Jak pakować plecak na outdoorowy wyjazd? Porady Wojciecha Kłapci

Wrzuć rzeczy do plecaka i w drogę! Można i tak… choć spakowany w ten sposób plecak przysporzy nam wiele kłopotu. Począwszy od problemów ze znalezieniem kurtki przeciwdeszczowej w kluczowym momencie, po poważne kontuzje pleców i obręczy barkowej, spowodowane niekorzystnym rozłożeniem środka ciężkości. By uniknąć powyższych błędów warto zaplanować nie tylko wyjazd, lecz również sposób ułożenia rzeczy w naszym plecaku.

Pakuj plecak z głową! (fot. Vaude)
Pakuj plecak z głową! (fot. Vaude)

Kwestia doboru plecaka, to temat na osobny artykuł – są osoby, które starają się używać jednego modelu do wszystkiego, co nie zawsze się udaje. Z drugiej zaś strony, mamy maniaków z kilkunastoma plecakami (do których się zaliczam, usprawiedliwiając się przed piękniejszą połową moim zawodem). Na potrzeby tego artykułu załóżmy, że plecak jest właściwie dobrany zarówno do naszego wzrostu (długość systemu nośnego), jak i potrzeb (objętość).

Balans

Spójrzmy na budowę naszego ciała, a najprościej zróbmy eksperyment; stojąc na baczność zobacz ile jesteś w stanie pochylić się do przodu nim stracisz równowagę? (Michael Jackson oszukiwał za pomocą specjalnych butów zahaczających się o odpowiednio przygotowaną śrubę w podłodze).

A teraz to samo ćwiczenie w tył… równowagę tracimy niemal natychmiast.

Dzieje się tak, ponieważ środek ciężkości znalazł się poza obrysem naszej stopy. Zakładając plecak musimy przesunąć środek ciężkości zestawu: człowiek+plecak, w obrys naszej stopy. By to zrobić pochylamy się. Im niżej i dalej od pleców jest punkt ciężkości, tym większy pochył musimy wykonać. Za to im wyżej i bliżej linii wyznaczanej przez kręgosłup znajdzie się środek ciężkości, tym mniejszy pochył jest wymuszony.

By zredukować pochylenie do zera, trzeba by przenieść plecak na przód, co z punktu widzenia biomechaniki jest katastrofą dla odcinka lędźwiowego kręgosłupa. Pochylając się zmniejszamy nieco wygięcie odcinka lędźwiowego kręgosłupa. A zatem decydując się na irracjonalne umieszczenie całego ładunku z przodu, odsuwamy środek ciężkości znacząco od linii kręgosłupa, co próbujemy kompensować pogłębieniem jego wygięcia w odcinku lędźwiowym, ryzykując kontuzję.

Jednak pomysł przesunięcia części wagi na front nie jest taki zły. Istnieje kilka firm oferujących tzw. chest pack’i, czyli system kieszeni dopinanych do szelek plecaka i noszonych z przodu.

Środek ciężkości

Jakie jest optymalne położenie środka ciężkości? Jedyna poprana odpowiedź na to pytanie brzmi: jak najbliżej linii kręgosłupa. Natomiast już wysokość jego położenia zależy od kilku czynników, do których zaliczamy: trudność i ekspozycja szlaku, a także wiatr, zwłaszcza jego porywistość.

W zależności od warunków powinniśmy się kierować w stronę jednej z dwóch opcji:

By właściwie dobrać wysokość środka ciężkość dla naszych potrzeb, musimy poeksperymentować. Z czasem nabierzemy wprawy oraz wyczucia, a dzięki temu inaczej zapakujemy się na trasę w Bieszczadach, a inaczej na szlak w Tatrach lub wyższych Alpach. Zawsze jednak należy pamiętać o tym, by środek ciężkości znalazł się możliwie jak najbliżej linii kręgosłupa.

Czy wiesz co zabierasz?

Przygotowując się do wyjazdu postaraj się przygotować listę zabieranych rzeczy. Dzięki temu nie zapomnisz ważnych rzeczy. Warto także zachować taką listę i przeanalizować ją po powrocie. Niejednokrotnie okaże się, że część ekwipunku na przestrzeni kilku ostatnich wyjazdów nigdy nie była użyta lub wręcz przeszkadzała. Przy okazji uchronimy się przed takimi przykrymi przygodami, jak brak pełnego kartusza gazowego, czy niesprawne baterie w czołówce.

Przygotowując się do wyjazdu postaraj się przygotować listę zabieranych rzeczy (fot. Vaude)

Mając listę swojego ekwipunku często jesteśmy w stanie podać parametry i właściwości każdej sztuki swojej odzieży, czy wyjaśnić jaką moc i funkcje ma nasza czołówka. Zwykle jednak nie zastanawiamy się nad tym ile dana rzecz waży, co jest bardzo przydatną informacją przy pakowaniu plecaka.

Przygotuj wszystkie rzeczy z listy i podziel na trzy grupy:

1. Przedmioty, które stale powinny być pod ręką

Znajdzie się tu mapa, czołówka, telefon, GPS, baton energetyczny…  Na pewno zaliczymy tu też odzież przeciwdeszczową oraz awaryjne docieplenie. Przedmioty te włóż do plecaka na samym końcu.

2. Przedmioty ciężkie

Na szczęście nie jesteśmy już skazani na konserwy i pulpety w słoikach. Jednak jedzenie przy dłuższych wyjazdach potrafi naprawdę sporo ważyć. W tej grupie warto zgromadzić zwłaszcza te rzeczy, które mimo małych rozmiarów mają dużą wagę. W grupie tej znajdzie się też namiot oraz woda. Ta ostatnia, porównując objętość do wagi, jest jedną z najcięższych rzeczy jakie zabieramy.

3. Przedmioty lekkie

Tu znajdzie się część żywności, śpiwór (nawet ciężki syntetyk, patrząc na stosunek wagi do objętości, wypada korzystnie), czy ubrania.

Pakując plecak staraj się robić to gdy leży on płasko na swoich szelkach. Co prawda jest to mało wygodne, lecz znacznie łatwiej poprawnie rozmieścić w nim rzeczy.

Naszym celem w czasie pakowania jest  zbliżyć środek ciężkości plecaka do naszego kręgosłupa. Na dnie plecaka zawsze umieszczamy przedmioty lekkie o stosunkowo dużej objętości np. syntetyczny śpiwór. Następnie, zaraz przy plecach, wkładamy najcięższe rzeczy, pamiętając jednak by właściwie je rozłożyć.

Jeśli trasa jest łatwa, wyłóżmy tymi rzeczami całe plecy, jeśli natomiast jest bardziej wymagająca, starajmy się nie układać ich za wysoko. Teraz kolej na dalszy ciąg stosunkowo lekkich rzeczy, którymi powinieneś zapełnić resztę plecaka. Na samym końcu zapakuj przedmioty z pierwszej grupy. Staraj się też tak dobierać poleżenie poszczególnych przedmiotów, by nie skazywać się na długie postoje celem wyciągnięcia mapy czy batonika – docenią to też osoby z którymi podróżujemy.

Po powrocie, zwłaszcza po długich wyjazdach, zwróć uwagę na listę rzeczy oraz na to jak są spakowane. Po dwutygodniowej wyprawie z reguły nasz plecak jest spakowany perfekcyjnie zarówno pod względem rozłożenia ciężaru, jak i dostępności poszczególnych rzeczy. Warto sobie zapamiętać, a nawet zapisać ten układ i w miarę możliwości powtórzyć go. Dzięki temu unikniemy konieczności przepakowania się w połowie pierwszego dnia wyjazdu (a od czasu do czasu zdarza się to niemal każdemu).

Przeklęta woda

Chodząc po górach prawie każdy zetkną się z sytuacją, kiedy warunki okazały się nieprzewidywalne i zaskoczyły nas całkowicie. Objawy w postaci zniszczonego paszportu, uszkodzonego jedzenia oraz śpiwora z którego można przygotować wyśmienity mokry kompres, nasuwają nam refleksję, że trzeba było się zabezpieczyć. Przed wodą.

Można powiedzieć, że obowiązują w tym przypadku trzy szkoły:

Czyli kupujemy super wodoszczelny plecak z rewelacyjnym pokrowcem i mamy problem z głowy. Niestety na świecie istnieje obecnie zaledwie kilkanaście (sic!) modeli plecaków gwarantujących pełną nieprzemakalność. Pozostała część w bardzo niekorzystnych warunkach atmosferycznych przesiąknie przez szwy lub zamki. Tu warto zaznaczyć, że czarne gumowane zamki stosowane w plecakach to zamki bryzgoszczelne, które nie są wodoszczelne.

Drugą linią obrony jest pokrowiec deszczowy, który przeważnie się sprawdza

Drugą linią obrony jest pokrowiec deszczowy, który przeważnie się sprawdza. Należy jednak liczyć się z ryzykiem zawilgocenia bagażu od strony systemu nośnego. Pewną alternatywą jest stosowanie „garbatego poncza”, które okrywa nas włącznie z plecakiem.

Od początku zakładamy, że plecak nas przed wodą nie uchroni, więc ekwipunek pakujemy w worki wodoszczelne, woreczki strunowe i tym podobne rozwiązania. Skrajnym przypadkiem plecaków produkowanych właśnie do takiego użytkowania, są modele do canyoningu zrobione z siatki, czasem też wykorzystywane w trekkingu.

Łączymy obie powyższe metody i już żadna woda nas nie zaskoczy. Wadą takiego podejścia do sprawy jest zwiększenie wagi sprzętu oraz utrudnienie pakowania i rozpakowywania ekwipunku.

Najrozsądniejszym rozwiązaniem staje się więc skorzystanie z poncza lub pokrowca oraz zapakowanie najbardziej strategicznych rzeczy w osobny worek wodoszczelny. Suchy śpiwór i zmiana bielizny włącznie ze skarpetkami, zdecydowanie poprawią nastrój po kilkunastogodzinnym marszu w rzęsistym deszczu.

Nosić wygodnie

Plecak posiada system nośny, ten z kolei posiada regulację (choć są wyjątki). Właściwie jest to logiczne, choć nie brakuje na szlakach osób z plecakiem tak wyregulowanym, by tylko bardziej się zmęczyć. Warto też co jakiś czas skorygować podstawową regulację, gdyż w miarę upływu czasu, a właściwie regularnego obciążania, taśmy systemu nośnego ulegają wydłużeniu.

(fot. Vaude)

By poprawnie wyregulować plecak należy poluzować wszystkie taśmy systemu nośnego. Następnie zapiąć pas biodrowy tak by kolce biodrowe przednie górne miednicy (ta dająca się wymacać kość nad stawem biodrowym), wypadały w połowie wysokości pasa biodrowego. To umożliwi nam ustawienie punktu mocowania szelek na wysokości łopatek – warto tu skorzystać z pomocy przyjaciela. Po skorygowaniu wysokości szelek, regulujemy ich długość tak by przylegały do naszego ciała i nie naciskały na nasze ramiona.

W niektórych plecakach na tym etapie można dokonać korekcji krzywizny elementów usztywniających system nośny. Jeśli działanie takie dopuszcza lub zaleca producent, należy postępować zgodnie z jego wytycznymi.

Całość operacji sprowadza się do wyjęcia usztywnienia i wygięcia go w krzywizny zbliżone do oryginalnych, jednak dopasowane do naszego wzrostu. Dokonujemy niejako przesunięcia krzywizn w górę lub w dół systemu, mając na uwadze, że wzrost „projektowany” przez producentów to około 175 cm. W pewnych systemach np. transportowych plecakach marek Vaude oraz Jack Wolfskin, mamy też możliwość regulacji kąta ustawienia szelek – staramy się go ustawić w najszerszej możliwej pozycji, nie powodującej zsuwania się szelek w trakcie marszu.

Na pozostałe elementy regulacyjne składają się odciągi znajdujące się na ramionach – ich rolą jest stabilizacja plecaka i dociąganie go do naszych pleców. Z reguły co najmniej jeden punkt ich zamocowania daje się zmieniać – należy ustawić go tak, by dociąg  przebiegał pod kątem 25°-30º od linii poziomej. Ostrzejszy kąt spowoduje, że odciąg nie będzie działać i zwiększy nacisk na ramiona. Natomiast zwiększenie go ponad 30° spowoduje ucisk z przodu oraz drętwienie ramion.

Ciekawym rozwiązaniem tego problemu jest plecak Mjölner marki Klattermusen, gdzie aluminiowe usztywnienia w szelkach i pasie biodrowym pomagają przenieść większą część obciążenia na szkielet użytkownika, zmniejszając jednocześnie ucisk mięśni.

Pamiętajmy, że odciągi barkowe służą do częstego używania w trakcie marszu. Ich poluzowanie zdecydowanie pomoże nam w pokonywaniu podejść. Zaś ich dociągniecie ułatwi nam zejście oraz zwiększy stabilność w trakcie trawersowania stromego zbocza.

Druga warstwa nie musi być syntetyczna, może być też uszyta z wełny merino (fot. Icebreaker)

Ostatnim elementem regulacyjnym jest odciąg pasa biodrowego. Jego podstawową funkcją jest dociągnięcie plecaka do miednicy, co ma na celu zwiększenie stabilności. W niektórych konstrukcjach, np. w modeli FFS marki Pajak, służy on także do pasywnego przenoszenia ciężaru na biodra, znacząco poprawiając komfort przy większych obciążeniach. Pamiętajmy by przed ponownym zapięciem pasa biodrowego znacząco poluzować ten odciąg. W przypadku osób szczupłych wskazane jest także poluzowanie odciągu przed pakowaniem plecaka!

Problemy

Bardzo często pakując się dochodzimy do wniosku, że coś jest nie tak, stąd między innymi sugestia robienia listy sprzętu. Gdy dobrze ją przemyślimy rzadziej spotkamy się z problemami. A z jakimi spotykamy się najczęściej?

Zastanów się czy wszystkie te rzeczy są Ci potrzebne. Może zamiast bielizny termoaktywnej z długim rękawem, polara, softshella i kurteczki z PrimaLoftu, wystarczy Ci tylko część z nich. Warto więc przemyśleć strategię ubioru raz jeszcze, optymalizując system ubioru warstwowego. Być może śpiwór zajmuje za dużo miejsca, więc warto rozważyć letni śpiworek zamiast zimowego?!

Podobnie jak powyżej, warto jeszcze raz przeanalizować listę pakunkową. Jeśli mimo wszystko nie jesteśmy w stanie odchudzić naszego bagażu, może warto zastanowić się nad wymianą pewnych elementów naszego wyposażenia:

Ograniczanie wagi ekwipunku:

Ograniczania objętości ekwipunku:

Ile można zyskać? Tu bardzo wiele zależy od tego co mieliśmy na początku. Z własnej praktyki mogę powiedzieć, że na tygodniowy wyjazd, gdzie jesteśmy zdani tylko na siebie (brak sklepów i schronisk) da się obniżyć wagę plecak ze sprzętem do mniej niż 10 kg. W moim przypadku zimą jest to 7,5 kg bez wody, zapakowane w 42 litrowy plecak. Przy czym wcale nie należę do rekordzistów ultralekkiej turystyki. Dla porównania – jeszcze kiedyś mój ekwipunek ważyłby co najmniej 25 kg.

Zamiast zimowego, wg EN13537, śpiwora syntetycznego ważącego 2 000 – 3 000 g, możemy zastosować śpiwór puchowy ważący 1 000g. Lżejszy namiot, odzież, mata… i tak dalej.

Nie odchudzajmy jednak ekwipunku na ślepo; owszem istnieją dwuosobowe namioty ważące mniej niż 1kg, jednak sporo niedoświadczonych użytkowników musiałaby korzystać z plandeki zabezpieczającej podłogę, ważącej prawie drugie tyle. Stąd też lepiej działać małymi kroczkami, starając się zaoszczędzić choć kilka gramów z długiej listy. Gram do grama, a nasz bagaż może stać się o kilka, a czasem nawet kilkanaście kilogramów lżejszy. To zaś pozwoli nam mniej się męczyć, a bardziej cieszyć podróżą.

Na zakończenie dość ważna uwaga:

Jeśli chodzenie po górach powoduje kontuzje naszych pleców, należy koniecznie przyjrzeć się rozkładowi ciężaru wewnątrz plecaka. Być może po prostu nierównomiernie pakujemy plecak lub mamy zwyczaj przypinania namiotu z boku, nie kompensując jego wagi odpowiednio ciężkimi przedmiotami po drugiej stronie. Sprawdźmy też poprawności regulacji systemu nośnego.

Jeśli nie udaje nam się wyeliminować przyczyny, koniecznie skonsultujmy się z dobrym fizjoterapeutą. W przeciwnym razie radość z podróżowania może nam zniszczyć pogłębiająca się kontuzja.

Rozwiązania alternatywne

Pewne schorzenia, jak poważniejsze skrzywienia kręgosłupa, czy też jego urazy pod wpływem noszenia plecaka, mogą się pogłębiać. Niektóre osoby powinny wręcz unikać noszenia plecaka. Wynika to z faktu używania całej górnej części tułowia do stabilizacji równowagi. Stąd też, mimo że większość masy plecaka spoczywa na naszych biodrach, istnieje ryzyko powstania szkodliwych przeciążeń w naszych plecach.

Czy jednak trzeba wtedy rezygnować z turystyki? Otóż nie, istnieją bowiem rozwiązania pozwalające na poruszanie górskimi szlakami z bagażem nie obciążającym  kręgosłupa. Jednym z takich rozwiązań jest jednokołowy wózek ciągnięty za pomocą specjalnej uprzęży za maszerującym. Co ciekawe, rozwiązanie to sprawdza się zdumiewająco dobrze w bardzo ciężkim terenie o dużym nachyleniu… Ku rozwadze.

 

Wojciech Kłapcia*

* Ekspert do spraw technologii w branży outdoor. Związany z branżą od kilkunastu lat. Prowadzi komercyjne szkolenia związane z takimi tematami jak technologie produkcji laminatów, produkcja odzieży puchowej, konstrukcyjne rozwiązania stosowane w plecakach.

Wykłady i szkolenia otwarte prowadził na Uniwersytecie w Libercu (Republika Czeska), dla stowarzyszenia Polish Outdoor Group, czasopisma 4outdoor oraz dla organizacji turystycznych i  harcerskich. Jego artykuły publikowane są na łamach portalu i magazynu 4outdoor Biznes, Magazynu Górskiego oraz w branżowych materiałach wewnętrznych.

W młodości harcerz działający w outdoorowym środowisku, biegacz (maratony górskie, w tym bieg dookoła doliny Wisły 77km). Na początku lat 90. część swojego ekwipunku tworzył samodzielnie. Współpracował z Cieszyńskim Zamkiem, był kuratorem wystawy Extreme Design Galery.

Projektowane przez niego produkty są nominowane wyróżniane i nagradzane za design oraz rozwiązania technologiczne. Współpracuje w zakresie projektowania oraz rozwoju technologicznego produktu z markami: Crux, Lightwave, Ortovox, Yeti, Pajak.

W wolnym czasie uprawia turystkę F&L, choć nie stroni też od kajaka, rowera, skałek czy snowboardu, a i Alpy nie są mu obce (najwyższym zdobytym przez niego szczytem jest Mount Blanc).

Exit mobile version