Szerokie szlaki wyłożone płytami chodnikowymi bądź szutrem, bardzo łatwy dojazd niemalże pod same schroniska oraz rzesze turystów w sezonie zimowym i letnim. Tak pokrótce można scharakteryzować Karkonosze. Podczas niedawnej wizyty w tych uroczych górach, miałem okazję odwiedzić kilka schronisk, którym pomimo łatwego dostępu dla turystów, nie sposób odmówić górskiego klimatu.
Karkonoskie PTTKi w większości są do siebie dość podobne. Z reguły to stosunkowo duże i dobrze utrzymane obiekty, gdzie ciepły prysznic i porządnie zaopatrzony bufet to standard, poniżej którego się nie schodzi. Nie spotkałem się również z niemiłą obsługą, co świadczy na ich korzyść. Są one bardzo gęsto rozmieszczone, przez co nie ma potrzeby nosić całodniowego pożywienia w plecaku. Pomimo dostępności w zasadzie dla wszystkich górołazów, nawet tych niedoświadczonych, którzy odbywają tylko krótkie spacery dla relaksu, budynki te wtapiają się w krajobraz, tworząc dobrze skomponowane elementy górskiej układanki.
Chyba najbardziej dostępne noclegownie w Karkonoszach to Kamieńczyk, Hala Szrenicka i Samotnia. Można dostać się do nich z centrum Szklarskiej Poręby, czy Karpacza w kilkadziesiąt minut.
Hali Szrenickiej najbliżej jest do górskiego hotelu. Jest to sporej wielkości budynek, z nowoczesnymi sanitariatami wyłożonymi płytkami i bufetem z szerokim asortymentem. Czułem się tam podobnie jak podczas wizyty na Markowych Szczawinach pod Babią Górą.
Nieopodal Hali, zaraz na szczycie Szrenicy, znajduje się kolejne schronisko, które również utrzymane jest w podobnym klimacie. Posiada jednak więcej atutów – chociażby wielki taras, z którego roztaczają się przepiękne widoki na okoliczne szczyty i panorama Szklarskiej Poręby. Z drugiej strony schroniska możemy dojrzeć za to Łabski Szczyt oraz stację telewizyjną, znajdującą się tuż obok Śnieżnych Kotłów.
Nasz pierwszy nocleg postanowiliśmy spędzić w trochę mniejszym schronisku – Pod Łabskim Szczytem. Jak nazwa wskazuje, jest to bardzo dobra baza wypadowa do Śnieżnych Kotłów, które można zobaczyć zarówno z góry, jak i z dołu, podążając Ścieżką nad Reglami. Schronisko oferuje noclegi w dwóch drewnianych, jednak dobrze utrzymanych budynkach. Posiłki nie są tam tak drogie jak przy Szrenicy, jednakże porcje są dość małe. Do minusów tego miejsca możemy też zaliczyć brak kontaktów w pokojach i tylko jeden prysznic na cały budynek. Podczas mojej wizyty w pokojach były pustki, więc kolejek pod prysznic nie było, boję się jednak myśleć co się tam dzieje się w sezonie. Nie brakuje jednakże temu miejscu górskiego klimatu. Posiłek zjedzony na tarasie z widokiem na okoliczne szczyty, rekompensuje wszelkie niedogodności a smaczne grzane piwo i sernik zdecydowanie wprawiają w pozytywny nastrój. Uprzedzić muszę jednak, że prąd w tym obiekcie jest limitowany i dostępny tylko w określonych godzinach, tak więc punktualnie o 22:30 gasną wszystkie światła, za wyjątkiem taśm ledowych, zainstalowanych w toaletach na parterze. Nie jest to jednak duży kłopot dla osób wyposażonych w czołówki, a dodaje temu miejscu uroku. Wyspać się pod Łabskim Szczytem można już od 28 zł/os, cena nie jest więc wygórowana.
Kolejne miejsce na naszym noclegowym szlaku zauroczyło mnie najbardziej. Położona malowniczo nad stawem, Samotnia to idealna baza dla ludzi mających ochotę zaszyć się wśród gór w ciszy i spokoju (oczywiście poza sezonem). Okolica schroniska przypomina układem znaną bardzo dobrze miejscówkę nad Morskim Okiem, nie ma tu jednak aż tylu przypadkowych turystów, a samo schronisko jest naprawdę klimatyczne. W zeszłym roku Samotnia przeżywała trudne chwile, kiedy to miała zostać oddana w dzierżawę lokalnemu przedsiębiorcy, po czym niechybnie stałaby się restauracją podobną do tej na Śnieżce. Tylko dzięki zdecydowanej reakcji środowiska górskiego, zarząd PTTK zmienił zdanie, pozwalając kontynuować prowadzenie Samotni obecnym gospodarzom. Osobiście bardzo cieszę się, że sytuacja potoczyła się właśnie tym torem, ponieważ jest to miejsce na tyle kultowe, że nie wyobrażam sobie nie odwiedzić go przy kolejnej wizycie w Karkonoszach.
Choć wizyta w bufecie obiektu uszczupla zawartość portfela dość znacznie, to możemy jednak otrzymać od uśmiechniętej Pani bufetowej darmowy wrzątek w dowolnej ilości (podobnie jak Pod Łabskim Szczytem), a dania są dość smaczne. Cena za nocleg nie jest również wygórowana, nawet w sezonie. W pokoju 7-10 osobowym możemy spać już za 30 zł/os. W przeciwieństwie jednak do poprzednio opisywanego obiektu, tutaj sanitariatów jest pod dostatkiem. Pod prysznicem nie ma jednak możliwości regulacji temperatury wody. Jesteśmy więc zdani na to co przygotują nam gospodarze (w moim przypadku był to prawie wrzątek!). Łóżka, choć są bardzo twarde, pozwalają dobrze się wyspać. Rano natomiast można spożyć śniadanie na tarasie z malowniczym widokiem, bądź pohuśtać się na bujanej ławce. Samotnia oferuje więc dużo atrakcji, nie odważę tam jednak wybrać się w ścisłym sezonie. Podczas naszej wizyty pod koniec kwietnia turystów już było sporo, zdecydowanie więcej niż pod Łabskim Szczytem (dostępność schroniska zwiększa krótki i wyłożony kamieniami szlak z Karpacza – 50 minut).
Jako, że z Karkonoszy całkiem blisko jest do Gór Stołowych, postanowiliśmy również odwiedzić tamte rejony i wspiąć się na najwyższy szczyt tego masywu – Szczeliniec. Bardzo dobrą bazą wypadową w te rejony gór jest Pasterka, z której prowadzą szlaki piesze właśnie na Szczeliniec, w Błędne Skały, czy do Skalnych Grzybów. Choć schronisko w Pasterce znajduje się zaraz przy głównej drodze, tłumów tam nie uświadczymy, a wręcz zdziwi nas cisza i spokój w okolicy budynku. Pod samo schronisko można dojechać samochodem, czy motocyklem. Obiekt jest także wyposażony w miejsce na ognisko i grilla, a także w saunę i pole namiotowe. Bardzo miło zaskoczył mnie wystrój sali jadalnej i pozytywne nastawienie obsługi schroniska. Z racji jego dostępności nie ma ono charakteru typowo górskiego, jednak atmosfera jaka tam panuje pozwala zrelaksować się całkowicie i kompletnie zapomnieć o problemach dnia codziennego. Zaplecze socjalne obiektu nie pozostawia wiele do życzenia: szafy, krzesła i wygodne łóżka w pokojach, dobrze wyposażone sanitariaty, wi-fi i dobra muzyka w jadalni. Natomiast zaraz przy Pasterce rozpościera się łąka z pięknym widokiem na masyw Szczelińca i schronisko na jego szczycie. Nie sposób porównać tego miejsca do żadnego obiektu noclegowego w Karkonoszach, jednakże na swój sposób jest ono magiczne i pasuje idealnie do atmosfery Gór Stołowych. Pasterkowe menu jest dość bogate, a posiłki bardzo smaczne. Miejsce w pokoju możemy zająć już za 30 zł, rozbić namiot za jeszcze mniejszą kwotę.
Jadąc na górski zachód Polski nie możemy nastawiać się na małe bacówki, grzanie wody na piecu opalanym węglem, czy kolację w świetle czołówek i świec. Tamten rejon przyciąga turystów zgoła innymi atrakcjami, a dobrze umiejscowiona sieć schronisk pozwala na całodzienne spacery z lekkim plecakiem, bez obawy, że noc zastanie nas pośrodku pustkowia, zmęczonych, głodnych i spragnionych. Góry te są „wygodne” do poznawania, jednak zupełnie nie ujmuje im to uroku, a wręcz sprawia, że są to rejony bardzo chętnie odwiedzane. Polecam przekonać się samemu.
Tekst i zdjęcia: Mikołaj Mucha