Adrianna Jarczyk i Rei spłynęli na kajakach najdłuższą rzeką Afryki na odcinku od Asuanu do ujścia. Odcinek Nilu, który wybrali, liczy 853 km. Podróż trwała 63 dni.
***
Adrianna Jarczyk podsumowuje wyprawę:
…jak w kilku słowach podsumować dwa intensywne miesiące na najdłuższej rzece świata, która nie dość, że jest centrum życia obecnego Egiptu, to również opowiada historie sprzed kilku tysięcy lat!? Do tego pełen adrenaliny wątek uciekania przed egipską policją i masa większych lub mniejszych przeszkód sprawdzających naszą cierpliwość i upór. Wiele razy zadawałam sobie pytanie „po co ta wyprawa?”. Wiedziałam, że odpowiedź znajdę dopiero na końcu.

Adrianna przygotowywała się do afrykańskiej wyprawy na Wiśle:
Spływ Nilem w liczbach
- 853 km – tyle w sumie wywiosłowaliśmy na egipskim Nilu
- 63 dni – tyle trwała cała wyprawa od momentu wypłynięcia z Asuanu, aż do ujścia Nilu do Morza Śródziemnego
- 36 dni – tyle dni spędziliśmy wiosłując
- 24 km – tyle średnio wiosłowaliśmy każdego dnia
- 25 – tyle nocy spaliśmy w namiocie
- 9 – tyle świątyń odwiedziliśmy po drodze
- 8 – tyle piramid zobaczyliśmy
- 1 – tyle dziur załataliśmy w kajakach (w moim)
- niezliczona ilość wypitych czajów
- niezliczona ilość zjedzonych puszek tuńczyka

Największe NIEBEZPIECZEŃSTWO?
Na całej długości Nilu dzieci rzucające z brzegu kamieniami, a na Delcie – dwukrotne spotkanie z mafią z kałachami i w czarnych maskach
Największa PRZESZKODA?
THE POLICE – nie jestem nawet w stanie policzyć ILE RAZY nas zatrzymywali, i ile razy przed nimi uciekaliśmy. To jest temat na książkę. Czemu byli dla nas problemem? Nie chcieli, żebyśmy płynęli Nilem, bo nie chcieli, żeby cokolwiek nam się stało. A gdyby do tego doszło – oni straciliby robotę, a Egipt turystów. Prawda jest taka, że gonili nas wszędzie, gdzie to nie było potrzebne i gdzie było bezpiecznie. Tam gdzie byli potrzebni, czyli na delcie gdzie wypływała do nas mafia – policji nie było. A gdy mijaliśmy posterunek kilka kilometrów wcześniej to nie raczyli nas poinformować, żebyśmy uważali. Także wnioski na temat działania tej instytucji w Egipcie mam naprawdę przeróżne. Do tego jest dla mnie ABSURDEM, żeby ktokolwiek potrzebował pozwolenia na to, by korzystać z natury – natura powinna być dostępna dla wszystkich i bez pozwoleń.

DZIKIE ZWIERZĘTA?
na całej długości towarzyszyły nam turkusowe zimorodki, osiołków były tysiące – przez całe życie tyle nie widziałam, oprócz tego krowy i woły, które były stałym elementem Nilowego krajobrazu. Krokodyli nie zanotowano.
Największa NIESPODZIANKA?
Nie wyobrażałam sobie, że w Egipcie o tej porze roku może być zimno. Temperatura w nocy spadała nieraz do 8 stopni Celsjusza. Pierwszy raz w życiu dostałam odmrożenia stóp – właśnie na Nilu w Egipcie.

źródło: Adrianna Jarczyk / Gonna Travel FB