Majówka to idealny moment, by złapać oddech i wrócić do natury. Ale zamiast tłoczyć się na zatłoczonych trasach Tatr czy Karkonoszy, może warto wybrać miejsca, gdzie wciąż słychać ciszę, a widoki należą tylko do nas? Oto sześć propozycji, które pozwolą obcować z naturą z dala od utartych szlaków.
***
Z roku na rok coraz trudniej o górski szlak, na którym można naprawdę usłyszeć ciszę. Najpopularniejsze trasy przyciągają tłumy spragnione natury – ale wraz z nimi pojawiają się korki na podejściach, kolejki do schronisk i zgiełk, który skutecznie odbiera uroki wędrówki. A przecież wciąż są miejsca, gdzie góry pokazują swoje spokojniejsze oblicze. Cichsze, mniej uczęszczane, często bardziej malownicze, a mimo to dostępne logistycznie, z dobrym dojazdem, parkingiem czy schroniskami – to właśnie one pozwalają naprawdę odpocząć i na nowo poczuć sens górskiej wędrówki.

Odejść od głównego nurtu
W czasach, gdy media społecznościowe dyktują najpopularniejsze trasy, coraz więcej osób szuka ucieczki w mniej oczywistych kierunkach. Odejście od zatłoczonych szlaków to już nie tylko praktyczny wybór – to także deklaracja stylu podróżowania: bardziej świadomego, odpowiedzialnego, z poszanowaniem dla miejsca i przyrody.
Wybierając mniej uczęszczane trasy, często zyskujemy też dodatkowe atuty: wolne miejsca parkingowe, brak kolejek do schronisk, a w wielu przypadkach – dostępność tras bez konieczności wcześniejszej rezerwacji noclegów. Co jednak najważniejsze – możliwość kontemplacji natury, której w majówkowym tłumie zwykle brakuje.
Karkonosze bez Śnieżki – z Przełęczy Okraj na Skalny Stół
Jedna z bardziej niedocenianych tras w Karkonoszach prowadzi z Przełęczy Okraj przez punkt widokowy Czoło aż na Skalny Stół. To idealna propozycja na spokojny, kilkugodzinny spacer (ok. 8 km w obie strony), który nie wymaga dużego wysiłku fizycznego i nadaje się także dla rodzin z dziećmi czy dla osób podróżującymi z psami. Samochodem można dojechać niemal pod sam początek szlaku – parking na Przełęczy zazwyczaj jest dostępny, nawet w długi weekend.
Trasa jest dobrze oznakowana, szeroka, łagodnie pnąca się w górę. Po drodze nie ma jednak żadnych schronisk, punktów gastronomicznych ani źródeł wody – warto więc zabrać ze sobą napoje i coś do jedzenia. Mimo to, za trud wędrówki odpłaca się panorama Kotliny Jeleniogórskiej, rozpościerająca się z okolic Skalnego Stołu.
Z widokiem na jezioro – Międzybrodzie Bialskie – Hrobacza Łąka
W Beskidzie Małym, na granicy gór i jezior, znajduje się szlak prowadzący z Międzybrodzia Bialskiego na Hrobaczą Łąkę – idealny na krótki wypad, także z dziećmi. Marsz zajmuje około trzech godzin w obie strony (ok. 9 km), a trasa jest dostępna niemal przez cały rok. W jej dolnej części można zaparkować, a bardziej wprawieni turyści mogą zacząć z niższego punktu w centrum miejscowości.
Na szczycie, obok krzyża i miejsca odpoczynku, czeka szeroka panorama Jeziora Międzybrodzkiego i okolicznych pasm. To idealna przestrzeń, by rozłożyć koc, zjeść śniadanie i po prostu odpocząć z dala od zgiełku.
W sercu dzikiego Beskidu – Folusz – Rezerwat Kornuty – Magura Wątkowska
Beskid Niski to pasmo, które oferuje coś, czego trudno dziś szukać w bardziej popularnych górach – ciszę absolutną. Szlak z Folusza przez rezerwat Kornuty na Magurę Wątkowską to propozycja dla tych, którzy chcą poczuć górską dzikość. Trasa mierzy ok. 12 km, a jej przejście zajmuje średnio 4–5 godzin. Nie jest szczególnie wymagająca technicznie, ale wymaga uważności – zwłaszcza przy orientacji w terenie.
Na początku szlaku, w Foluszu, znajduje się niewielki parking. Potem ścieżka wprowadza nas w gęsty bukowy las, przechodząc przez jedne z najciekawszych wychodni skalnych w polskich górach. Kornuty to przyrodniczy skarb. Mało kto wie, że to właśnie tu, w ciszy i cieniu drzew, można doświadczyć prawdziwej surowości gór.
Tatry na spokojnie – Kuźnice – Hala Gąsienicowa – Czarny Staw
Choć Tatry nie kojarzą się z ciszą, odpowiedni wybór pory dnia może zmienić wszystko. Trasa z Kuźnic przez Halę Gąsienicową do Czarnego Stawu Gąsienicowego to tatrzańska klasyka – ale zupełnie inna, jeśli ruszy się przed świtem. Pokonanie całej trasy w obie strony zajmuje około 4–5 godzin, a do przejścia jest nieco ponad 10 km. Wymagana jest przeciętna kondycja, dobre obuwie i – zdecydowanie – wczesny start.
Do Kuźnic nie dojedziemy samochodem – trzeba dojść pieszo z Zakopanego lub skorzystać z lokalnego busa. Warto być na miejscu przed 7:00 rano, kiedy Hala Gąsienicowa jeszcze śpi, a tafla Czarnego Stawu odbija ośnieżone szczyty.
– To jedna z najbardziej uniwersalnych tras w Tatrach. Ma wszystko, czego można oczekiwać od jednodniowej wędrówki: umiarkowaną trudność, zróżnicowane otoczenie i wyjątkowy punkt docelowy. Początek wiedzie przez las i kamieniste podejścia, ale po około godzinie marszu krajobraz zaczyna się otwierać – pojawia się kosówka, rozległe widoki i charakterystyczna panorama Doliny Gąsienicowej. Hala Gąsienicowa to świetne miejsce na pierwszą dłuższą przerwę – daje kontakt z tatrzańską przestrzenią bez potrzeby zdobywania szczytów. Kto ruszy wcześnie, może przejść ten odcinek w niemal całkowitej ciszy, jeszcze zanim pojawią się większe grupy turystów – komentuje Kuba Witos, fotograf i entuzjasta gór, ambasador Suunto, fińskiego producenta sprzętu sportowego.
Tatrzański grzbiet dla wytrwałych – Chochołowska – Grześ – Rakoń – Wołowiec
Wędrówka z Doliny Chochołowskiej przez Grzesia, Rakoń i Wołowiec to cały dzień na szlaku, ponad 20 kilometrów marszu i realne wyzwanie kondycyjne. Ale widoki rekompensują każdy krok – zwłaszcza z grzbietu Wołowca, skąd rozciąga się panorama Tatr Zachodnich po słowacką stronę. Najlepiej ruszyć o świcie z Siwej Polany – na miejscu dostępny jest duży parking. Warto pamiętać o zapasie wody i ochronie przed słońcem – na grzbiecie nie ma cienia ani punktów gastronomicznych.
– Szlak świetnie nadaje się jako test kondycyjny przed trudniejszymi trasami w sezonie. Równie dobrze sprawdzi się jako pełna wrażeń całodniowa wędrówka. Mimo popularności Doliny Chochołowskiej, odcinek grzbietowy pozwala na prawdziwe wyciszenie – nawet w długi weekend da się tam znaleźć przestrzeń tylko dla siebie – wyjaśnia Kuba Witos, fotograf i entuzjasta gór, ambasador Suunto.
Sudety z wieżą – Przełęcz Jugowska – Kozie Siodło – Wielka Sowa
Na koniec – propozycja z Gór Sowich. Szlak z Przełęczy Jugowskiej na Wielką Sowę przez Kozie Siodło to jedna z najbardziej widokowych, a przy tym najłatwiejszych tras w Sudetach. Do przejścia jest około 10 km (3 godziny w dwie strony), a podejścia są łagodne i dobrze oznakowane.
Do Przełęczy można wygodnie dojechać samochodem – parking znajduje się tuż przy schronisku Zygmuntówka. Schronisko oferuje bufet, toalety i miejsce do odpoczynku, co czyni to miejsce świetną bazą wypadową. Na szczycie Wielkiej Sowy czeka wieża widokowa (wstęp płatny) oraz sezonowy kiosk z napojami i przekąskami. To świetna opcja na spokojny dzień w górach, szczególnie jeśli podróżuje się z dziećmi lub psem.

Majówka w rytmie slow
Wybór mniej znanych szlaków to coś więcej niż tylko ucieczka od tłumów i korków na górskich serpentynach. To świadoma decyzja, by zostawić za sobą tempo codzienności i pozwolić sobie na inny rodzaj podróży – takiej, w której najważniejsze nie są zrobione kilometry, lecz przeżyte chwile.
To również wybór odpowiedzialny. Korzystając z mniej oczywistych tras, warto pamiętać o podstawowych zasadach szacunku dla przyrody. Nie zostawiamy śmieci – nawet tych „bio”. Nie hałasujemy – bo jesteśmy tu tylko gośćmi. Nie zbaczamy ze szlaków – bo każda taka decyzja to potencjalne naruszenie kruchego ekosystemu.
Bo być może to właśnie w tych cichszych, mniej znanych miejscach góry pokazują swoje prawdziwe oblicze. Bez filtrów, bez presji i bez konieczności udowadniania czegokolwiek. Tam, gdzie nie trzeba „zdobywać”, tylko wystarczy być.
– Podstawą każdej górskiej wędrówki są wygodne buty trekkingowe, zapewniające stabilność i ochronę stóp w wymagającym terenie. Na szlaku nie może również zabraknąć odpowiedniej odzieży dostosowanej do warunków pogodowych, zapasu wody oraz wysokoenergetycznego pożywienia, takiego jak orzechy, batony proteinowe czy czekolada. Warto zabrać ze sobą także apteczkę, powerbank do ładowania telefonu oraz mapę.. Niezastąpionym wsparciem w górach staje się sportowy zegarek z funkcjami GPS, kompasem i barometrem. W miejscach, gdzie często brakuje zasięgu sieci komórkowej, możliwość korzystania z map offline zapisanych w pamięci zegarka znacząco zwiększa komfort i bezpieczeństwo, pozwalając na bieżąco śledzić trasę, kontrolować położenie i podejmować świadome decyzje w razie zmiany warunków – podsumowuje Kuba Witos, fotograf i entuzjasta gór, ambasador Suunto, fińskiego producenta sprzętu sportowego.
Materiały prasowe
*
Zobacz również:
- Wybieramy buty trekkingowe na wiosnę
- Buty podejściowe, niskie buty w góry – niezależny ranking 2025
- Poradnik: warstwy w góry i nie tylko. Przykładowy zestaw na każdą pogodę
- Dlaczego warto uprawiać aktywność na świeżym powietrzu: 5 kluczowych korzyści
- Gdzie pojechać w góry z dzieckiem – TOP6
- Via ferraty – górskie wędrówki. Level up