Bardzo dobre wieści napłynęły do nas z Wysp Kanaryjskich, gdzie Magdalena Łączak i Paweł Dybek rywalizowali na trasie ultramaratonu Haria Extreme Lanzarote o długości 94 km/+3050. Magda zajęła drugie miejsce, ustępując jedynie faworytce gospodarzy – Gemmie Arenas, Paweł był siódmy, choć jeszcze kilkanaście kilometrów przed metą zajmował trzecią pozycję. Niestety na ostatnich kilometrach pokonały go skurcze.
To był ostatni start zawodników Salomon Suunto Team w tym sezonie. Sezonie bardzo długim, męczącym, ale też niezwykle udanym. Przed startem, nasza eksportowa para, jak zawsze zapowiadała walkę o najwyższe lokaty. Co więcej, stawką zawodów nie była tylko wygrana w biegu, ale także Puchar Hiszpanii w biegach ultra.
Wiadomo było, że największa rywalka Magdy – Gemma Arenas jest bardzo dobrze dysponowana i od początku będzie chciała wypracować nad Magdą przewagę, tak, aby spokojnie kontrolować bieg w drugiej, bardziej górskiej części dystansu. Tak też się stało. Hiszpanka ruszyła bardzo mocno wypracowując sobie w pierwszej części dystansu około 20 minutowe prowadzenie. Pomimo zmiany profilu trasy na bardziej techniczny, w miarę upływu kilometrów, Arenas zdołał obronić swoją przewagę i wpadła na metę wygrywając bezapelacyjnie i zajmując jednocześnie czwartą lokatę w klasyfikacji Open. Magda ostatecznie straciła do Hiszpanki niewiele ponad 30 minut.
Bardzo dobrze zaprezentował się Paweł Dybek, który od samego początku świetnie wszedł w bieg. Od startu biegł bardzo rozważnie, będąc w czołowej grupie, a w miarę upływu dystansu utrzymywał swoje wysokie tempo, przesuwając się w klasyfikacji generalnej. Kiedy na ostatnim punkcie pomiarowym zameldował się na trzeciej pozycji z niewielką stratą do wicelidera, wydawało się, że szanse na podium są naprawdę duże. Niestety kłopoty ze skurczami w ostatniej fazie biegu spowodowały kilka przymusowych zatrzymań, co przełożyło się na spadek o kilka lokat i ostatecznie siódme miejsce w klasyfikacji.
A tak podsumowali swój występ sami zawodnicy:
Wystartowaliśmy bez śniadania eksperymentalnie i to był eksperyment, który się udał. Plan był taki, że oboje musimy ruszyć spokojnie, ale każde w „swoim spokojnym tempie”. Właściwie całe zawody biegło mi się dobrze, bez żadnych wielkich wzlotów i upadków, może trochę zbyt spokojnie, ale bardzo się bałam tak długiego płaskiego odcinka. Nie miałam odwagi zaryzykować, bojąc się nieukończenia zawodów. Ostatecznie pierwsze 49 km Paweł przebiegł w równe 4 godziny, a ja w 4:17.
Pogoda nam sprzyjała. Prognozowany deszcz Pawła ominął zupełnie, a mnie dopadł na ostatnim zbiegu na około 10 minut. W Polsce to byłby niezauważalny opad. Tutaj był sensacją i z jego powodu nie wszystkich zawodników wypuszczono na ostatni etap zawodów. Dziś na Lanzarote wyjątkowo zielono, a to za sprawą wcześniej wspominanego wczorajszego deszczu. Dzięki temu dzisiaj oglądaliśmy wyjątkowo soczystą, zieloną roślinność – nawet na zakończeniu była o tym mowa, bo na wszystkich zrobiło to duże wrażenie.
To był dla nas bardzo dobry sezon i jego zakończenie też jest ok, chociaż u Pawła spory niedosyt pozostał. Kłamstwem byłoby udawanie, że nie odbiło się to wczoraj na jego humorze i samopoczuciu. Dziś już pogodzony z faktem, kmini co się stało, że problem wrócił z taką siłą. Ale, ale – wracamy z drugim i siódmym miejscem! Punktowaliśmy w Spain Ultra Cup w trzech biegach Transgrancanaria, Ultra Sierra Nevada i Haria Extreme Lanzarote. Fajną sprawą była możliwość udziału w Pucharze. Na zakończenie Pucharu wręczać statuetki przyjechali organizatorzy wszystkich biegów.
Wyniki
Kobiety:
- Gemma Arenas Alcazar (ESP) – 9:32:24
- Magdalena Łączak (POL) – 10:03:52
- Leticia Bullido Ventura (ESP) – 11:09:54
Mężczyźni:
- José David Lutzardo Barroso (ESP) – 8:48:46
- Mathew Hart (GB) – 9:27:01
- Gilles Klipfel (FRA) – 9:31:13
Miejsce 7. – Paweł Dybek (POL) – 9:44:32
Pełne wyniki: http://hariaextreme.livetrail.run/
Przemysław Ząbecki