Ostatnia dzika rzeka

Spływ tratwą flisacką od granicy z Białorusią aż do Warszawy – taką wyprawę planuje Łukasz Długowski, pomysłodawca „Mikrowypraw” i założyciel Fundacji „DZIKO”. Wyprawa ma być protestem przeciwko planowanej regulacji rzek: Wisły, Odry, Warty oraz budowy kanału wzdłuż Bugu, ostatniej dzikiej rzeki w Polsce. Jednym z efektów wyprawy ma być stworzenie pierwszego w Polsce rezerwatu obywatelskiego.

Łukasz Długowski – Ostatnia dzika rzeka (fot. Filip Klimaszewski)

Rok 2019 został ogłoszony Międzynarodowym Rokiem Dzikich Terenów przez European Wilderness Society. W działania te włącza się Fundacja „DZIKO”, która w kwietniu br. wystartowała z pozarządową inicjatywą. Pierwszym zadaniem Fundacji będzie zebranie funduszy na projekt w ramach, którego zostaną zrealizowane następujące działania:

  1. stworzenie pierwszego w Polsce rezerwatu obywatelskiego. Na rezerwat, po konsultacjach z naukowcami wybrany zostanie cenny przyrodniczo fragment terenu nad Bugiem. Ziemia zostanie wykupiona i objęta ochroną;
  2. przywrócenie kilkusetletniej tradycji budowania tzw. dzikich uli, czyli kłód bartniczych (uli w wydrążonych pniach), od których m.in. zaczęło się osadnictwo nad Bugiem. W planach jest zbudowanie co najmniej kilku takich uli, powieszenie ich na drzewach i zasiedlenie dzikimi pszczołami. W drugim etapie: planowane jest nauczenie lokalnej ludności, jak kultywować tę tradycję;
  3. zorganizowanie spływu tratwą flisacką od granicy z Białorusią aż do Warszawy. W ramach nagrody, w spływie, na tratwie będą mogły wziąć udział 3 osoby, które wsparły projekt finansowo. Zasady takiego udziału w spływie będą ściśle określone regulaminem;
  4. realizację filmu dokumentującego dziedzictwo kulturowe i przyrodnicze Bugu.

Zbiórka na projekt została uruchomiona pod adresem: www.zrzutka.pl/rzeka

Twórcą i głównym realizatorem projektu jest Łukasz Długowski, dziennikarz, influencer, autor książki „Mikrowyprawy w wielkim mieście”:

Nie jestem ekologiem, ale jestem podróżnikiem i ojcem. Mam 11-letniego syna i córkę w drodze. Po 17 latach w podróży widzę, że to będą dzieci bez przyszłości. Wszystkie badania wskazują na to, że fundujemy im świat, w którym sami nie będziemy chcieli żyć. Świat klęsk żywiołowych, brudnej wody, trującej żywności i zanieczyszczonego powietrza. W tej sytuacji, podnoszenie ręki na jedną z ostatnich dzikich rzek w Polsce i Europie, jest jak ścinanie ostatniego drzewa. Nie chcę siedzieć bezczynnie i patrzeć jak politycy odbierają naszym dzieciom szansę na zdrowe i szczęśliwe życie. Chcę temu zapobiec” – mówi Prezes Fundacji „DZIKO”.

Miłe złego początki – regulacja rzek

3 marca 2017 roku prezydent Andrzej Duda ratyfikował europejskie porozumienie o głównych śródlądowych drogach wodnych o znaczeniu międzynarodowym. Rząd planuje przeniesienie części transportu cargo z dróg na rzeki, co ma zmniejszyć emisję gazów cieplarnianych. Planowana jest regulacja Wisły, Odry, Warty i budowa kanału żeglugowego wzdłuż Bugu. Z wymaganego 20% zmniejszenia emisji względem 2008 roku, naukowcy szacują, że przeniesienie transportu na rzeki oznacza redukcję na poziomie 1,5%.

Łukasz Długowski – Ostatnia dzika rzeka (fot. Filip Klimaszewski)

Łukasz Długowski zwraca uwagę na alternatywę w postaci transportu kolejowego, który w latach 90-tych był wykorzystywany w 60%, a teraz jest tylko w 18%. „Dlaczego nie wykorzystać tego, co już mamy zamiast niszczyć rzeki?” – pyta prezes Fundacji „DZIKO”. Transport kolejowy to opcja zdecydowanie szybsza niż transport wodny, dodatkowo nie wymusza tak ogromnych nakładów finansowych i nie niesie tak tragicznych w skutkach zmian w przyrodzie.

Polskie rzeki, mimo zanieczyszczeń przemysłowych oraz regulacji, zachowały unikatowe na skale Europy bogactwo przyrodnicze. Dlatego: Wisła, Pilica, Bug, Narew, Biebrza, Warta na wielu odcinkach zostały włączone w sieć obszarów chroniących europejską przyrodę – Natura 2000 i należą do najlepiej zachowanych i najpiękniejszych rzek europejskich i wszystkie powinny być chronione. Przepisy odnoszące się do tego problemu wynikające z Europejskiej Ramowej Dyrektywy Wodnej, nie są jednak wystarczające.

Autor książki „Mikrowyprawy w wielkim mieście” porównuje:

Przy regulacji rzek, resort gospodarki szacuje, że będzie trzeba przeznaczyć kwotę ponad 76 mld złotych. Według „Projekt Master Planu dla transportu kolejowego w Polsce do 2030 r.”, Andrzeja Massela, koszty netto inwestycji infrastrukturalnych w latach 2021-2030 będą wynosiły ponad 30 mld zł (wliczając budowę nowych linii i modernizację istniejących, inwestycje odtworzeniowe oraz oszczędne systemy sterowania).

Przyglądając się plusom i minusom regulacji rzek Łukasz Długowski chce otworzyć społeczną dyskusję na temat zysków i strat, które niesie ze sobą planowana regulacja Odry, Wisły, Warty i budowy kanału wzdłuż Bugu. Prezes Fundacji „DZIKO” podkreśla, że zależy mu na faktycznej ocenie wszystkich za i przeciw – bo stawka, o którą walczymy jest bardzo wysoka – chodzi o przyszłość naszych dzieci.

Tratwą na ratunek

Prezes Fundacji „DZIKO” chce, aby nasze rzeki powróciły na mapę Polski. Większość Polaków mieszka w pobliżu rzek, ale nie zdaje sobie sprawy z ich potencjału turystycznego. Czterdzieści minut od hałaśliwego centrum Warszawy, mieszkańcy stolicy mają jeden z najpiękniejszych i najdzikszych odcinków Bugu – Dolinę dolnego Bugu wraz z jej zjawiskowymi rozlewiskami. Łukasz Długowski:

Chcemy uświadomić ludziom, jak cenne są nasze rzeki i jak katastrofalne dla nas i przyrody, będą konsekwencje ich regulacji. Chcę opowiedzieć o tym, dlaczego rządowy projekt regulacji rzek nie ma uzasadnienia ekonomicznego, przyrodniczego i przeciwpowodziowego, więc nie warto w niego inwestować.

Wyprawa to nie tylko spływ, w planach jest także eksploracja miejsc wartościowych przyrodniczo, kulturalnie i historycznie. Podróżnik chce pokazać, że „rzeka jest jak chleb”, który nie tylko zapewnia jedzenie, ale także poczucie tożsamości kulturowej. Na terenie czwartej pod względem długości rzeki w Polsce leżą dwa parki krajobrazowe, Podlaski Przełom Bugu i Nadbużański Park Krajobrazowy, a także wiele rezerwatów przyrody. Świadczy to o niezwykłej wartości tych terenów. Poleska Dolina Bugu, zachodniowołyńska Dolina Bugu, Dolina Środkowego Bugu to rejony rzeki objęte ochroną w ramach programu Natura 2000 (program powstał w 1992 roku i ma na celu zachowanie określonych typów siedlisk przyrodniczych oraz gatunków, które uważane są za cenne i zagrożone w skali całej Europy). Według Generalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska, na obszarze ostatniej występuje aż 7 zidentyfikowanych rodzajów siedlisk przyrodniczych, 176 gatunków ryjkowców, 14 gatunków zwierząt oraz jedno z dwóch znanych w Polsce stanowisk żmijowca czerwonego.

Łukasz Długowski – Ostatnia dzika rzeka (fot. Filip Klimaszewski)

Podczas spływu, we współpracy z Bractwem Bartniczym, powstanie sieć „dzikich uli”. Tradycyjnymi metodami i narzędziami zostanie zbudowana sieć przynajmniej kilku, a jeżeli środki na to pozwolą – kilkunastu uli, które zostaną wydrążone w tzw. kłodach bartniczych. Dzikie ule zostaną powieszone na drzewach i pozostawione do zasiedlenia przez pszczoły. Bartnictwo było ważną częścią tożsamości i gospodarki nadbużańskiej przez kilkaset lat, dlatego będzie to swoistym manifestem mającym na celu przypomnienie o dziedzictwie tych ziem.

Pospolite ruszenie

Długowski podkreśla, że nie chce aby ta wyprawa, była jego indywidualnym przedsięwzięciem:

Zależy mi na tym, żeby każdy ruszył nad rzekę. Niezależnie jaka jest Twoja pasja: czy jesteś kajakarzem, rowerzystą, biegaczem czy chodziarzem – ruszaj nad rzekę! Lipiec to czas wakacji – zaplanuj urlop albo wolny weekend z rodziną lub przyjaciółmi nad Odrą, Wisłą, Wartą lub Bugiem. Zrób zdjęcia, filmik, wrzuć go w swoje social media, pokaż znajomym, jakie bogactwo czeka na nich nad rzeką. Niech ochrona przyrody stanie się naszym wspólnym zadaniem, a nie tylko obowiązkiem garści NGO-sów.

Do wyprawy Łukasza Długowskiego będzie można się przyłączyć na kilku etapach:
z własnym sprzętem podczas startu i pokazowego, kilkukilometrowego spływu, który odbędzie się pod Warszawą, finiszu pod Serockiem oraz na całej długości spływu.

Dlaczego spływ flisacką tratwą?

Spływy flisackie z drewnem, zbożem, smołą lub skórami zwierzęcymi były jednym ze źródeł dochodów mieszkańców nadbużańskich wsi. Flisacy rekrutowali się głównie z Brańszczyka i Kamieńczyka pod Warszawą, które dziś są słynnymi ośrodkami wypoczynkowymi. Flisactwo ustało na Bugu ok. 1915 roku, przez brak towarów transportowych spowodowany m.in. wycinką i przetrzebieniem lasów, takich jak Puszcza Biała. To ważna lekcja i sygnał ostrzegawczy dla nas: przyroda to nie jest studnia bez dna. Rabunkowa gospodarka nie tylko ją zniszczy, ale także odbierze nam źródło utrzymania.

Łukasz Długowski – Ostatnia dzika rzeka (fot. Filip Klimaszewski)

Dlatego też część zbiórki, Łukasz Długowski przeznaczy na założenie pierwszego w Polsce Obywatelskiego Rezerwatu Drzew. Zbiórka ma na celu wykupienie terenu o min. powierzchni 1 ha i objęcie go ochroną. Na rezerwat, po konsultacjach z naukowcami wybrany zostanie cenny przyrodniczo fragment terenu nad Bugiem. W planach jest także posadzenie 1500 drzew wspólnie z osobami, które wesprą zbiórkę. Dzięki temu, każdy, kto wesprze akcję finansowo będzie miał szansę przyczynić się do ochrony przyrody i jednocześnie zaprotestować przeciwko planom regulacji rzek. Osoby biorące udział w zbiórce zostaną zaproszone na trzydniowy „Nadbużański Mikrofest”.

Długowski podsumowuje:

Chcę zaangażować ludzi i pokazać, że włączając się w akcję, mają realny wpływ na przyszłość swoją i swoich dzieci. Sadząc swoje drzewo przy Bugu nie tylko przyczyniliby się do stworzenia swojego dziedzictwa, ale także do stworzenia małego dziedzictwo rzeki.

Więcej informacji o projekcie i zbiórce na www.mikrowyprawy.com.pl/blog.

Informacja prasowa

Exit mobile version