To była wyprawa ludzi, którzy naprawdę chcieli tam być – Adam Bielecki i Artur Małek na 11. Krakowskim Festiwalu Górskim

Tej prelekcji na 11. Krakowskim Festiwalu Górskim nie mogło zabraknąć – Adam Bielecki i Artur Małek opowiedzieli w niedzielne popołudnie o zimowej wyprawie na Broad Peak. Sala wypełniona po brzegi z zapartym tchem śledziła z młodymi himalaistami krok po kroku przebieg pierwszego zimowego zdobycia tego już sławnego ośmiotysięcznika.

Wybierając zdjęcia chciałem pokazać, że my tam naprawdę byliśmy szczęśliwymi ludźmi – powiedział Adam Bielecki rozpoczynając spotkanie.

Prelekcja Adama Bieleckiego i Artura Małka na 11. Krakowskim Festiwalu Górskim (fot. Wojtek Lembryk/KFG)
Prelekcja Adama Bieleckiego i Artura Małka na 11. Krakowskim Festiwalu Górskim (fot. Wojtek Lembryk/KFG)

Adam i Artur skupili się przede wszystkim na tej zwyczajnej części wyprawy. Główną rolę grały fragmenty filmów i zdjęcia pokazujące przygotowania do wyprawy oraz codzienne życie w bazie.

Prelekcja Adama Bieleckiego i Artura Małka na 11. Krakowskim Festiwalu Górskim (fot. Wojtek Lembryk/KFG)

Spędziliśmy dużo czasu w bazie, taka wyprawa to sztuka czekania. Przez ten czas te góry były naszym domem – opowiadał Adam Bielecki. – Znaczna część rozmów dotyczyła tego jak powinien wyglądać atak, jak się ubrać, jak przygotować itd. – kontynuował.

Uczestnicy festiwalu mogli sobie wyobrazić warunki w jakich działali himalaiści – na tych wysokościach temperatura rzadko wzrasta powyżej –25° C, a w nocy spada do –50, słupek rtęci w termometrze nigdy nie wrasta powyżej zera.

Atak szczytowy powinny poprowadzić dwa zespoły dwuosobowe, dzień po dniu, wszyscy o tym wiedzieliśmy – opowiadał Bielecki. – Ale widzieliśmy też, że każdy chce tam wejść, że może nie być kolejnego okna pogodowego. Każdy z nas włożył w tę wyprawę ogrom energii. Atak szczególnie należał się Maćkowi.

Prelekcja Adama Bieleckiego i Artura Małka na 11. Krakowskim Festiwalu Górskim (fot. Wojtek Lembryk/KFG)

Dużo uwagi poświęcono podczas prelekcji towarzyszącym atakowi szczytowemu emocjom i temu jak wiele energii ta góra wymagała od himalaistów.

To ciągłe poczucie, że nie można się na zbyt długo zatrzymać, bo od razu robi się zimno, że ma się na sobie cztery pary rękawiczek i wykonanie jakiejkolwiek operacji jest wyzwaniem, ciągle przyspieszony i płytki na tej wysokości oddech. To co robiliśmy to nie był sport, to była eksploracja. Byliśmy tam zupełnie sami, zdani tylko na siebie – opowiadał Artur Małek.

Widać było, że tylko ktoś kto przebywał w takich warunkach może zrozumieć co tak naprawdę czuje się zdobywając ośmiotysięcznik zimą. Po raz pierwszy w historii. Zejście ze szczytu Artur Małek porównał do przejścia na drugą stronę lustra:

To był przerażający moment. Zrobiło się ciemno, temperatura momentalnie spadła o 10, 15 stopni, wszystko zniknęło, cały zewnętrzny świat, myślałem tylko o następnym kroku i o tym, żeby podjąć walkę, żeby stamtąd zejść.

Koniec wyprawy wszyscy znamy. Małek i Bielecki podsumowali:

Każdy zapłacił swoją cenę i każdy musi sam odpowiedzieć sobie czy być dumnym z tego co osiągnął czy nie. Chłopaki zapłacili za swoje marzenia, za to, że chcieli przeżyć swoje życie, za odwagę do dążenia do tego. Oni już na zawsze pozostaną pierwszymi zimowymi zdobywcami Broad Peak.

            Karolina Szymańska

 

Exit mobile version