Pokusa wiecznych śniegów, czyli „Amundsen. Ostatni wiking” Stephena R. Bowna

Po niemal sześciu latach od ukazania się trzeciej już z kolei biografii Roalda Amundsena Wydawnictwo Poznańskie decyduje się wydać pierwszy, polski przekład dzieła. Książka jest wprawdzie biografią, ale konstruowaną w całości w oparciu o dokumenty historyczne i dotyczy dawno już minionych czasów rzutkich pionierów i śmiałych przedsięwzięć, mających na celu wydarcie Ziemi jej ostatnich tajemnic. Amundsenowi bez wątpienia udało się tego dokonać. Oto z kart książki wyłania się pierwszy człowiek, który postawił stopę na obu biegunach, znakomity organizator, wizjoner, odkrywca, kapitan żeglugi wielkiej, narciarz, lotnik – a przy tym postać skomplikowana, fatalnie obracająca finansami i wiodąca potajemne, a przy tym mało szczęśliwe życie osobiste.

Okładka książki „Amundsen. Ostatni wiking” Stephena R. Bowna (fot. wydawnictwopoznanskie.com)

Stephen Bown z właściwą sobie przenikliwością analizuje wszelkie pisane przekazy, pozwalające mu nie tylko poznać koleje losów norweskiego polarnika, ale także – czy może przede wszystkim – wniknąć w powodujące nim wewnętrzne impulsy, odgadnąć meandry jego charakteru, zgłębić osobowość. Zachowuje przy tym wobec swego bohatera niegasnącą sympatię, szacunek i uznanie dla jego dokonań, śmiało rozprawiając się z narosłymi wobec postawnego Norwega stereotypami, plotkami, pomówieniami i niechęcią, jaką zawsze przecież budzi w niektórych bezkompromisowa i indywidualna postawa silnej osobowości.

Nawet wobec sobie współczesnych, a w czasach obecnych szczególnie jawi się Amundsen jako zapalony ku najśmielszym przedsięwzięciom oryginał. Czyż można nie mieć w sobie szaleństwa i całkowitej, wewnętrznej negacji dla standardowego trybu życia, wyruszając na kilkuletnią wyprawę, której przebieg, powodzenie, a nawet czas trwania w dużej mierze zależy od kaprysów dryfującego lodu, trzymającego statek w żelaznym uścisku? Jak pogodzić ze sobą afirmatywną postawę wobec nowoczesnej technologii ze świadomą rezygnacją z łączności radiowej? W jaki sposób można przez wiele lat funkcjonować jako flirtujący z mediami celebryta, jednocześnie traktując zobowiązania związane z wykładami i wywiadami jako niechciany ciężar? Skąd znaleźć wytłumaczenie dla trwałości i sensu wieloletniej relacji emocjonalnej z zamężną kobietą? Jak wreszcie zrozumieć głęboki szacunek i sympatię dla psów zaprzęgowych przy jednoczesnym, instrumentalnym ich i w gruncie rzeczy okrutnym traktowaniu? Bown stara się udzielić odpowiedzi na te i inne pytania, nasuwające się czytelnikowi w trakcie lektury. Ocena tego, na ile mu się udaje, zależy ostatecznie od odbiorcy, pozwalam sobie jednak stwierdzić, że autor tworzy biografię na tyle spójną i logiczną, że nie powinno być tym większego problemu. Pod piórem Bowna Amundsen zyskuje ludzką twarz, pozbawioną masek: nonszalanckiego lwa salonowego, wyrachowanego malwersanta finansowego, autokratycznego dowódcy czy przelotnego kochanka, stroniącego od formalnych zobowiązań – masek, w jakie z upodobaniem stroiły go media, dążące do malowania świata w zakłamanych, przejaskrawionych i często monochromatycznych barwach.

„Amundsen. Ostatni wiking” jest opowieścią o umiłowaniu przygody, o determinacji i ciężkiej pracy, a także o tym, że niejednokrotnie łatwiej jest przetrwać ciężką polarną zimę, niż poradzić sobie z pułapkami życia według makiawelicznych zasad społecznych. Wartość książki polega na tym, że autor umie udowodnić istnienie takich paradoksów oraz, że przez sto lat rozwoju społecznego nic się w tym względzie, poza szybkością przepływu informacji, nie zmieniło.

„Amundsen. Ostatni wiking” Stephena R. Bowna (fot. wydawnictwopoznanskie.com)

Krzysztof Cieślik sprawnie i z gracją poradził sobie z nastręczającym pewnych trudności tłumaczeniem, zaś wydanie zostało opatrzone w trafnie dobrane, choć rozsądnie dawkowane fotografie samego Amundsena, towarzyszy i uczestników jego wypraw, Innuitów, których stylem życia wybitny polarnik pasjonował się w ujmująco współczesny, pozbawiony wielkopańskich, imperialistycznych resentymentów sposób.

W dobie konsumpcyjnej, agresywnej turystyki i szerzącej się plagi pozornych dokonań biografia Amundsena tym bardziej zyskuje na wartości, jako obraz poświęceń, wizjonerstwa i determinacji, które winny cechować prawdziwego odkrywcę.

Ilona „Księżniczka” Łęcka

Exit mobile version