Mateusz Waligóra niedługo rusza na pustynie Gobi – „Chodzenie przez pustynie uzależnia”

Matusz Waligóra postawił przed sobą niezwykle ambitne zadanie. Zamierza pokonać największą pustynie Azji – Gobi, ale w bardzo wymagającym stylu, ma to być bowiem: pierwsze na świecie samotne przejście, bez wsparcia z zewnątrz (bez zrzutów żywności i bez asysty samochodu). To nie pierwsza ambitna wyprawa w jego dorobku, niemniej zapowiada się ekstremalnie. Zapytaliśmy Mateusza jak przygotowuje się do tej wyprawy, jaki sprzęt na nią zabierze i jakich spodziewa się trudności.

Planowa trasa samotnej wyprawy przez pustynię Gobi (fot. Google Earth, oprac. Mateusz Waligóra)

Outdoormagazyn.pl: Zaczynasz od wysokiego C – „Ta pustynia jest przeogromna, ale krok za krokiem dam radę ją przemierzyć” to cytat z Reinholda Messnera. Skąd pomysł aby zmierzyć się z takim wyzwaniem. Inspiracja przyszła od wielkich podróżników?

Matusz Waligóra: Wierzę, że szczęście sprzyja odważnym. Messner w tej samej książce podsumowuje swoją wyprawę słowami: „Pustynia jest tak przeogromna, że piechur nie dałby jej rady”. Wielu ludzi podejmowało próby przemierzenia Gobi pieszo. Nikt jednak nie dokonał tego samotnie i bez udziału samochodu zabezpieczającego wyprawę. Czy będę pierwszy? Nie ma to dla mnie najmniejszego znaczenia. Ruszyłbym na Gobi niezależnie od tego czy przyszłoby mi być pierwszym, drugim bądź ostatnim. Chodzenie przez pustynie, podobnie jak wspinaczka w górach wysokich uzależnia. Nie da się jednak ukryć, że w takim rodzaju podróżowania znalazłem swoją niszę. Dobrze mi w niej.

Mateusz Waligóra (fot. Sylwia Bukowicka)

Jakich spodziewasz się trudności – które ze swoich doświadczeń masz nadzieję, wykorzystać?

Wędrówki przez pustynię wiążą się z olbrzymim ryzykiem, które należy zaakceptować. Najmniejszy błąd w trakcie przygotowań może oznaczać poważne tarapaty w trakcie wyprawy. Jednak nawet najlepsze przygotowanie nie gwarantuje „sukcesu”, bo ten w dużej mierze zależy od szczęścia, a precyzując – od dostępności wody. Na Gobi istnieją studnie wykorzystywane przez nomadów przemierzających pustynię. Nigdy jednak nie ma pewności czy w danym roku wypełnia ja woda. Przeciętny człowiek bez jedzenia wytrzyma nawet 3 tygodnie, bez wody 3-4 dni. Jeśli teren i siły mi na to pozwolą będę w stanie transportować jej nawet 80-100 litrów. Zdobycie wody oraz skomplikowana nawigacja będą stanowiły główne trudności.

Przygotowania do wyprawy – Pustynia Błędowska (fot. Daniel Grodziński)

Jakie elementy są dla Ciebie z kolei niewiadomą?

Słyszałem dziesiątki legend o piaskowych burzach, które nawiedzają Gobi. Spotkanie z jedną z nich będzie prawdziwym wyzwaniem. Nie istnieje coś takiego jak schemat zachowań, zgodnie z którym należy postępować. Jest to jedno z tych doświadczeń, których wolałbym uniknąć.

Jesteś autorem świetnie przyjętego poradnika „Trek”. Który rozdział najbardziej koresponduje z Twoimi przygotowaniami do Gobi?

„Trek” jest olbrzymim źródłem wiedzy na temat najróżniejszych aspektów podróżowania. Bez wątpienia rozdział „Ekwipunek” zawiera szereg wskazówek, które warto wykorzystać w trakcie przygotowań do wypraw, także takich jak ta przez Gobi.

Sprzęt, szczególnie jego ilość, czy jakość bardzo często potrafi zaważyć na losach wyprawy (fot. Dawid Galiński)

Taka wyprawa to oczywiście wyzwanie sprzętowe – porozmawiajmy zatem co znajdzie się w Twoich bagażach, w co spakujesz swoje rzeczy i na czym będziesz je wiózł?

Na stronie internetowej wyprawy zamieściłem kompletną listę ekwipunku (walkthegobi.com/pl/ekwipunek/) wierząc, że może być ona także przydatna dla mniej doświadczonych obieżyświatów. Gobi jest najdalej na północ położoną pustynią na świecie. Cechują ją zatem skrajne amplitudy temperatur – mroźne noce i potwornie gorące dnie. Z tego powodu mam w swoich wyprawowych torbach zarówno sandały i kapelusz przeciwsłoneczny, ale też puchową kurtkę i śpiwór z temperaturą komfortu -20°C.

Całość ekwipunku, żywność i woda będą transportowane przy użyciu specjalnie w tym celu zaprojektowanego wózka. Jest coś fascynującego w fakcie, że w trakcie przygotowań na pustynie nie ma gotowych rozwiązań. Wiele patentów , takich jak na przykład wózek musisz stworzyć sam. Czy się sprawdzą? Nie wiem. Pustynia je zweryfikuje.

Niejedna wyprawa zakończyła się przedwcześnie przez awarię kuchenki. Z tego powodu wybrałem sprawdzony model Omnifuel marki Primus (fot. Sylwia Bukowicka)

Na co zwracasz uwagę w doborze ubioru i sprzętu? Jakie elementy będą najważniejsze?

Sprzęt, szczególnie jego ilość, czy jakość bardzo często potrafi zaważyć na losach wyprawy. Nie ma tutaj miejsca na przypadkowe wybory i eksperymenty. Od kilku lat korzystam z ekwipunku i odzieży marki Fjällräven, której obecnie jestem ambasadorem. Pomimo tego, iż stworzona została z myślą o górskich trekkingach doskonale powinna sprawdzić się w Ałtaju i na Gobi. Jest wytrzymała i funkcjonalna, ale przede wszystkim pozbawiona zbędnych gadżetów. Odzież uzupełnia też bielizna oraz skarpety z wełny merino Icebreaker i Rohner.

Od kilku lat korzystam z ekwipunku i odzieży marki Fjällräven (fot. Sylwia Bukowicka)

Niejedna wyprawa zakończyła się przedwcześnie przez awarię kuchenki. Z tego powodu wybrałem sprawdzony model Omnifuel marki Primus. To w kuchenki tej marki zaopatrzona była między innymi wyprawa Roalda Amundsena, który jako pierwszy zdobył Biegun Południowy. Sprzęt biwakowy marek MSR, Therm-A-Rest uzupełniony będzie przez ultralekki tarp Lesovik (Gobi jest miejscem pozbawionym cienia).

Najmniejsze szczegóły na pustyni nabierają wielkiej wagi, w trakcie przygotowań do wyprawy odkryłem jak niedocenianym przez wędrowców elementem ekwipunku są wkładki do butów. Pęcherze i otarcia zawsze były moją zmorą, ich występowanie udało mi się ograniczyć dzięki wkładkom SuperFeet, które bardzo dobrze stabilizują stopę. Wózek niemal w całości skręcany jest za pomocą wielofunkcyjnych urządzeń – multitoola Signal oraz bransolety Tread – obu amerykańskiej marki Leatherman. Po raz kolejny zabieram też ze sobą prosty i wytrzymały zegarek Aztorin.

Przygotowania do wyprawy – Pustynia Błędowska (fot. Daniel Grodziński)

O czym nie możesz zapomnieć – co po prostu musi się znaleźć w Twoim „plecaku”?

Żywność. Bez specjalnej żywności próba przejścia 1800 kilometrów przez pustynię, bez samochodu asystującego nie miałaby szansy jakiegokolwiek powodzenia. Zabieram ze sobą 160 dużych porcji liofilizowanych posiłków Lyo Food. Do tego liofilizowane owoce w proszku stanowiące niezbędne źródło witamin. W chwili kryzysu z odsieczą przyjdą owocowe batony Zmiany Zmiany oraz orzechowe This1. Nie bez znaczenia będzie też zapas ośmiu kilogramów suszonej wołowiny Wild Willy Beef Jerky. Dokładnie taką samą żywność zabieram na wszystkie wyprawy począwszy od 2015 roku. Nie ma sensu komplikować czegoś co powinno pozostać proste.

Dwa panele Nomad 28 Plus i dwa akumulatory (Sherpa 50 i 100) zapewnią mi całkowitą niezależność od źródeł zasilania (fot. Sylwia Bukowicka)

W dobie urządzeń mobilnych nie wybierzesz się pewnie bez baterii solarnych, power banków etc. Jak zamierzasz zdobywać zasilanie podczas wyprawy?

Aparat fotograficzny Olympus OM-D EM1 Mark II oraz środki łączności – telefon satelitarny Iridium 9505A i modem satelitarny Iridium Go! zasilane będą za pomocą paneli solarnych oraz powerbanków Goal Zero. Dwa panele Nomad 28 Plus i dwa akumulatory (Sherpa 50 i 100) zapewnią mi całkowitą niezależność od źródeł zasilania.

Czy planujesz relacje?

Wyprawa będzie relacjonowana w dwóch językach dzięki zaangażowaniu rzecznika prasowego – Dominika Szczepańskiego na stronie www.walkthegobi.com. Na tej samej stronie będzie można śledzić moje aktualne położenie. Dodatkowo regularne, cotygodniowe relacje będą emitowane przez Radio Zet.

Życzymy zatem powodzenia!

Exit mobile version