Po tym jak Denis Urubko 19 maja zdobył szczyt Kanczendzongi, a pozostali uczestnicy wyprawy zdecydowali się na odwrót, obecnie wszyscy są w bazie i zastanawiają się nad tym co dalej. Rąbka tajemnicy uchyla Adam Bielecki.
Siedzimy w bazie, jemy, pijemy, cieszymy się z sukcesu wyprawy i kombinujemy jakby tu dołożyć sukces własny. Sporo osób pyta nas teraz o nową drogę. W tych warunkach na północnej ścianie nic względnie bezpiecznego i logicznego wytyczyć się nie da co do tego jesteśmy od dawna zgodni. Gdybyśmy wszyscy weszli na szczyt może poszlibyśmy na coś innego – niższego aby zaspokoić swój apetyt na styl alpejski. Pozostałe apetyty zaspokoiliśmy. Kilkaset metrów nowego terenu, trudne wspinanie na dużej wysokości, przygoda w wyśmienitym towarzystwie. Wiem, że sami rozbudziliśmy wyobraźnię waszą i naszą ideą nowej drogi ale uwierzcie, że wrażeń na „starej” nam nie brakuje.
Przepraszam wszystkich którzy poczuli się zawiedzeni tym, że nie zrobiliśmy żadnej nowej linii. Póki co ja chciałbym jeszcze klepnąć szczyt. Z doskonałą aklimatyzacją i taką samą znajomością trasy powinno być to „łatwe” oczywiście chcę to zrobić drogą w którą włożyłem tyle pracy i serca. Chłopaki zastanawiają się nad ostatnią próbą od południa. Kilka dni restu i ruszam w górę ! A potem do domu…
A potem nowa przygoda, z chłopakami będziemy się razem wspinać już to ustaliliśmy :) Tym bardziej, że Denis ma pomysł… :)
Natomiast Denis Urubko dodał:
Teraz w wyprawie trudne chwile. Jako alpinista jestem wyczerpany i usatysfakcjonowany. Zrobiliśmy trudną drogę, od 6000 do 7050 była zrobiona nowa linia. Zespół pracował bardzo dobrze. Ale tylko mi udało się wejść na szczyt – Alex, Dmitrij i Adam musieli się wycofywać z 8350m. Alex ma odmrożony palec u stopy, Siniew ma obrzęk paliczka, Adam jest mocno zmęczony. I teraz … Dmitrij i Artiom chcą spróbować swoich sił na Południowej stronie góry drogą klasyczną, Alex ma ogromne rozterki, Adam nawet nie wyklucza samotnego wejścia nasza drogą od Północnej strony. Ja osobiście chciałbym, żeby wszystko zakończyło się bezpiecznie i ku zadowoleniu wszystkich – więc też w napięciu rozmyślam. Ryzykować własnym życiem jest o wiele łatwiej, niż mieć świadomość o niebezpieczeństwie dla innych. To jest dylemat kierownika wyprawy.
Życzcie nam szczęścia na ostatnie 9 dni maja.