marta Mytych
Morsowanie w Bałtyku (fot. Interplastic Olimpia Osowa)
fot. Grzegorz Marcinek Aeropan
Exit mobile version