W Jaskini Wielkiej Śnieżnej w Tatrach trwa czwarty dzień poszukiwania dwóch grotołazów

Brak dostępu powietrza, duża wilgotność, niskie temperatury i korytarze zalane wodą – w Tatrach trwa ekstremalnie trudna i niebezpieczna akcja ratownicza. Pod ziemią od czterech dni uwięzionych jest dwóch grotołazów.

Ratownicy u wejścia do jaskini Wielkiej Śnieżnej (fot. PAP / Grzegorz Momot)

Jak podaje PAP, w zeszły czwartek do jaskini weszło sześciu grotołazów z jednego z wrocławskich klubów speleologicznych. W sobotę 17 sierpnia, późnym popołudniem informacja o kłopotach grupy dotarła do ratowników. Jak się okazało dwóch grotołazów zostało uwięzionych w rejonie Przemkowych Partii, około 500 metrów poniżej wejścia do jaskini. Woda, która zalała część korytarzy odcięła im drogę powrotu oraz uniemożliwia kontakt.

Dokładny opis jaskini i drogi dojścia do uwięzionych grotołazów znajdziecie na stronie Sopockiego Klubu Taternictwa Jaskiniowego. Stąd pochodzi również rysunek:

Przekrój jaskini Wielka Śnieżna (fot. sktj.pl, oprac. Dariusz Bartoszewski)

Ostatni kontakt głosowy ze swoimi towarzyszami uwięziona dwójka nawiązała w sobotę około godziny 2 w nocy. Od tamtej pory nie udało się już ponowić kontaktu. Nie pomogły również próby ustalenia dokładnej lokalizacji uwięzionych za pomocą kamery wideoendoskopowej.

W akcji ratunkowej uczestniczą ratownicy TOPR, Państwowej Straży Pożarnej z Krakowa oraz specjalnej sekcji alpinistycznej bytomskiej stacji CSRG (Centralna Stacja Ratownictwa Górniczego). Pomimo wspólnych wysiłków ratowników i pirotechników dysponujących różnorodnym sprzętem, doświadczeniem i wiedzą, poszukiwania w tak ekstremalnych warunkach są niezwykle trudne. Temperatura powietrza w jaskini wynosi ok. 4 st. Celsjusza, a ograniczony dostęp powietrza spowalnia prace pirotechników, którzy za pomocą ładunków wybuchowych kruszą skały. Wysokie stężenie tlenku węgla uniemożliwia wejście w miejsca poprzednich odstrzałów.

Jan Krzysztof, naczelnik Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego komentuje (poniedziałek):

W przypadku grotołazów uwięzionych w Jaskini Wielkiej Śnieżnej cały czas mówimy o akcji ratunkowej; działamy w kierunku ratowania, choć szanse są niezwykle małe.

Ratowników od uwięzionych dzieli prawdopodobnie od kilku do kilkunastu metrów. Minionej nocy, za pomocą mikroładunków udało się udrożnić kolejny fragment korytarza. Ratownicy budują też system wentylacji, dzięki któremu możliwe będą kolejne odstrzały. W tym momencie to sprawa kluczowa, ponieważ ze względu na zbyt wąskie korytarze ratownicy nie mogą korzystać z aparatów tlenowych.

Akcja jest niezwykle skomplikowana i niebezpieczna. Dwóch ratowników na wyjście z jaskini na powierzchnię potrzebowało wczoraj 8 godzin. Transport sprzętu utrudniają wąskie korytarze i zaciski. O tym jak wielkim wyzwaniem jest dotarcie do miejsca, w którym znajdują się grotołazi świadczy fragment opisu Dariusza Bartoszewskiego, jednego z odkrywców Przemkowych Partii:

[…] Dalsza droga jest skrajnie trudna, najpierw należy wykonać trawers w ciasnej rurze otwierającej się w dół ciasną szczeliną (przekrój „dziurki od klucza”) obsunięcie się w szczeliną grozi zaklinowaniem, gdyż jest zbyt wąska dla człowieka. Fragment ten jest szczególnie trudny do transportu jakiegokolwiek sprzętu. Zejść niżej do niewielkiej salki można dopiero po ok 10 metrach, lecz tam znajduje się kolejny zacisk o nieoficjalnej, ale wiele tłumaczącej nazwie: „Skrzynka Pocztowa”, wymagający wygięcia ciała w bardzo niekomfortowy sposób. Dalej korytarz jest ciasny w formie rury z otwartą szczeliną na dnie, ale pozwalający na dość wygodne poruszanie się na czworaka. W pewnym momencie szczelina w dnie kończy się. W tym miejscu da się nią zejść niżej, aż do płynącego kilka metrów niżej strumienia (być może jest to woda z Kaskad niknąca w Żółtej Salce). Jednak na dole jest zbyt ciasno, aby poruszać się w jakąkolwiek stronę. Idziemy dalej rurą (już całkowicie zamkniętą) by po ok 10 metrach natrafić na ciasne przewężenie gdzie zakończono rysowanie planów. Z tego miejsca udało się przedostać kilkanaście metrów dalej. Rura ta z pewnością kontynuuje się dalej (świadczy o tym bardzo silny wychładzający przewiew i słyszalny szum wody), lecz zamknięta jest kolejnymi przewężeniami, których pokonanie było celem uwięzionych grotołazów. W tym rejonie przebywają uwięzieni.

Ratownicy starają się dotrzeć do poszkodowanych od innej, nieco łatwiejszej, strony „suchej”. Jan Krzysztof wyjaśnia:

Samo dostanie się do tego miejsca od „mokrej” strony jest bardzo trudne i wymagałoby wielkiej pracy, a ewentualny transport tamtędy jest prawie niemożliwy.

Niemniej Jan Krzysztof nie wyklucza próby dotarcia do uwięzionych od strony „mokrej”, która wiązałaby się z obniżeniem poziomu wody – na to potrzeba jednak jeszcze więcej czasu.

Syfon, który powstał poprzez zalanie wodą zatrzymał prawdopodobnie przewiew, co utrudnia pracę pirotechnikom, jednak może okazać się zbawienne dla narażonych na wychłodzenie grotołazów.

Marcin Świerczek z CSRG (wypowiedź z Onet.pl):

Po co byłoby ratownictwo, gdyby nie było chęci ratowania; po to jesteśmy. Także ze swojego doświadczenia – zawsze do samego końca mówię o uratowaniu. Nie takie przypadki historia zapisywała – czy to w górnictwie, czy to w ratownictwie górskim; zawsze idziemy po żywego.

***

Jaskinia Wielka Śnieżna to jedna z największych i najgłębsza jaskinia w Tatrach. Jej głębokość to ponad 800 m, a łączna długość korytarzy to około 24 km. Przebieg korytarzy i wąskich przesmyków jest bardzo skomplikowany, a wiele obszarów nie zostało jeszcze dokładnie zbadanych. Jaskinia jest dostępna wyłącznie dla doświadczonych grotołazów.

Michał Gurgul
źródło: PAP, sktj.pl, Onet.pl

 

Exit mobile version