Amerykańska marka Columbia, specjalizująca się w produkcji ubrań do użytku sportowego i turystycznego, ma w swojej ofercie bardzo lekką kurtkę – wiatrówkę Trail Fire. Dostałem ją do testów latem zeszłego roku. Oto moje wrażenia z kilkumiesięcznego jej użytkowania.
Trail Fire Windbreaker Jacket to ultra – lekka kurtka przeciwwiatrowa z kapturem produkowana przez firmę Columbia w trzech kolorach: niebieskim z seledynowymi obszyciami, czarnym i żółtym z szarymi obszyciami.
Według producenta jej zaletą, oprócz bardzo niskiej wagi, jest „inteligentny” materiał z systemem Omni-Heat®, dzięki któremu kurtka chłodzi, gdy jest za gorąco a grzeje, gdy jest za zimno. Jak to zrobiono?
Otóż tkanina wiatrówki wykonana jest w stu procentach z nylonu Heat rip. Od strony wewnętrznej ma przyklejone bardzo drobne kropki ze srebrnej folii, takiej samej, z jakiej wykonany jest koc ratunkowy NRC. Gdy jest nam zimno folia odbija ciepło promieniujące od strony organizmu dogrzewając właściciela. Gdy jest za gorąco ciepło uchodzi przez tkaninę pomiędzy kropkami srebrnej folii. W ten sposób kurtka odprowadza nadmiar ciepła i wilgoci nie pozwalając na „zagotowanie” użytkownika.
Drugim systemem użytym przez producenta, oprócz Omni-Heat®, jest system Omni-Shield®. System ten odpowiada za odporność tkaniny na zabrudzenia oraz chroni przed lekkim deszczem.
Krój kurtki jest klasyczny. Kaptur nie ma możliwości odpięcia czy schowania do kieszeni. Wiatrówka Trail Fire wyposażona jest długi zamek błyskawiczny z przodu, który w górnej części ma dodatkowe trudnościeralne zabezpieczenie chroniące brodę użytkownika. Ma też ściągacz w dolnej części oraz trzy kieszenie zamykane na zamki błyskawiczne: dwie w dolnej części kurtki (np. na zmarznięte ręce) oraz kieszeń tak zwaną napoleońską na wysokości serca.
Niezbyt krzykliwe logo z nazwą firmy naniesione jest tylko z przodu, obok kieszeni na piersi. Kurtka nie posiada elementów odblaskowych. Według sprzedawców wiatrówka Trail Fire rekomendowana jest do wykorzystania we wszelkiego typu aktywności turystycznej, pieszych wędrówkach górskich czy też biegach terenowych. Model ten kosztuje 399 zł.
Egzemplarz, kurtki, który dostałem do testów okazał się estetyczny i starannie uszyty. Nie zauważyłem, żadnych prujących się nitek czy też nierównego szycia. Chwilę później dała się zauważyć największa zaleta wiatrówki Columbii: lekkość i pakowność.
Okazało się kurtka waży rzeczywiście bardzo mało: testowany przeze mnie rozmiar L zaledwie 185 gramów, testowany przez jednego z kolegów rozmiar S zaledwie 150 gramów. W parze z piórkową wagą idzie jej pakowność. Starannie złożona Trail Fire zajmuje niewiele więcej miejsca niż dwie paczki chusteczek higienicznych. Zmieści się do każdej większej kieszeni.
Spośród szerokiego repertuaru dostępnych aktywności sportowych zajmuję się głównie bieganiem na długie i bardzo długie dystanse. Dlatego kurtkę Trail Fire testowałem głównie podczas treningów i zawodów biegowych. W okresie wakacyjnym wykorzystywałem ją głównie na spacerach i wędrówkach z aparatem. Dzięki swej lekkości i wygodzie sprawdziła się w tej roli bardzo dobrze. Nie wykorzystywałem jej wtedy do treningów biegowych gdyż na ciepłe, letnie dni wydała mi się zbędna i byłoby mi w niej zbyt gorąco (wtedy biegam zwykle w jednej warstwie).
Zacząłem w niej biegać dopiero jesienią zakładając jako drugą warstwę na koszulkę techniczną lub oddychającą koszulę z długim rękawem. Przy temperaturze około 8 stopni Celsjusza komfort termiczny był idealny.
Pomimo, że preferuję ubrania bardziej dopasowane do ciała zauważyłem, że wiatrówka Columbii nie napełnia się powietrzem i nie nadyma od wiatru. Świetnie sprawdza się kaptur, który nawet podczas biegu pod silny wiatr nie spada z głowy a jednocześnie jej nie uciska.
Zamki błyskawiczne chodzą płynnie i nie wcinają się w tkaninę jak to miało nieraz miejsce w starszej testowanej przeze mnie wiatrówce Columbii (Baseplate Jacket). Podczas kolejnych, rutynowych treningów zauważyłem, że kurtka jest zgodnie z zapewnieniami producenta mało podatna na zabrudzenia. Trail Fire zachowywała czystość i świeży zapach nawet po wielokrotnych intensywnych treningach w terenie.
Czy zauważyłem jakieś minusy? Przy intensywnym wysiłku każda kurtka o gładkiej, nylonowej powierzchni jest dla mnie nieco za słabo oddychająca. Wiatrówka Columbii nie zaskoczyła mnie w tym przypadku odstępstwem od reguły. Owszem, przy lekkim truchcie oddychała zupełnie nieźle natomiast, gdy wysiłek stawał się intensywniejszy, zauważałem, że na wewnętrznych ściankach gromadziła się wilgoć. Było to wyczuwalne zwłaszcza wewnątrz rękawów. Nie lubię tego nieprzyjemnego uczucia wilgotnych rękawów, dlatego na mocniejsze treningi wolę ubierać oddychające bluzy niż wiatrówki. W tym czasie kupiłem także rower i okazało się, że kurtka Columbii świetnie sprawdza się podczas jazdy na rowerze.
Zimą, gdy nastały śniegi i mrozy zakładałem Trail Fire jako trzecią warstwę chroniącą przez chłodnymi powiewami wiatru i prószącym śniegiem. Dobrze spełniała swoją rolę, dlatego postanowiłem zabrać ją też na zawody.
Na początku lutego 2013 roku pobiegłem w niej pieszy maraton na orientację „Śnieżne Konwalie” na dystansie 50 kilometrów. Pogoda trafiła się fatalna: około zera stopni Celsjusza, wilgotno, pochmurno i silny wiar zacinający od czasu do czasu deszczem ze śniegiem. Był to świetny poligon na sprawdzenie właściwości testowanej wiatrówki. Test wypadł zupełnie dobrze.
Co prawda przepuściła po pewnym czasie wodę z padającego deszczu i śniegu (nie jest to w końcu kurtka przeciwdeszczowa a wiatrówka) ale skutecznie chroniła mnie, gdy wybiegałem na otwarte przestrzenie, gdzie najbardziej intensywnie wiało. Nie nasiąkła wodą i nie ciążyła. Kilkakrotnie wywróciłem się na śliskim błocie zbiegając ze stromej skarpy i potykając o korzenie w lesie. Kurtka tylko w niewielkim stopniu przyjęła bród a po powrocie z zawodów pozwoliła się uprać nie pozostawiwszy śladów po błotnych przeprawach.
Ogólnie oceniam wiatrówkę Columbii bardzo pozytywnie. Jest ładna, wygodna a przede wszystkim bardzo lekka i pakowna. Zawsze można ją mieć ze sobą nawet, gdy nie wybieramy się na żadną wielką wyprawę. Świetnie nada się na różne piesze wędrówki i wyprawy rowerowe o każdej porze roku. Na bardziej intensywne treningi w tym bieganie używałbym ją raczej w chłodniejszych porach, choć zmarzluch może z niej korzystać także latem. Polecam.
Paweł Pakuła*
*Jestem biegaczem długodystansowym, amatorem, mam 36 lat. Zacząłem startować w zawodach stosunkowo późno, po ukończeniu studiów. Startowałem i startuję w długich biegach ulicznych (życiówka w maratonie 2:59) lecz najchętniej ścigam się w pieszych maratonach na orientację na dystansie 100 km i w ultradystansowych biegach górskich. Kilkakrotnie stawałem na podium w zawodach ultra, w zeszłym roku zająłem np. III miejsce w ultramaratonie „Chudy Wawrzyniec” (85 km), byłem dwunasty w Biegu Siedmiu Dolin (dziesiąty wśród Polaków). Trenując i startując w zawodach testuję sprzęt firmy Columbia. Więcej informacji znajduje się na moim blogu: maratony.blogspot.com