Janusz Gołąb, Marcin Tomaszewski i Michał Król dotarli do bazy pod dziewiczym, południowo-zachodnim filarem Annapurny IV (7525 m).
Jak czytamy w relacji zespołu:
26 października dotarliśmy w komplecie do bazy. Nie obyło się bez małych komplikacji. 25.10 Janusz poleciał z pierwszym transportem do bazy. Marcin z Michałem mieli polecieć drugim transportem niestety warunki pogodowe gwałtownie się zmieniły co uniemożliwiło ten lot. Chmury i mgły przykryły góry do wysokości 6 tys. m n.p.m., pilot nie był w stanie odnaleźć bazy. Po przeczekaniu kilku godzin pod „szutrowymi górami” w niskie bazie 3200 m n.p.m. chłopcy wrócili do wioski Pothana. Janusz pozostawiony w bazie z kucharzem zajął się w tym czasie rozkładaniem namiotów. Temperatura w bazie spada do -7 st C.
Drugiego dnia wczesnym rankiem pozostała dwójka wraz z reszta ekwipunku dotarła w końcu do bazy. Mamy już za sobą pierwszy rekonesans. Góry wyglądają zupełnie inaczej niż przedstawiała to nasza dokumentacja. W przeciągu ostatnich lat drastycznie zmieniła się pokrywa lodowa i śnieżna na okolicznych ścianach Annapurny III i Annapurny IV, cofnęły się również lodowce. Jak widać nie tylko w Alpach zachodzi podobne zjawisko, nasza planeta zmienia się z dekady na dekadę. Wiele wytyczonych w przeszłości dróg nie istnieje lub też w takich warunkach jest niemożliwa do pokonania. Takie sygnały docierały do nas wcześniej z relacji innych ekspedycji. Jaki to ma wpływ na naszą działalność? Na pewno będzie trudniej, bardziej technicznie. Wytopiony lód odsłonił skały, których pokonanie wymagać będzie od nas zdecydowanie większego wysiłku i czasu. Wypatrzyliśmy już potencjalną linię na nową drogę. Mało kto do tej pory mierzył się z takimi trudnościami na tak wysokich szczytach w Himalajach. Obecnie aklimatyzujemy się w bazie i planujemy pierwsze wyjścia aklimatyzacyjno-rekonesansowe. Pomimo wyjazdu do Chamonix tak szybki wlot na wysokość 4400 m n.p.m. daje się nam we znaki.
Planujemy działać powoli i metodycznie. Na tak poważnej górze nie można pozwolić sobie na jakiekolwiek zaniedbanie. Pierwszym krokiem jest dobra aklimatyzacja. Wiąże się z nią kilka wyjść i noclegów na wysokości 6000-6500 m n.p.m. Za pomocą pulsoksymetru będziemy kontrolować saturację krwi. Nie wyruszymy do góry dopóki nie osiągniemy norm świadczących o dobrej aklimatyzacji. Po około dwóch tygodniach takich działań rozpoczniemy przygotowania do ataku bez poręczowania na ścianę Annapurny IV 7525 m n.p.m. Drogę planujemy pokonać w lekkim stylu alpejskim.
Dziękujemy wszystkim, którzy pomogli nam w żmudnych przygotowaniach do naszej wyprawy. Sponsorom, których tablice wyświetlamy jak również osobom zza kurtyny, których nie w sposób wymienić.
Pozdrowienia z bazy,
Janusz Gołąb
Michał Król
Marcin Tomaszewski