Nanga Parbat: rozpoczęła się akcja ratunkowa po Revol i Mackiewicza

Śmigłowce przetransportowały dzisiaj polską ekipę ratowniczą z K2 pod Nanga Parbat. Rozpoczęła się właściwa część akcji ratowniczej – niestety dużo później niż było to planowane. Czasu jest mało, dlatego wszystko wskazuje na to, że nasi himalaiści będą wspinać się nocą. Postarają się jak najszybciej dotrzeć do Elisabeth i Tomka.

Polska grupa ratownicza na lotnisku w Skardu (fot. Pakistan Mountain News)

Ostatecznie w skład grupy ratowniczej, przetransportowanej śmigłowcem z bazy pod K2 pod Nanga Parbat wchodzą: Adam Bielecki, Denis UrubkoPiotr Tomala i Jarosław Botor. Himalaiści są wyposażeni w sprzęt ratowniczy oraz tlen. Trudno wyobrazić sobie lepiej przygotowany fizycznie czy bardziej doświadczony zespół ratowników. Niemniej jednak zadanie, jakie stoi przed nimi, jest niesłychanie trudne i ryzykowne.

Wg najnowszych informacji Pakistan Mountain News, oba helikoptery wraz z polskimi himalaistami wylądowały na Nanga Parbat na wysokości obozu I (ok. 4860 m).

Adam Bielecki przed wylotem ze Skardu, gdzie helikoptery zatrzymały się, aby uzupełnić paliwo, mówił:

Mamy nadzieję, że piloci zostawią nas na wysokości 6500 m i będziemy w stanie pomóc Elisabeth Revol… i być może Tomkowi, ale on jest bardzo wysoko… Zobaczymy”

Niestety śmigłowcom, prawdopodobnie ze względu na trudne warunki i zapadający zmrok, nie udało się osiągnąć takiej wysokości. Pomimo tego jak podaje Pakistan Mountain News:

Polska ekipa ratownicza z K2 wreszcie wylądowała pod Nanga Parbat. Helikoptery zostawiły himalaistów na wysokości obozu I, stamtąd mają ruszyć w górę. Nie mają zbyt wiele czasu na podjęcie decyzji, co dokładnie robić i jak.

Wygląda na to, że będą wspinać się nawet nocą, żeby dotrzeć do Elisabeth; dwóch z nich sprowadzi ją na dół, dwóch pozostałych pójdzie po Tomka.

Tomek Mackiewicz znajduje się prawdopodobnie nadal na wysokości około 7200 m, unieruchomiony w związku ze ślepotą śnieżną i problemami zdrowotnych (między innymi odmrożenia). Niestety, nie ma z nim kontaktu. Nie wiadomo też na pewno, czy noc spędził w namiocie czy w szczelinie.

Elisabeth Revol znajduje się niżej – dotarła najprawdopodobniej na wysokość około 6670 m na Drodze Kinshofera. Dzisiaj rano była widziana z bazy. Ma odmrożone palce u stóp, jest ekstremalnie wycieńczona, spragniona i głodna.

Przebieg “Drogi Kinshofera” na Nanga Parbat z przybliżonym rozmieszczeniem obozów

Ostatnie wiadomości, jakie udało się Eli przekazać przez wyczerpujący się telefon satelitarny, brzmiały:

Jest mgła. Nie słyszę, ani nie widzę helikopterów. Próbuję schodzić dalej – tak długo jak będą liny.

Równocześnie za pośrednictwem profilu Facebookowego francuskiego wspinacza i wieloletniego partnera wspinaczkowego Elisabeth, Ludovica Giambiasi, przeniknęły do mediów informacje na temat prawdopodobnego zdobycia szczytu przez dwójkę alpinistów. Na razie jednak nie są to potwierdzone wiadomości. Niezależnie od tego wydaje się jednak, że w świetle tragicznych wydarzeń rozgrywających się właśnie na Nanga Parbat, kwestia ta nie ma na razie znaczenia. Dlatego też w naszych relacjach pragniemy skupić się na tym co najbardziej istotne, czyli akcji ratowniczej.

Trzymamy kciuki za naszych himalaistów i powodzenie akcji!

Michał Gurgul
źródło: Pakistan Mountain News, Ludovic Giambiasi

 

Exit mobile version