Atak szczytowy na Nanga Parbat?

Tomasz Mackiewicz napisał 5 lutego na Facebooku: Kochani.. Jutro wychodzimy w górę, wszystko wskazuje na to ze pogoda się poprawia.. Wtorek dobre warunki na szczycie.. Dziękuję wszystkim za wsparcie. Pozdrawiam z namiotu Szymka, Emilio i Davido. Wszystko wskazuje więc na to, że czas na szczytowy atak!

Aktualny przebieg drogi na Nanga Parbat w kierunku grani Mazeno (fot. Emilio Previtali)
Aktualny przebieg drogi na Nanga Parbat w kierunku grani Mazeno (fot. Emilio Previtali)

A żeby oddać nieco charakter i różnice atakujących, zacytujmy słowa Emilio Previtali, w tłumaczeniu Em Ka (źródło: Facebook), zapisane przez Emilio 3 lutego:

Pada śnieg. Nanga jest jeszcze w chmurach , trochę wiatru , przynajmniej tutaj w obozie bazowym. Nie ma nic innego do zrobienia, jak tylko czekać i studiować prognozę pogody.

David analizuje wykresy na komputerze, nawet jeśli trudno na nich polegać na dłuższa metę. Byłbym sceptyczny, nie wiem czy większość statystyk to wyliczenia czy tylko łut szczęścia. Simon, natomiast wierzy w Karla Gabl, ufa jego słowom bardziej niż kogo innego. Tymczasem patrzę na to. Patrzę. Słucham. Staramy się nie robić ciągle obliczeń i nie polegać zbytnio na prognozach długoterminowych. Nie być zahipnotyzowani przez serię cyfr, tabel, wykresów, obsługiwanych przez te uśmiechnięte buźki słońca. Wydaje się, że po płynącej serii chmur śniegowych , prędzej czy później nadejdzie piękna pogoda. Mamy nadzieję, że tak. Trudno tylko przewidzieć, kiedy dokładnie i jak długo to będzie trwało. Tomasz odwiedza nas bardzo często, wpada do włoskiej kawiarenki Moka, żeby połączyć się z Internetem w swoim laptopie. On nieustannie kusi, by sprawdzić prognozę pogody. Inni chłopcy też do nas zaglądają, żeby „posurfować” trochę, ale z Tomaszem jest inaczej. Tomasz mówi do nas w inny sposób, o dniach spędzonych samotnie w górach, o tych czterech latach prób zimą. Rozmawia o Nandze, jak gdyby była jego ogrodem przed domem i prawdopodobnie sprawia, iż myślę, że tak jest.

W ubiegłym roku, był 21 dni w górze bez zejścia do bazy. Doszedł na 7150 metrów, po tym jak sześć dni samotnie przeczekiwał na 6800 metrów. Był absolutnie sam. Brak kontaktu z partnerem, który był w BC. Po sześciu dniach niepogody spędzonych w jamie, ma szanse by wydostać się, jakby to dziennikarze napisali „ uwolniony ze szponów wiatru i mrozu, wewnątrz góry zabójcy” . Tomasz wyszedł ze swojej nory i zamiast schodzić w dół, zaczął iść wyżej. Mówił o tym spokojnie, w czystych słowach. Gdy opowiada o tych dniach, spędzonych samotnie na Nandze, jest światło w jego oczach. Widząc to wiesz, że to były szczególne dni, jego życia. Wyjątkowe. Które zostawiły w nim ślad na zawsze.

Jeśli prawdą jest, że góry kształtują i odznaczają się w człowieku, to widać to najlepiej w osobie Tomasza. Nie ma wątpliwości, że w ciągu tych dwudziestu jeden dni, wszystko wydawało się spójne, logiczne, elementarne, nawet jeżeli wysiłek był ogromny. Dni, w których nic nie robił, tylko spał, pił, jadł, okrywał się i powtarzał te czynności przez kilka kolejnych dni. Był cierpliwy. Potem nadszedł czas, by stawiać jedną nogę przed drugą, nie zadawać zbyt wielu pytań i podchodzić pod górę. Mam nadzieję, że chwile tamtych dni, nadejdą ponownie. Mam nadzieję, że pojawią się wkrótce. Tymczasem miło jest siedzieć i słuchać tych opowieści, obserwować spojrzenia.

Możliwość obserwowania dynamiki grupy i ludzkich reakcji jest absolutnym przywilejem. Można wiele się nauczyć. Czuję, się szczęśliwy, że żyję.

David Simon, Tomasz Jacek, Paweł mają marzenie, żeby wspinać się na szczyt tej gór w zimie, a jednak są całkiem różni od siebie. Są mężczyznami i alpinistami, ale każdy z nich jest indywidualnością. Nie mogłem znaleźć wspólnej cech ich łączącej aż do teraz. Nie mogłem znaleźć słowa w języku włoskim, aby zdefiniować i nazwać to co obserwuję. Co ja robię tutaj z nimi?

Trzymamy kciuki za powodzenie akcji i bezpieczny powrót!

 

 

Exit mobile version