Góry w obiektywie – poradnik fotografa, Michała Sośnickiego. Część piąta

Plecak czy torba? Torba czy plecak? A może kabura powieszona na szyi i w niej aparat? Pakując się w góry na pewno każdy z Was niejednokrotnie zastanawiał się „jak i w co się spakować? Czy wszystko będzie mi potrzebne?”. Po powrocie zwykle okazuje się, że i tak zabraliśmy rzeczy, które kompletnie się nie przydały.

Lubań. 3.30 w nocy. Burzowe chmury na niebie... Chwilę wcześniej, skończyła się burza. Pentax K-3, ISO 400, f/5,6, czas 30 sek, 10 mm, statyw
Lubań. 3.30 w nocy. Burzowe chmury na niebie… Chwilę wcześniej, skończyła się burza. Pentax K-3, ISO 400, f/5,6, czas 30 sek, 10 mm, statyw

Z pakowaniem na „zdjęcia”, bywa podobnie. Tu jednak wiele zależy od tego czy przez cały wyjazd będziemy wszystko nosić na plecach czy też zostawimy część w schronisku, w pensjonacie czy na kwaterze? Jeśli podjedziemy samochodem pod pensjonat czy schronisko – nie musimy się ograniczać. Możemy zabrać wszystko ze sprzętu foto, a wychodząc na zdjęcia zabierać tylko to, co będzie nam akurat potrzebne. Oczywiście, nie jesteśmy w stanie wszystkiego przewidzieć i może się okazać, że poszliśmy fotografować np. kwiatki i zabraliśmy obiektyw „makro” lub szeroki kąt, a tu w oddali pojawi się niedźwiedź i akurat wtedy przydałby się nam teleobiektyw.

Sarnia Skała. Prognozy przewidywały burze a zrobiło się niemal bezchmurnie… Pentax K-5, ISO 100, f/11, 1/20 sek, 50 mm, statyw

Dobrze jeśli mamy możliwość zabrania ze sobą 2-3 obiektywów – to w większości przypadków wystarcza. Nie ma sensu nosić ze sobą całej „szklarni” jaką posiadamy (zakładając, że mamy więcej niż te 3 obiektywy…). Po pierwsze, nie będzie nam się chciało ich wszystkich nosić. Po drugie, nie będziemy wszystkich używać i co chwilę ich zmieniać w „body”.

Zawsze warto mieć ze sobą obiektyw szerokokątny i teleobiektyw. Najlepiej i najłatwiej jest nam korzystać z obiektywów zmienno ogniskowych, tzw. „zumów”. Dają nam większe pole manewru, mimo iż często są słabsze optycznie od obiektywów stało ogniskowych. Oczywiście myślę tutaj o tych najtańszych – „kitowych zumach”.

Jeśli idziemy fotografować na jeden dzień, wystarczy nam plecak stosunkowo mały. Najlepiej gdyby był zaprojektowany dla fotografów. Bardzo duży wybór takich plecaków ma np. firma Lowepro (to ta sama firma która produkuje plecaki górskie – Lowe Alpine). Lowepro to seria dla fotografów. Kupując taki plecak warto zwrócić uwagę by przy nazwie i symbolu miał oznaczenie AW. Oznacza to, że ma zintegrowany pokrowiec przeciwdeszczowy, który bardzo szybko możemy założyć na plecak, w razie opadów.

Wybierając plecak, zwróćmy też uwagę czy ma możliwość zamocowania statywu. Najlepiej gdy posiada takie mocowanie, centralnie a nie przy lewym, bądź prawym boku. Dlaczego? Dlatego, że nosząc taki plecak często przez kilka godzin, centralne zamocowanie spowoduje, że ciężar statywu rozłożymy równomiernie na dwa ramiona a nie tylko na lewe lub prawe. Jeśli nie posiadamy aż tak specjalistycznego plecaka, możemy sprzęt nosić w „zwykłym”. Pamiętajmy wtedy o odpowiednim zabezpieczeniu aparatu i obiektywów. Przed włożeniem do plecaka, wsadźmy je w kaburę/pokrowiec lub zawińmy w folię „bąbelkową” albo podkoszulek czy bluzę. Często takie rozwiązanie się sprawdza, pod warunkiem, że nie rzucamy plecakiem np. podczas odpoczynku.

Dolina Chochołowska. Chwilę przed i chwilę po, nie było kompletnie nic widać… Mimo fatalnej prognozy, pojawiło się jednak „okno” pogodowe. Pentax K-5, ISO 100, f/11, 25 sek, 128 mm, statyw

Co warto zabrać do plecaka, prócz aparatu i obiektywów? Zapasowy akumulator lub dwa. Oczywiście – naładowane! Uwierzcie mi, że prędzej czy później ten w body się rozładuje, i do tego, w najmniej odpowiednim momencie. Mając też w podświadomości, że taki „zapas” posiadamy, nie będziemy się ograniczali przy robieniu zdjęć (co często ma miejscy wtedy, gdy wiemy że zaraz bateria nam padnie, więc może „tego zdjęcia nie będę robił, poczekam na lepsze ujęcie”. Może już nie przyjść…). W lecie taki akumulator możemy nosić w plecaku. W zimie – lepiej go trzymać w kieszeni, przy ciele, by dłużej trzymał naładowanie.

Zabieramy także filtry szare, szare połówkowe, polaryzacyjne, UV. Zależy, których będziemy używać. Dalej – wężyk spustowy lub pilot zdalnego wyzwalania migawki, delikatną szmatkę by móc przetrzeć np. zaparowany obiektyw oraz statyw. I ten sprzęt to absolutne minimum, by nam się komfortowo pracowało w terenie. Można też zabrać dodatkowe body (jeśli ktoś nie lubi zmieniać co chwilę obiektywów lub warunki atmosferyczne to utrudniają), lampę błyskową z wyzwalaczami zdalnie sterowanymi, do nich także zapasowe baterie. Można pomyśleć również o ogrzewaczach do rąk, najlepiej w formie „Powerbanków”, które nie tylko dają nam ciepło, ale także możemy od nich naładować telefon.

Przy bezchmurnym niebie, pokazujemy go jak najmniej i szukamy innych akcentów tj. gra świateł. Pentax K-3, ISO 100, f/16, 1/5 sek, 70 mm, statyw

Jak się ubrać? Zupełnie tak samo jak na typową wycieczkę w góry, czyli na „cebulkę”. Miejmy na sobie wiele warstw, które możemy swobodnie ściągać i zakładać, w razie potrzeby. Wiadomo, że w zimie będzie ich więcej, w lecie mniej. Odzież termiczna, polary, softshelle, nieprzemakalne buty i kurtka, puchówka. Choć to też zależy od tego jaką mamy zimę i jakie lato. Pamiętajmy jednak, że pogoda w górach zmienia się błyskawicznie i zawsze trzeba mieć w plecaku, nie zależnie od pory roku: czapkę i rękawiczki! Jeśli ktoś idzie fotografować na wschód lub zachód słońca, to pamiętajmy też, że często czekając na warunki, spędzamy w jednym miejscu 2-3 godziny, więc ciepłe ubranie jest niezbędne. Warto też zabrać parasol.

Lubań. Odpowiedni ubiór to podstawa, zwłaszcza gdy temperatura spadnie poniżej zera… Pentax K-3, ISO 200, f/4, 1/60 sek, 18 mm, statyw

Wybierając się w góry, sprawdzamy prognozy pogody. Pamiętajmy jednak – to są tylko prognozy i nie można im ufać w 100 proc.! Ile portali z prognozą – tyle różnych prognoz… Niestety, smutne to ale prawdziwe. Kiedy zapowiadają bezchmurne niebo – spodziewajmy się, że te chmury pewnie i tak się pojawią. Całkowite zachmurzenie? Zawsze jest szansa, że „prześwity” się pojawią. Burze? Nie można ich lekceważyć! Ale zwróćmy uwagę na jedno: najlepsze i najpiękniejsze, niezwykłe fotografie powstają nie przy bezchmurnym niebie, cudownej pogodzie, ale właśnie wtedy gdy turyści schodzą z gór a fotografowie właśnie w nie wychodzą!

Michał Sośnicki

Exit mobile version