Rowerowa podróż poślubna przez Afrykę – premiera książki

Czy pięć miesięcy jazdy rowerem przez Afrykę można nazwać podróżą poślubną? Ela i Tomek wybrali właśnie taką wersję – ekstremalną. Zmagali się ze zmęczeniem, stereotypami na temat Afryki, z trywialnymi, ale jakże doskwierającymi kłopotami w poszukiwaniu wody i jedzenia. Mieli szansę spać na pustyni, podziwiać Wodospady Wiktorii, spotkali na swojej drodze słonie i lwy. „Pięć kilometrów do bomby. Rowerem przez Afrykę” w księgarniach od 25 kwietnia.

W Namibii biwakowali na pustyni, nasłuchując, czy nie krążą wokół nich dzikie zwierzęta. Jadąc w pięćdziesięciostopniowym upale, rozmyślali nad ludobójstwem Herero i dyskutowali o współczesnych problemach mieszkańców tego kraju. Do Zimbabwe wjechali pełni mieszanych uczuć – spotkani na granicy ludzie odradzali im podróż rowerem przez teren łowiecki. „Tam jest mnóstwo lwów”, słyszeli. W tym kraju poznali Didymusa, który poluje na kłusowników. Dosłownie. Malawi przywitało ich nagłówkami gazet informującymi o cholerze. To tu złościli się na bezradność Afrykańczyków, biedę i brak edukacji, a także na kraje Zachodu, których interesy utrzymują mieszkańców Afryki w zacofaniu. Tanzania ich zaskoczyła: malarią, atakiem much tse-tse i porą deszczową w pełnym wydaniu. W Rwandzie zmagali się z tragiczną historią Tutsi i Hutu. Wszędzie jednak zyskali nowe, inspirujące znajomości.

Dlaczego w Burundi można poczuć się osaczonym? Jakie historie o czarach opowiada się w Zambii? Co to jest bomba? Dlaczego farmy w Zimbabwe po przejściu w ręce czarnoskórych przestały prosperować? Wkraczając do Mombasy, kiedy licznik wskazał 7560 km, już znali odpowiedzi na te pytania. Ale w głowach pojawiło się mnóstwo nowych…

„Skąd taki pomysł? Żadne z nas tego nie pamięta. Ja kocham Czarny Ląd, a Tomek rower, więc w ramach kompromisu wymyśliliśmy Afrykę na dwóch kółkach. Z powodu mojej tęsknoty za pustynią początkowo planowaliśmy wylot do Ghany i podróż na północ aż do Maroka, ale w czasie, kiedy braliśmy ślub, w Afryce Zachodniej wybuchła epidemia eboli, więc plan naszej trasy poddaliśmy przebudowie. Tomek rzucił okiem na mapę i spytał:

– Z Namibii do Kenii?

Dodałam tylko:

– Od oceanu do oceanu

(…) Nie jeździłam wcześniej na rowerze, ale skoro miałam się udać do Afryki, która jest dla mnie niczym drugi dom, założyłam, że fizycznie jakoś dam sobie radę”.

Fragment książki

Tomasz Budzioch – Gorliczanin, rocznik ‘74, alpinista przemysłowy, technik naprawy śmigieł turbin wiatrowych z zamiłowaniem do Azji i jazdy na rowerze. Odwiedził: Nepal, Iran, Afganistan, Pakistan, Kirgistan, Chiny, wielokrotnie Indie. Kilka miesięcy pracował jako wolontariusz w Kalkucie. W 2010 roku odbył samotną, rowerową podróż przez indyjskie Himalaje, pokonując ponad 3000 kilometrów. Studiował geografię na Uniwersytecie Jagiellońskim. Fotografuje, skituruje, hobbystycznie zajmuje się stolarką.

Elżbieta Wiejaczka – Gorliczanka, rocznik ‘82, liderka wypraw, głównie afrykańskich, dziennikarz obywatelski (w 2012 roku otrzymała tytuł „Dziennikarz Obywatelski 2011”). Podróżowała stopem przez Saharę, pracowała jako wolontariuszka w Kenii, zdobyła: Ras Dashen, Jebel Toubkal, Margheritę i wielokrotnie Kilimandżaro. Wolne chwile w Afryce spędza u Masajów. Ukończyła biologię i filozofię, obecnie studiuje etnologię i antropologię kulturową na Uniwersytecie Jagiellońskim.

Informacja prasowa Wydawnictwa MUZA

Exit mobile version