Najlepsze testy to te, w których testujemy rzeczy wybrane przez nas, nie przez producentów. Tak było w tym przypadku: Mammut Alnasca II Low GTX® to niskie buty o sztywnej podeszwie, z czubkiem zabezpieczonym otokiem, wzmocnioną piętą, wytrzymałą cholewką i membraną Gore-Tex, które chciałem sprawdzić od dawna. Klasyczne podejściówki to jedno z podstawowych narzędzi outdoorowych – ale czy nadal? Zastanawiam się nad tym w drugiej części tekstu.
***
Szukając kolejnych podejściówek (poprzednie rozeszły się w strzępach), przede wszystkim zależało mi na trwałości. Po pierwsze ekologia, po drugie: taki zakup jest kłopotliwy i czasochłonny, więc lepiej zrobić to raz a dobrze.
To moje pierwsze buty Mammuta, jednak pozostały sprzęt tej marki, z którego korzystałem do tej pory (uprząż, liny, softshelle, bluza termoaktywna), był zawsze najwyższej jakości. W aktualnej ofercie marki znajdziecie mnóstwo modeli butów o różnym przeznaczeniu, jednak ponieważ byłem zdecydowany na typowe podejściówki, szybko odrzuciłem większość z nich i skupiłem się na dwóch modelach: Alnasca Knit II Low GTX® i Alnasca II Low GTX®.
Alnasca Knit II Low GTX® to buty nieco miększe, ale niewiele lżejsze. Od Alnasca II Low GTX® różnią się głównie materiałem cholewki – skórę zastępuje w nich kompozyt siateczki i wytrzymałej dzianiny. Leży bardzo dobrze, jak skarpeta, od pierwszego założenia. Ten model zachwala Janusz Gołąb, który już od dłuższego czasu śmiga w swoich Knitach w najróżniejszych sytuacjach. Trudno o lepszą rekomendację.
Mimo to byłem zdeterminowany, by wybrać buty podejściowe z cholewką skórzaną, która wydaje mi się bardziej pancerna. Zdarłem już do zera niejedne podejściówki zarówno skórzane, jak i z cholewką syntetyczną – te drugie nieco szybciej, więc moim wyborem kierował nie tylko sentyment.
Podeszwa
Jest sztywna, ale nie za sztywna. Zabezpiecza, ułatwia stawanie na palcach (na mniejszych stopniach), ale równocześnie przetacza się łatwo – zgina w śródstopiu.
Przyczepność gumy Michellin, którą testowałem przy tej okazji po raz pierwszy, nie ustępuje konkurencji (sztandarowym punktem odniesienia jest oczywiście Vibram). Równocześnie trudno też mówić o zwycięstwie – jest po prostu tak, jak powinno być. Za to sam projekt bieżnika wydaje się bardzo dobry, buty świetnie wgryzają się w mokrą ziemię, trawę i błoto.
Stabilizacja i komfort
Kopyto jest mocno wyprofilowane, dość wąskie (uwaga posiadacze stopy szerokiej), zapewnie wrażenie przytulności, ale raczej z rodzaju tych twardych.
Cholewka jest średnio sztywna, mocno opina stopę. W niektórych miejscach została wzmocniona wstawkami zielonej gumy, które prawdopodobnie pomogą zachować butom fason przez dłuższy czas. Gumowe wzmocnienie na czubku oraz po wewnętrznej i zewnętrznej stronie przy palcach jest solidne, ale na szczęście nie za grube – nie zbyt wulgarne. Cholewkę uzupełnia miękki materiał syntetyczny, który zapewnia ochronę okolic kostki i wyższej części ścięgna Achillesa. Wrażenie dopracowania estetycznego dopełniają przetłoczenia w skórze.
Sznurowanie jest proste, wygodne i szybkie. Sznurówki choć dość cienkie i z pozoru śliskie, nie rozwiązują się same, za to bardzo płynnie przesuwają się w uchach z tworzywa, przez które przechodzą. Jak przystało na podejściówkę, sznurowanie dochodzi niemal do czubka, co pozwala dobrze dopasować buty.
Podbicie – niezależnie od wysokości w tej strefie nie powinno być problemów. To zasługa wygodnego wiązania i miękkiego języka, który zupełnie nie przesuwa się w trakcie chodzenia (to zdarza się w butach podejściowych, które punkt zaczepienia języka mają daleko). Tutaj problem ten nie występuje, a dodatkowo język zapewnia dobre oparcie dla stopy podczas długich zejść (na podejściu buty wiążemy luźniej, na zejściu mocniej).
Suma wspomnianych elementów składa się na wysoki komfort, nawet podczas długich wędrówek, ale przede wszystkim: na dobrą stabilizację i precyzję w trudnym terenie. Jak zawsze w przypadku podejściówek, lekkie zastrzeżenia można mieć do amortyzacji pod piętą (jest dość twardo), jednak to specyfika tego typu butów – koszt świetnego trzymania stopy i dopasowania.
Nieprzemakalność, paroprzepuszczalność i komfort termiczny
But posiada membranę Gore-Tex i jest całkowicie nieprzemakalny. Dodatkowo, jeśli zajdzie taka potrzeba, skórę możemy w przyszłości zaimpregnować. Oczywiście minusem zastosowania membrany jest znaczne pogorszenie parametrów paroprzepuszczalności. W tego typu butach raczej nie ma mowy o dobrej wentylacji i żadna marka do tej pory nie zdołała sobie poradzić z tym problemem (najbliżej jest technologia Gore-Tex Surround, jednak można ją stosować w butach lżejszych, mększych, o innej konstrukcji podeszwy. W związku z tym Mammut Alnasca II Low GTX® sprawdzą się lepiej w chłodnych warunkach, latem w wyższych górach, a na nizinach jesienią i wiosną. Z kolei o drugi koniec skali nie musimy się obawiać – podczas marszu w okolicach zera stopni, nie odczuwałem zupełnie zimna.
Specyfikacja techniczna
- materiał cholewki: skóra welurowa, tekstylia,
- membrana: GORE-TEX®,
- podeszwa: Michelin® Rock Tech II ze strefą wspinaczkową Michelin® OCX,
-
indeks sztywności podeszwy producenta: A6,
- profilowany, wszyty wysoko język,
- wzmocniony gumowy otok w strefie palców,
- system Base Fit® dociągający piętę do podeszwy,
- technologia Memo Foam (pianka zapamiętująca kształt stopy),
- system 360 Heel Support (trzymanie pięty),
- waga: 420 g (42 2/3)
Podsumowanie
Mammut Alnasca II Low GTX® to bardzo dobra, klasyczna podejściówka. Może nawet najlepsza, choć oczywiście dzisiaj znajdziemy wiele bardzo dobrych butów, a ostatecznie najważniejszy jest indywidualny dobór pod kątem wygody. Znajomość marki pozwala mieć nadzieję, że Alnasci posłużą wiele lat i – podobnie jak poprzednie podejściówki – z czasem staną się moimi ulubionymi butami.
***
Dlaczego podejściówki?
Wybór butów do zastosowań outdoorowych z roku na rok jest coraz bogatszy. Z jednej strony przybywa modeli i marek, a z drugiej: kategorii, podkategorii i tzw. rozwiązań hybrydowych. Stosując się do zaleceń niektórych specjalistów od marketingu, prawdopodobnie nie wystarczyłoby nam miejsca w szafie na te wszystkie buty. Ultralekkie, z kołyską, z siateczką, z membraną, niskie, wysokie, trzymające kostkę, miękkie, sztywne, zapewniające przyczepność, czucie, w błocie, w śniegu, w deszczu, w pisaku – to tylko niektóre z nich.
A prawda jest taka, że każdy z nas wybierze ostatecznie jedną, dwie, może trzy pary butów. W mojej szafie, na trudniejsze warunki wiosenne, letnie i jesienne, na pewno nie może zabraknąć podejściówek.
A może lepiej wybrać buty speedhikingowe?
Niewykluczone. Podejściówki nie będą przecież potrzebne w łatwym terenie nizinnym, a nawet w górach – latem, na szlaku i w dobrą pogodę. Pomimo przyjętej nazwy, wybierając się na wspinaczkę wielowyciągową, jeśli podejście i zejście jest stosunkowo łatwe, wybiorę bardzo lekkie buty biegowe, które da się bardziej skompresować w plecaku. W podejściówkach nie będę też chodził po mieście, stopa w takim bucie męczy się na asfalcie i płytach chodnika.
Jest jednak multum sytuacji, w których nic nie sprawdzi się tak dobrze, jak klasyczna podejściówka. Oto one:
- góry typu alpejskiego,
- kamienisty teren,
- deszcz, błoto, ślisko,
- zbieganie piargiem,
- teren trudny technicznie (gramolenie, wspinanie do V),
- niziny: gdy pada, podczas kilkudniowej wycieczki,
- miasto zimą.
Podejściówki zakładam również na rower, jeśli planuję kilkudniową wycieczkę, a w prognozach jest deszcz.
Co obok podejściówek?
Gdy jest ciepło, teren jest łatwy, ryzyko opadów jest nikłe lub wycieczka jest jednodniowa (wtedy nie przeszkadza mi, że buty przemokną), wybieram lekkie buty biegowe lub ogólnosportowe (piankowa podeszwa, siateczka, brak membrany). W takich butach jest miękko i przyjemnie, a stopa poci się mniej.
Jeśli w góry, to czemu nie buty za kostkę?
Podejściówki zapewniają wystarczającą ochronę, zarówno przed uderzeniem w kamienie, jak i deszczem (strumień zazwyczaj da się jakoś przeskoczyć). Oczywiście zimą lub podczas trekkingu trwającego kilka czy kilkanaście dni, wysokie buty mogą okazać się lepsze, ale sama obawa przed skręceniem kostki nie jest dla mnie wystarczającym powodem, by cierpieć z powodu innych dyskomfortów.
Dużych butów nie da się schować do plecaka (wspinanie), stopa poci się w nich jeszcze bardziej, duża sztywność (dzisiaj już znajdziemy buty wysokie i miękkie, ale często sztywność idzie w parze z wysoką cholewką) i mocne trzymanie kostki sprawia, że na niektórych nawierzchniach chodzi się jakby bardziej koślawo (ekstremalny przykład: zimowe buty pod półautomaty + otoczaki).
Buty podejściowe zapewniają też dużo większą precyzję podczas gramolenia po skałach i łatwego wspinania, które w klasycznych, brązowych trekach jest nieco mniej przyjemne.
***
Klasyczne podejściówki nadal mają swoje miejsce w outdoorowej szafie, a testowany model – Mammut Alnasca II Low GTX®, mogę polecić bez najmniejszych wątpliwości.
Michał Gurgul