To była pierwsza taka wyprawa na świecie. Na szczyt Kilimandżaro (5 895 m n.p.m.) weszli pacjenci, którzy wygrali z białaczką, dawcy szpiku oraz grupa polskich lekarzy transplantologów przeszczepiających szpik. Ekspedycję „Szpik na szczyt” zorganizowała Fundacja Przeciwko Leukemii, a pomysłodawczynią i liderką wyprawy była wybitna himalaistka – Anna Czerwińska. Wyprawa otrzymała nominację do Travelerów w kategorii: Społeczna inicjatywa roku.
Być może jest wiele powodów, dla których ekspedycja „Szpik na Szczyt” powinna wygrać, ale jeden z nich jest szczególnie wymowny. To SMS, który do mnie przyszedł, gdy opowiadałam o wyprawie w mediach: „Słucham Pani w Radio, Tadek jest 20 dni po przeszczepie, mówi, że skoro ludzie idą na Kilimandżaro, to on będzie jeździł na nartach. Pozdrawiam Małgosia”, napisała mama 14-letniego chłopaka chorego na ostrą białaczkę – mówi Monika Sankowska, przewodnicząca Rady Fundacji Przeciwko Leukemii, zawodowo od ponad 20 lat zajmująca się ratowaniem życia chorych na białaczkę.
Podobne doświadczenia ma Anna Czerwińska, zdobywczyni sześciu ośmiotysięczników i Korony Ziemi, która postanowiła zostać dawczynią szpiku, żeby w ten sposób podziękować górom za to, że były dla niej łaskawe.
Przed samym zabiegiem oddania szpiku nudziłam się w szpitalu i poszłam poszukać telewizora. Przyłączyła się do mnie młoda kobieta i zapytała, co tu robię. Sądziła, że odwiedzam wnuczkę, ponieważ był to szpital dziecięcy. Gdy powiedziałam, że przyjechałam oddać szpik, wpatrzyła się we mnie uważnie i powiedziała: To ja wierzę, że dla mojego dziecka też się znajdzie dawca – wspomina himalaistka, która jako dawczyni uratowała życie młodej mamie kilkuletniego dziecka.
Ale to był dopiero początek jej zaangażowania w promowanie idei oddawania szpiku.
Gdy udało mi się wreszcie zostać dawcą prawdziwym, tzw. zrealizowanym, natychmiast pomyślałam, że bardzo fajną rzeczą byłoby gdybym mogła zabrać w góry na wspólną wyprawę swoją biorczynię. Jeszcze wtedy nie znałam tej osoby. A Kilimandżaro przyszło mi do głowy dlatego, że góra ta jest postrzegana jako szczyt marzeń, jej zdobycie jest dużym osiągnięciem dla każdego. Powiedziałam o tym pomyśle Monice Sankowskiej i postanowiłyśmy zrealizować go na większą skalę i zorganizować wyprawę, w której wezmą udział dawcy i biorcy szpiku – wyjaśnia Anna Czerwińska.
Pomysł stał się faktem:
21 stycznia 2014 roku wschód słońca na „dachu Afryki” na wysokości 5895 m.n.p.m powitało trzech pacjentów po przeszczepie szpiku: Marcin Bujniewicz, Izabela Malicka i Sławomir Piłat, udowadniając tym samym, że po pokonaniu choroby można żyć pełnią życia. Do ostatniego obozu Barafu Camp doszli pacjenci: Zosia Marciniak, Paula Kałęka i Robert Jędrych. Z grupy dawców górę zdobyli: Anna Czerwińska, Michał Czernek, Anna Jawoszek, Krzysztof Kacprowski, Joanna Lipińska, Bogdan Nowosad i Paweł Szczepanik. Na szczycie zameldowała się także grupa wybitnych profesorów – lekarzy transplantologów: Alicja Chybicka,
Krzysztof Kałwak, Mirosław Markiewicz i lekarz wyprawy Krzysztof Zawadzki, a wraz z nimi wolontariusze: Dariusz Załuski – który podczas wyprawy pracował jako operator filmowy i jest twórcą zdjęć do filmu „Szpik na Szczyt” – Andrzej Marek Chmielowski – również operator, Jarosław Nestorowicz, Jacek Zawierucha, Beata Dobicka oraz reporterka Nina Karczmarewicz. Zdobywców poprowadził na Kilimandżaro Tomasz Kobielski.
Wyprawa „Szpik Na Szczyt” wyruszyła 15 stycznia z Warszawy. Uczestnicy wchodzili na Kilimandżaro, pokonując drogę Machame w wersji 7-dniowego trekkingu. Dla wszystkich uczestników, a w szczególności dla osób po przeszczepie szpiku, już dotarcie do Camp Barafu położonego na wysokości 4550 m n.p.m. było ogromnym sukcesem i wspaniałym przeżyciem.
Nastrój wyprawy był wyjątkowy, co wydaje mi się że odczuwali wszyscy, spostrzegł to również Tomek Kobielski. Byliśmy zgraną grupą i szliśmy wszyscy razem, jak jeden organizm. Dla mnie wyprawa była szczególnie trudna z powodu przewlekłej choroby poprzeszczepowej, z tego też powodu była szczególnie ważna. Pokazała że pomimo choroby człowiek, jeśli chce i wierzy, że może, jest w stanie zrobić wszystko. Dzięki wyprawie jestem jeszcze pewniejsza siebie, wzrosła moja wiara w moje możliwości. Nie skłamię jak powiem że nikt nie wierzył, że uda mi się dojść tak wysoko, co upewnia mnie, że chcieć znaczy móc – mówi Paula Kałęka, która na wyprawę wyruszyła dwa lata po przeszczepie szpiku.
W tej wyprawie szli pacjenci niosąc w sobie szpik od anonimowych dawców, ale też lekarze, którzy ratowali im życie w trakcie przeszczepu i po przeszczepie. Tam dochodziło do magicznego odwrócenia ról, ponieważ pacjent, który wcześniej był zdany na łaskę lekarza transplantologa mógł teraz podać rękę swojemu lekarzowi i pomóc mu w wejściu na górę. Dla nas, organizatorów, którzy kibicowali i obserwowali postępy wyprawy z dołu, było to niesamowite przeżycie. Wyprawa „Szpik na Szczyt” miała wnieść na szczyt nadzieję dla tych wszystkich chorych, którzy leżą w szpitalu na absolutnym dnie rozpaczy. Dla pacjentów, którzy są teraz chorzy, którzy zachorują jutro czy pojutrze. Po przeszczepie można wrócić do zdrowia, można góry przenosić albo na nie wchodzić – przekonuje Monika Sankowska.
Nie wątpi w to również prof. Krzysztof Kałwak, który na Kilimandżaro wybrał się w towarzystwie swoich podopiecznych z wrocławskiej kliniki. Moment, w którym pacjentom po przeszczepie udało się wejść na szczyt, bardzo mocno zapadł mu w pamięć, ale uważa, że wyprawa miała też bardziej uniwersalny
i ponadczasowy charakter.
To było wydarzenie o wielkiej skali i dużym oddziaływaniu. Z medycznego punktu widzenia przedstawialiśmy wyniki tego wejścia m.in. na zjeździe poświęconym medycynie górskiej we Włoszech oraz na zjazdach hemato-onkologicznych dotyczących jakości życia po leczeniu nowotworowym. Te prezentacje wzbudzały ogromne zainteresowanie ze strony lekarzy, którzy zajmują się odległymi skutkami chemioterapii czy transplantacji. Można nawet powiedzieć, że prezentacja na temat wyprawy „Szpik na Szczyt” była swoistym hitem tych konferencji. O tym, że Polakom po przeszczepie udało się wejść na Kilimandżaro wiedzą już nie tylko pacjenci i lekarze w Polsce, ale także nasi zagraniczni koledzy po fachu – podkreśla prof. Kałwak.
Byliśmy bardzo zaskoczeni, gdy okazało się, że Fundacja Przeciwko Leukemii jest nominowana do Travelerów, najbardziej prestiżowej nagrody podróżniczej w Polsce. I cieszmy się, że już sama nominacja w kategorii Społeczna inicjatywa roku przypomina o naszym przesłaniu – dodaje Monika Sankowska.
Travelery to najbardziej prestiżowe nagrody podróżnicze w Polsce, przyznawane od blisko dekady przez redakcję „National Geographic Traveler”. Wyniki tegorocznej edycji poznamy w drugiej połowie maja.
Jagoda Mytych