Pięcioletnia Tosia wspina się na szczyt Mnicha w Tatrach

Zdarza mi się relacjonować dla portalu wspinanie.pl przejścia wspinaczkowe w najróżniejszych górach świata. Zazwyczaj jednak przejścia uznawane przez redakcję za warte opisania to wspinaczki na ekstremalnym poziomie, absolutne wyczyny w wykonaniu „śmietanki” światka wspinaczkowego i rejestry trudności, jakich większość z nas nie jest w stanie sobie wyobrazić. Nic więc dziwnego, że nigdy wcześniej nie pisałem o przejściu drogi w stopniu II skali tatrzańskiej (UIAA). Do tej pory.

***

Często na początku relacji opisuję położenie i ukształtowanie masywu górskiego oraz ściany, która jest celem wspinaczy. W tym przypadku zakładam jednak, że położenie tatrzańskiego Mnicha nie jest dla nikogo tajemnicą.

Gdyby jednak ktoś miał wątpliwości – Tosia pokazuje Mnicha (fot. Joanna Turkot)

Tosia ma w tej chwili pięć i pół roku. Swoich pierwszych wypraw w góry nie może pamiętać, bo miała wtedy zaledwie pół roku. Na plecach mamy, w nosidełku zwiedzała wtedy pasma gór Polski, aż do momentu, gdy była w stanie pokonywać szlaki o własnych siłach.

W zeszłym roku po raz pierwszy weszła na Babią Górę – w całości samodzielnie. W tym roku powtórzyła również ten wyczyn, ale to tylko jeden z przykładów. Najważniejsze jest to, że Tosi lubi górskie wycieczki, a żadne z rodziców nie namawia jej do nich.

Tosia na Mnichu (fot. Joanna Turkot / Jarek Liwacz)

Podobnie było w przypadku Mnicha. Bo choć wspinanie jest dla Tosi stosunkowo nowym zajęciem – próbowała swoich sił wspinając się z liną zaledwie kilka razy – to przy każdej okazji chętnie wdrapuje się na najróżniejsze kamienie i głazy. Charakterystyczna sylwetka Mnicha zrobiła na Tosi wrażenie rok temu, gdy po raz pierwszy wraz z tatą, podeszła pod północno-zachodnią ścianę – już wtedy o własnych siłach. Zapytana czy chciałaby wspiąć się na szczyt tej góry, powiedziała, że tak.

Rodzice Tosi mają duże doświadczenie górskie, a jej tata, Jarek Liwacz, jest instruktorem wspinaczki Polskiego Związku Alpinizmu (szkoła wspinania Blondas.pl). Oboje wiedzieli, że na odpowiedni moment trzeba spokojnie zaczekać. W miniony weekend wszystko złożyło się w całość – cała trójka, zachęcona stabilną pogodą, ruszyła w Tatry.

Celem tego nietypowego zespołu było wejście na Mnicha Drogą przez Płytę o trudności II. Droga ta wiedzie przez zachodnią ścianę Mnicha i przez większość taterników używana jest jako droga zejścia/zjazdu. Niemniej  możemy spokojnie uznać, że dla pięcioletniej Tosi była to droga wspinaczkowa – droga na miarę możliwości.

Tosia z mamą wspinają się na Mnicha (fot. Jarek Liwacz)

Droga przez Płytę ma ok. 100 m długości, a jej kluczowy odcinek to trawers płyty na ostatnim wyciągu. Ze szczytu wraca się tą samą drogą – częściowo zjazdami, częściowo schodząc. Z filmu, do którego link znajdziecie poniżej, wynika, że to właśnie zjazdy na linie były dla Tosi jednym z najciekawszych momentów.

Tosia z mamą i tatą na szczycie Mnicha Tosia na Mnichu (fot. Jarek Liwacz)

Dziewczynom udało się spełnić marzenie i przeżyć fantastyczną przygodę w górach. Wszystko odbyło się w najbezpieczniejszy możliwy sposób, myślę, że nie można w tym przypadku mówić o jakimkolwiek ryzyku.

Tosia była bardzo zadowolona z wycieczki, a i ja cieszę się, że mogłem napisać tę wyjątkową relację, bo znam Tosię i jej mamę, i jestem pewien, że czeka je jeszcze wiele przygód.

Zadowolone taterniczki (fot. Jarek Liwacz)

Michał Gurgul

***

Relację filmową z tego przejścia znajdziecie tutaj:

Tosia z tatą na szczycie Mnicha Tosia na Mnichu (fot. Jarek Liwacz)
Zjazd (fot. Jarek Liwacz)
Mama w drodze na Mnicha (fot. Jarek Liwacz)
Zjazd (fot. Tomek Sikora)
Wejście na szczyt Tosia na Mnichu (fot. Jarek Liwacz)
Zadowolona ekipa na szczycie Mnicha (fot. Jarek Liwacz)
Exit mobile version