Kolejne szczyty – rozmowa z Apa Sherpą

Apa Sherpa (fot. Apa Sherpa Foundation)

Rozpoznałem go bez problemu, twarz znałem przecież z licznych fotografii. Jednak gdyby nie to, mijając go na ulicy, prawdopodobnie nie zorientowałbym się, że ten niski, szczupły i skromny człowiek zdobył najwyższy szczyt Ziemi 21 razy… po czym skierował swoje kroki w zupełnie innym, szlachetnym kierunku.

***

Apa Sherpa urodził się w wiosce Thame w 1960 lub 1962 r. – co do tego sam nie ma pewności. Sytuacja rodzinna dwukrotnie zmusiła go do porzucenia edukacji. Jego górska kariera rozpoczęła się w 1985 r., gdy jako pomocnik kucharza towarzyszył wyprawie Erharda Loretana, której celem był trawers Annapurny. Po raz pierwszy na Mount Evereście pojawił się wiosną 1988 r. Zatrudniany przez kolejne wyprawy nie zdołał jednak zdobyć szczytu, docierając na wysokość 8500 m. Na wierzchołku najwyższej góry świata Apa po raz pierwszy stanął w 1990 r. W latach 1998-2000 uczestniczył w dwóch wyprawach sprzątających Everest. Przy tej okazji zdobył górę po raz 9. i 10.

Wiosną 2001 r. wraz z wyprawą japońską szczyt zdobyli Apa i Babu Chiri Sherpa. Po zejściu do bazy helikopter zabrał Szerpów do Katmandu, gdzie obaj otrzymali odznaczenia od króla: Babu za zdobycie szczytu 10 razy, 21-godzinny postój na szczycie bez aparatu tlenowego i rekordowy czas wejścia; Apa za 11-krotne zdobycie szczytu. Uważani przez media za rywali, Babu i Apa byli w rzeczywistości bliskimi przyjaciółmi – na ceremonię do pałacu królewskiego dojechali wspólnie jednym motocyklem. Już dwa dni po opuszczeniu bazy byli z powrotem na górze, w obozie 2. Kilka godzin później Babu zginął, wpadając do szczeliny lodowej. Od tej pory żona Apy, Yang Chi, oraz jego dzieci byli przeciwni kolejnym wspinaczkom.

„Rekord nie jest dla mnie ważny, ważna jest rodzina. Muszę się wspinać, żeby moje dzieci nie musiały, żebym mógł zapewnić im edukację” – argumentował Apa i kontynuował pracę przewodnika na Evereście. Wraz z kolejnymi wyprawami zdobywał szczyt, przy okazji pobijając swój własny rekord.

Apa Sherpa w drodze na Mount Everest (fot. Apa Sherpa Foundation)

Jerry Mika, przyjaciel Apy, w 2006 r. pomógł całej rodzinie przenieść się do USA. Trzy lata później powstała fundacja Apa Sherpa Foundation. W latach 2008–2011 Apa zdobył szczyt czterokrotnie jako uczestnik wypraw The Eco Everest Expedition, których celem było nagłośnienie problemów ekologicznych oraz sprzątanie śmieci. Podczas ostatniej wyprawy Apa pobił swój własny rekord po raz ostatni, zdobywając najwyższy szczyt świata jako pierwszy człowiek w historii, 21 razy. Później jego rekord wyrównali Phurba Tashi i Kami Rita Sherpa. Drugi z nich zdobył górę po raz 22. w 2018 r., a w maju tego roku [zeszłego – red.] po raz 23. i jest aktualnym rekordzistą.

Kiedy spotkaliśmy się w Monachium, podczas targów OutDoor by ISPO, Apa wyznał ze śmiechem, że na poziomie morza śpi mu się doskonale. Później porozmawialiśmy o jego barwnej „karierze”.

***

Michał Gurgul: W latach 70. i 80. XX wieku stawiałeś pierwsze kroki w górach Nepalu. Czy zdobywanie szczytów było wtedy Twoim celem?

Apa Sherpa: Absolutnie nie, wspinanie nigdy nie było moim marzeniem. Jako chłopiec chciałem zostać lekarzem. Tak naprawdę pragnąłem pomagać ludziom, ratować im życie. Niestety, gdy miałem 12 lat, zmarł mój ojciec i nie miałem wyboru – musiałem porzucić szkołę, by wesprzeć finansowo rodzinę. Wtedy zostałem tragarzem, i tak się to wszystko zaczęło.

To chyba bardzo ciężka praca?

Tak. Nosiłem ciężkie ładunki niejednokrotnie przewyższające wagę mojego ciała. W ten sposób pracowałem przez kilka lat. Później zostałem przewodnikiem, prowadziłem trekkingi. Temu zajęciu poświęciłem kolejnych kilka lat życia, jednak nie było ono zbyt intratne.

Wtedy zostałeś przewodnikiem wysokogórskim?

Wspinanie w Himalajach jest bardzo niebezpieczne. Ryzyko jest na zupełnie innym poziomie niż podczas trekkingów, podobnie jak płace. Dlatego zdecydowałem się podjąć to zajęcie.

Przypuszczam, że przyszło Ci to stosunkowo łatwo, Szerpowie mają przecież naturalne predyspozycje. Mimo tego, zanim po raz pierwszy wszedłeś na Mount Everest, zdobyłeś kilka innych szczytów.

To prawda, że Sherpowie nie muszą się aklimatyzować tak jak obcokrajowcy. Mój dom w Nepalu znajduje się na wysokości 3800 m, nigdy nie mieliśmy samochodu, przemieszczaliśmy się pieszo. Niemniej początkowo wspinałem się na niższe góry, ponieważ musiałem zdobyć doświadczenie i umiejętności poruszania się w trudnym i eksponowanym terenie. To przychodziło stopniowo, najpierw zdobywałem szczyty sześciotysięczne, później siedmiotysięczne, jeszcze później niższe ośmiotysięczniki – może trzy lub cztery.

Mówisz o tym, jakby to nie było jakimś specjalnym wyczynem. Wyzwaniem okazał się dopiero Everest?

Everest to najwyższy ośmiotysięcznik i moje początki na tej górze nie były łatwe. Podczas pierwszych wypraw brakowało mi doświadczenia i znajomości góry. Na szczycie stanąłem dopiero w 1990 r. Z każdym kolejnym wejściem wspinaczka stawała się jednak łatwiejsza. Gdyby nie to, że miałem szczęście i mogłem wykorzystać szansę wyjazdu do USA, jaka nadarzyła mi się w 2006 r., nadal prawdopodobnie wprowadzałbym klientów na Everest. Fizycznie jestem wciąż dość sprawny (śmiech).

A jednak na Everest wchodziłeś jeszcze w kolejnych latach, aż do 2011 r. Dlaczego?

Moje ostatnie cztery wyprawy miały na celu nagłośnienie problemów ekologicznych – od lat obserwowałem, jak zmiany klimatyczne wpływają na topnienie lodowców. Chciałem także zwrócić uwagę na zaśmiecenie góry. Podczas wyprawy w 2009 r. znieśliśmy 5 ton śmieci. Podobnie w kolejnych latach. W 2011 r. po raz ostatni stanąłem na szczycie.

Było Ci trochę żal?

Nie, a moja rodzina odetchnęła. Nie chcieli, bym dłużej ryzykował.

Dlaczego według Ciebie ludzie pragną wchodzić na Mount Everest?

Jeśli ktoś lubi zdobywać góry i trenuje po to, by wchodzić na coraz wyższe szczyty, to prędzej czy później trafi do Nepalu, gdzie znajduje się większość ośmiotysięczników. Oczywiście poza nimi jest tam wiele pięknych i mniej popularnych gór. Nawet niższe ośmiotysięczniki nie są przecież zatłoczone. Jednak na listy marzeń większości osób nie trafia druga, trzecia czy szósta góra świata, a ta jedna – pierwsza. Everest zawsze pozostanie najwyższy.

Widziałeś setki, jeśli nie tysiące osób próbujących zdobyć ten szczyt. Wiemy, że wejście na Everest bez wcześniejszych doświadczeń na innych ośmiotysięcznikach jest możliwe, ale czy rozsądne?

Nie powinieneś od razu wspinać się na Everest. To najwyższy szczyt i tutaj wysokość może Cię zabić. Dobrze jest wcześniej wejść na kilka innych gór, na wcześniejszych wyprawach, a przed ostatecznym atakiem szczytowym stopniowo zdobywać aklimatyzację. Niestety, wiele osób uważa, że trenując na nizinach, przygotuje się do wejścia na ośmiotysięcznik. To nieprawda. To jest bardzo niebezpieczne.

Ty najwyższą górę świata – marzenie wielu osób – zdobyłeś aż 21 razy. Jednak wspinaczka sama w sobie nigdy nie była Twoim celem. Co nim jest?

Gdy wyjechałem do Ameryki w 2006, moje życie uległo dużej zmianie. Moja rodzina była bezpieczna, dzieci poszły do szkoły, w której otrzymały szansę zdobycia dobrego wykształcenia. Zawsze uważałem, że nauka to podstawa. System edukacyjny w Nepalu był, i niestety nadal jest, bardzo słaby. Ludzie w moim wieku i starsi nie mieli szans uzyskać wykształcenia, a i teraz trudno je zdobyć. A bez wykształcenia w Nepalu nie dostaniesz dobrej pracy. Zrozumiałem wtedy, że chciałbym pomóc nie tylko swoim dzieciom, ale również tym, które pozostały w Nepalu. Dlatego w 2009 r. założyłem Apa Sherpa Foundation.

Fundacja pomaga nepalskim rodzinow w różnych sytuacjach, jej głównym celem jest jednak krzewienie edukacji (fot. Apa Sherpa Foundation)

Czym się zajmuje?

Fundacja płaci część wynagrodzeń nauczycielom w Nepalu. Ponadto zapewniamy dzieciom ciepłe posiłki. Dzięki zaangażowaniu marki Thule dzieci otrzymują przybory szkolne, plecaki, a sporą część szkół udało się wyposażyć w komputery – wiele dzieci w Nepalu nadal nie dotknęło nigdy klawiatury. W dzisiejszych czasach to bardzo ważne, aby nauczyły się je obsługiwać.

W 2015 r. Nepal nawiedziło trzęsienie ziemi, na skutek którego ucierpiało wiele regionów. Wtedy również byliście gotowi do działania.

Trzęsienie zniszczyło wiele budynków, w tym szkoły. Do dzisiaj walczymy ze skutkami tej katastrofy. Staramy się pomagać wszędzie tam, gdzie nasze wsparcie jest potrzebne.

Mali Nepalczycy (fot. Apa Sherpa Foundation)

Co jest trudniejsze – wspinaczka na Everest czy praca społeczna, której poświęcasz się teraz?

Wspinaczka była trudna i ryzykowna. Praca Szerpów jest naprawdę ciężka. Poręczowanie całej drogi, wnoszenie sprzętu, budowanie obozów, noszenie zaopatrzenia aż do obozu 4. Później trzeba wprowadzić klientów na szczyt i sprowadzić ich z powrotem do bazy. Na koniec Szerpowie wychodzą raz jeszcze, by znieść pozostawiony na górze sprzęt. Ale nie ma wyboru, pieniądze są potrzebne. Większość Szerpów nie chce ryzykować, ale nie ma wyboru.

Praca z fundacją też nie jest łatwa, ale mam nadzieję, że dzięki niej w przyszłości młodzi Nepalczycy będą mieli taki sam wybór jak dzieci na zachodzie. Gdy dorosną, i będą chciały, będą mogły wspiąć się na Everest lub inną górę – dla siebie, dla przygody, a nie dla pieniędzy. To jest mój cel.

Mam nadzieje, że Twoja historia i ciężka praca pomoże go osiągnąć. Życzę powodzenia i dziękuję Ci za rozmowę.

Apa Sherpa na szczycie Mount Everest (fot. Apa Sherpa Foundation)

Polecamy również film:

***

Wywiad ukazał się oryginalnie w druku, w 8. numerze Outdoor Magazynu. Na czas epidemii koronawirusa i związanej z nią kwarantanny nasze czasopisma są dostępne w promocyjnym zestawie w księgarni internetowej:

Więcej o planowanych opóźnieniach kolejnego numeru przeczytacie tutaj:

Exit mobile version